NR 4 (LISTOPAD 1998)
Spis treści
Wstęp
Na początku chcielibyśmy podziękować panu Marcinowi
Kamińskiemu za informacje o błędach w diagramach w artykule o
Weiqi (Go). Komputerowy chochlik wysłał na serwer stare
(błędne) "gify". Rysunki zostały już poprawione.
W przypadku zauważenia jakichkolwiek błędów merytorycznych
lub technicznych występujących na naszych internetowych
stronach, prosimy o jak najszybsze powiadomienie nas o tym.
Pan Andrzej Kalisz (ekspert stylu Yiquan), którego artykuły
pojawiają się w naszym magazynie, zmienił swój adres e-mail.
Oto nowy kontakt: yiquan@kki.net.pl lub dacheng@hotmail.com .
Nadeszło wiele listów z pytaniami o instruktorów różnych
wschodnich sztuk walki. Na stronie "Gdzie ćwiczyć"
zebraliśmy adresy najbardziej znanych szkół w naszym kraju.
Przypominamy też, że na stronie "Wydarzenia (seminaria,
wykłady, wystawy itp.)" można znaleźć szczegółowe
informacje (stale aktualizowane) o różnych imprezach
związanych ze sztukami Orientu.
Prezentacja styli
ZHAOBAO TAIJIQUAN - perła w skarbcu chińskiego Kung Fu
Tekst i zdjęcia: Jarosław Szymański, Shanghai, styczeń
1995
e-mail: yaleike@hotmail.com lub jarek@shiuol.cn.net
http://msnhomepages.talkcity.com/SpiritSt/xinyi/index.html
Taijiquan jest jedną z najbardziej znanych
odmian chińskich sztuk walki, a jednocześnie jedną z
najtrudniejszych do zgłębienia i opanowania w stopniu
umożliwiającym praktyczne zastosowanie. Najpopularniejszy jest
oczywiście styl Yang, który dzięki stworzeniu uproszczonej
sekwencji 24 ruchów stał się masowo ćwiczoną formą
zachowania dobrej kondycji: coraz szerszym zainteresowaniem
cieszy się odmiana Chen, o spiralnej transmisji siły i
gwałtownych eksplozjach energii. Nieco mniej znane są dwa style
Wu ( Wu Yuxianga i Wu Jianquana) oraz stosunkowo młody,
stworzony przez Sun Lulanga, Sun.
Jednakże oprócz wymienionych wyżej szkół Taijiquan istnieje
też wiele innych, które przekazywane wąskiej grupie
wybrańców w ścisłej tajemnicy - nie stały się jeszcze
powszechnie znane. Należy do nich styl Zhaobao.
Pchające dłonie w zastosowaniu, wieś Zhaobao, 1993 |
Jego nazwa pochodzi od znajdującej się w
prowincji Henan, powiecie Wenxian wioski Zhaobao (co oznacza
"Forteca Królestwa Zhao"), w której styl ten się
rozwinął, przybierając obecnie znaną postać. Należy on do
nielicznych odmian Taijiquanu, które mogą poszczycić się
bezpośrednim pochodzeniem od sławnego taoistycznego mnicha
Zhang Sanfenga, który w czasach dynastii Yuan (1271 ..1368),
przebywając w Górach Wudang opracował styl nazwany Wudang
Taijiquan. W czasach dynastii Ming (1368 - 1644) styl Zhang
Sanfenga rozdzielił się na dwa odłamy, reprezentowane przez:
1. Wang Zonga z prowincji Shanxi, który dał początek
Południowej Odmianie taijiguan (tzw. odmianie Songxi);
2. Wang Zongyue z prowincji Shaanxi, sławnemu autorowi wielu
klasycznych dzieł o taijiquan (Odmiana Północna);
Uczniem tego ostatniego był sławny Jiang Fa ( 1574 -),
mieszkaniec wioski Zhaohao, o którym kroniki wspominają, iż
potrafił dogonić zająca z odległości stu kroków, a którego
umiejętności walki wprawiły w osłupienie mieszkańców wioski
Chenjiagou, w której Jiang Fa był zmuszony zamieszkać po
pojmaniu przez Chen Wanglinga (1600 - 1680). Twarde paochui.
wywodzące się z Shaolinu nie mogło sprostać miękkiej sztuce
najpierw więźnia, a potem nauczyciela tego mingowskiego
generała. Dzięki wskazówkom Jiang Fa w wiosce rodziny Chen
rozpoczęto praktykę miękkiej sztuki taiji, nadal jednak
kontynuując, choć w nieco inny sposób, ćwiczenie Shaolinu.
Autor z mistrzem Zhen Jun przed grobem twórcy Małej Odmiany Stylu HE, Zheng Wuqinga, wieś Zhaobao, 1993 |
Tajemnice stylu przekazane zostały mieszkańcom rodzinnej
wioski Jiang Fa, Zhaobao. Surowy zakaz nauczania przybyszów z
zewnątrz został złamany przez Zhang Yana o przydomku
"Magiczna Dłoń", który przyjął na ucznia Chen
Qingpinga (1795-1868).
Chen Qingping, mieszkaniec Chenjiagou, uczył się rodzinnego
stylu od Chen Youbena, po czym po ślubie przeniósł się do
domu swej bogatej żony w wiosce Zhaobao. Nabyte wcześniej
umiejętności zyskały uznanie w oczach Zhang Yana, który z
charakterystyczną dla siebie hojnością, przekazał
uzdolnionemu uczniowi sekrety swej sztuki. Sława umiejętności
Chen Qingpinga dotarła do tak odległych miejsc, jak powiat
Yongnian (prow. Hebei), skąd pochodził Wu Yuxiang. Ten uczeń
Yang Luchana, niezadowolony z faktu, że wciąż daleko mu do
poziomu swego mistrza, przez krótki okres uczył się od Chen
Qingpinga. Po powrocie do Yongnian poddał on weryfikacji nauki
obu mistrzów i - korzystając z odkrytych w Kaifengu pism Wang
Zongyue - stworzył odmianę Wu.
Do innych wybitnych uczniów Chen Qingpinga, oprócz jego trzech
synów: Jingyanga, Yiyanga i Heyanga, zaliczają się Li Jingyan,
He Zhaoyuan i Niu Fahu.
Obecnie w stylu Zhaobao istnieją trzy
podstawowe szkoły:
1. Tengpeng, zwana też Hulei (Błyskawica), stworzona
przez Li Jingyana. Ruchy są dość szybkie i obszerne, praca
nóg żywa, stopy nie są zakorzenione, występuje bardzo wiele
tzw. eksplozji energii (fa jin), podczas których całe ciało
drga. Wysokość pozycji gwałtownie się zmienia. Praktyka tego
stylu rozpoczyna się od ćwiczeń prowadzących do zmiękczenia
ścięgien i zwiększenia ruchomości stawów, a następnie
dodaje się ruchy wirowe. Z miękkości rodzi się twardość,
wszystkie ruchy są okrężne.
2. Lingluo, przekazana przez Niu Fahu, zwana też Niską
Odmianą. Ze względu na niskie pozycje jest odpowiednia dla
młodych i silnych osób. Podstawowym wymaganiem jest zachowanie
kąta prostego między udem a łydką. Dłonic, ramiona, talia i
biodra są silnie skręcane, wykonując ruchy wirowe o dużym
zakresie. Gwałtowne zmiany wysokości pozycji podkreślane są
głośnym wydechem. Stopy zakorzeniają się przy obniżaniu
pozycji ciała.
3. Daili ("Reprezentująca wiedzę"), zwana też
od imienia twórcy, He Zhaoyuan, stylem He. Twierdzi się, że
autentycznego przekazu Chen Qingpinga uczy się właśnie w
ramach tej odmiany. Określa się ją też jako "Neigong
Jia", co oznacza, że sprzyja szczególnemu rozwojowi siły
wewnętrznej. Jest ona niezwykle efektywna w walce.
He Zhaoyuan (1810 - 1890) interesował się sztukami walki od
dzieciństwa, jednak ze względu na poglądy ojca, który
widział syna raczej jako uczonego niż wojownika, zmuszony był
do studiowania ksiąg. Na szczęście bliski krewny rodziny, Li
Tangjia, człowiek światły, przekonał surowego ojca o
wartości praktyki taijiquan. Z perspektywy czasu trzeba jednak
stwierdzić, że solidne wykształcenie, jakie otrzymał
Zhaoyuan, miało dla rozwoju jego kung fu istotne znaczenie.
Mistrz Chen Yuezhong prezentuje formę Wudang Zhaobao Sanheyi Taijiquan, wieś Zhaobao, 1993 |
He rozpoczął więc naukę tajiquanu pod okiem Chen Qingpinga, by po wielu latach ciężkich ćwiczeń zostać przedstawionym "Magicznej Dłoni" Zhang Yanowi. Stary mistrz był pełen uznania dla umiejętności Zhaoyna, spodobały mu się też skromność i dobry charakter młodego człowieka, przekazał mu więc najskrytsze tajniki sztuki. Niedługo potem He Zhaoyuan udał się do Pekinu, gdzie odwiedził służącego w pałacu cesarskim krewnego, wspomnianego już Li Tangjia. Ten pobyt dał mu okazję do konfrontacji swych umiejętności z największymi ówcześnie mistrzami kung fu. Swe doświadczenia z walk połączył on z teoriami yinyang, bugua i medycyny chińskiej tworząc nowy, własny styl taiji, nazwany później od jego imienia stylem He. Zwiększona została, w porównaniu z oryginalną formą, ilość ruchów z 64 na 72 (dzieląc bardziej drobiazgowo, 108 ruchów), szczegółowo opracowana metodyka nauczania i wymagania dotyczące pozycji poszczególnych części ciała (dłonie, nogi, tułów) i sposobu poruszania się. Dodatkowo, w oparciu o teorie taijiquanu, He Zhaoyuan opracował formy kija, włóczni, miecza, szabli i inne. Te wszystkie zmiany, zarówno w sekwencjach, jak i pchających dłoniach, w teorii i jej zastosowaniach zostały wysoko ocenione nie tylko w kręgach kung fu, ale także przez samego cesarza.
Liu Rui, "Strażnik" Malej Odmiany stylu HE, Xi'an, 1993 |
Jednym z najsłynniejszych mistrzów stylu He przełomu XIX i XX wieku był wnuk He Zhaoyuana, He Qingxi (1862-1936). Kiedy w 1928 roku taijiguan zaczęto propagować jako jedną ze sztuk narodowych, He Qingxi miał 66 lat. Pewnego razu, gdy nauczał, do ćwiczących podszedł potężnej budowy mężczyzna o ciemnej karnacji skóry, mówiąc: Po co ten staruszek chodzi w tę i tamtą stronę przed tyloma ludźmi, ucząc jakich głupot? Gdy He Qingxi odwrócił się do niego tyłem, mężczyzna gwałtownie rzucił się na niego, chcąc go powalić i w ten sposób udowodnić własną wyższość. Zawiódł się jednak srodze - mistrz zastosował technikę "Napiąć łuk i strzelić do tygrysa", która wyrzuciła napastnika daleko poza krąg ćwiczących. Olbrzymi mężczyzna, która nosił przydomek Władcy Czarnych Tygrysów i przez dwadzieścia lat ćwiczył style zewnętrzne, rzucił się na kolana po tym wydarzeniu i prosił He Qingxi o przyjęcie na ucznia. Z grona wielu uczniów He Zhaoyuana dwóch zyskało sławę wielkich mistrzów taijiguanu. Byli to krewni - Zheng Boying i Zheng Wuqing, którzy znani są jako przedstawiciele dwóch odmian stylu He, odpowiednio daijia (Dużej Formy) i xiaojia (Małej Formy).
Mistrz Zheng Jun, młodszy syn sławnego Zheng Wuqinga, wieś Zhaobao, 1993 |
Zheng Boying ( 1904 - 1961 ), gdy wiosną 1931
roku wziął udział w zawodach wolnej walki leitai, miał za
sobą zaledwie trzy lata praktyki taijiguanu, jednak dzięki
silnej budowie ciała i olbrzymiej sile fizycznej, zdobył
mistrzostwo. Tego samego roku w Kaifengu zmierzył się z
największymi mistrzami kung fu w okręgu, pokonując wszystkich.
Jak opowiadałjego syn, mistrz Zheng Honglie, którego
odwiedziłem w Xi'anie, Zheng Boying w finałowej walce zmierzył
się z mistrzem xingyiquanu, którego odepchnął do krawędzi
platformy, stosując technikę "Dłonie-obłoki", po
czym "Skrętem Przez Plecy" wyrzucił daleko poza
platformę, co odnotowane zostało przez miejscowe gazety.
Zheng Boying nauczał Dużej Formy stylu He, która
charakteryzuje się bardzo obszernymi ruchami i szybkim rytmem.
Podczas ćwiczeń Pchających Dłoni stosuje się zasadę
"atakuj to miejsce, do którego uda ci się zbliżyć".
Do najwybitniejszych uczniów Zheng Boyinga, oprócz wymienionego
wyżej syna, należy również Zhang Hongdao.
Zheng Wuqing (1894 - 1984) był słabym i chorowitym dzieckiem. W
wieku 16 lat rozpoczął naukę handlu. Zbyt intensywna praca I
spowodowała, że rozchorował się ciężko. Ponieważ lekarstwa
I okazały się nieskuteczne, nie mając prawie żadnej nadziei
na wyleczenie, w wieku 29 lat rozpoczął naukę taijiquanu. Po
trzech miesiącach stan jego zdrowia bardzo się poprawił i to
zadecydowało, że Zheng Wuqing zaczął intensywniej studiować
teorie taiji i ćwiczyć pod okiem He Qingxi, stając się po 11
lalach uznanym mistrzem. W 1937 roku, po agresji Japonii na Chiny
(tzw. incydent Siódmego Lipca), zmuszony został do
przeniesienia się do Xi'anu, dokąd udał się wraz z Zheng
Boyingiem. Wkrótce obaj mistrzowie zyskali miano "Dwóch
Zhengów z Xi'anu". Zheng Wuqing, oprócz ćwiczeń
taijiquanu studiował także chińską klasykę - Yijing (Księga
Przemian), Neijing (Księga Medycyny Wewnętrznej), Daodejing
(Księga Drogi i Cnoty) i inne, czego rezultatem były zmiany,
jakich dokonał w oryginalnej formie, tworząc tzw. Małą
Odmianę stylu He. Jej ruchy mają niewielki zakres, są bardzo
"kompaktowe", szczególną uwagę zwraca się na
lekkość, zwinność, bystrość i miękkość. Pchające
Dłonie ćwiczy się po małych okręgach, akcentując
zmienność zarówno kierunku, jak i wielkości siły.
Najwybitniejszymi uczniami Zheng Wuqinga są Zheng Jun (młodszy
syn), Yao Cunwen i Liu Rui, uważany za "Strażnika
Bramy" (zhangmenren)stylu.
Wracając do "Magicznej Dłoni" Zhang Yana, swą
wiedzę przekazał on, prócz Chen Qingpinga, swemu synowi, Zhang
Yingchangowi. Ta odmiana, praktykowana obecnie przez mistrzów
Chen Xuezhonga i Liu Huizhi, nosi długą nazwę Wudang Zhaobao
Sanheyi (Łączące Trzy w Jedno) Tradycyjne taijiquan.
"Trzy" to ruchy, Pchające Dłonie i wolna walka,
"Jedno" to forma, w której wszystko się zawiera.
Cechy charakterystyczne to uderzanie w bezpostaciowy dla
przeciwnika sposób, wielka zmienność stosowania siły,
kolistość ruchów, stosowanie technik qin'na (chwytów i
dźwigni). Zewnętrznie styl wykazuje duże podobieństwo do
"Dużej Formy" stylu He.
Styl Zhaobao taijiquan, jak zresztą każdy styl wewnętrzny,
wymaga długiego okresu praktyki dla wypracowania bardzo
specyficznej tzw. siły wewnętrznej (nei jin). Wyróżnia się
cztery zasadnicze etapy ćwiczeń:
1. Uczeń musi zrozumieć podstawowe zasady stylu,
nauczyć się elementarnych pozycji, przejść pomiędzy nimi,
kierunku wykonywania formy; ruchy muszą być obszerne;
mięśnie, stawy i ścięgna
rozluźnione.
2. Ruchy ciała powinny stawać się okrężne i żywe, co
prowadzi do dalszego rozluźnienia, swobodnego przepływu krwi i
krążenia energii. Na tym etapie uzyskuje się zwykle znaczną
poprawę zdrowia.
3. Jest to najistotniejszy etap w praktyce taijiguanu -
wymagane jest indukowanie ruchu wewnętrznego ruchem
zewnętrznym. Na fundamencie rozluźnienia, okrężności i
żywości ruchów konieczne jest zrozumienie pojęcia siły
wewnętrznej (jin). W swej naturze energia wewnętrzna qi, siła
fizyczna li i siła wewnętrzna jin stanowią jedno, jednakże w
taijiquanie rozdziela się te elementy. Qi ma charakter
zasadniczo pierwotny, li wtórny, związany z rozwojem fizycznym.
Podczas ćwiczeń qi i li kombinują się wzajemnie. Qi musi
zatopić się w dantianie, a gdy wysyłana jest z niego, nazywa
się ją jin (lub neijin - siła wewnętrzna). Jin powinna być w
ciągłym ruchu wirowym.
Kolejnym etapem wtajemniczenia jest zrozumienie przemian yin i
yang. W każdym ruchu taijiquanu występują przemiany yin i
yang, które wywołane są ruchem wirowym neijin. Następnie
konieczne jest nabycie umiejętności zespolenia ruchów
wewnętrznych i zewnętrznych, co w rezultacie daje zachowanie
tzw. sześciu kombinacji trzech zewnętrznych (dłonie i stopy,
łokcie i kolana, barki i biodra) i trzech wewnętrznych (umysł
i wola, gi i Ii, ścięgna i kości).
4. Na podstawie teorii taiji i własnej praktyki dąży
się do indukowania ruchów zewnętrznych przez wewnętrzne
(neijin), czego celem jest uzyskanie twardości płynącej z
miękkości. Ruchy zmniejszają zakres, od dużych okręgów
przechodzi się do małych, aż do zupełnego ich zaniku, od
formy do bezkształtu. Dotyczy to tylko ruchów zewnętrznych,
wnętrze pozostaje naturalną kulą.
Powyżej tego etapu możliwe są jeszcze bardziej zaawansowane
poziomy, opisywane poetycko jako miękki jak kłębek waty,
twardy jak bryłka metalu, śliski jak ryba, wrażliwy na
ciężar piórka, aż do przemiany witalności, energii
wewnętrznej i ducha w pierwotną esencję.
Mistrz Zheng Honglie, spadkobierca stylu Dużej Odmiany stylu HE, Xi'an,1993 |
Korzystając z okazji chciałbym wyrazić wdzięczność mistrzom Zhaobao taijiguanu Liu Rui i Zheng Honglie z Xi'anu oraz Zheng Jun, Yao Cunwen, Wang Gen'nian, He Baoguo, Wang Haizhou, He Xuejian z powiatu Wenxian i wioski Zhaobao za gościnność, cierpliwość oraz cenne wskazówki i materiały, które bardzo wzbogaciły moją wiedzę o tej starochińskiej sztuce walki.
P.S. W artykule poruszyłem wciąż będącą przedmiotem gorących dyskusji kwestię pochodzenia taijiguanu, która sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, co było pierwsze: taijiquan z Zhaobao czy z Chenjiagou. W artykule, zgodnie z wolą moich chińskich nauczycieli, przedstawiłem teorię popieraną przez zwolenników pierwszeństwa Zhaobao, choć chciałbym podkreślić, iż problem ten czeka na ostateczne rozstrzygnięcie.
Chi Kung
OSIEM KAWAŁKÓW BROKATU
PA TUAN CHIN
Tomasz Nowakowski
Miroslav Kruta
opracowała Ewa Iskrzyńska
Tai Chi Chuan jest tradycyjnym chińskim ćwiczeniem, którego
nie można nauczyć się z książki. Jego podstawy może
przekazać swą radą a przede wszystkim przykładem tylko
doświadczony nauczyciel. Tai Chi Chuan jest relatywnie młody
ale korzenie, z których wyrasta sięgają głęboko do
tysiącleci historii Chin. Już od czterech i pół tysiąca lat
znane są tam różne systemy fizycznych i psychicznych praktyk.
Ich wzajemne stosunki i powiązania są dzisiaj trudne do
ustalenia. Jednym z tych systemów jest bardzo stary zbiór
ośmiu ćwiczeń, zwany Pa Tuan Chin. Są one stosunkowo proste i
przy zachowaniu zasad jest możliwe wstępne zaznajomienie się z
nim bez osobistego udziału nauczyciela. Chciałbym przedstawić
jeden z wariantów tego ćwiczenia.
Zestaw Ośmiu Kawałków Brokatu uruchamia wszystkie mięśnie i
stawy oraz masuje narządy wewnętrzne, podobnie jak inne, dobrze
ułożone systemy ćwiczeń fizycznych. Jednak aby zrozumieć
czym różni się on od zachodnich ćwiczeń i na czym polega
jego skuteczność, należy nawiązać do chińskiego obrazu
istoty ludzkiego ciała i zdrowia. Dla klasycznej medycyny
chińskiej człowiek jest nieodłączną częścią otaczającego
go świata a jego wewnętrzny system energetyczny jest powiązany
z kosmosem. Zdrowy organizm ludzki naturalnie podlega wpływom
Wszechświata i żyje w równowadze z otoczeniem. Można go
porównać do łąki, przez którą płynie strumień
nawadniający wszystkie rośliny i równomiernie z niej
odpływający. Taki organizm wydatkuje tyle energii ile przyjmuje
jej z kosmosu. Człowiek, który zużywa więcej energii niż
może jej przyjąć, podobny jest do łąki, z której woda
odpływa szybciej niż dopływa. Taka łąka wysycha a jej
mieszkańcy giną. Odwrotnie jest z organizmem, który przyjmuje
więcej energii niż jej zużywa. Podobny jest do łąki ze
stojącą wodą. Nadmiar niszczy tak samo jak niedostatek.
Człowiek tak samo jak łąka, składa się z wielu części.
Wystarczy, że coś zagrodzi jeden z małych dopływów potoku a
powstanie w tym miejscu bagno. Taką barierą w organizmie
ludzkim są napięte mięśnie i ścięgna.
To one zagradzają drogę energii chi a część ciała ma wtedy
nadmiar lub niedomiar energii.
Osiem Kawałków Brokatu korzysta z bogatych doświadczeń
Chińczyków nad badaniem meridianów akupunkturowych.
Systematycznie i starannie uwalnia od nagromadzonych napięć,
przeciera drogę energii tak, by jej przyjmowanie i wydatkowanie
było w równowadze. W obecnych czasach większość ludzi
zgromadziła w swoich organizmach wiele różnych
zanieczyszczeń. Nie można więc oczekiwać szybkich efektów,
jeśli ćwiczymy krótko lub z długimi przerwami. Dopiero po
dłuższym czasie prawidłowego wykonywania Pa Tuan Chin sami
poczujemy swobodnie płynącą energię (np. ciepło lub
mrowienie). Wtedy chi przestanie być dla nas mitem i będzie
osobistym doświadczeniem. Aby zacząć ćwiczyć, należy
najpierw nauczyć się dwóch podstawowych pozycji, w których
będziemy wykonywać Osiem Kawałków Brokatu. Są to: pozycja
naturalna i pozycja jeźdźca.
Pozycja naturalna.
Stopy ustawiamy równolegle względem siebie na odległość
równą ich długości. Lekko zginamy kolana i ustawiamy tak, by
znalazły się nad stopami. Prostujemy plecy i podwijamy biodra,
jakbyśmy siadali na wysokim stołku. Głowę trzymamy prosto.
Możemy wyobrazić sobie, że jej szczyt jest zawieszony na nici
przywiązanej wysoko na niebie. Nie wypinamy klatki piersiowej a
ramiona pozostawiamy luźno opuszczone wzdłuż ciała.
Rozluźniamy mięśnie brzucha. Ta pozycja dla większości
Europejczyków jest na początku niewygodna, ale po jakimś
czasie ciało przyzwyczaja się do niej.
Pozycja naturalna - ustawienie prawidłowe. |
Nieprawidłowo ustawiona pozycja naturalna - głowa jest pochylona a biodra wygięte do przodu. |
Pozycja jeźdźca.
Stajemy nieco szerzej niż w poprzedniej pozycji. Stopy ustawiamy
równolegle względem siebie. Kolana powinny znaleźć się nad
stopami co naturalnie ogranicza szerokość rozkroku. Jednym z
podstawowych błędów, które możemy popełnić w tej pozycji
jest napięcie kolan. Podobnie jak w pozycji naturalnej, nie
powinniśmy pochylać głowy i wyginać do przodu bioder.
Pozycja jeźdźca - ustawienie prawidłowe. |
Pozycja jeźdźca - przykładowe błędy. |
Pierwsze spotkanie z Pa Tuan Chin masz za sobą. Jeśli zainteresował Cię ten temat, proponuję następne zapraszając do czytania kolejnych numerów "Świata Nei Jia".
Wielcy mistrzowie stylu Modliszki
MISTRZ LUO GUANGYI
Sławomir Milczarek
Jednym z najsłynniejszych mistrzów stylu Siedmiogwiezdnej Modliszki (qi xing tang lang quan) był Luo Guangyu, który urodził się w 1888 roku w Yantai. W 1906 roku rozpoczął naukę qi xing tang lang quan u mistrza Fan Xudonga. U mistrza Fan Xudonga uczył się przez około 7 lat. Mistrz Luo Guangyu był biednym człowiekiem w Yantai a następnie Penglai gdzie zamieszkał wykonywał zawód szewca. Ale to nie przynosiło specjalnych dochodów, mistrz Fan Xudong pomógł mu wyjechać do Szanghaju, aby tam prowadził zajęcia stylu Siedmiogwiezdnej Modliszki.
Mistrz Luo Guangyi |
Luo Guangyu wyjechał z Yantai w 1913 roku. W Szanghaju został głównym instruktorem kung fu w Stowarzyszeniu Atletycznym Jing Wu. Mistrz Luo Guangyu miał wielu uczniów w Szanghaju. Najlepszym z nich był Ma Chengxin, który w 1929 roku na mistrzostwach narodowych w Nankinie (Nanjing) zajął pierwsze miejsce. W 1932 roku mistrz Luo Guangyu wyjechał do Hongkongu, gdzie również prowadził zajęcia w tamtejszym oddziale Stowarzyszenia Jing Wu. Mistrz Luo uznawany jest za jednego z trzech najlepszych nauczycieli tego Stowarzyszenia. Według Chińskiej Encyklopedii Wushu Luo Guangyu powrócił do Szanghaju w 1942 roku gdzie dwa lata później zmarł. Pod koniec życia mistrz Luo Guangyi miał pewne trudności z poruszaniem się ze względu na dość dużą nadwagę ważył bowiem w tym okresie ponad 100 kg. Luo Guangyi był dwukrotnie żonaty z pierwszego małżeństwa miał czterech synów. Obecnie żyje jeszcze trzech są to najstarszy Luo Changcai, Luo Changqin (trzeci syn) oraz najmłodszy Luo Changgi. Tego czwartego syna miałem przyjemność spotkać w Penglai podczas swojej wizyty w 1998 roku. Luo Changgi miał zaledwie 8 lat kiedy zmarł jego ojciec i przebywał wówczas w Penglai tak więc nie bardzo mógł cos powiedzieć bliższego na temat przyczyn śmierci swojego ojca. Zaprzeczył natomiast informacjom podawanym przez niektórych uczniów mistrza Luo z Szanghaju, że zginął on w wypadku zatonięcia statku, którego miał być właścicielem. Wszyscy synowie mistrza Luo ćwiczyli oczywiście styl qi xing tang lang quan. Najmłodszy z synów z, którym rozmawiałem po śmierci ojca zaprzestał jednak treningów i w momencie naszej rozmowy nie bardzo już pamiętał czego nauczył go jego ojciec. Pamiętał tylko, że trening głównie odbywał się w pozycji ma bu. W rozmowie wziął udział także bratanek mistrza Luo Luo Changxi. Po rozmowie oczywiście zgodnie z chińskim zwyczajem udaliśmy się na wspólny obiad suto zakrapiany chińskim piwem i wódką maotai.. Cała naszą wyprawę do Penglai przygotował uczeń mistrza Yu Tianchenga mój starszy brat kung fu si xiong Lu Tingbo, który obecnie w Penglai naucza stylu qi xing tang lang quan. Aby opisać treningi u mistrza Luo Guangyi powołam się na jego ucznia Huang Qinyun mieszkającego obecnie w Guangzhou.
Mistrz Luo demonstruje technikę "mei nü chuan si" |
Na początku uczniowie mistrza Luo ćwiczyli w pozycji ma bu uderzając w zawieszony worek z piaskiem również na tym etapie ćwiczono stanie na jednej nodze. Następnie uczniowie ćwiczyli twardość dłoni i palców. Ćwiczenie to polegało na wbijaniu palców w wypełnioną grochem misę. Okres ćwiczeń twardości dłoni i palców trwał około 4 tygodni. Następnie mistrz Luo nauczał swoich studentów form. Bardzo niechętnie uczył początkujących zastosowań technik z form. Ponieważ styl Modliszki jest ruchowo dość trudnym stylem kung fu mistrz Luo form uczył tylko uczniów w starszym wieku. Dzieci na początku uczone były tylko technik zbliżonych do chang quan. Huang Qinyun wspomina, że mistrz Luo Guangyi był wymagającym nauczycielem. Jednocześnie jak na prawdziwego mistrza kung fu Luo Guangyi był człowiekiem o dobrym i łagodnym sercu. Podczas wizyty w Penglai odwiedziłem także miejsce gdzie znajdował się dom w, którym mieszkał Luo Guangyi z rodziną. Wąska uliczka tuż koło portu dla małych łodzi rybackich rozpoczynała się od domu w, którym była sala treningowa. Następnie był dom w, którym mieszkał brat mistrza Luo a w kolejnym mieszkał już sam mistrz. Najlepszym uczniem mistrza Luo w Hong Kongu był Huang Hanxun (w dialekcie kantońskim Wong Hon Fun) zwany "Królem Modliszki" inni uczniowie to Wong Kam Hung (zmarł w Malezji w 1991 roku), Chan Gin Yee, Chiu Chi Man, Lai Chun Choy (USA), Kwok Cho Chiu, Lai Yee Let i wielu innych (nazwiska podano w transkrypcji angielskiej w dialekcie kantońskim). To, że styl Siedmiogwiezdnej Modliszki wyszedł poza obszar Chin zawdzięczamy głównie mistrzowi Luo Guangyi. To jego uczniowie oraz ich następcy z Szanghaju a następnie Hong Kongu przenieśli go na Tajwan, Filipiny, USA czy do Europy. Luo Guangyi uczył się tylko siedem lat u mistrza Fan Xudonga więc prawdopodobnie nie poznał całego systemu. Z tego też powodu przekaz z Hong Kongu tak znacznie różni się od przekazu z Yantai. Na pewno też wiele zmian wprowadzili uczniowie mistrza Luo.
Mistrz Luo Guangyi i jego uczeń Chiu Chi Man
Hong Kong, lata trzydzieste |
W Polskim Towarzystwie Kung Fu Modliszki przez osiem lat do roku 1993 nauczaliśmy stylu tang lang quan według przekazu mistrza Luo Guangyi. Głównie za sprawą mistrza Kai Uwe Pela z RFN. Sifu Kai Uwe Pel był uczniem mistrza Lee Kam Winga z Hong Kongu ucznia mistrza Chiu Chi Mana. Od 1993 roku ćwiczymy według przekazu mistrza Lin Jingshana z Yantai. Sylwetkę mistrza Lin Jingshana przedstawię w następnym artykule.
Początek drogi
"JING W KUNG FU"
Stawomir Pawłowski
Większość systemów zewnętrznych i wewnętrznych Kung-Fu
trenuje jing, który jest ważnym elementem chińskich sztuk
walki. Uważany jest on często za sekret przekazywany jedynie
nielicznym, zaufanym uczniom. Istnieje kilka rodzajów jing, a
różnice w jego wykonaniu polegają głównie na głębi
wykorzystania i uwidaczniania go.
Jing najprościej można określić jako ukrytą energię.
Posiadają ją siły przyrody (huragan, wzburzone morze, fala
powodziowa),jak i przedmioty martwe: łuk, bicz, proca,
sprężyna. Energia jing jest w nich ukryta, dopóki nie zostaną
wzbudzone ze stanu spoczynku (żywioły), lub wykorzystane
(przedmioty martwe).
W Kung-Fu jing polega na połączeniu akcji umysłu (Yi) z siłą
fizyczną mięśni (Li) oraz wzbudzoną tym przepływającą
energią (Chi) w jedną akcję techniczną, przekazującą
energię Chi aż do końca zrelaksowanej, uderzającej kończyny,
gładkim, równym, jednokierunkowym pulsem ciosu. Technika
uderzenia z przewagą siły fizycznej (Li) nazywana jest twardym
jing, gdy siła Li i energia wewnętrzna Chi są zrównoważone
określa się to jako miękko-twarde jing, gdy występuje
natomiast przewaga Chi, mówimy o tzw. miękkim jing. Im mniej
jest Li, a więcej Chi tym "wyższej klasy" jest jing.
Na etapie zaawansowanym występuje on jako bezmięśniowe
uderzenie (z minimalnym wykorzystaniem siły mięśni), a
uderzająca bądź, blokująca kończyna porusza się z
wykorzystaniem energii kinetycznej oraz energii Chi przy pełnej
koncentracji umysłu. Technika takiego uderzenia przypomina
wystrzelony pocisk, uderzenie bicza czy kuli na łańcuchu. Jing
jest "spięciem" dużej siły na małym obszarze,
wykonywanym początkowo z przewagą siły Li, a wraz ze wzrostem
umiejętności przeważać coraz bardziej będzie energia Chi,
aż do osiągnięcia ideału, gdzie używana jest jedynie Chi,
penetrująca głęboko organizm przeciwnika poprzez punkty
akupunktury, lub w ogóle bez dotykania wroga. To ostatnie
stadium jest udziałem nielicznych, wielkich mistrzów Kung-Fu,
jak np. mistrz Yang Taijiquan żyjący w Szanghaju -Fu Zhong-Wen,
czy zmarły niedawno mistrz systemu Shaolin - mnich Hai Deng.
Dowodem ich umiejętności są dokumentalne filmy z pokazu ich
sztuki, przyprawiające o zawrót głowy wielu ekspertów sztuk
walki. Zarówno w wewnętrznych, jak i zewnętrznych systemach
Kung-Fu praktykowane są specjalne, statyczne ćwiczenia
wspomagające rozwój jing (techniki ruchów talii, uderzenia
dłońmi, przypominająca strzepywanie wody z końców palców,
"otrząsające" ruchy bioder połączone z wyrzucanymi
oburącz technikami uderzeń ręcznych itp.), istnieją też
akcje techniczne mające rozwinąć jing w technikach nożnych i
ręcznych jednocześnie; należy do nich zestaw technik Tan-tui,
jak i całe formy o tej nazwie mające za cel rozwinięcie jing
kopnięcia prostego oraz ciosu prostego ręką. W większości
systemów pnia Shaolin na etapie zaawansowanym praktykowane są
formy z wykorzystaniem jing - np. Shaolin Luohan Xing Yi Quan
(Forma Shaolinu jedności ciała i umysłu), która winna być
wykonywana od początku do końca z wykorzystaniem jing. Nazwy
starych form Shaolińskich, takich jak np. forma armatniego
boksu, czy wybuchowa forma Shaolin, sugerują szerokie
wykorzystanie w niej technik jing. Technika uderzania lub
blokowania z jing jest zawansowaną formą techniczną, nie
należy więc uczyć się jing zbyt wcześnie, przed opanowaniem
podstawowej wersji danej techniki, gdyż jing jest jej
uszlachetnieniem, subtelniejszym jej wariantem. W systemach
twardych (np. tygrysa) będziemy obserwować jing ze znaczną
przewagą siły Li, natomiast np. w taijiquan miażdżąca wprost
będzie przewaga energii Chi.
W taijiquan spotykamy cztery podstawowe rodzaje jing; w tym dwa
rozwijane w trakcie praktyki formy, a dwa poprzez ćwiczenia
"pchających dłoni" - Tui Shou. W trakcie praktyki
formy rozwijamy dwa rodzaje jing: Nian Jing (lepką energię) i
Fa Jing (wybuchową energię).
Praktyka pchających dłoni daje w rezultacie Hua Jing
(neutralizującą energię) oraz Ting Jing (wysłuchającą
energię). Bez względu na styl taijiquan, formy energii będą
takie same, a w zależności od rodzaju są one przekazywane w
poszczególnych stylach taiji na różnych poziomach
zaawansowania. Taijiquan stylu Chen uczy zasad Fa Jing już na
wczesnym etapie praktyki, a w formie jest on często widoczny
jako wybuchowa technika uderzenia pięścią lub otwartą
dłonią z dużym zaangażowaniem pracy bioder i barków.
Studenci stylu Yang rozpoczynają naukę Fa Jing dopiero na
wysokim poziomie zaawansowania, wykonując tzw. szybkie taiji,
mające rozwinąć właśnie Fa Jing oraz urealnić bojowe
wykorzystanie technik formy do samoobrony. Dopiero obserwując
szybkie wykonanie taiji Yang ukazuje całą potęgę jing ukrytą
w tym stylu taijiquan. Drugi rodzaj jingu-tzw. Nian Jing
praktykowany jest w systemie Yang znacznie wcześniej, niż ma to
miejsce w systemie Chen. Nian Jing jest wewnętrzną energią
pozwalającą "przykleić się" i podążać za ruchami
przeciwnika, rozluźnionymi i giętkimi technikami (np. przy
bloku nie następuje odbicie od uderzającego ramienia, lecz
utrzymanie kontaktu efektywnie kontrolującego ruchy
przeciwnika). Jest on praktykowany poprzez kontrolowanie umysłem
(Yi) swoich ruchów i jednoczesne utrzymywanie swobodnego
przepływu Chi przez ciało, z odczuciem swobodnego płynięcia
ramion związanych z ruchem reszty ciała. Pozwala to czuć
energię Chi, wydobywającą się z rąk i nóg, i jest
sygnałem, że człowiek gotowy jest do użycia Nian Jing w
praktyce pchających dłoni. Fa Jing będący nagłą,
eksplodującą akcją techniczną obserwowaną w stylu Chen, jest
również obserwowany w systemie Yang na wyższym poziomie
treningu, jako nagła kombinacja wewnętrznej i zewnętrznej
siły, gdzie czasem techniki są łączone dodatkowo z okrzykiem,
mającym dodatkowo wzmocnić efekt jing. Fa jing może być
praktykowany w ćwiczeniu pchających dłoni, zachodzi wtedy
jednak duże prawdopodobieństwo znokautowania partnera
ćwiczeń.
Hua Jing jest subtelną kombinacją praktyki formy i technik
pchających dłoni. Praktyka formy uczy pozycji i rozluźnionych
bioder oraz talii, która umożliwia Hua Jing. Bez tej wiedzy nie
może być opanowana i stosowana energia Hua Jing w ćwiczeniu
pchających dłoni. Hua Jing oznacza zmianę kierunku ataku lub
zneutralizowanie ataku, używając ruchu bioder i talii do zmiany
pozycji ciała odpowiednio w stosunku do ataku przeciwnika. Aby
uniknąć ataku wewnętrzna część Hua Jing zawiera wyczuwanie
i orientację poprzez kontakt z ciałem przeciwnika, o ile się
obrócił lub wycofał.
Ting Jing jest praktykowany i rozwijany głównie poprzez
praktykę pchających dłoni. Ting oznacza "słuchać",
stąd po nawiązaniu kontaktu z przeciwnikiem, umiejętność
Ting Jing umożliwia rozpoznanie słabych i mocnych jego stron,
przewidzieć jego zamiary, zanim je zdoła zrealizować. Podobne
efekty daje praktyka lepkich rąk - tj. "Chi-sau" w
Wing Chun Kung-Fu. Właściwa, systematyczna praktyka
"pchających dłoni" jest jedyną drogą do rozwoju
Ting Jing. Żaden z rodzajów Jing nie działa w izolacji od
pozostałych. Znając jedynie Fa Jing można mieć spore braki w
obronie, i tu właśnie okaże się przydatny Ting Jing -
informując intuicyjnie o strategii i słabych punktach
przeciwnika, wskazując właściwy moment użycia
neutralizującego Hua Jing, który prowadzi do zastosowania
technik kontrolujących, "chwytających w pułapkę",
możliwych do użycia z Nian Jing. Nian Jing ułatwi właściwe
ustawienie przeciwnika do techniki Fa Jing. Wszystkie cztery
rodzaje jing wymagają rozluźnionej, gładko płynącej
wewnętrznej energii Chi, która rozwija zmysły oraz wzmacnia
efekt zastosowania siły zewnętrznej Li.
Smutnym faktem jest, że wielu instruktorów chełpi się
perfekcyjnym opanowaniem techniki Jing, nie mając właściwie o
niej większego pojęcia. Wiele osób odeszło w praktyce
taijiquan od jej "korzeni", czyli śmiertelnej sztuki
walki, zarzucając praktykę ćwiczeń pchających dłoni, czy
aplikacji bojowego zastosowania zawartych w formie ruchów, nie
mając pojęcia o tzw. małym i dużym obiegu Chi (szczególnie o
dużym), robią podstawowe błędy, jak np. podwójne ciążenie,
a nauczają taijiquan. Sądzę, że jedną z przyczyn takiego
zjawiska jest praktyka form nastawionych na widowiskowość, jak
np. formy Wu Shu, i wersje skrótowe form tradycyjnych, nie
kładące w ogóle nacisku na praktykę jing. Na zakończenie
dodam, że praktyka jing pozwala zachować do późnej starości
siłę i dynamikę akcji oraz ich skuteczność, podczas, gdy
techniki pozbawione jing wraz z osłabieniem muskulatury na
przestrzeni lat wraz ze starzeniem się organizmu będą coraz
słabsze i wolniejsze. To jeszcze jeden aspekt przemawiający za
podjęciem wysiłku w celu jak najlepszego opanowania Jing w
Kung-Fu.
Przedruk z czasopisma "Shaolin" nr 2/92.
Początek drogi
"W POSZUKIWANIU PRAWDZIWEGO NAUCZYCIELA"
Sławomir Milczarek
Na jakie trudności napotyka początkujący uczeń kung fu w
krajach Zachodu? Pierwszy to wybór odpowiedniego nauczyciela,
drugi to odmienność zachodniego światopoglądu od idei, na
których opierają się zasady chińskich sztuk walki.
Chińska sztuka walki, z kilkoma wyjątkami, jest bardzo prostym
system walki. Kung Fu proste w swej mechanicznej naturze może
być stosunkowo łatwo przyswojone przez każdego, bez względu
na wiek i płeć. Poza tym kung fu jest praktycznym systemem
walki. Aby móc prawidłowo ćwiczyć kung fu, wystarczy
zrozumieć i opanować podstawowy. Jednocześnie nauka kung fu
może być traktowana jako forma fizycznego treningu, który
zapewnia uzyskanie i zachowanie dobrej kondycji.
Kung fu zostało stworzone jako sztuka wojenna dla wojowników i
dopiero kolejnym etapem treningu jest wykorzystywanie jej jako
samoobrony na ulicy. Niezaprzeczalnym faktem jest, że dzisiejszy
świat pełen jest pozbawionych skrupułów ludzi, którzy
przejawiają nadmierną agresję. W takim układzie zwykły,
szary człowiek potrzebuje znajomości kilku praktycznych
środków samoobrony. Zapewnić mu to może trening sztuki walki
u rzetelnego nauczyciela.
Filozofia kung fu uczy, że "droga" (dao) jest przed
każdym otwarta. Ale przede wszystkim trzeba zapragnąć celu.
Zapragnąwszy celu trzeba wybrać środki. Wybór środków,
darzy umysł spokojem itd. Początkujący, którzy pragnie
poznać sztuki walki staje przed wyborem środka dla
osiągnięcia stanu spokojnego umysłu. Wybór właściwego
mistrza darzyć będzie jego umysł spokojem.
Kilkanaście lat temu stanąłem przed takim wyborem. Wybór w
tym czasie w Polsce był bardzo ograniczony. Przez pięć lat
ćwiczyłem styl wing chun. Nie byłem jednak w pełni zadowolony
z tego co robię. Dlatego postanowiłem zmienić zarówno mistrza
jak i styl. Rozpocząłem naukę stylu qi xing tang lang quan
(siedmiogwiezdna modliszka) wg przekazu mistrza Lee Kam Winga z
Hongkongu. Moim mistrzem został sifu Kai Uwe Pel z RFN. W 1988
roku mistrz Kai Uwe Pel zakończył naukę u mistrza Lee Kam
Winga. Rozpoczął wtedy treningi z innymi mistrzami z USA,
Singapuru, Malezji i Hongkongu. Ja również poszedłem ty samą
drogą, dotarłem także do miejsca narodzin systemu modliszki,
Yantai w Chinach. Wizyty te, a także wieloletnie doświadczenie,
pozwoliły nam zweryfikować wiadomości o systemie modliszki.
Pozwoliły na ulepszenie własnego stylu a także, jak w moim
przypadku na dotarcie do źródeł tradycyjnego systemu
modliszki. Wizyty te upewniły mnie, że uczyłem się
prawidłowo, a mój nauczyciel przekazywał mi swoją wiedzę
rzetelnie. Tak więc do nauki tradycyjnego kung fu nie musimy
mieć koniecznie nauczyciela ze skośnymi oczami.
Wielu chińskich mistrzów sztuk walki chętnie przyjmuje
białych na uczniów. Często dlatego, że Europejczyk czy
Amerykanin może więcej zapłacić za naukę, a niestety rzadko
dlatego, że człowiek Zachodu też już rozumie ideę
ciężkiego treningu. Prawdziwy mistrz tradycyjnego kung fu to
ten, który unika niepotrzebnego rozgłosu. Swoją wiedzę
przekazuje w tradycyjny sposób obserwując uważnie ucznia.
Dobry mistrz sam powie Ci, że nadszedł czas, abyś poszukał
innego nauczyciela celem sprawdzenia stylu, jaki trenujesz. Ale
uczeń musi pamiętać, że można mieć wielu nauczycieli, ale
tylko jednego sifu.
Każdy początkujący powinien pamiętać, że kung fu nie jest
przyspieszonym kursem. Wielu uczniów, zarówno początkujących,
jak i zaawansowanych ma zupełnie fałszywe wyobrażenie o sztuce
walki. Brakuje im najważniejszych podstaw dla sztuki walki samej
w sobie. Tego nie usuną nawet po wieloletnim treningu. Do nich
należą miedzy innymi: gotowość do ciężkiego treningu,
cierpliwość, skromność i umiejętność krytycznego
spojrzenia na siebie. Stale się uczyć, oznacza także zawsze
mieć nauczyciela, który krytykuje i poprawia błędy.
Jaki więc powinien być mistrz kung fu? Mistrzem kung fu nie
zostaje się po roku czy dwóch treningów. Potrzeba na to bardzo
dużo czasu i ciągłego, ciężkiego treningu. Pojęcie
"mistrz" (sifu) nie jest tytułem, lecz pewną
funkcją.
Mistrz w kung fu musi być przekonywający poprzez swoje
psychiczne i fizyczne umiejętności.
Jak przekonać się, że dany mistrz czy instruktor jest
prawdziwym nauczycielem. Kilka uwag, które być może pomogą w
dokonaniu prawidłowego wyboru:
Wchodząc na salę treningową każdy z uczniów powinien
wiedzieć, że ćwicząc kung fu ćwiczysz tylko dla siebie.
Jestem zwolennikiem twierdzenia, że ćwicząc dla siebie podnosi
się swoje kwalifikacje, a tym samym wzrasta poziom w grupie, a
także poziom kung fu nauczyciela. Bo nawet największy
nauczyciel nie będzie miał szacunku, jeśli jego uczniowie
będą słabi, niezdolni do ciężkiego treningu.
Istnieje prosta formuła treningowa - dzisiaj być lepszym niż
wczoraj, jutro być lepszym niż dzisiaj. Tylko w ten sposób
można znaleźć klucz do tradycyjnego treningu. Rozpoczynając
ćwiczyć jeden system nie możesz zamknąć za sobą drzwi na
zawsze. Jeżeli okaże się, że dany system nie odpowiada Ci z
pewnych względów, musisz poszukać nowego. Może okazać się,
że system jest odpowiedni dla Ciebie, ale Twój mistrz nie może
Cię już nic nowego nauczyć. Musisz więc znaleźć następnego
mistrza tego systemu. Z im większą liczbą mistrzów danego
systemu ćwiczysz, tym większa szansa na sprawdzenie czy
dotychczasowy przekaz systemu był zafałszowany, czy nie.
Pamiętaj, droga kung fu jest drogą do doskonałości.
Dobry nauczyciel może tylko wskazać Ci drogę do drzwi, za
którymi odkryjesz, czym naprawdę jest tradycyjne kung fu. Ale
czy do tych drzwi dotrzesz i czy będziesz w stanie je otworzyć,
zależy tylko od Ciebie. Chińskie przysłowie mówi "lepiej
trzy dni nie jeść niż jeden dzień nie ćwiczyć".
Prezentacja szkoł
POLSKIE TOWARZYSTWO KUNG FU MODLISZKI
Oficjalną datą powstania Polskiego Towarzystwa Kung Fu
Modliszki jest 12 listopada 1991 roku. Jednak pierwsze grupy
stylu Siedmiogwiezdnej Modliszki ćwiczyły już od roku 1985.
Początkowo według przekazu mistrza Kai Uwe Pela z RFN ucznia
mistrza Lee Kam Winga z Hongkongu a obecnie od pięciu lat
według przekazu mistrza Yu Tianchenga z Yantai ucznia mistrza
Lin Jingshana. Polskie Towarzystwo Kung Fu Modliszki jest
członkiem Międzynarodowej Unii Tang Lang Quan z Yantai,
członkiem założycielem Polskiej Unii Tradycyjnych Sztuk Walki
oraz Miejskiego Stowarzyszenia Boksu w Yantai. Towarzystwo
posiada kilka oddziałów w kraju. Poprzez szerokie kontakty
Towarzystwa z innymi organizacjami z Chin (Yantai, Jinan,
Shanghai), RFN, Włoch, Malezji, Singapuru, Japonii ćwicząca
młodzież ma możliwość podnoszenia swoich umiejętności.
Służą temu regularne wizyty instruktorów Towarzystwa w
Chinach a także wizyty mistrza Yu Tianchenga w Polsce.
Polskie Towarzystwo Kung Fu Modliszki rokrocznie organizuje
letnie i zimowe obozy szkoleniowe gdzie oprócz wielogodzinnych
treningów zawsze znajdzie się czas na bliższy kontakt z
chińską kulturą i filozofią oraz na wspólną zabawę. Dla
osób z poza Warszawy w każdą sobotę organizowane są
seminaria szkoleniowe.
Pomimo tradycyjnego podejścia do treningu nie zaniedbujemy
udziału w zawodach sportowych potwierdzeniem tego był udział w
takich zawodach: Mistrzostwa Polski Kung Fu/Wu Shu (Skawina,
czerwiec '97), Turniej Święta Wiosny (Warszawa, styczeń '98),
Mistrzostwa Polski Kung Fu Modliszki (Łódź, kwiecień '98),
Międzynarodowy Festiwal Kung Fu (Perugia, maj '98),
Międzynarodowy Festiwal Kung Fu (Jinan, sierpień '98) gdzie
zawodnicy Towarzystwa zdobyli wiele medali w wolnej walce oraz
formach. Do najbardziej utytułowanych zawodników należą:
Marek Piechotka, Agnieszka Piórko, Marek Borówek, Tomasz
Żelek, Piotr Jeleniewski, Krzysztof Kryszczuk, Paulina Kowacka,
Bartek Polny, Sławomir Rzeszowski, Rafał Adamowski. Towarzystwo
prowadzi specjalistyczne kursy samoobrony (qin na) dla zakładów
pracy, w których personel narażony jest na agresję.
Dla osób przyjezdnych z poza Warszawy organizujemy w każdą
sobotę treningi w Integracyjnej Szkole Twórczej ul. Św.
Bonifacego 10 (Osiedle Stegny, dojazd autobusem 407) w godzinach
10.30 - 12.30.
Prezesem Towarzystwa i głównym instruktorem jest sifu Sławomir
Milczarek uczeń mistrzów Yu Tianchenga (qi xing tang lang men,
taiji quan, sanda); Kai Uwe Pela (qi xing tang lang quan, ying
zhao pai, bai mei pai, sanda); Feng Rulonga (Yang shi taiji
quan); Yan Chengde (xing yi quan).
Sławomir Milczarek jest także sekretarzem generalnym Polskiej
Unii Tradycyjnych Sztuk Walki oraz honorowym prezydentem
Międzynarodowej Unii Tang Lang Quan z Yantai.
Obecnie nauczane style w Towarzystwie to: qi xing tang lang men,
Yang shi taiji quan, tang lang sanda.
Nowości wydawnicze
1. Mantak Chia, Michael Winn "Miłośny potencjał mężczyzny"
2. Mantak i Maneewan Chia "Miłosny potencjał kobiety" (wznowienie)
Mantak Chia urodzony w 1944 r. w Tajlandii praktykuje
od lat w USA tao miłości i seksu. Książki "Miłosny potencjał kobiety" i "Miłosny potencjał kobiety" powstały jako zapis jego seminariów, podczas których ujawniał zachodnim słuchaczom sekrety ezoterycznej seksuologii, medycyny i filozofii życia. W religijnych tradycjach Wschodu nie istniało piekło, a seks nie był kojarzony z grzechem. Dlatego mistycy, mędrcy i lekarze w ciągu pięciu tysięcy lat mieli możliwość odkrywania powiązań seksualności człowieka z czułością, troską i samoświadomością, podczas gdy w tradycjach Zachodu popęd seksualny sprowadzany był do swojej prokreacyjnej funkcji i wiązany ze zwierzęcymi atawizmami. Tantra i tao miłości to nieporównywalne z niczym w naszej tradycji filary wizji człowieka, w której ciało jest świątynią ducha, a seks, miłość i modlitwa łączą nas z tym co boskie. Wydawnictwo: Jacek Santorski & Co |
Doświadczenia innych
NIEPRZERWANY TRENING
Stanisław Krasnowolski
Można rozszerzyć praktykę tai-chi na czas poza czystym treningiem. W istocie nie możemy zajść w tej sztuce dostatecznie daleko, jeżeli nie rozciągniemy praktyki na całe nasze życie. Osoba nie praktykująca tai-chi lub praktykująca je w bardzo ograniczonym zakresie może wykorzystać zawartą w nim wiedzę w codziennym życiu - aby usprawnić siebie i swoje życie poprzez pracę nad umysłem i ciałem.
Podstawową rzeczą, którą powinniśmy wykształcić w sobie, jest świadomość umysłu i ciała. Normalny człowiek naszej cywilizacji słabo zdaje sobie sprawę z treści swego umysłu. Ciało czuje, kiedy go boli lub kiedy uprawia seks. Aby pracować efektywnie i głęboko nad sobą, musimy obserwować swój umysł i ciało; oraz usiłować je zrozumieć - zrozumieć, jak działają; a tam gdzie możemy, również - dlaczego tak działają.
Pierwszym, co dostrzegamy w naszym umyśle, jest bezustanny
strumień myśli, wyrażających się w formie wewnętrznej mowy,
oraz potok bodźców zmysłowych odbieranych ze świata
zewnętrznego.
Podstawowa medytacja, praktykowana w tai-chi lub zen, polega na
osłabieniu i przerwaniu "normalnego" trybu działania
umysłu. Medytujący stara się przerwać bieg strumienia myśli
i słów, próbuje nauczyć umysł ciszy. Odsuwa, na ile potrafi,
przychodzące z nieświadomości myśli, słowa, obrazy; nie
wiąże uwagi z bodźcami dopływającymi z zewnątrz.
Praktyka ciszy wewnętrznej pozwala na przerwanie wieloletniej
rutyny umysłu, otwiera na nowe doświadczenia wewnętrzne,
umożliwia dalszą pracę z umysłem i ciałem. Stopniowo
uspakaja umysł. Uczy koncentracji. Uczy pewnego panowania nad
umysłem. "Robi dziury" w normalnym stanie
świadomości - przez które (jak przez przeręble) łatwiej
nawiązać kontakt z głębią. Otwiera drogę do
nieświadomości umysłu i ciała.
Nie wolno jednak uznać wyciszonej, "pustej"
świadomości za wyższy, najważniejszy, docelowy stan umysłu.
Przyjęta za stan podstawowy blokowałaby naturalny stan umysłu
i ciała i blokowałaby wychodzące z głębi treści. Technikę
wyciszania świadomości wolno stosować tylko w ograniczonym
zakresie. Podstawową sztuką jest obserwacja umysłu i ciała, a
zwłaszcza tego, co pojawia się po przebiciu barier - i praca z
tym wszystkim.
Medytacja "ciszy wewnętrznej" i praca z ciałem i umysłem podczas treningu tai-chi wykształcają "wewnętrznego obserwatora". Część pola świadomości i nieświadomości zostaje zajęta obserwacją tego, co dzieje się w umyśle i ciele. Fascynujące i twórcze jest, kiedy przedłużymy taką obserwację poza formalny trening na cały czas jawy. "Wewnętrzny obserwator" staje wobec trzech światów świata umysłu, świata ciała i świata zewnętrznego.
Kiedy budujemy świadomość ciała, jednocześnie budujemy kontakt z nieświadomością ciała i umysłu i budujemy kontakt z "naszą prawdziwą naturą". Ktoś, kto pracuje z umysłem i ciałem, uświadamia sobie szybko, że umysł i ciało zawierają wielką głębię, ukrytą normalnie przed polem świadomości. To nieświadomości umysłu i ciała rządzą nami. Kiedy np. zakochujemy się, walczymy z napastnikiem, dyskutujemy, tworzymy - świadomość realizuje to w stopniu znikomym. Częste jest doświadczenie, że podczas snu nieświadomość rozwiązuje problem, z którym nie mogliśmy się uporać poprzedniego dnia. Część naszej nieświadomości układa dla nas sny (działając odmiennie niż działa świadomość) - i nasze ja porusza się w nich otoczone zmienionym polem świadomości.
W świecie umysłu płyną potężne strumienie myśli,
obrazów, pamięci, uczuć, woli, intuicji. Płyną różnie.
Przeważnie kłębią się w chaosie, zablokowane (jakby
wpływały do potężnego betonowego zbiornika i nie mogły go
napełnić). Co rozumiem przez strumień umysłu lub ciała?
Rozpatrzmy strumień uczuć. Cały czas przeżywamy uczucia.
Większość z nas zauważa jedynie uczucia zewnętrzne, mocne,
nazywane w kulturze. Tymczasem świat uczuć jest bez porównania
bogatszy. Niektórych potężnych uczuć decydujących o naszym
postępowaniu i szczęściu prawie lub w ogóle nie dostrzegamy.
Pozostają w nieświadomości. Podobnie nie dostrzegamy wielu
drobnych uczuć i przelotnych nastrojów,ich skomplikowania i
sprzeczności. Prawie nie dostrzegamy, jak uczucia przeżywa
ciało. Strumień uczuć - to wielopoziomowy i wielobarwny świat
uczuć, istniejący w polu świadomości a przede wszystkim w
nieświadomości, w umyśle i w ciele, płynący, zmieniający
się w czasie. Analogicznie jest z innymi strumieniami
wewnętrznymi.
Strumienie wewnętrzne mają swoje rytmy dobowe i wielodniowe;
zmieniają swój charakter zarówno nieregularnymi rytmami jak i
na zawsze w wyniku tego, że starzejemy się, że zmienia nas
życie, że pracujemy nad sobą. Ważne jest, aby rozumieć, że
dzieląc nasze stany wewnętrzne na poszczególne strumienie
zadajemy gwałt rzeczywistości - temu, że wszystko w nas jest
połączone, splecione, współzależne.
Możemy wyróżnić wiele strumieni naszego ciała strumień czucia, strumień napięć i rozluźnień, strumień oddechu, strumień energii "chi", strumień ciężaru ciała, strumień przyjemności ... Strumienie ciała są trudniejsze do wyodrębnienia i nazwania niż strumienie umysłu, gdyż nie nazywa ich nasza kultura. świadomość ciała jest odmienna od normalnych treści strumienia świadomości. Jest bardzo trudno wyrażalna słowami nie ma w naszym języku słów na niezliczone subtelne stany ciała; zbyt są one niekomunikowalne, subtelne, nieostre.
Wpływanie w pewnym stopniu na bieg strumieni umysłu i
ciała, zmienianie ich to coś, czego praktykujący musi uczyć
się latami. Winien ingerować w swoje wnętrze ostrożnie i
tylko wtedy, gdy jest przekonany, że jest to potrzebne i
naprawdę właściwe. Mistrzowie różnych doktryn uczą
różnego kształtowania umysłu i ciała; ich wskazania są
często sprzeczne. Każdy kto pracuje nad sobą, musi wybrać
swoją drogę i od tego, jaką wybierze, zależy jak będzie się
rozwijał. Można pójść w zupełnie błędnym kierunku.
Praktyka sztuki walki buduje kontakt z "naszą prawdziwą
naturą". Są różne religie i inne systemy
światopoglądowe. Człowiek naprawdę mądry powinien w pewnym
stopniu być ponad wszelkimi systemami światopoglądowymi.
Wschodnie sztuki walki są ponad. Są związane z taoizmem czy
buddyzmem, ale przekraczają te idee.
Co praktykujący tai-chi lub ktoś korzystający z możliwości, jakie ono stwarza, może czynić ze światem swego ciała przez cały czas jawy kiedy idzie, myśli, rozmawia, kłóci się, kocha się?
Przede wszystkim powinien rozwijać świadomość ciała dążyć do tego, aby bezustannie doznawać, czuć swoje ciało, obserwować co się w nim dzieje. "Obserwator wewnętrzny" czuje napięcia, bloki, rozluźnienie, słabość i siłę, pracę mięśni i stawów, dynamikę ruchu, niezauważane normalnie bóle, przyjemność, a także wiele rzeczy, na które nie ma słów w naszym języku (zbyt są ulotne i niekomunikowalne). świadomość ciała wzrasta stopniowo uczy się jej umysł, mózg, system nerwowy. Czujemy coraz więcej i coraz bogaciej. Normalnie u człowieka w największym stopniu dochodzą do świadomości bodźce z dłoni i warg. Praktyka świadomości ciała pozwala doprowadzić do świadomości umysłu w znacznie większym stopniu bodźce z innych rejonów ciała.
Ciało w akcji powinno działać jako jedność. Swobodnie powinna zachodzić w nim komunikacja wewnętrzna, przepływ sił, przepływ energii ("chi"). Jako jedność ciało powinno być odbierane i przeżywane. Tę jedność ciała rozbijają obecne w nim bloki i niepotrzebne napięcia.
Praktykujący powinien systematycznie rozluźniać wszelkie niepotrzebne napięcia, otwierać bloki i uspakajać ciało. Powinien realizować we wszelkich sytuacjach poznane zasady trzymania postawy ciała, nie blokowania stawów, otwierania kluczowych punktów (tan-tien'u, ming-men'u i in.). Mówiąc najprościej: powinien nie garbić się, nie pochylać nadmiernie głowy kiedy idzie czy siedzi, nie napinać ramion, nie zakładać za często nogi na nogę kiedy siedzi (gdyż powoduje to nacisk na kolana oraz blokuje nogi i miednicę); powinien stale nosić luźne, wygodne ubranie.
Ważne jest, aby właściwie zrozumieć, na czym polega
rozluźnianie ciała. Ciało współczesnego człowieka,
przeważnie mało aktywnego fizycznie, zawiera z reguły wiele
chronicznych, nigdy nie puszczanych napięć - w mięśniach,
ścięgnach, stawach. Wiele z takich napięć powstaje w
dzieciństwie. Powodują one, że całe ciało jest zbyt
napięte. Wkładamy niepotrzebnie nadmierną, niekontrolowaną
energię w mięśnie, w ruchy, w przyjmowaną postawę. W efekcie
ciało nie działa tak sprawnie, jak mogłoby. Rozluźnianie
polega na rozbijaniu chronicznych napięć - napięć pleców,
brzucha, miednicy, ramion, stóp, twarzy; i w efekcie na
obniżeniu stałego napięcia całego naszego ciała. Ciało jest
skomplikowaną jednością i silne napięcia i bloki w jednym
jego rejonie, często nieuświadamiane, uniemożliwiają
osiągnięcie głębokiego rozluźnienia w innych rejonach
ciała.
Nie jest tak, że wszelkie napięcie jest z istoty złe. Ciało
ma pewien naturalny rytm otwierania i zamykania całości i
poszczególnych części, rytm rozluźniania i napinania. Czasem
potrzebuje my przeciągnąć się lub wyciągnąć się sztywno w
łóżku, napinając wszystko; czasem odczuwamy wielką chęć
założenia nogi na nogę; napinamy głowę i szyję ziewając.
Akt seksualny ma cudowny rytm napięć i rozluźnień. Podczas
wykonywania formy tai-chi czasem przy zadawaniu ciosu powinniśmy
napiąć całe ciało. Po chwilowym napięciu ciało może
rozluźnić się bardziej niż normalnie.
We właściwym stanie rozluźnienia, w jakim winniśmy normalnie
się znajdować i funkcjonować, ciało zachowuje pewną
energię, żywość, gotowość do akcji. Nie jest bezwładne i
ma pewien niewielki poziom napięcia. Dobrze jest jednak
poddawać się czasami bardzo głębokiemu rozluźnieniu,
relaksowi, w którym ciało głęboko bezwładnieje i staje się
niezdolne do akcji. Relaks taki przeprowadzamy leżąc, siedząc
w wygodnym fotelu, w zazen.
Przybieranie właściwej postawy ciała jest bardzo istotne. Kiedy idziemy, nasze stopy dźwigają kilkadziesiąt kilogramów; kiedy siedzimy, nieco mniejszy ciężar spływa ku pupie. Przeważająca większość ludzi naszej cywilizacji ma silne bloki w ciele związane z przesadnym wygięciem kręgosłupa w dolnej części (w rejonie ming-men'u) i w górnej. Te dwa bloki dzielą jakby ciało na trzy segmenty, utrudniając przepływ bodźców nerwowych i energii chi. Aby przy takich wygięciach pokonać ciężar góry ciała, muszą niepotrzebnie ciągle pracować mięśnie pleców i brzucha. Powoduje to niepotrzebne ciśnienie i napięcie w ciele. Różne szkoły pracy z ciałem dają sprzeczne wskazania na temat tego, jak trzymać kręgosłup. Niektóre uważają, że kręgosłup powinien być maksymalnie prosty. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń i wiedzy wydaje mi się to niesłuszne. Uważam (i uważają tak niektórzy specjaliści od kręgosłupa), że kręgosłup ma pewne naturalne niewielkie wygięcia na dole i na górze. Tych wygięć nie wolno niwelować, ale trzeba pracować nad tym, aby ciało było tam otwarte, gdyż łatwo potęguje ono naturalne wygięcie i tworzy tam chroniczne bloki.
Ważna jest systematyczna praca nad doprowadzaniem do świadomości, rozluźnianiem i otwieraniem dwóch rejonów ciała: rejonu talii i jego okolic (w tym - miednicy, brzucha, ming-menu), oraz rejonu pasa barkowego (w tym stawów ramion). Bardzo istotne są wszelkie stawy - gdyż w nich szczególnie łączą się układy: kostny, nerwowy, mięśniowy; w stawach jest szczególnie blokowany przepływ energii. Ważna jest również praca nad odblokowaniem twarzy i wyzbyciem się jej napięć. Twarz jest bowiem tą częścią ciała, z którą z reguły niewiele pracujemy podczas treningu.
Bardzo istotnym elementem praktyki jest świadomość oddechu
i praca z nim. Według sztuk walki oddech jest bezpośrednio
związany z subtelną energią; "znajduje się pomiędzy
umysłem i ciałem" (tak jak energia chi); łączy umysł i
ciało. Blokowanie oddechu powoduje napięcie i blokowanie
ciała, zakłóca umysł, rozdziela umysł i ciało. Rozluźnione
ciało potrzebuje więcej powietrza.
Tymczasem wielu z nas od wczesnego dzieciństwa uczy się
blokować się i "martwieć", odcinać się od uczuć
poprzez dostarczanie organizmowi zbyt małej ilości powietrza,
blokowanie przepony i klatki piersiowej. Kiedy "na
codzień" pracujemy z ciałem, winniśmy poświęcić wiele
uwagi obserwacji tego, jak przepływa oddech, łagodnemu
uspakajaniu i harmonizowaniu oddechu, wyprowadzaniu go przede
wszystkim z ruchu rozluźnionej przepony. Oddech jest swobodny,
kiedy przepona jest luźna; przepona jest luźna, kiedy
rozluźniona jest talia, brzuch, miednica. Kontakt z oddechem i
uspakajanie go mogą nam bardzo pomóc w trudnych sytuacjach
życiowych. Zastosowane wówczas, doraźnie zmniejszają
napięcie, zdenerwowanie, stres.
Warto jest pracować nad tym, z czym mamy największe problemy. Jeśli szczególnie brak nam sił, rozwijamy siłę; jeśli brak nam możliwości uspokojenia i skoncentrowania umysłu - dużo medytujemy. Jeśli nasza świadomość jest związana za bardzo z częścią ciała powyżej talii, a słabo czujemy nogi, miednicę, genitalia i mamy tam wiele bloków, przeżywamy tam niepokój i chaos - wówczas skupmy uwagę w pracy z ciałem na tym, co jest poniżej pasa. (Analogicznie warto postępować w całej pracy nad sobą. Z reguły ma się szczególne zdolności w jednym, dwóch kierunkach. A kluczowych dla człowieka kierunków jest więcej. Nie przekroczy się pewnych granic w umiejętności życia i w poznaniu świata, jeśli na przykład skupi się wyłącznie na poznaniu intelektualnym, a nie rozwinie się umiejętności obchodzenia ze swymi uczuciami i kontaktu z ludźmi.)
Między innymi można praktykować skupianie się na tej części ciała, która właśnie najbardziej pracuje, z której bezpośrednio wychodzi działanie, siła i energia. Kiedy rąbiemy drzewo, koncentrujemy się na rękach i ruchu miednicy. Kiedy idziemy, skupiamy się na nogach i miednicy. Kiedy coś podnosimy, posyłamy obserwujemy stan dłoni; a kiedy podnosimy rzecz ciężką, również i talii.
Wielu ludzi ma głęboki odruch odcinania się od ciała i blokowania go, kiedy dokonują wysiłku intelektualnego lub są w trudnej sytuacji międzyludzkiej. Ich umysł usiłuje osiągnąć maksymalną sprawność poprzez odcięcie się od "niepotrzebnych" bodźców z ciała i od niewygodnych uczuć. Praktykujący powinien stopniowo zmieniać taki sposób działania - nawiązywać kontakt z ciałem, nerwami, oddechem, kiedy tworzy artykuł, gdy wrzeszczy na niego szef, a zwłaszcza kiedy znajduje się w sytuacji zagrożenia fizycznego.
Typowym a bardzo szkodliwym sposobem reakcji umysłu i ciała na trudną sytuację jest wprowadzenie się w stan pomieszania, zamętu, chaosu - zamętu układu nerwowego, chaosu uruchamianych reakcji, odruchów, myśli, emocji. Po pierwsze, umysł i ciało usiłują w takim chaosie znaleźć rozwiązanie sytuacji; po drugie, odcinają się poprzez niego od otoczenia i od sytuacji (chowają się w chaosie jak struś wkładający głowę w piasek). Przeżywamy wówczas lęk, gniew i bezradność - i próbujemy je ukryć przed otoczeniem i przed sobą. W krańcowej formie chaos umysłu i ciała jest zjawiskiem, poprzez które poddajemy się - jak antylopa, która schwytana przez lwa "martwieje" w panice, aby zmniejszyć ból bycia zabijaną. Dla bardzo wielu ludzi taki wewnętrzny chaos jest typową reakcją na sytuację zagrożenia - która wymaga właśnie wysokiej mobilizacji umysłu i ciała. Praktykujący w każdej sytuacji wewnętrznego pomieszania, poczynając od najdrobniejszych, powinien uruchomić "wewnętrznego obserwatora", uspakajać umysł, ciało, nerwy, nawiązać kontakt z oddechem. Powinien również uświadamiać sobie, dlaczego wszedł w chaos, oraz jaki to ma związek z doświadczeniami dzieciństwa i młodości.
Bardzo cennym zakresem pracy z ciałem i umysłem jest praca z seksem. Seks jest bowiem ogromnie silnym i ważnym przeżyciem ciała i umysłu, wiąże się z miłością, z wielką przyjemnością i z ekspresją energii; sięga bardzo głęboko w umysł i w ciało. Tak jak w tai chi, możemy pracować w seksie z odczuwaniem i przeżywaniem swego ciała oraz ciała partnerki/partnera, z rozluźnieniem, z oddechem, z wyczuciem manifestacji energii. Podczas samego stosunku warto skupić uważność przede wszystkim na penisie i pochwie, starać się jak najbardziej i najpełniej je odczuć; tam "posyłać oddech"; rozluźniać miednicę i brzuch. (Aby odblokować się na seks, trzeba przede wszystkim odblokować penis/pochwę, miednicę i brzuch.) Wielokrotne zmienianie rytmu ruchów wzbogaca akt i zwiększa uważność. Tak jak w zrytualizowanym pojedynku, tak i w akcie seksualnym bezwzględnie powinniśmy otworzyć się na ciało partnerki/partnera - na wyczuwanie go, jego przeżyć, uczuć, napięć i rozluźnień, bloków i energii. Wówczas, częściowo poza świadomością, seks łączy subtelne poziomy ciał i nieświadomości partnerów.
W zrytualizowanym pojedynku tai-chi - ćwiczeniu
"pchające dłonie" - usiłujemy wyczuć, jak działa
ciało partnera - gdzie jest jego oś, gdzie są w nim napięcia
i słabe punkty postawy, gdzie kieruje akcję. Usiłujemy wyczuć
nie poprzez wzrok, ale poprzez dotyk rąk oraz empatię.
Warto jest nie ograniczać prób wyczuwania ciała drugiego
człowieka do ćwiczenia "pchające dłonie" i do
seksu. Przebywając z kimś w pokoju czy idąc ulicą możemy
obserwować, jak działają ciała innych ludzi - jaka jest ich
postawa, napięcia, ruch, energia. Może uda nam się
doświadczyć, jak w "pchających dłoniach" czy w
akcie seksualnym, że doświadczenie nie musi ograniczać się do
zewnętrznego widzenia. Jest możliwe przeżywanie empatycznego
kontaktu, w którym jakby stawała się przepuszczalna, poza
przestrzenią, granica pomiędzy "wnętrzem",
subtelnymi poziomami naszego ciała i ciał ludzi znajdujących
się opodal.
Człowiek Zachodu z reguły nie uświadamia sobie, jak bardzo
ciało jest związane z umysłem. Psychologia ciała (jeden z
nowszych i ważniejszych kierunków psychologii) pokazuje, że
ciało w nie mniejszym stopniu niż umysł przeżywa uczucia,
pragnienia i wolę. Bloki i napięcia naszego ciała oraz liczne
jego indywidualne cechy są spowodowane silnymi uczuciami,
przeżywanymi we wczesnym dzieciństwie. Dziecko odcina się od
strachu, gniewu, samotności, nienawiści jaką budzą często
rodzice czy pierwsi rówieśnicy. Wielu z nas dorastając musi
blokować pragnienia seksualne i seksualny głód. Wypieramy
uczucia i pragnienia z umysłu w głąb nieświadomości i
budujemy mur pomiędzy świadomością a nieświadomością.
Nasze ciało dalej przeżywa te uczucia więc blokujemy ciało,
tak że "martwieje". Blokujemy w ten sposób siłę
ciała, przepływ energii w nim, przeżywanie przez nie bogactwa
doznań, przyjemności, rozkoszy.
Kiedy rozluźniamy ciało i rozbijamy jego głębokie, chroniczne
bloki, wówczas pojawiają się zablokowane w nim uczucia oraz
związane z nimi wspomnienia. W sztukach walki nie pracujemy z
tymi uczuciami, wyciszamy proces ich ekspresji. Aby pracować z
tymi uczuciami i przeżyciami, potrzebna jest pomoc psychologa i
wiedza psychologiczna.
Ważną sprawą jest znalezienie w pracy nad sobą i w życiu
równowagi pomiędzy spontanicznością i uleganiem aktualnemu
stanowi swego wnętrza a samokontrolą i narzucaniem sobie tego,
co należy. Człowiek otwarty potrafi dać się ogarnąć przez
miłość czy gniew, i potrafi znajdować się ponad nimi. Kiedy
walczymy, prawie nieświadomie kontrolujemy ciało, oddech,
uczucia; a jednocześnie wyzwalamy w ruchach i ciosach wielką
energię.
Nie ma doskonalenia się w sztuce walki czy w innej
umiejętności umysłu i ciała bez przymuszania się, bez
zadawania sobie pewnego gwałtu, bez przełamywania zmęczenia,
bólu, uczuć, starych sposobów myślenia. A z drugiej strony
warto szanować swoje rytmy i aktualny stan. (Chyba większość
artystów, kiedy chce stworzyć naprawdę wartościowe dzieło,
musi czekać na natchnienie, na odpowiedni stan umysłu; rutynowo
można tworzyć dzieła tylko takie sobie.)
Kiedy uzyskamy świadomość ciała i rozwijamy ją, oraz kiedy odblokowujemy ciało, wówczas stopniowo otwiera się przed nami, rośnie, wzbogaca, pięknieje świat naszego ciała. Ten świat dostarcza nam wielkiej przyjemności, dostarcza elementów dających szczęście. Rozrasta się dla nas i wzbogaca smak, radość i rozkosz seksu, jedzenia, doznawania ludzi i przyrody, przeżywania uczuć. Smakujemy ból i zmęczenie gdyż nie za wielkie, są potrzebne i są niezbędną częścią pełni. Czujemy prawie bezustannie oddech, stawy rąk, napięcia brzucha i twarzy, ciężar przepływający ze stopy na stopę, dynamikę ruchu, ciała ludzi będących opodal.
VIII. 1998
O Autorze:
Ur. 1947 r. Biofizyk. Dla siebie zajmuje się filozofią oraz
innymi dziedzinami humanistyki. Interesuje się filozofiami
Wschodu. Od 8 lat praktykuje Tai Chi stylu Yang (niezbyt
intensywnie). Od 10 lat trenuje umiejętności psychologiczne
(przy pomocy treningów indywidualnych i grupowych). Trenował
"psychologię ciała".
Historie prawdziwe, legendy i baśnie
"MNICH I WOJOWNIK"
Krzysztof Łoziński
Stary mnich wędrował górską drogą. Gdy nad górami
rozszalała się gwałtowna burza, zaczął rozglądać się za
jakimś schronieniem. Z radością dostrzegł wielką jaskinię w
pobliżu drogi i schronił się pod jej okapem. Po chwili do
jaskini wkroczył wojownik w pełnej zbroi. Wraz z liczną
eskortą i tragarzami szukał on, tak jak i mnich, schronienia
przed deszczem. Gdy dostrzegł mnicha, poczuł nieodpartą chęć
nawiązania z nim rozmowy. Mimo, że mnich prawie się nie
odzywał, wojownik już po chwili opowiadał o swoich wielkich
wyczynach.
"Jestem największym wojownikiem południa i północy -
mówił - Nie ma w kraju nikogo, kto by mnie pokonał". Jego
wspaniała mieniąca się wszystkimi barwami drogich kamieni i
cennych metali zbroja lśniła w półmroku jaskini. Za szerokim,
nabijanym stalowymi ćwiekami pasem zatknięte miał dwa ogromne
miecze. Przez jedno ramię przewieszony miał potężny łuk, a
przez drugie kołczan pełen strzał. Jego hełm ozdobiony był
potężnymi rogami diabła, a przyłbica przedstawiała maskę
czarnego demona. Otoczony sługami, niosącymi za nim liczne
włócznie i halabardy wyglądał niezwykle groźnie.
"Widzisz te skrzynie mnichu? - mówił - Są wypełnione
dyplomami jakie otrzymałem od największych mistrzów sztuk
wojennych. Moje imię wyryte jest na pomnikach licznych bitew i
widnieje w honorowych księgach wielu szkół sztuki walki. Czy
ty masz choć jeden taki dyplom mnichu?"
"Nie mam żadnego panie. Jestem tylko mnichem i studiuję
księgi".
" Ach księgi! - ciągnął wojownik - One tylko opisują
historię, a ja ją tworzę! Co ty możesz wiedzieć z
ksiąg?"
" Wiem, u czym pisał wielki Lao Tsy w swoim dziele Tao Te
Tsing", odparł mnich, który od pewnej chwili pisał coś
na zwoju papieru.
" A cóż on mógł opisać? Czy jakiś filozof mógł znać
zgiełk wielkiej bitwy, czy mógł wyobrazić sobie potęgę
mojego ramienia, ostrze mojego miecza i celność mojej
strzały?"
"Wybacz panie, ale muszę już wyruszać w dalszą drogę.
Był to dla mnie wielki zaszczyt poznać tak wielkiego wojownika.
Pragnę podarować ci panie skromny prezent, na jaki stać
biednego mnicha. Może nie pogardzisz mą kaligrafią i wzbogaci
ona twą kolekcję dyplomów" powiedział w pewnej chwili
mnich i zbierając się do wyjścia z jaskini, wręczył
wojownikowi zwój papieru.
Zaskoczony wojownik przyjął zwój, a mnich skierował się do
wyjścia. Wtem grom szalejącej na zewnątrz burzy uderzył w
górę, w której znajdowała się jaskinia. Wielki głaz
oderwał się od stropu jaskini i spadał prosto na mnicha. Z
szybkością i lekkością o jaką nikt by go nie podejrzewał
mnich wyskoczył w górę, obrócił się w powietrzu i silnym
kopnięciem rozbił głaz na drobne części. Gdy w jaskini
opadł pył z rozbitego głazu, mnicha w niej już nie było.
Osłupiały wojownik rozwinął zwój otrzymany od mnicha. Był
na nim wypisany werset ze starożytnego dzieła mistrza Lao Tsy:
"Wielcy mistrzowie milczą, wiele mówiący nie wiedzą.
Prawdziwej siły nie widać".
Tą starą opowieść, którą gdzieś słyszałem, a może nie
słyszałem, dedykuję co większym mistrzom.
Przedruk z czasopisma "Shaolin" nr 2/92.
Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.
Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:
Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.