Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia
NR 3 (WRZESIEŃ 1998)

Spis treści

  1. Wstęp.
  2. Prezentacja styli

  3.  Yiquan - Boks Mentalny.
     Hung Gar Kuen.
  4. Początek drogi.

  5.  Zasady etyczne Kung Fu.
     Dłoń Lotosu w stylu Yang.
  6.  Nan Chuan a systemy tradycyjne.
  7.  Polskie czasopisma poświęcone wschodnim sztukom walki.
  8.  Nowości wydawnicze.
  9. Historie prawdziwe, legendy i baśnie.

  10.  Mistrz.
 

Wstęp

Witamy w nowym numerze "Świata Nei Jia".
Przez kilka dni w czasie wakacji nie można było odwiedzać naszych stron. Było to spowodowane awarią serwera "Polboxu" i nie mieliśmy na to żadnego wpływu.
Dzięki firmie "Compass Internet Systems" , która udostępniła nam miejsce na swoim serwerze, dostęp do naszych internetowych stron powinien być o wiele łatwiejszy.
Nasz nowy adres to: http://wudang.cis.com.pl i e-mail: wudang@cis.com.pl . Nasz stary adres też jest jeszcze dostępny (http://free.polbox.pl/w/wudang ).
Udało nam się nawiązać współpracę z "Han Wei WuShu Newsletter" , co mamy nadzieję zaowocuje wieloma ciekawymi artykułami.
Zapraszamy do ponownego przeczytania artykułu pt.: "Dziesięć punktów ważnych dla Tai Chi Chuan" ("Świat Nei Jia" Nr 0 ), który został poprawiony przez Pana Tomasza Nowakowskiego.
Od tego numeru poszerzamy tematykę Magazynu o style zewnętrzne, które powinny już na stałe u nas zagościć.

Powrót do spisu treści


Andrzej Kalisz
yiquan@kki.net.pl

YIQUAN - BOKS MENTALNY
YIQUAN

 

Yiquan (boks mentalny) należy do mniej znanych, lecz szybko zdobywających sobie popularność odmian kung-fu (wushu). System ten został stworzony przez mistrza Wang Xiangzhai (1886-1963), który uczył się xingyiquan od słynnego mistrza Guo Yunshen. Prawdopodobnie jako jedyny z uczniów Guo, Wang Xiangzhai poznał wszystkie tajniki utrzymywanych dawniej w ścisłej tajemnicy ćwiczeń zhan zhuang.

Wang Xiangzhai 
Wang Xiangzhai
 Później Wang podróżował po całych Chinach, spotykając wielu mistrzów i korzystając z ich nauk. Największy wpływ na Wanga wywarli: mnich Henglin (znany też jako Xianglin lub Changlin) z klasztoru Shaolin, Jie Tiefu z prowincji Hubei (system który reprezentował wywodził się prawdopodobnie z Wudang) i Fang Qiazhuang z prowincji Fujian (południowy styl białego żurawia). Wang czerpał też w dużym stopniu inspirację z baguazhang i taijiquan. Pojedynki, jakie stoczył z japońskimi zawodnikami judo, a w jeszcze większym stopniu z europejskimi bokserami, także wpłynęły na oblicze systemu. Yiquan nie jest jednak sumą elementów tych wszystkich sztuk walki. To czego dokonał Wang można określić raczej jako wydobycie ich esencji, lub sprowadzenie do wspólnego mianownika. W rezultacie jest to system niezwykle prosty, ale jednocześnie bardzo skuteczny. Najbardziej podstawowe metody treningowe yiquan, ze względu na szczególne podkreślenie znaczenia relaksu i wykorzystania umysłu, określić można jako "wewnętrzne". Cały system łączy jednak formy treningu charakterystyczne zarówno dla styli "wewnętrznych", jak i "zewnętrznych". Dlatego mówi się zwykle, że yiquan nie jest ani systemem "wewnętrznym", ani "zewnętrznym", nie da się też zakwalifikować ani do rodziny Shaolin, ani Wudang.

Wang Xiangzhai zaczął nauczać yiquan w połowie lat dwudziestych w Pekinie, Tianjinie i przede wszystkim w Szanghaju. Dzięki wielu zwycięskim pojedynkom, które stoczył, zdobył uznanie i przyciągnął do swego systemu wielu zaawansowanych adeptów, a nawet cieszących się pewną sławą ekspertów sztuk walki. Powstał wówczas pierwszy traktat teoretyczny yiquan: "Prawidłowa ścieżka yiquan". W ciągu następnych kilkunastu lat nowe metody treningowe zostały dopracowane i sprawdzone w praktyce. Gdy w 1937 roku Wang przeniósł się na stałe do Pekinu, skoncentrował się na udoskonaleniu teorii systemu, pisząc "Centralną oś drogi pięści". W 1940 roku grupa uczniów Wanga, zachwyconych szybko osiąganymi efektami treningu, zaproponowała zmianę nazwy systemu na dachengquan (boks wielkiej pełni). Ponieważ nazwa ta sugerowała, że jest to system doskonały Wang Xiangzhai był jej przeciwny, ale mimo to przyjęła się i była powszechnie używana. Tytuł "Centralnej osi drogi pięści" zmieniono wówczas na "Teorię dachengquan". Później obydwie nazwy systemu były stosowane zamiennie.

W latach czterdziestych Wang Xiangzhai nadał kilku swym najlepszym uczniom honorowe imiona. Yao Zongxun (1917-1985) otrzymał imię Jixiang, oznaczające, że jest kontynuatorem Wang Xiangzhai'a (ji oznacza kontynuować, xiang, to element imienia Xiangzhai). Nie oznaczało to wprawdzie wyznaczenia oficjalnego sukcesora (czego Wang nigdy nie zrobił, gdyż był przeciwny, jak to określał, "feudalnym" stosunkom wśród ćwiczących sztuki walki), świadczyło jednak dobitnie, jak wysoko oceniał Yao, młodego człowieka, który był jego uczniem zaledwie od kilku lat, podczas gdy wielu innych miało znacznie dłuższy staż treningowy. W tym czasie Wang zaczął się stopniowo w coraz większym stopniu koncentrować na wykorzystaniu podstawowych metod treningowych yiquan w celach profilaktyki i terapii zdrowotnej. Uczniów zainteresowanych sztuką walki przekazał właśnie Yao Zongxunowi, osobiście tylko sporadycznie udzielając im wskazówek. Jednym z tych uczniów był Japończyk Kenichi Sawai (w tym czasie 5 dan judo, 4 dan kendo), który później na bazie yiquan stworzył swój system taiki-ken.

Yao Zongxun   Kenichi Sawai
Yao Zongxun    Kenichi Sawai 
 Po 1949 roku Wang ograniczał się już niemal wyłącznie do nauczania ćwiczeń zdrowotnych, pod koniec życia pracując w szpitalu tradycyjnej chińskiej medycyny w Baoding w powincji Hebei. Yao Zongxun koncentrował się na sztuce walki, lecz sytuacja nie sprzyjała wówczas szerokiemu propagowaniu systemu bojowego. Grupa uczniów nie była więc zbyt liczna. W okresie Rewolucji Kulturalnej Yao Zongxun został uwięziony i zesłany do pracy na wieś, gdzie nie mógł nikogo nauczać i sam ćwiczył w tajemnicy.

W latach siedemdziesiątych, gdy Yao przebywał jeszcze na zesłaniu, Wang Xuanjie (uczeń Yang Demao i Li Yongzonga - dwóch z uczniów Wang Xiangzhai'a, którzy faktycznie ćwiczyli głównie pod okiem Yao Zongxuna), zaczął intensywnie propagować system, używając nazwy dachengquan. Niestety, nie bez własnej winy, wykreowany został na "króla dachengquan" i "spadkobiercę" Wang Xiangzhai'a. Będące tego rezultatem błędne opinie na temat historii przekazu yiquan/dachengquan pokutowały później jeszcze wiele lat, nim powszechnie znanym stał się fakt, że Wang Xuanjie nie był wcale, jak przez pewien czas twierdził, bezpośrednim uczniem Wang Xiangzhai'a.

Pod koniec lat siedemdziesiątych Yao Zongxun powrócił do Pekinu. Zgodnie z intencją Wang Xiangzhai'a, wielokrotnie przez niego wyrażaną w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, przesądził o przywróceniu pierwotnej nazwy. W 1984 roku założył Pekińskie Stowarzyszenie Badawcze Yiquan, którego został pierwszym przewodniczącym. Obecnie do największych ekspertów systemu z tego przekazu należą m.in. synowie Yao Zongxuna - bliźniacy Yao Chengguang i Yao Chengrong oraz Cui Ruibin, Peng Zhengdi i inni.

Poza wersją Yao Zongxuna, znaną już w wielu częściach Chin, równie rozpowszechniony jest dachengquan Wang Xuanjie (mimo, że wbrew temu co początkowo twierdził, nie jest on spadkobiercą, ani nawet bezpośrednim uczniem Wang Xiangzhai'a, nie można mu odmówić wiedzy i praktycznych umiejętności). Na południu Chin dużą popularnością cieszy się wersja mistrza Wang Anping (uczeń Wang Binkui'a, który był uczniem Wang Xiangzhai'a). W USA znana jest, chociaż niezbyt rozpowszechniona, wersja mistrza You Pengxi, który pobierał nauki u Wang Xiangzhai'a w okresie, gdy ten nauczał w Szanghaju. W Tianjinie ćwiczy się wersję mistrza Zhao Daoxin (rozpoczął naukę w Szanghaju i poźniej przez wiele lat był w kontakcie z Wang Xiangzhaiem), zbliżoną do baguazhang. Najpopularniejsze są jednak ćwiczenia zdrowotne, oparte na podstawowych metodach treningowych yiquan, wykorzystywane obecnie w szpitalach całych Chin. Do największych ekspertów tej odmiany należą m.in. Wang Yufang (córka Wang Xiangzhai'a), Yu Yongnian (rozpoczął naukę u Wanga w połowie lat czterdziestych) oraz Sun Changyou (uczeń Yao Zongxuna).

You Pengxi, Zhao Daoxin, Yao Zongxun
You Pengxi, Zhao Daoxin i Yao Zongxun 
 Podstawę treningu yiquan stanowią ćwiczenia statyczne zhuang gong, które dzielą się na dwie grupy: Nauce posługiwania się specyficzną "siłą" rozwijaną poprzez zhuang gong służą: Ważnym elementem treningu są ćwiczenia okrzyków - shi sheng.

Ogromne znaczenie we wszystkich ćwiczeniach ma odpowiednia aktywność mentalna, często w formie wizualizacji. Odzwierciedlone zostało to w nazwie systemu (yi - umysł, quan - pięść).

Rozwojowi praktycznych umiejętności walki służą ćwiczenia:

Shi zuo obejmuje naukę podstawowych, bardzo prostych uderzeń i kopnięć (w mniejszym stopniu - rzutów), w tym ćwiczenia na workach i tarczach do uderzeń, ćwiczenia z partnerem uczące opanowania dystansu i szybkiej reakcji, różne warianty ograniczonego sparingu oraz wolny sparing. Ćwiczenia z zakresu shi zuo przypominają nieco trening bokserski lub kick-bokserski, jednak nacisk kładziony jest nie na przygotowanie do zawodów, lecz do walki realnej. Nauka obejmuje uderzenia pięścią, dłonią, łokciem, barkiem, głową, biodrem, kolanem. Kopnięcia często kierowane są na piszczele i kolana. Od boksu, czy kick-boxingu odróżnia yiquan także to, że umiejętności walki budowane są na bazie ćwiczeń tui shou, uczących dokładnego wyczucia przeciwnika, użycia elastycznej siły, miękkiej neutralizacji i wykorzystania siły napastnika przeciwko niemu. Wyrafinowane umiejętności, prezentowane przez mistrzów, byłyby niemal nie do pomyślenia bez wykorzystania tak charakterystycznych dla tego systemu ćwiczeń zhan zhuang, shi li, moca bu.

Yiquan jest z pewnością ciekawą propozycją dla tych, których zainteresowania kierują się ku systemom "wewnętrznym", ale jednocześnie chcieliby opanować praktyczne umiejętności walki w czasie znacznie krótszym niż to ma zwykle miejsce w taijiquan. Trening yiquan jako sztuki walki jest nie do pomyślenia bez ćwiczeń "zdrowotnych", gdyż stanowią one w tym systemie niezbędną podstawę dla stosowania bardziej zaawansowanych metod treningowych. Oczywiście możliwe jest ćwiczenie tylko dla zdrowia, bez nauki sztuki walki.

W szkole mistrza Yao Chengguang ("Zongxun Wuguan") na opanowanie podstaw systemu przeznacza się rok, przy zajęciach 3 razy w tygodniu i założeniu, że adepci ćwiczą codziennie. Zgodnie z programem szkolenia, podstawowe ćwiczenia tui shou wprowadzane są począwszy od trzeciego miesiąca, a shi zuo od szóstego, z tym że do wolnego sparingu przystępuje się dopiero w dwunastym miesiącu. Również w dwunastym miesiącu rozpoczyna się naukę walki kijem. Po drugim roku treningu pod okiem mistrza Yao, zdolniejsi uczniowie znają już całkiem dobrze cały system i prezentują niezły poziom umiejętności.

Yao Chengguang 
Yao Chengguang
 Autor niniejszego artykułu naukę yiquan rozpoczął w 1991 roku od wersji zdrowotnej. Później poznawał elementy różnych odmian systemu. Obecnie utrzymuje kontakt z mistrzem Yao Chengguang.

Powrót do spisu treści




HUNG GAR KUEN
Piotr Osuch

Dawni praktycy Hung Gar Kuen znani byli ze swej cierpliwości i wytrwałości. Zaczynali treningi od stania w niskiej postawie jeźdźca i wykonywania uderzeń prostych. Niejednokrotnie ręce ich obciążone były specjalnymi stalowymi pierścieniami, których ilość zależna była od poziomu zaawansowania. Stali tak aż do czasu, kiedy wypaliły się stojące przed nimi kadzidła, zapalane codziennie przez pierwsze trzy lata treningu. Dopiero potem przechodzili do technik zaawansowanych. Efektem takiego systemu szkolenia była ogromna siła technik i stabilność postaw. Również psychika nastawiona była na maksymalny wysiłek.

Współcześnie uważa się, że codzienne, półgodzinne praktykowanie tego ćwiczenia w połączeniu z wykonywaniem kuen (form) jest wystarczające. Jedną ze specjalności Hung Gar, będącą wynikiem takiego treningu jest technika, która rozsławiła ten system już w początkach jego formowania się i dzięki której otrzymał on przydomek "System Kończącego Uderzenia". Techniką tą jest straszliwy "cios-pchnięcie", który zazwyczaj wywołuje nokaut przy pierwszym uderzeniu. Materiały historyczne wspominają o wielu wojownikach powalonych lub wręcz zabitych dzięki tej technice przez adeptów Hung Gar Kuen podczas pojedynków "leitai".

Inną specjalnością są "Pazury Tygrysa" (fu jow), których kilka odmian występuje jedynie w Hung Gar. Innymi reprezentatywnymi technikami są: sławny cios okrężny, z którego słynie również styl Choy Lee Fut, zamachowe techniki po łukach: kwa choi i sao choi, oraz efektywne "kopnięcie czarnego tygrysa". Charakterystyczne jest również użycie w walce przemiennie technik Pięciu Zwierząt, z których każda stosowana jest w innej sytuacji i zawiera inną formę ekspresji. I tak "Pazur Tygrysa" jest straszliwym uderzeniem otwartą powierzchnią dłoni połączonym z ruchem ściągającym i symbolizuje siłę oraz odwagę. "Dłoń Lamparta" lub "łapa Lamparta" jest uderzeniem kostkami palców, wykorzystującym niewielkie łuki tam gdzie "Pazur Tygrysa" jest zbyt duży aby się przedostać; symbolizuje szybkość i zdecydowanie. "Dziób Żurawia" atakuje punkty witalne przeciwnika za pomocą technik po łuku, ustępując jednocześnie przed silnymi uderzeniami. Pozostałe ruchy żurawia, takie jak rozpościeranie i poruszanie skrzydłami symbolizują giętkość i ustępliwość. "Ramię Węża" symbolizuje ciało, dłoń-głowę, palce zaś-język. Technika ta ma silny związek z energią "chi". Ruchy smoka charakteryzują się ruchami obrotowymi ciała, odzwierciedlają ruchy długiego ogona i symbolizują uduchowienie i żywotność. Przy rozpatrywaniu wpływu technik Pięciu Zwierząt na technikę Hung Gar należy wspomnieć o zasadach ataków prostych i po łuku. Pierwsze z nich występują gdy atak i obrona przebiegają w tej samej linii i występują w technikach tygrysa. Ataki po łuku omijają obronę przeciwnika - występują w technikach żurawia. Dlatego też niekiedy zamiast Hung Gar Kuen używa się nazwy Fu Hok Kuen, co oznacza Pięść Tygrysa i Żurawia.

Na temat technik Pięciu Zwierząt istnieje wiele fałszywych poglądów, do których należy również ten, że techniki zwierzęce polegają na trzymaniu rąk w określony sposób. Znacznie ważniejsze jest to, iż każde z Pięciu Zwierząt symbolizuje inny sposób użycia siły. Jest to trudniejsze do zrozumienia niż nauczanie poszczególnych technik w ich zewnętrznej formie.

Techniki Tygrysa są charakterystyczne dla form długiej ręki. Ich przejawem jest atak bez myśli o obronie, koncentracja siły, szersze lub głębsze pozycje oraz totalne zniszczenie. Techniki Żurawia są zaś związane z formami krótkiej ręki, z naciskiem na obronę i kontratak. Charakterystycznymi cechami są: chytrość, przebiegłość, szybkie użycie dużej ilości kopnięć, wyższe, zmienne postawy i znacznie bardziej pasywne usposobienie. Zestawienie tych dwóch typów działania znakomicie odzwierciedla dwoistość in-yang w systemie Hung Gar.

Obok Teorii Pięciu Zwierząt w Hung Har Kuen bardzo istotna jest Teoria Pięciu Żywiołów lub Pięciu Elementów. Każda technika systemu jest odpowiednio sklasyfikowana pod względem przynależności do określonego żywiołu. Metal przejawia się w mocnych uderzeniach "pięścią-młotem" i odwróconą pięścią, drewno w jednoczesnych blokach i uderzeniach, woda w serii uderzeń następujących po sobie jak fale oceanu i w pozornej bezsilności, ogień w szybkich i prostych uderzeniach, zaś ziemia w niszczących technikach skierowanych w punkty witalne przeciwnika. Wyróżnia się wiele kombinacji żywiołów w zależności od sytuacji i zamierzonego efektu. Na przykład w odpowiedzi na zastosowanie przez przeciwnika uderzenia ogień użyjemy powstrzymania dalekosiężnym kontratakiem lub blokiem symbolizującym wodę, a technikę wody przezwyciężymy za pomocą stabilności oraz dokładności postawy, z której wyprowadzimy ataki na punkty witalne, symbolizujące ziemię itd.

W Teorii Pięciu Żywiołów wyróżnia się połączenia o charakterze destrukcyjnym (cykl niszczenia), produkcyjnym (cykl tworzenia), wzmacniającym (cykl wspierania), wyczerpującym i szkodzącym.
W Sztukach Walki największe znaczenie i zastosowanie ma niewątpliwie cykl niszczenia, choć w systemach leczniczych i w nierozerwalnie związanej z Wu Shu tradycyjnej medycynie chińskiej stosuje się również inne połączenia o charakterze leczniczym. Trening Pięciu Żywiołów jest szczególnie odpowiedni dla osób niskiego wzrostu, ponieważ techniki te kładą nacisk na siłę i walkę w zwarciu.

Techniki Pięści Pięciu Żywiołów należą dzisiaj do rzadkości, chociaż stanowią podłoże wielu systemów wewnętrznych takich jak Hsing I, Pakua czy Tai Chi Chuan.
Często pomijanym aspektem Hung Gar jest również Zasada Czterech Emocji: szczęścia, radości, smutku i złości. Jeżeli wykonywane ruchy wzorowane są na danych zwierzętach, to artyści Sztuk Walki powinni starać się wywołać w sobie odpowiednie uczucia. Na przykład szczęście jest kojarzone z formami smoka, ponieważ smok jest symbolem powodzenia w chińskiej mitologii. W formie "Żelazna Lina" wydawany jest w pewnej części oddechu wysoki, śpiewny dźwięk. Techniki takie ćwiczą płuca, czyli obszar, za który odpowiedzialny jest smok. Smutek przypisywany jest żurawiowi, który uchodzi za tragiczny symbol w folklorze chińskim. Podczas wykonywania form żurawia artyści sztuk walki powinni być spokojni, trzeźwi i zrównoważeni. Z drugiej strony radość jest uczuciem niezbędnym przy prawidłowym wykonywaniu form "Pijanego Człowieka". Celebrowanie bowiem picia alkoholu przy świątecznych okazjach powinno odbywać się w radości. Ostatnia emocja - złość - jest dziedziną tygrysa. Osoba wykonująca formę tygrysa musi być agresywna i wściekła. Złość wywołuje bowiem siłę, która jest mocną stroną tego zwierzęcia.

W Hung Gar Kuen kładzie się bardzo silny nacisk na ćwiczenie postaw, aby jak w starym powiedzeniu "stać tak mocno jak góra Tai Shan".
Jedynie wypracowanie mocnych postaw pozwala na osiągnięcie takiej równowagi, która umożliwia skuteczne użycie technik kopnięć i uderzeń. Takie podejście jest charakterystyczne dla form tygrysa, który dzięki swojej sile i stabilności jest w stanie frontalnie powstrzymać ataki i zdecydowanie przeć naprzód. Nieco inną zasadę prezentuje z pozoru słaby żuraw wymijając silne ataki i uderzając w odsłonięte strefy ciała, preferując wysokie postawy.

W Hung Gar Kuen używane są cztery metody obrony nauczane według skali trudności. Pierwsza z nich to obrona ciągła. Druga polega na tym, aby po każdej obronie wyprowadzić kontratak. Wymaga to już lepszej oceny własnych możliwości oraz obrony przeciwnika. Trzeci rodzaj obrony polega na jednoczesnym zastosowaniu obrony i ataku tzn. jedna ręka wykonuje blok a druga jednocześnie wyprowadza uderzenie. I w końcu, czwarta metoda, w której obrona jest jednocześnie atakiem, a blok i atak przeprowadzane są tą samą ręką. Wymaga to mistrzowskiego opanowania techniki. Zakłada się, że ręka która prowadzi obronę, odchyli uderzenie przeciwnika i tym samym ruchem jednocześnie zaatakuje. W tym przypadku koordynacja musi być perfekcyjna. Ułamek opóźnienia spowoduje przepuszczenie ataku przeciwnika. Należy pamiętać, iż Hung Gar jest systemem buddyjskim, a więc z natury wybitnie obronnym. Pierwsze przykazanie buddyzmu mówi: "Nie zabijaj lecz ochraniaj wszelkie życie". Wszelki udział mnichów w walkach wynikał z drugiej części tego przykazania. I tak według zasady, iż przeciwnik otrzymuje jedynie własną energię ataku zwróconą mu przez broniącego się, im silniejsze były ataki, tym silniejsza energia powracała do atakującego. Jeżeli rozpatrzymy strukturę ruchów w większości sztuk walki zauważymy, iż prawie wszystkie manewry rozpoczynają się od bloku by następnie przejść do uderzenia. Ruch broniącego się musi więc stale wynikać z ataku przeciwnika i nawet jeżeli go wyprzedza, to jest jego wynikiem. Jeżeli pomija się tą zasadę i samemu przechodzi się do niczym nie umotywowanego ataku, występuje się tym samym przeciw podstawowym założeniom tych systemów tworzonych przez mnichów w klasztorach. Atak taki więc w większości jest nieskuteczny, a nawet bardzo ryzykowny. Nawet w formach tygrysa używa się. tylko takiej siły, jaka jest konieczna w danej sytuacji, co wygląda nieraz jak zabawa tygrysicy ze swoimi młodymi. Zasada ta jest również wynikiem taoistycznej zasady zachowania energii. Każdy ruch wykonuje się tylko z taką siłą jaka jest niezbędna do zapewnienia jego skuteczności. Nie można bowiem przewidzieć do końca ile czasu będzie trwała walka, oraz z iloma przeciwnikami przyjdzie się zmierzyć.

Do tego dochodzi jeszcze zasada "długiej i krótkiej strefy". Pierwsza z nich polega na tym, by być tak daleko poza zasięgiem przeciwnika, aby uchwycić ruchy w momencie, gdy ich siła rozstrzygająca już się kończy. Zasada "krótkiej strefy" polega z kolei na tym, by pozostawać przy przeciwniku, kontrolować go nie dopuszczając by mógł użyć całej swojej siły. W walce oba dystanse stosuje się przemiennie.

Na koniec należy wspomnieć o zasadzie użycia "chi" w każdym wykonywanym ruchu. Wiąże się to nierozerwalnie ze specyficznym i skomplikowanym systemem oddychania, niepowtarzalnym w innych sztukach walki. Czyni on z Hung Gar system bardzo trudny i wymagający bardzo dużej pracy, nim pojawią się pierwsze jej efekty, w innych szkołach Kung Fu występujące o wiele szybciej. Może to trwać latami, lecz osiągany efekt znacznie przewyższa to co spodziewano się uzyskać. Wiąże się z tym również wiele fałszywych opinii określających Hung Gar, jako system wybitnie zewnętrzny, co jest przejawem obserwowania tylko pracy mięśni bez zagłębiania się w cele jakim ma ona służyć. Każda forma Hung Gar ćwiczy energię "chi", czyli Chi Kung, a ilość tych ćwiczeń zależna jest od stopnia zaawansowania formy. Niektóre formy Hung Gar zostały stworzone jako "twardy Chi Kung". Do takich zalicza się niewątpliwie "Forma Żelaznej Liny" (Tid Shin Kuen) czy też "Dziesięć Zwierząt" (Sap Ying Kuen ) .

Reasumując: Pięć Zwierząt, Pięć Elementów, Cztery Emocje, zasada krótkiej i długiej strefy oraz system Chi Kung czyni z Hung Gar jeden z najpełniejszych systemów Wu Shu.
Pełen siły Hung Gar jest więc bardzo pociągający, ale należy zrozumieć jego podstawowe zasady moralne, które wyróżniają uczciwość i prawość, rycerskość i żelazną wolę. Nawet słowo "hung" oznacza pełne godności postępowanie w życiu. Hung Gar Kuen jest esencją nauk Buddy - "Trenować po to, aby unikać obrażania innych, mieć myśli pogodne, aby żyć w zgodzie z innymi ludźmi".

Hung Gar

FORMY HUNG GAR KUEN

Ręczne:
KUNG CHI KUEN (GUNG GEE KUEN) - Forma wytwarzania Chi
FOOK FU KUEN (FOK FU KUEN) - Forma Ujarzmiania Tygrysa
Obie te Formy tworzą jeden zestaw KUNG CHI FOOK FU KUEN
FU PAO KUEN - Forma Tygrysa i Lamparta
HUNG HSING KUEN - Forma Pięciu Elementów
FU HOK SEUN YING KUEN - Forma Połączona Tygrysa i Żurawia
- Forma Kombinacji Tygrysa i Żurawia
WU TIK CHEUN - Forma Dłoni Motyla
NG YING KUEN - Forma Pięciu Zwierząt
SAP YING KUEN - Forma Dziesięciu Zwierząt
TID SHIN KUEN - Forma Stalowej Liny
KAO TO KUEN (SAM PA SAO KUEN) - Forma Ośmiu Sposobów Zabijania
MUI FA KUEN - Forma Kwiatu Śliwy

Z bronią:
PA KUA KUAN - Kij Ośmiu Trygramów
PA KUA CHIANG - Lanca Ośmiu Trygramów
WU TIK TOU - Forma Noży Motylich
CHAI MEI KUAN - Forma Małpiego Kija
YU SHAN - Forma Władania Parasolem
GUAN TIN TOU - Forma Ławeczki Tawernianej
TAI BAH - Forma z Trójzębem
FOOK FU TAN BIN - Forma Stalowego Bicza Bin
SHEONG LONG YING YI TOU - Forma Posługiwania się Halabardą Kwan Tao
TI SHIN - Forma Wachlarza
KOU TOK TOU - Forma Obosiecznego Miecza
KOU WAN TOU - Forma Ostrza Dziewięciu Obręczy Rodziny Kou

Powrót do spisu treści


Początek drogi

ZASADY ETYCZNE KUNG FU
P.Osuch, J. Świątkowski i K. Łoziński

Przedruk z czasopisma "Shaolin" (fragment książki "Hung Gar Kuen - Potęga Południowej Pięści")

Powiązanie Kung Fu z trzema wielkimi systemami religii i filozofii chińskiej buddyzmem, taoizmem i konfucjanizmemem czyni z tej sztuki nie tylko system walki, ale też i pewien "system życia" obejmujący cały szereg nakazów i zakazów o charakterze moralnym oraz ich uzasadnień.

Chińczycy wierzą, że w każdym człowieku jak i w całej przyrodzie istnieją dwa cały czas ścierające się przeciwstawne pierwiastki "yang" - pierwiastek dobry, twórczy, oraz "in" - pierwiastek zły, destrukcyjny. Ideałem jest, gdy pierwiastki te tworzą równowagę. Oznacza to, że człowiek nie powinien być ani zbyt dobry ani zbyt zły. Przewaga pierwiastka yang powoduje, że człowiek za dobry jest w pewnym sensie bezbronny, pozwala się wykorzystywać, myśląc cały czas o dobru innych zapomina o własnym. Z takiego człowieka społeczeństwo nie ma pożytku. Zostaje on albo szybko zabity lub pozbawiony pozycji i zepchnięty na dno nędzy, albo w inny sposób zostaje zepchnięty na margines społeczeństwa. Jego nadmierna dobroć okazuje się wtedy do niczego nieprzydatna i obraca się przeciw niemu. Oczywiście człowiek powinien być dobry, ale nie bezbronny. Powinien umieć na siłę odpowiedzieć siłą. To, czy posiadanej siły użyje, powinno zależeć od jego świadomej decyzji, a nie wynikać z niemożności. Przewaga pierwiastka "in" też jest zła. Taki człowiek więcej niszczy niż tworzy. Na zaczepkę odpowiada zbyt agresywnie. Nadużywa siły. W rezultacie też zostaje przez społeczeństwo odrzucony.

Człowiek w każdym swoim działaniu emituje i przyjmuje od otoczenia Chi. W literaturze europejskiej przyjęło się używać określenia "energia Chi". Jest to określenie równie błędne co mylące. Chi nie jest energią, lecz oddziaływaniem. Jeszcze ściślej, jest to jakby wypadkowa wielu zupełnie różnych rodzajów oddziaływań. Chińczycy pojmują świat znacznie bardziej całościowo niż analitycznie i nie wprowadzili takiego zaszufladkowania zjawisk jak nauka europejska. Stąd pojęcie Chi obejmuje zarówno oddziaływania czysto fizyczne, takie jak użycie siły, jak i oddziaływania, które my określilibyśmy jako psychiczne, jak zachowanie się z godnością, wpływ autorytetu, a nawet wyglądu człowieka. Wszystkie religie Wschodu operujące tymi pojęciami (poza wymienionymi już, a także hinduizmem) uznają jakby swoistą zasadę akcji i reakcji. To, jakie oddziaływanie Chi emituje człowiek, warunkuje, jakie Chi do niego wraca w postaci reakcji otoczenia. Emitując dobro, otrzymuje się dobro od innych.
Zachowanie agresywne powoduje kontragresję otoczenia. Wynika z tego, że człowiek niszczący innych pośrednio, niszczy sam siebie.

Trzy wielkie systemy religijno - filozoficzne tworzą w kulturze chińskiej swoisty konglomerat pozornie nieraz sprzecznych, a w gruncie rzeczy uzupełniających się wartości. Konfucjanizm nakazuje posłuszeństwo i szacunek dla starszych, szacunek dla rodziny, przodków i autorytetów. Jeśli mówimy o tym, że stowarzyszenie (szkoła, styl) Kung Fu ma strukturę rodziny, gdzie mistrz jest ojcem, a wszyscy są braćmi, to jest to element typowo konfucjański. Z konfucjanizmu wynika też nakaz posłuszeństwa dla mistrza i nakaz kultywowania tradycji szkoły. Elementem buddyjskim jest nakaz skromności, odrzucenia zaszczytów i dążenia do wyrobienia sobie własnego zdania bez oglądania się na autorytety. Skromność zaleca też taoizm system najbardziej krytyczny dla wszelkiej gry pozorów. "Ci, którzy wiedzą, milczą, ci którzy mówią, nie wiedzą. Wielkości nie można wywyższyć. Dążenie do wywyższenia to cecha małych. Silny nie musi używać siły. Przemoc jest domeną małych i słabych. Prawdziwej siły nie widać. Prawdy, nie trzeba potwierdzać." Mimo zażartej krytyki taoizmu przez buddystów, mogliby się oni podpisać pod każdym słowem tego tekstu.

Całkowicie sprzeczne z duchem Kung Fu jest wszelkie przechwalanie się i popisywanie się umiejętnościami. Według wszystkich systemów chińskich potrzeba popisywania się i przechwalania wynika z niskiego poczucia wartości własnej (kompleksu niższości). Prawdziwi mistrzowie są bardzo skromni. Przeważnie stykający się z nimi ludzie, którzy sami nie zajmują się Kung Fu (sąsiedzi, koledzy z pracy), nic albo prawie nic nie wiedzą o ich umiejętnościach. Autorytet zyskują dzięki swemu spokojowi i umiarowi oraz autetycznemu mistrzostwu. Nie zabiegają o uznanie. Większość mistrzów nie posiada żadnych dokumentów, które miałyby potwierdzić ich umiejętności. W Chinach mistrzem jest ten, kogo inni, uznając jego wielkość, uważają za mistrza, kto jest tak dobry, że inni chcą się u niego uczyć.

Bardzo ważne jest posiadanie odpowiedniej motywacji do ćwiczeń. Mistrzostwo mogą osiągnąć ci, których fascynuje piękno i siła Kung Fu, których cieszy własna sprawność i chcą ją doskonalić, ludzie ciekawi starej techniki i tradycji. Na pewno nie osiągną niczego ludzie, którzy zapisują się na zajęcia sztuki walki, po to by nauczyć się bić, lub po to, by popisywać się przed kolegami. Nie zajdą też daleko ludzie koncentrujący się wyłącznie na warstwie czysto fizycznej ćwiczeń, nie interesując się sprawami duchowymi, tradycją i historią.
Wszelka agresja i chęć sprawdzania się wynikają z kompleksu niższości. Teoria Kung Fu mówi nawet więcej. Agresywny jest tylko ten, kto się boi. Źródłem agresji jest strach. Mistrz w czasie walki nie jest agresywny, zdenerwowany. Stan jego psychiki jest podobny do stanu polującego drapieżnika. Jest jak polujący tygrys, który uderza silnie i zdecydowanie, ale nie jest zdenerwowany. Jego działanie jest chłodno skuteczne i celowe, a nie emocjonalne. Dzięki wewnętrznemu poczuciu siły i spokojowi może zachować trzeźwą ocenę sytuacji i nie podejmuje walki niepotrzebnie. Woli zwyciężać bez walki. Ogromna większość ludzi, którzy wdają się w bójki podejmuje walkę niepotrzebnie. Najczęściej znacznie więcej mogliby osiągnąć, podejmując z przeciwnikiem umiejętną rozmowę. Ale ludzie, którzy się boją, na ogół nie umieją reagować spokojnie. Jeśli nawet zwracają komuś uwagę na jego niewłaściwe zachowanie, to robią to od razu w sposób tak agresywny, że wywołują bójkę zamiast jej zapobiec.

Według zasad Kung Fu użycie umiejętności walki jest ostatecznością. Zasady te są podobne do zasad użycia broni. Trzeba najpierw wyczerpać wszelkie inne możliwości. Podjąć walkę można tylko w trzech przypadkach: w sposób ograniczony do zakresu konieczności w obronie własnej, w obronie osoby napadniętej oraz w czasie wojny. Co to znaczy " w sposób ograniczony do zakresu konieczności"? To znaczy, że nie należy używać więcej siły i techniki niż potrzeba. Jeśli można uciec, należy uciekać. Prawdziwy mistrz nie unosi się honorem.

Rozważmy następujący przykład: jest to wydarzenie autentyczne, ukazujące jeden z aspektów moralności sztuki walki. W czasie okupacji Japonii po II Wojnie Światowej mieszkańcy cichej ulicy w Osace zostali obudzeni krzykami grupy ludzi. Jedni krzyczeli ze złości, a jeden człowiek z bólu. Ludzie wybiegli z domów, aby zobaczyć co się stało. Zobaczyli siedmiu pijanych Amerykanów bijących jednego Japończyka. Leżał on na ziemi obficie krwawiąc.
"Pomóżcie mi" - zajęczał.
Nikt nie wykonał ruchu. Japończycy się bali, że jeśli nawet by interweniowali, musieliby użyć siły, za co Amerykanie mogliby się zemścić, mówiąc później, że ich napadnięto, a oni tylko się bronili. Nagle ktoś rozepchnął pijanych na bok i powiedział: "Zabierzcie tego człowieka do szpitala, szybko!" Później zwrócił się twarzą do Amerykanów. Ci wrzasnęli z wściekłości i zaatakowali go. Bili go i szarpali. Próbowali obalić go na ziemię i skopać, ale im się to nie udało. Krwawił mocno z nosa, a strużka krwi ściekła mu do ust. Poza tym nigdzie nie był zraniony. Stał spokojnie i patrzył jak siedmiu ludzi obija jego ciało.
"Dlaczego się nie broni ? Widać, że mógłby to zrobić. Równie dobrze mogliby walić w pień dębu. Wyglądają jak dzieci drepczące wokół dorosłego człowieka." szeptali ludzie między sobą.
Jeden po drugim Amerykanie przekonali się, że nie pokonają tego człowieka. Zrozumieli, że przegrali. Mężczyzna uśmiechnął się i powiedział: "Nie uważacie chłopcy, że zabawa się skończyła? Idźcie do domu." Wolno rozstąpili się. Nie mogli oderwać od niego oczu. Nagle ogarnął ich strach i rzucili się do ucieczki. Mężczyzna, który był workiem treningowym dla tych ludzi, spokojnie otarł twarz i skłoniwszy się , odszedł.
W tłumie młody człowiek, który obserwował całe zajście, odwrócił się do stojącego obok starego człowieka i powiedział: "Poznałem go. To Sensei Karate. Przecież mógł pokonać tych siedmiu. Dlaczego tego nie zrobił, tylko dał się okładać pięściami?"
"Widziałeś przykład moralności Karate. On wiedział, że tamtego człowieka mogli oni zabić, a jemu nie wyrządzili żadnej poważnej krzywdy. Osiągnięcie samodoskonałości jest ważniejsze dla wojennego artysty, niż fizyczne i techniczne umiejętności".

Najczęściej wystarczy ograniczyć się do obrony. Potężne twarde bloki są wystarczającą reprymendą i demonstracją siły, by nie zahartowany przeciwnik już po chwili bał się wysunąć do przodu jakąkolwiek kończynę.
Należy pamiętać, że walka (poza walką sportową) nie przynosi chwały. Pobić słabszego nie honor, a silniejszego się nie da.

Powrót do spisu treści


Początek drogi

DŁOŃ LOTOSU W STYLU YANG
Ted Knecht, Bedford, Ohio, USA

Artykuł został udostępniony przez "Han Wei WuShu Newsletter" ( http://hanwei.com/ )

Tłumaczenie: Marek Andruszkiewicz

W tradycyjnych 108 formach stylu Yang Taijiquan (Tai Chi Chuan) istnieją tylko 4 techniki z podwójną pięścią ("Atak na Uszy", "Uderzenie Tygrysa", "Strzelanie z Łuku" i "Uderzenie Siedmiu Gwiazd"), natomiast pozostałe techniki ręczne wykonuje się z wykorzystaniem dłoni. Istnieje słynne "Pięć Pięści Taiji" ("Krok do Przodu, Przechwycenie i Uderzenie", "Uderzenie w Pachwinę", "Uderzenie w Dół", "Pięść pod Łokciem" oraz "Krok do Przodu i Uderzenie Pięścią"), w których prawa dłoń uformowana jest w pięść, natomiast lewa pozostaje otwarta. Istnieją także dwie techniki ręczne z wykorzystaniem haka ("Prosty Bicz" i "Pełzający Wąż"), ale druga dłoń również jest otwarta. Jak widać "otwarta" dłoń w stylu Yang Taijiquan spełnia bardzo ważną funkcję. Właściwie, to ze względu na techniki z wykorzystaniem dłoni, Taijiquan (pięść) powinno nazywać się Taiji Zhang (dłoń).
Styl Yang najlepiej charakteryzuje ułożenie dłoni zwane Dłonią Lotosu. Nazwa Dłoń Lotosu utworzona została przez mistrzów Li Chun Nian-a i Fu Zhong Wen-a, dwóch najlepszych uczniów Yang Cheng Fu. Ujednolicenie nazewnictwa było konieczne ze względu na standaryzację tradycyjnego stylu Yang Taijiquan. Podstawowe wymagania co do ułożenia dłoni odpowiadają również zasadom medycyny oraz wymogom sztuk walki.
Dłoń Lotosu tworzy się poprzez naturalne rozłożenie pięciu palców. Palce powinny być lekko zgięte (pysk tygrysa jest zaokrąglony), a środek dłoni lekko wklęsły. Prawidłowe ułożenie dłoni podczas praktyki Taiji powinno zawsze przypominać liść lotosu leżący na wodzie. Dokładne przestrzeganie prawidłowego ułożenia Dłoni Lotosu podczas praktyki Taiji prowadzi do następujących korzyści:

1) Otwarcie meridianów i regulacja przepływu qi oraz krwi
Spośród 12 meridianów znajdujących się w ciele człowieka sześć przebiega przez ręce. Dlatego, podczas praktyki Taiji, krążenie qi (chi) i krwi najlepiej uwidacznia się i jest odczuwane w rękach. Qi w rękach może być odczuwane jako mrowienie, gorąco, opuchnięcie lub inne zjawiska, takie jak np. u Dr. Mei pojawiające się w środkowych częściach palców .
Qi krąży w ciele przede wszystkim w meridianach, lecz może również funkcjonować w powiązaniu z układem obwodowych (krwionośnym). Krążenie qi w rękach wywołuje wiele istotnych skutków, jak otwarcie meridianów oraz regulacja przepływu krwi oraz qi. Dlatego każdy praktykujący Taiji podczas ćwiczeń powinien mieć na uwadze otwieranie meridianów i krążenie qi w rękach.
Dłoń Lotosu jest bez wątpienia ułożeniem dłoni, które pozwala w najkrótszym czasie doświadczyć qi. Takie ułożenie dłoni zgodne jest z naturą oraz jest wygodne dla ciała. Jednakże zbyt dokładne przestrzeganie ułożenia Dłoni Lotosu podczas praktyki Taiji może spowodować utratę odczuwania qi w rękach i ramionach.
Praktykę krążenia wewnętrznej qi można podzielić na dwie kategorie. Kategoria pierwsza to wtedy, gdy forma zewnętrzna prowadzi wewnętrzną qi, natomiast druga to wtedy, gdy wewnętrzne qi steruje formą zewnętrzną. W kategorii pierwszej odpowiednia forma zewnętrzna prowadzi wewnętrzną qi powodując wiele korzystnych zmian w ciele. Forma zewnętrzna to w tym przypadku oczy, ręce, tułów i nogi.
Są ludzie, którzy praktykują Taiji przez wiele lat i sporadycznie lub nigdy nie doświadczyli oddziaływania qi. Nawet w najcieplejsze dni ich dłonie nie stają się ciepłe lub zaczerwienione. Może to sugerować niewielkie korzyści zdrowotne takiej praktyki. Główną przyczyną tego problemu jest zwykle nieprawidłowa forma zewnętrzna, która ogranicza przepływ qi. Jeżeli trudności pojawiają się w osiągnięciu kategorii pierwszej, wówczas przejście do kategorii drugiej będzie bardzo trudne. I dlatego zachowanie odpowiedniej formy zewnętrznej jest niezbędne do osiągnięcia korzyści zdrowotnych Taiji.

2) Poprawienie umiejętności walki
W całej historii cenione były korzyści zdrowotne oraz umiejętności samoobrony Taijiquan. Lecz od kiedy stała się popularna broń współczesna, pierwotne aspekty bojowe Taiji zostały odsunięte na korzyść poprawy zdrowia. Aby zachować pierwotną tradycję Taiji, oprócz praktyki w celach zdrowotnych, powinno się je praktykować jako sztukę walki.
Istnieje osiem sposobów oddawania energii (Jin) w stylu Yang: "Odparcie", "Zawinięcie", "Nacisk", "Pchnięcie", "Pociągnięcie", "Rozdzielenie", "Uderzenie Łokciem" i "Uderzenie Barkiem". Spośród tych ośmiu sposobów w pierwszych sześciu wykorzystuje się dłoń. Tylko w dwu ostatnich do oddania energii wykorzystuje się łokieć i bark. Jedno z przysłów sztuk walki mówi, że "Dłoń Jest Potężniejsza Niż Dziesięć Pięści Razem". Między innymi dlatego dłoń spełnia tak ważną funkcję w Taiji jako sztuki walki.
Dłoń Lotosu sprawia, że kości, mięśnie i ścięgna rąk i ramion uzyskują naturalny, rozluźniony stan. Pozwala też na współdziałanie ręki i przedramienia do stworzenia wzajemnej siły potrzebnej do emisji eksplodującej siły oraz podczas akcji bicza Taiji. Przykładem takiej akcji jest forma "Prosty Bicz". Po uformowaniu haka za pomocą prawej dłoni, lewa oddaje energię w kierunku przeciwnika. Droga, po której prowadzona jest energia rozpoczyna się od pięty prawej stopy i prowadzi poprzez prawą nogę, do talii, pleców, lewego ramienia i w końcu do lewej ręki. Cały ruch podobny jest do ruchu falowego skórzanego bata. Jednakże, jeżeli podczas ruchu jakikolwiek mięsień lewego ramienia zostanie napięty, ruch się nie uda, nie pozwalając na wytworzenie odpowiedniej siły. W "Klasyce Taiji" mówi się, że "Forma jest w Rękach". Oznacza to, że jednym z warunków wytworzenia siły jest odpowiednie forma. Jeżeli nie jest wykonana prawidłowo, widoczne to będzie w rękach.

3) Ukazanie artystycznego piękna Taiji
Styl Yang posiada niezaprzeczalnie wysokie walory artystyczne. Spadkobierca trzeciej generacji stylu Yang mistrz Yang Cheng Fu pozostawił po sobie setki fotografii postaw stylu Yang. Wszyscy praktykujący styl Yang powinni traktować te fotografie jak skarb. Widać na nich piękno klasycznej, długiej formy stylu Yang Taijiquan. Każda forma dłoni to Dłoń Lotosu. Dla obecnego i przyszłych pokoleń fotografie te powinny stanowić standardowy model właściwych postaw długiej formy stylu Yang.
Kiedy ciało spełnia zasady yin i yang widoczne to jest w rękach. Na przykład w formie "Biały Żuraw Rozkładający Skrzydła" ramiona poruszają się po łuku w dół i krzyżują. Ruch ten powinien być wykonany tak, jakby się było orłem trzepoczącym skrzydłami. Lecz jeżeli ramiona będą napięte, wówczas istota tej formy nie będzie mogła być wyrażona.
Dłoń Lotosu jest głównym elementem stylu Yang Taijiquan i zamiarem autora jest przekazanie tego skarbu wszystkim praktykującym styl Yang na całym świecie. Tylko poprzez prawidłowe wykonywanie form można osiągnąć wymierne korzyści praktyki Taiji.

Dr Mei Ying Sheng jest doktorem nauk medycznych i mistrzem tradycyjnego stylu Yang Taijiquan. Praktykuje Taiji od ponad 40 lat i był uczniem wielkiego mistrza Fu Zhong Wen-a z Szanghaju w Chinach. Wielki mistrz Fu był jednym z najlepszych uczniów Yang Cheng Fu. Dr Mei obecnie uczy wraz z córką stylu Yang Taiji w Shen Zhen w Chinach.

Ted W. Knecht jest uczniem Mei Ying Sheng-a i zajmuje się tłumaczeniem tekstów Dr Mei-a o Taijiquan.

Powrót do spisu treści




Tradycyjne systemy sztuk wojennych a systemy sportowe
NAN CHUAN A SYSTEMY TRADYCYJNE
Piotr Osuch

Nan Chuan (Południowa Pięść) jest współczesnym systemem sportowym, propagowanym przez Chińskie akademie Wu Shu. Powstał on w latach 40 w Instytucie Wu Shu w prowincji Kwantung, w wyniku integracji głównych systemów Południa Chin w połączeniu z elementami, które podnosiły poprzeczkę sportowej rywalizacji. Twór ten miał na celu wprowadzenie jednolitej wersji eksportowej poza granice Chin, jak i jednolitej łatwej w ocenie i weryfikacji wersji przeznaczonej do rywalizacji ogólnochińskiej. W środowisku Chińskich Sztuk Wojennych gdzie ilość podstawowych systemów ocenia się obecnie na kilkaset, a każdy z nich ma po kilka odgałęzień, posunięcie to umożliwiło wprowadzenie kilku reprezentatywnych dla Wu Shu systemów, o ściśle określonym i usystematyzowanym programie nauczania. Spowodowało ono też wiele wypaczeń, pozbawiając przykładowo systemy południowe typowo dla nich ofensywnego, a niekiedy i bardzo agresywnego sposobu wykonywania układów Kuen, zastępując te elementy takimi, które nadawały formie więcej wdzięku i dostojności. W Nan Chuan skoncentrowano się w większym stopniu na podnoszeniu ogólnej sprawności fizycznej młodzieży i na estetyce ruchu niż na praktycznym wykorzystaniu tych elementów w walce. Działania takie przez wiele lat były stanowczo krytykowane w samych Chinach przez starych Mistrzów i praktyków systemów tradycyjnych, jak również na całym świecie, gdzie nauczane są główne systemy tradycyjne za sprawą emigrantów z Chin. Obecnie dostrzega się jednak pozytywne znaczenie powstania systemów reprezentatywnych. Przede wszystkim wprowadzenie Wu Shu do szkół podstawowych, średnich, uczelni a nawet przedszkoli. Nie było by to możliwe w oparciu o systemy tradycyjne. Umożliwiło to również wprowadzenie rywalizacji o spójnym systemie oceny. Efekty osiągane przez zawodników chińskich w konkurencjach sportowych do dziś budzą podziw całego świata. Są oni niedoścignionym wzorem dokładności i szybkości wykonywania układów ruchowych. Od kilku lat sportowe systemy Wu Shu rozwijają się dynamicznie na całym świecie i kładzie się na nie coraz większy nacisk. Bardzo powszechne stało się uboczne ćwiczenie sportowego systemu obok codziennej praktyki z systemami tradycyjnymi. Oba te kierunki nie przeczą sobie, a nawet w większości przypadków doskonale się uzupełniają. Jednocześnie elementy takie, jak akrobatyka, piękno ruchu, czy w przypadku dzieci harmonijny rozwój ciała, są często niedostatecznie wyeksponowane w systemach tradycyjnych. W systemach sportowych Wu Shu elementy te mają pierwszorzędne znaczenie. Są również i tacy ćwiczący, którzy odczuwają potrzebę rywalizacji, nagrody czy zwycięstwa, odbierając je jako postępy w ćwiczeniu. Dla tych i wielu innych systemy sportowe są wspaniałym środkiem wyrazu. Nie należy również lekkomyślnie pomijać bojowej wartości systemów sportowych. Nan Chuan został stworzony w oparciu o tradycyjne systemy Południa Chin i ponad 80% technik, są to techniki tradycyjne, wykonywane nieco odmiennie, co wcale nie oznacza gorzej. Nan Chuan oparto przede wszystkim o system Hung Gar Kuen i jest to niewątpliwie widoczne. Hung Gar Kuen jest uważany powszechnie za najbardziej reprezentatywny system Południa Chin, a forma Fu Hok Sheong Yin Kuen (Forma Tygrysa i Żurawia), traktowana jest nie tylko jako wzorcowa dla Nan Chuan, ale również jako cenne dziedzictwo ogółu Chińskich Sztuk Walki. Została ona włączona do obowiązkowego programu nauczania w Chińskich Instytutach Wu Shu. Uległa jednak modyfikacji polegającej przede wszystkim na redukcji technik i powtarzających się sekwencji. Z około 5 minut potrzebnych na jej tradycyjne wykonanie pozostało sportowe minimum 1 min. 20 sek.

Powszechnie uważa się, że obecny Nan Chuan zawiera około 80% tradycyjnych technik Hung Gar Kuen. Tak charakterystyczne dla tego systemu elementy, jak "Dłoń Pojedynczego Palca" (Chim Kiu), "Tygrysie Pazury" (Fu Jow), "Krzyżowy Krok" (Kei Lung Bo) czy też "Dziób Żurawia" (Hok Hoi), stanowią również podstawowy i nieodłączny element Nan Chuan. Niektóre z tych elementów zachowują swoje tradycyjne wykonanie, inne uległy drobnym modyfikacjom tempa i siły. I tak, na pierwszy rzut oka, widać różnice w wykonaniu naprężeń "Dłońmi Pojedynczego Palca" w pozycji "Jazdy na Koniu" form Nan Chuan w stosunku do Hung Gar Kuen. Ten ostatni system sekwencje tę wykonuje ze ścisłym zadaniem wytworzenia energii "Chi" i kierowania nią. Przejawia się to dłuższym i mocniejszym naprężeniem i specyficznym oddechem. Pozostałe techniki Nan Chuan wykonuje się zazwyczaj nieco szybciej niż te same techniki w systemach tradycyjnych. W systemach sportowych preferuje się bardziej ciągłość akcji, jej estetykę, dokładność i dynamikę niż siłę, i skuteczność techniki. Istotnym czynnikiem różnicującym jest również to, że formy Nan Chuan mają ściśle określone minimum czasowe, a praktycznie również maksimum. Czas trwania układów sportowych we wszystkich konkurencjach Wu Shu, określony jest na 1 minutę 20 sekund, i niewielu zawodników decyduje się na przedłużenie ich choćby o kilka sekund. Dzieje się tak ze względu na ubytek siły, występujący pod koniec wykonywania zestawu ruchowego. Bardzo efektowna forma, wykonywana dynamicznie, może być wykonana za szybko, co spowoduje punkty ujemne, i jednocześnie przedłużenie czasu trwania formy tak, by punktów tych nie stracić może spowodować wrażenie dużego spowolnienia. Przeważnie rewelacyjny początek wykonania formy przechodzi w dobry środek i wolną końcówkę. Dzieje się tak ze względu na to, iż początkową część formy większość zawodników wykonuje bardzo szybko nie rozkładając równomiernie sił. Wyjątek stanowią zawodnicy chińscy, demonstrując na każdych zawodach niebywałą szybkość i dynamikę ruchu.

Tradycyjne formy z kolei nie mają określonego czasu wykonania Kuen. Istnieją formy mające 50 sekund, takie na których wykonanie trzeba poświęcić 5 minut (Forma Tygrysa i Żurawia), jak i takie, których wykonanie może przekraczać 20 minut (Tid Shin Kuen - Forma Żelaznej Liny). Formy tradycyjne mają ściśle określony rytm wykonywania, zależny zarówno od długości trwania technik generujących energię, sposobu oddychania w danym systemie czy formie i od ciągłości ataku. Rytm w formach sportowych uzależniony jest przede wszystkim od wymogu minimum czasowego, które warunkuje szybkość poszczególnych elementów a następnie zatrzymań.

Niewątpliwie nie należy godzić się z coraz rzadszymi obecnie opiniami na temat szkodliwości systemów sportowych dla tradycyjnych systemów Wu Shu. W samych Chinach bowiem systemy sportowe ani przez moment nie zagroziły przekazywanym zazwyczaj rodzinnie systemom tradycyjnym. Był co prawda w Chinach okres destrukcji wszystkiego, co wiązało się z dawną kulturą i przeszłością, ale podobnie, jak w architekturze czy sztuce, zniszczenia ocenia się zaledwie na kilka procent. W zestawieniu z ogromnym dziedzictwem Wu Shu straty te są niezauważalne. Należy pamiętać również że co pewien czas w Chinach dynastia przejmująca władze niszczyła wszelkie ślady poprzedniej. Nie jest to więc żadne novum dla kultury chińskiej. Ażeby przekonać się naocznie o stopniu zniszczeń w Wu Shu, jakie przyniosło propagowanie systemów sportowych, należy udać się rankiem, między godzinami 5 a 7 do jakiegokolwiek parku w jakimkolwiek mieście chińskim, i zauważyć ogromne zróżnicowanie tradycyjnych odmian Chi Kung, Tai Chi Chuan, czy też bojowych form ręcznych i z bronią. Powszechność ćwiczeń w kulturze chińskiej może sprawić iż nie będziemy musieli udawać się nawet do parku, ażeby spotkać rzesze ćwiczących ludzi. W wielu wypadkach ćwiczenia te odbywają się przez cały dzień, i niejednokrotnie wystarczającym obszarem jest skrawek zieleni. Przeważająca część tych ćwiczeń, to odmiany tradycyjne, a ich różnorodność w jednym tylko parku jest szokująca. Przez wiele lat, obok turniejów ogólnochińskich, czy międzynarodowych, organizowanych przez Chińską Federację Wu Shu, organizowana była niezliczona ilość turniejów systemów tradycyjnych. W tej dziedzinie prym niewątpliwie wiedzie Południe Chin od wieków antagonistycznie nastawione do rządzących dynastii. W tych też prowincjach ekspansja sportowych systemów, a szczególnie Nan Chuan, przez wiele lat napotykała na poważne trudności. Wiąże się to z tym, iż na Południu Chin szkoły tradycyjne związane były, i są z organizacjami podziemnymi tzw. Triadami. Praktyka opierała się więc na przekazie klanowym lub organizacyjnym w związku z czym niemożliwym jest wyparcie dominacji tych systemów przez formy sportowe. Jednak i w tych prowincjach Nan Chuan znalazło sobie miejsce, wypełniając lukę w wykształceniu tych ludzi, których nie stać było na naukę Wu Shu u uznanych Mistrzów, czy też tych, których stan zdrowia nie pozwalał na ciężką i wyczerpującą praktykę systemów tradycyjnych. Analizując kryteria oceny Nan Chuan i wymogi stawiane ćwiczącym ten system, przede wszystkim należy wymienić stabilność, obniżenie i ogólne wrażenie siły pozycji prezentowanych w układach ruchowych. Na pierwsze miejsce wybija się najistotniejsza dla ogółu systemów a szczególnie południowych pozycja "Jazdy na Koniu" (Sei Bin Mah - kant. , Ma bu - pin-yin). Istotnym czynnikiem jest również praca nóg czyli poruszanie się podczas wykonywania sekwencji. Innym, wymaganym elementem jest ogólne wrażenie siły ruchu i jego ofensywne wykonanie. Ma odpowiadać to idei "Tygrysa", który jest podstawą większości systemów południowych w tym i Nan Chuan. Czynnikiem wyróżniającym Nan Chuan spośród innych systemów sportowych jest również wykorzystanie dwóch typów okrzyku: klasycznego i opierającego się o techniki "Tygrysich Pazurów".

Oglądając miliony dzieci i młodzieży ćwiczących systemy sportowe, oraz obserwując późniejsze efekty w postaci wykonań form przez zawodników chińskich na turniejach nie sposób kwestionować zasadności powołania do życia Chińskich Instytutów Wu Shu, i opracowanych przez nie programów upowszechniania kształcenia fizycznego. I choć głębsza wartość dyplomu Mistrzowskiego absolwenta takiej uczelni jest do zakwestionowania, to jego niewątpliwe umiejętności sportowe i wiedza metodyczna jest nie do podważenia.

Powrót do spisu treści
 




Polskie czasopisma poświęcone wschodnim sztukom walki:
 
Okładka czasopisma 1. Magazyn Sztuk Walki "Karate - Kung fu" 

Dwumiesięcznik działający od 1991 roku. 

Adres redakcji: 
ul. Czarnowiejska 8 
31-126 Kraków

 
2. Magazyn Sztuk Walki "Samuraj" 

Dwumiesięcznik działający od 1994 roku. 

Adres redakcji: 
ul. Jaremy 1/14 
31-318 Kraków

Okładka czasopisma
Powrót do spisu treści

Nowości wydawnicze
 
1. Nakładem Domu Wydawniczego REBIS ukazała się książka: 

Daniel Reid 
"Na straży Trzech Skarbów" 

Daniel Reid urodził się i zdobył wykształcenie w USA. Od 1973 roku mieszka na Taiwanie, gdzie uczył się u różnych mistrzów Tao i studiował chińskie prace źródłowe. "Na straży Trzech Skarbów" jest kontynuacją "Tao Zdrowia, Seksu i Długowieczności" (także wydanej przez REBIS). 

Kontakt z wydawnictwem: rebis@pol.pl 
Jego strona: http://www.rebis.com.pl .

Okładka książki
 
 
2. Nakładem wydawnictwa DIAMOND BOOKS ukazała się książka: 

Gichin Funakoshi 
"KARATE-DO Moje Życie" 

Oto co o tej książce napisał Leszek Drewniak (wieloletni trener kadry narodowej, kierownik wyszkolenia Polskiego Związku Karate): 

"Karate-do to książka, która nauczyła mnie szacunku dla innych ludzi, skromności, samodyscypliny i filozoficznego podejścia do życia.... Biografia mistrza Funakoshiego z każdej strony emanuje prawdziwym duchem karate".

Okładka książki
Powrót do spisu treści




Historie prawdziwe, legendy i baśnie

MISTRZ

W mieście Hantan, stolicy starożytnego państwa Chao, żył niegdyś człowiek imieniem Chi Chang, który zapragnął stać się pierwszym łucznikiem świata.
Długo rozpytywał się, aż wreszcie dowiedział się, że największym mistrzem w tej sztuce jest niejaki Wei Fei. Tak wielki był kunszt tego mistrza łuczników, iż trafiał on, jak powiadano, z odległości stu kroków wszystkimi strzałami ze swojego kołczana w jeden liść wierzby. Chi Chang udał się więc do dalekiej prowincji, w której ów Wei Fei mieszkał, by zostać jego uczniem.

Wei Fei polecił mu najpierw nauczyć się nie mrugać oczami (powiekami). Chi Chang wróciwszy do domu wśliznął się pod warsztat tkacki swojej żony i ułożył się na wznak. Postanowił wpatrywać się bez mrugania w pedał poruszający się w górę i w dół nad jego oczami. Małżonka zdumiała się ujrzawszy go leżącego i oświadczyła, że nie może pracować, gdy mężczyzna, choćby to nawet był jej własny mąż, podgląda ją z tak dziwnej pozycji. Musiała jednak ulec i pomimo zakłopotania siadła do warsztatu.

Dzień po dniu Chi Chang zajmował swoje dziwne miejsce pod warsztatem i ćwiczył się w patrzeniu. Po dwóch latach doszedł do takiej wprawy, że nie poruszał powiekami, nawet gdy pedał dotknął jego rzęs. Wreszcie, wydostając się po raz ostatni spod warsztatu Chi Chang stwierdził, że to długie ćwiczenie, jakie sobie narzucił, przyniosło owoce. Ani uderzenie w powiekę, ani iskra ognia, ani tuman kurzu kłębiącego się przed jego oczami - nic nie potrafiło go zmusić do mrugnięcia. Opanował mięśnie powiek do takiego stopnia, że nawet gdy spał, miał oczy otwarte. Pewnego dnia, kiedy siedział i patrzył nieruchomo przed siebie, mały pajączek usnuł pajęczynę na jego rzęsach. Chi Chang wtedy dopiero poczuł się wystarczająco pewny, żeby móc stanąć przed obliczem mistrza.

- Potrafisz już nie opuszczać powiek? Pięknie powiedział Jei Fei, kiedy Chi Chang skwapliwie opowiedział mu o swoich postępach. - Ale to dopiero początek. Teraz musisz nauczyć się patrzeć. Ćwicz się w patrzeniu na różne przedmioty. Gdy to, co ledwo widoczne, wyda ci się małym, a małe ogromnym - przyjdź do mnie znowu.

Wrócił więc Chi Chang znowu do domu. Tym razem wyszedł do ogrodu, żeby poszukać jakiegoś maleńkiego owada. Znalazłwszy owada ledwie widocznego gołym okiem, położył go na źdźble trawy i umieścił na swoim oknie. Potem zajął miejsce w drugim końcu pokoju i dzień za dniem wpatrywał się w owada. Z początku z trudem spostrzegał stworzonko, ale po dziesięciu dniach owad wydał mu się większy. Pod koniec trzeciego miesiąca miał wrażenie, że owad jest wielkości jedwabnika i mógł rozróżnić każdy szczegół jego ciała.

Chi Chang był tak pochłonięty tym patrzeniem, że nie zauważył, jak zmieniały się pory roku: skrzące się wiosenne słońce ustąpiło miejsca piekącemu żarowi lata, a potem sznury dzikich gęsi odlatując kreśliły ciemne linie na błękitnym jesiennym niebie. Jesień skończyła się i przyszła zima, szara od deszczu i gradu. Dla Chi Changa nie istniało nic poza małym stworzeniem uczepionym źdźbła trawy. Gdy jeden znikał, służący Chi Changa zastępował go nowym, równie maleńkim. Ale Chi Changowi wydawał się on coraz większy.

Przez trzy lata Chi Chang nie ruszał się z pokoju, aż wreszcie stworzonko na źdźble trawy urosło w jego oczach do wielkości konia.
- Dokonałem tego! - zawołał uderzając dłońmi o kolana i wybiegł do ogrodu. Nie wierzył własnym oczom: konie wydały mu się tak wielkie jak szczyty górskie, świnie - jak pagórki, a kury jak wieże zamkowe.

Chi Chang nie posiadał się z radości. Wrócił czym prędzej do domu, napiął cienką strzałę sporządzoną z północnego gatunku bylicy na łuk z rogów zwierzęcych z państwa Jen, wycelował i trafił w sam środek owada, nie musnąwszy nawet źdźbła trawy, na której go położył.
Potem nie tracąc czasu udał się do Wei Fei i opowiedział mu o swoim osiągnięciu. Tym razem mistrz był z niego tak zadowolony, że zawołał: Brawo!

Pięć lat minęło, odkąd Chi Chang poświęcił się nauce strzelania z łuku. Teraz zrozumiał, że trudy jego nie były daremne. Wydawało mu się, że nie ma takiej sztuki w tej dziedzinie, której by nie potrafił dokonać. Żeby się w tym upewnić, postanowił przed powrotem do domu poddać się specjalnie trudnym próbom.

Najpierw, pragnąc prześcignąć samego Wei Fei, przebił wszystkimi strzałami ze swojego kołczana z odległości stu kroków liść wierzby. Parę dni później ponowił to ćwiczenie, ale posłużył się największym swoim łukiem, a na prawej ręce (na wysokości łokcia) postawił kubek napełniony po brzegi wodą. Nie uronił ani kropli i ani jedna strzała nie chybiła celu.

W następnym tygodniu wypuścił sto lekkich strzał, jedna za drugą do tarczy umieszczonej bardzo daleko. Pierwsza padła w sam środek, druga utkwiła w rowku pierwszej, trzecia w rowku drugiej, i tak dalej, aż w mgnieniu oka wszystkie strzały tworzyły jedną linię od tarczy do łuku. A celował z taką precyzją, że nawet kiedy wystrzelił ostatnią, zczepione ze sobą strzały nie spadły na ziemię lecz utrzymywały się drżąc w powietrzu. Na ten widok mistrz Wei Fei, który się przypatrywał z boku, nie mógł powstrzymać klaskania w ręce i wołał: - Brawo!

Kiedy po dwóch miesiącach Chi Chang wrócił wreszcie do domu, żona zaczęła robić mu wymówki, że ją zaniedbuje. Chi Changa zirytowało jej zrzędzenie i żeby ją tego oduczyć, naciągnął szybko strzałę z tientsinskiego bambusa na łuk sporządzony z gałęzi dzikiej morwy, napiął cięciwę do końca i wycelował tuż ponad okiem małżonki. Strzała wyrwała jej trzy rzęsy, lecz pęd jej był tak szybki, że nawet nie spostrzegła i, mrugnąwszy tylko, dalej spokojnie gderała.

Niczego więcej nie mógł się już nauczyć u mistrza Wei Fei. Wydawało się, że jest bliski osiągnięcia swego celu. "Pozostaje jedna przeszkoda" pomyślał i przeszył go niemiły dreszcz; tą przeszkodą był sam Wei Fe. Dopóki żyje mistrz, dopóki Chi Chang nie będzie najlepszym łucznikiem świata. Nie prześcignie mistrza, wiedział o tym dobrze, choć dorównywał mu w zręczności. Samo istnienie Wei Fei było największą przeszkodą.

Pewnego dnia spacerując po polach, Chi Chang zauważył z daleka sylwetkę Wei Fei. Bez chwili wahania podniósł łuk, naciągnął strzałę i wycelował. Ale stary mistrz wyczuł co się święci, i w mgnieniu oka napiął z kolei swój łuk.
Obaj puścili cięciwę jednocześnie. Strzały zderzyły się w pół drogi i razem upadły na ziemię. Chi Chang natychmiast wycelował jeszcze raz, ale i ta strzała napotkała w połowie drogi nieomylną strzałę Wei Fei. Dziwny ten pojedynek trwał tak długo, aż opróżnił się kołczan mistrza. Chi Changowi pozostała jednak jeszcze jedna strzała.

- Oto moja szansa - szepnął i wypuścił ostatnią strzałę. Widząc to Wei Fei ułamał ciernistą gałązkę z rosnącego opodal krzaka tarniny i zasłonił się nią. Pędząca ze świstem wycelowana prosto w jego serce strzała odbiła się o cierń i padła na ziemię u jego stóp.
Tak więc Wei Fei pokrzyżował podłe plany Chi Changa, którego opadły teraz wyrzuty sumienia. Zapewne, nie byłyby się odezwały, gdyby któraś z jego strzał trafiła do celu.

Wei Fei ze swe strony odczuwał taką ulgę ocaliwszy życie i tak był zachwycony świeżym przykładem swojej własnej zręczności, że nie czuł nawet żalu do niedoszłego zabójcy. Obaj mężczyźni ze łzami w oczach rzucili się sobie w objęcia. (Dziwne były zaiste obyczaje w owych czasach! Podobne postępowanie byłoby dziś nie do pomyślenia. Serca ludzkie w dawnych czasach były zapewne inne niż nasze dzisiaj. Jakżeby inaczej wytłumaczyć można fakt, że kiedy książę Huan zażądał pewnego dnia od swego nadwornego kucharza I Ya nowego przysmaku, ten upiekł własnego syna błagając księcia, by go raczył skosztować, albo to, że pierwszy cesarz dynastii Chi, gdy miał zaledwie 15 lat, już w pierwszą noc po śmierci ojca trzykrotnie go zastąpił przy boku ukochanej jego nałożnicy?)

Lecz obejmując w uścisku przebaczenia swego zaciętego ucznia, Wei Fei wiedział dobrze, iż życie jego będzie odtąd stale zagrożone. Jedynym sposobem by uniknąć ciągłego niebezpieczeństwa, było wskazanie Chi Changowi jakiegoś innego celu.

- Mój przyjacielu - powiedział Wei Fei uwalniając się z uścisku -przekazałem ci całą moją wiedzę: Jeśli chcesz zgłębić dalsze arkana tej sztuki, musisz przejść wysoką przełęcz Ta Hsing na zachodzie kraju i dostać się na szczyt góry Ho. Tam odszukaj mistrza Kan Yinga, któremu nie było i nie ma równego. Nasze umiejętności wydają się wobec jego sztuki niezdarną dziecinną zabawą. Mistrz Kann Ying jest jedynym człowiekiem na świecie, który może cię nauczyć czegoś więcej. Odszukaj go, jeśli żyje jeszcze, i zostań jego uczniem.

Chi Chang wyruszył natychmiast na zachód. Słysząc jak jego osiągnięcia nazywa się dziecinną zabawą, poczuł się urażony. Ogarnęły go obawy, że może daleki jest jeszcze od celu, jaki sobie wytknął. Musi dostać się jak najszybciej na górę Ho i zmierzyć się ze starym mistrzem.

Przedostał się przez przełęcz Ta Hsing i zaczął wspinać się w górę stromym zboczem. Buty mu się zdarły. Stopy miał poranione, ciekła z nich krew. Niczym jednak nie zrażony szedł urwistymi stokami i przedostawał się przez wąskie kładki zawieszone nad przepastnymi otchłaniami. Po miesiącu znalazł się na szczycie góry Ho i popędził do jaskini, w której mieszkał Kan Ying. Ujrzał starca o łagodnych oczach jagnięcia. Był rzeczywiście bardzo stary. Chi Chang nigdy dotąd nie widział tak starego człowieka. Plecy miał zupełnie zgarbione, a gdy chodził siwe jego włosy wlokły się po ziemi.

Chi Chang przypuszczał, że tak stary człowiek musi być głuchy, krzyknął więc głośno:
- Przyszedłem, aby się dowiedzieć, czy jestem naprawdę tak znakomitym łucznikiem, jak mi się wydaje!
I nie czekając na odpowiedź zdjął z ramion wielki łuk, który zrobiono z topoli, z cięciwą z konopi i nałożył strzałę z nagrobkowego kamienia w kształcie obelisku, po czym wycelował w stado wędrownych ptaków, szybujące wysoko ponad ich głowami. Pięć ptaków natychmiast upadło do ich stóp.

Starzec uśmiechnął się pobłażliwie i powiedział: - Mój drogi, to jest tylko strzelanie z łuku strzałą. Czy nigdy me słyszałeś o strzelaniu bez strzelania? Pójdź za mną.

Zły, że nie udało mu się zadziwić starego pustelnika, Chi Chang szedł za nim w milczeniu. Stanęli na skraju przepaści jakieś dwieście kroków od jaskini. Pod ich stopami zapadała się pionowo na tysiąc sążni ściana skalna, której widok przywodził na myśl - według słów jednego z poetów - olbrzymi parawan. Głęboko w dole płynął potok górski, torujący sobie drogę wśród skał, niby błyszcząca nić. Chi Changowi zamącił się wzrok, poczuł zawrót głowy.

Mistrz Kan Ying tymczasem swobodnie podszedł do wąskiego występu skalnego nad przepaścią i odwracając się do Chi Changa powiedział:
- Teraz podejdź do miejsca, w którym stoję, i pokaż, co potrafisz.

Chi Chang był zbyt dumny, aby nie podjąć wyzwania, bez słowa zajął miejsce starca. Gdy tylko postawił nogę na skale, ta zaczęła się lekko pod nim chwiać.
Udając odwagę, do której było mu daleko, Chi Chang próbował drżącymi rękami napiąć strzałę. W tym momencie ze skały spadł kamyk i potoczył się kilkaset metrów w dół. Chi Chang podążył za nim oczami i nagle poczuł, że traci równowagę. Położył się na skale i uczepił silnie palcami krawędzi. Nogi mu się trzęsły, całe ciało zlane było potem.

Stary człowiek zaśmiał się, wyciągnął rękę i pomógł Chi Changowi zejść z występu skalnego. Potem sam skoczył na to miejsce i rzekł:
- Pozwól, że pokażę ci, czym jest naprawdę sztuka strzelania z łuku.
Z bijącym sercem, śmiertelnie pobladły Chi Chang patrzył na mistrza. Był dość przytomny, by zauważyć, że starzec ma ręce puste.
- Gdzież jest twój łuk, mistrzu? - zapytał.
- Mój łuk? - odparł starzec. - Mój łuk? - powtórzył ze śmiechem. - Dopóki łucznik potrzebuje łuku i strzały, dopóty nie przekroczył on jeszcze progu istoty sztuki. Prawdziwy mistrz może się obejść bez jednego i drugiego.

Wysoko nad ich głowami krążyła kania. Pustelnik popatrzył na nią, Chi Chang śledził za jego spojrzeniem. Ptak był tak wysoko, że nawet bystrym oczom wydawał się nie większy od ziarnka sezamu. Kan Ying wycelował niewidzialną strzałę, napiął nie istniejący łuk i wystrzelił. Chi Changowi zdawało się, że słyszy świst. Chwilę potem kania znieruchomiała w powietrzu i upadła jak kamień na ziemię.

Chi Chang osłupiał. Zrozumiał, iż oto w tym krótkim przebłysku po raz pierwszy odsłoniły się przed nim najwyższe szczyty sztuki łuczniczej, które kiedyś wydawały mu się tak łatwe do osiągnięcia.

Dziewięć lat pozostał Chi Chang u pustelnika w górach. Nikt nigdy nie dowiedział się, jakim się przez ten czas poddawał ćwiczeniom. Gdy po dziewięciu latach wrócił do domu, zmiany, jakie w nim zaszły, zadziwiły wszystkich. Jego pewność siebie i arogancja zniknęły bez śladu. Miał tępe spojrzenie człowieka, który jest niespełna rozumu. Jego dawny nauczyciel złożył mu wizytę i spojrzawszy na niego rzekł:
- Teraz widzę doprawdy, że stałeś się mistrzem. Nie jestem godzien dotknąć nawet twojej stopy.

Mieszkańcy miasta Hantan okrzyknęli Chi Changa największym łucznikiem Cesarstwa i oczekiwali niecierpliwie wspaniałych wyczynów, jakich wkrótce, w co nie wątpili, dokona, Lecz Chi Chang zawiódł ich nadzieje. Ani razu nie tknął łuku lub strzały.

Wrócił z gór bez wielkiego łuku, który wziął ze sobą w drogę. Zapytany o powód dziwnego zachowania, odpowiedział cichym głosem:
- Najwyższym stopniem działania jest niedziałanie. Najwyższym stopniem elokwencji jest powstrzymywanie się od mówienia. Mistrzostwem największym w strzelaniu z łuku jest nie strzelać.

Mądrzejsi mieszkańcy Hantan zrozumieli od razu sens tego, co powiedział, i poczuli ogromny szacunek dla mistrza sztuki łuczniczej, który postanowił nie ruszać łuku. To, że wyrzekł się strzelania, zwiększyło jeszcze jego sławę.

Mnóstwo opowieści o Chi Changu obiegło świat. Mówiono, że zawsze po północy z dachu jego domu dochodzą takie dźwięki, jakby ktoś napinał cięciwę niewidzialnego łuku. Inni opowiadali, że był to bóg łuczników, który za dnia zamieszkiwał duszę mistrza, a nocą opuszczał ją, by strzec Chi Changa od złych duchów. Pewien kupiec z sąsiedztwa rozpowszechnił plotkę, że widział wyraźnie którejś nocy Chi Changa galopującego na chmurze ponad swoim własnym domem. Tym razem miał ponoć łuk i prześcigał się w zręczności z I i Yang Yu - chi, słynnymi legendarnymi łucznikami. Kupiec twierdził, że strzały puszczane przez trzech mistrzów znikały między Orionem i Syriuszem, znacząc ciemne niebo błękitną smugą światła.

Jakiś złodziej znowu wyznał, że gdy próbował się dostać do mieszkania Chi Changa, z okna buchnęła na niego masa powietrza i uderzyła go w czoło tak silnie, że upadł na ziemię. Od tego czasu ktokolwiek miał złe zamiary, unikał skrzętnie obejścia i domu Chi Changa, a mówiono, że nawet ptaki wędrowne starały się omijać skrawek nieba nad jego domem.

Sława Chi Changa rozniosła się po całym cesarstwie i sięgała już po same obłoki, a on tymczasem starzał się. Coraz bardziej zbliżał się do tego stanu, w którym ani ciało, ani umysł nie zajmują się już światem zewnętrznym, lecz istnieją same w sobie w promienistej i pogodnej prostocie.
Twarz jego straciła wszelki wyraz. Żadna siła z zewnątrz nie mogła wytrącić go z doskonałej obojętności. Rzadko się odzywał i nikt nie mógł stwierdzić z pewnością, że oddycha jeszcze. Jego ciało było wyschnięte i bez życia jak martwe drzewo. Dostroił się tak całkowicie do podstawowych praw wszechświata, odszedł od przypadkowości i sprzeczności tkwiącej w pozorach przedmiotów, iż u schyłku swych dni nie rozróżniał już pojęć "Ja" od "On" i "To" od "Tamto". Kalejdoskop zmysłowych wrażeń już go nie obchodził. Jego oko mogłoby być uchem, ucho - nosem, a nos - ustami.

Czterdzieści lat po zejściu z gór Chi Chang opuścił świat łagodnie, jak dym, co rozwiewa się w powietrzu. Przez te czterdzieści lat ani razu nie wspominał o łuku czy strzelaniu, ani też nie dotknął łuku czy strzały.

Opowiadają, że w ostatnim roku przed śmiercią odwiedził kiedyś przyjaciela i zobaczył na stole przedmiot, który wydawał mu się znajomy, ale którego nazwy, ani przeznaczenia nie mógł sobie przypomnieć. Na próżno więc wysilał pamięć. Wreszcie zwrócił się do przyjaciela:
-Powiedz mi proszę. Ten przedmiot tam na stole: co to jest i do czego służy?
Przyjaciel roześmiał się, przekonany, że Chi Chang żartuje. Starzec powtórzył pytanie.
Przyjaciel znów się roześmiał, ale już niepewnie tym razem. Zapytany z powagą po raz trzeci okazał zmieszanie. Spojrzał uważnie na Chi Changa i widząc, że starzec nie żartuje ani też nie jest szalony, pewien już, że usłyszał dokładnie pytanie, wykrztusił w zachwycie:
- O mistrzu! Musisz być istotnie największym mistrzem wszech czasów, skoro mogłeś zapomnieć co to jest łuk i do czego służy!

Mówiono, że po tym wydarzeniu malarze w mieście Hantan wyrzucili pędzle, muzycy zerwali struny w swoich instrumentach, a cieśle wstydzili się, gdy ich ktoś zobaczył z miarą w ręku.

Przedruk z czasopisma "Shaolin" nr 1/92.

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.