Kolorowy napis z ideogramami: Świat Nei Jia

NR 23 (KWIECIEŃ 2002)

Spis treści:

Powrót do strony głównej.


WSTĘP

Witam w jubileuszowym (4-lecie) wydaniu "Świata Nei Jia".

Przyznaję, że przygotowując niedawno "index artykułów" opublikowanych w tym magazynie, sam byłem zaskoczony ilością tekstów jakie pojawiły się w nim w ciągu ostatnich czterech lat. Zaryzykuję stwierdzenie, że w żadnym innym polskim serwisie internetowym nie ma aż tak dużej ilości materiałów o różnych sztukach walki.
Chciałbym bardzo gorąco podziękować autorom tych wszystkich artykułów, którzy zgodzili się na opublikowanie swoich materiałów w magazynie. Bez ich cennego wsparcia istnienie tego serwisu nie byłoby możliwe.

Bardzo często dostaję od Was e-maile, w których zwracacie się do mnie w liczbie mnogiej, np. "czy nie wiecie", "pomórzcie", "opublikujcie". Kiedy czytam list ze słowami: "(...) gratuluję Wam wspaniałego serwisu internetowego, wykonujecie naprawdę kawał dobrej roboty.(...)", to przyznaję, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony miło jest słyszeć, że ktoś docenia moją pracę, ale z drugiej strony pojawiają się wątpliwości czy te słowa skierowane są naprawdę do mnie. No bo przecież od czterech lat tworzę ten serwis całkowicie samodzielnie. Na stronie głównej wyraźnie pisze:

Witaj na stronie:
TOMASZA GRYCANA
poświęconej
TRADYCYJNYM WSCHODNIM
SZTUKOM WALKI
I
CHI KUNG

więc dlaczego ciągle pojawiają się te zwroty w liczbie mnogiej? Kiedy czasami pytam Was, dlaczego przysyłacie mi tak sformułowane listy, odpowiadacie, że nie wiecie i sami jesteście tym zdziwieni. Jeden z internautów napisał mi, że ogrom pracy włożony w tworzenie tego serwisu, wydał mu się zbyt duży, by udźwignęła go jedna osoba, dlatego uznał, że autorów jest kilku. Miło jest to słyszeć, ale wolałbym jednak, abyście zwracali się do mnie w liczbie pojedynczej.

Jak mawia stare ludowe powiedzenie: "Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia". Kiedy ktoś ma dostęp do sieci w pracy lub szkole za pomocą stałego łącza lub korzysta w domu z abonamentu "Dialogu", wtedy może sobie spokojnie ściągać rozbudowane graficznie strony. Ja używam zwykłego modemu i linii TP S.A., więc przebywam w internecie jak partyzant we wsi czyli krótko i nerwowo. A że ostatnio jakość połączeń się znacznie pogorszyła, więc serwowanie w ten sposób wymaga sporo cierpliwości i znacznej gotówki.
Z powodu swoich codziennych doświadczeń, tworzę ten serwis tak, aby ściągał się możliwie jak najszybciej. Zdaje sobie sprawę, że w porównaniu z obowiązującymi dzisiaj standardami, moje strony mają bardzo spartańską oprawę graficzną, ale mój główny cel to przekazywanie cennych (moim zdaniem) informacji. Jeśli sytuacja się zmieni i odczuję, że rzeczywiście korzystanie z internetu jest łatwiejsze i tańsze, wtedy przebuduję całkowicie swój serwis graficznie. Póki co ładne przyciski możecie sobie poszukać gdzieś indziej.

W ankietach często pojawia się zarzut, że jest zbyt mało zdjęć i grafiki. Rozumiem, że miło jest czytać interesujące artykuły i oglądać dużą ilość ciekawych zdjęć przy okazji. Jest tylko jeden poważny problem, zdjęcia (grafika) zajmują bardzo dużo miejsca na serwerze. Ten serwis już przekroczył kilkadziesiąt MB danych i tylko dzięki uprzejmości firmy "Compass Internet Systems" ciągle jeszcze istnieje. Ale ponieważ bardzo szybko się rozrasta, więc nie mam pewności jak długo będą Oni tak wyrozumiali dla mnie. Pamiętajcie, że ten magazyn dostajecie całkowicie za darmo. Ciekawe ile z tych osób, które żąda więcej zdjęć, zechciałoby zapłacić za ich oglądanie. Jak zwykle łatwo jest krytykować.... A przecież każdy z Was może zrobić taki sam serwis jak mój. Możecie zapłacić za kilkaset MB miejsca na dysku w jakiejś firmie i co miesiąc samodzielnie składać i publikować taki magazyn. Zobaczymy jak długo wystarczy Wam zapału i środków. Życzę powodzenia.

Osobom, które trafiły tutaj niedawno, chciałbym wyjaśnić, że magazyn "Świat Nei Jia" jak i inne strony mojego serwisu, mają za główny cel propagowanie Sztuk Walki. Wszystkich, nie jednego stylu czy grupy instruktorów. Jestem otwarty na współpracę z każdą organizacją, jak i z pojedynczymi osobami (pasjonatami). Jeżeli chcecie się podzielić swoją wiedzą i doświadczeniem, napiszcie do mnie. Pamiętajcie tylko o zachowaniu praw autorskich nadsyłanych materiałów.
Tym, którzy mi zarzucają, że nie ma tutaj tekstów o stylach przez nich uprawianych, mogę powiedzieć tylko jedno. Namawiajcie swoich nauczycieli, aby przysyłali artykuły. To jedyna droga. Nie mogę nikogo zmusić, aby przekazał mi swoje materiały. A bez zgody autorów, nie będę ich publikował.

Jak zwykle życzę owocnej lektury magazynu.

Tomasz Grycan

P.S.
Gorąco zapraszam wszystkich pragnących poćwiczyć Taijiquan u źródła, do udziału w seminarium Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga (spadkobiercy stylu Chen Taijiquan), które odbędzie się we Wrocławiu w dniach 23-27 maja 2002 r.. Szczegóły na ten temat można znaleźć w dziale "Wydarzenia" lub w internetowym serwisie "World Chen Taiji Association - Poland" (www.chentaiji.pl).

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

BROŃ W TRENINGU CHEN TAIJIQUAN
CZĘŚĆ 1 - MIECZ
Jarosław Jodzis

jarek@chentaiji.pl
World Chen Taiji Asscociation - Poland

W tradycyjnym stylu Chen Taijiquan podczas treningu używa się wielu rodzajów broni. Nie zapominajmy, że jest to sztuka walki i w czasach gdy powstawała, posługiwanie się różnorodną bronią było podstawową sprawą na polu bitwy. W naszych czasach gdy bojowy aspekt tej sztuki stracił na znaczeniu, broń w dalszym ciągu wykorzystuje się w treningu do doskonalenia techniki i opanowania ciała. W treningu z bronią wszelkie napięcia ramion i talii są bardziej widoczne i zmuszają nas do głębszej korekty ciała. Również piękno i różnorodność ruchów tych form stanowią o bogactwie i wszechstronności stylu.

Spośród wielu broni chciałbym przedstawić cztery podstawowe najbardziej znane, tj; dwustronny prosty miecz, szeroką jednostronną szablę - obie zaliczane do broni krótkich, oraz dwie z tzw. broni długich - włócznię i halabardę.

TAIJI JIEN - MIECZ TAIJI

Dwustronny prosty miecz, to broń najbardziej popularna w Taijiquan, praktycznie każdy z głównych stylów tej sztuki zawiera techniki miecza w swoim programie. W stylu Chen Taijiquan miecz uważany jest za broń podstawową, praktykowaną od czasów Chen Wangtinga - twórcy systemu. W programie treningu ćwiczy się 49 ruchową formę (w wersji nauczanej przez Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga - spadkobiercy stylu, sekwencja ta liczy 50 ruchów). W formie tej wykorzystuje się 13 podstawowych technik, a są to mianowicie:

  1. ci - pchnięcie poziome lub w górę
  2. pi - rozcięcie z góry na dół
  3. liao - koliste odchylenie w górę
  4. gua - zablokowanie
  5. dian - cięcie końcem miecza w dół ruchem nadgarstka
  6. mo - ciecie ukośnie w górę
  7. tuo - odparowanie w górę
  8. jia - podbicie broni przeciwnika nad głowę
  9. sao - poziome cięcie po kole
  10. jie - zasłona
  11. zha - dźgniecie w dół
  12. tui - odepchnięcie
  13. hua - koliste ruchy neutralizujące

Chciałbym zaznaczyć, że miecz jest dosyć trudną bronią do opanowania dlatego też zanim rozpoczniemy naukę sekwencji powinniśmy dość dobrze znać zasady ruchu w formie bez broni. Każdy błąd jest tu dokładnie widoczny. Ruchy miecza powinny być ściśle związane z ruchami całego ciała prowadzonymi z centrum dantian według zasady chan si jing (energii jedwabnego kokonu).

miecz

Forma z mieczem wykonywana jest w zróżnicowanym tempie. Momentami miękkie i płynne ruchy stają się bardzo dynamiczne i gwałtowne. Zmiany tempa, kierunku ruchu, mocne pchnięcia i odrzucenia odzwierciedlają typowy dla stylu Chen Taijiquan charakter. Mówi się że techniki miecza powinny być jak płynący smok, elastyczne, płynnie połączone, pełne wewnętrznej mocy. Miecz staje się częścią naszego ciała, energię qi prowadzimy do całego ostrza. Każdy ruch jest realizacją zasad Taiji a oznacza to, iż przemiany Yin w Yang i Yang w Yin płynnie następują po sobie. Podążanie za zasadą neutralizacji ruchów przeciwnika sprawia, że poruszamy się w sposób ciągły podążając za mieczem, który przykleja się do broni oponenta. Przeskoki, obniżenia pozycji, gwałtowne skręty, nagłe zmiany tempa, wszechstronnie przygotowują ćwiczących formę do zastosowania całego wachlarza technik tej broni.

Na pytanie czy konieczne jest w dzisiejszych czasach ćwiczenie z tradycyjną bronią Mistrz Chen Xiaowang podczas jednego z seminariów odpowiedział, że musimy zdać sobie sprawę z tego co chcemy osiągnąć, z naszych celów. Podstawową sprawą jest opanowanie zasad ruchu, rozróżnianie pomiędzy Yin i Yang, prowadzenie ruchu z talii według zasady spirali. Gdy to rozumiemy i czujemy, wtedy trening z broniami może wbogacić naszą technikę i umożliwić dalszy rozwój naszych umiejętności. Trening z mieczem czy włócznią pomaga nam budować to co nazywamy ciałem Taiji, wzmacnia i uelastycznia stawy, rozwija koordynację ciała jak i umysłu. W żadnym wypadku nie może zastąpić jednak treningu podstaw. Oczywiście, ćwicząc same tylko formy bez broni oraz Tui Shou (ćwiczenia pchających dłoni), możemy w pełni opanować zasady stylu, ale formy z bronią wnoszą pewien dodatkowy element, pozwalają rozszerzyć nasze qi (energię wewnętrzną) na broń i zwiększają wszechstronność naszych umiejętności.

Gdy przez długi czas ćwiczymy tylko formy bez broni i czujemy, że utknęliśmy i nie robimy postępu, wówczas możemy zostawić na jakiś czas nasz dotychczasowy program zajęć i rozpocząć praktykę formy z bronią. Gdy po pewnym okresie czasu wrócimy do formy na której utknęliśmy, zauważymy zmianę naszego odczuwania ciała, forma zyskała nowy wymiar. Na tym polega właściwy trening, musimy być świadomi na jakim etapie jesteśmy i zastosować właściwą metodę. Ostatecznie formy i broń to tylko narzędzia których używamy do naszego rozwoju. Nie będą nam już potrzebne, gdy osiągniemy poziom spontanicznej naturalności, równowagi Yin i Yang poziom umiejętności, który w "Klasyce Taiji" określa się jako "cudowna dłoń Taiji".

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

WYWIAD Z JAROSŁAWEM JODZISEM, ZAAWANSOWANYM UCZNIEM WIELKIEGO MISTRZA CHEN XIAOWANGA
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

Wielki Mistrz Chen Xiaowang ponownie odwiedzi Polskę w tym roku w dniach 22 - 28 maja 2002 roku. We Wrocławiu planowane jest 5 dniowe seminarium. Jego tematem będzie nauka formy z mieczem, korekta długiej formy starego stylu (laojia yilu) a także podstawy Chen Taijiquan dla początkujących. Od pierwszej wizyty Mistrza minęły trzy lata, co się w tym czasie działo w środowisku tradycyjnego Chen Taijiquan w Polsce, jak wygląda obecna sytuacja i jakie są plany na przyszłość? Na te i inne tematy z Jarosławem Jodzisem, współzałożycielem WCTAP (World Chen Taiji Association Poland), organizatorem przyjazdu do Polski spadkobiercy stylu Chen Taijiquan Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga rozmawiał Konrad Dynarowicz.

wspólne zdjęcie
Jarosław Jodzis z Wielkim Mistrzem
Chen Xiao Wang, Słowenia 2001

Konrad Dynarowicz: To będzie czwarta już wizyta Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga w Polsce. Czy mógłbyś przedstawić w paru słowach jak to się zaczęło?

Jarosław Jodzis: Mistrza Chen Xiaowanga poznałem w 1998 roku na seminarium w Hamburgu, potem jeszcze kilkakrotnie spotykaliśmy się na seminariach w Wiedniu, Brnie a także w Roglii w Słowenii na obozie treningowym. Do Polski po raz pierwszy Mistrz przyjechał w 1999 roku. Było to możliwe dzięki wyjątkowo szczęśliwemu zbiegowi okoliczności (nie ma zbiegów okoliczności, według mnie - przyp. K.D.). Tak się złożyło, że zaplanowane wcześniej seminarium w Wiedniu nie mogło dojść do skutku (Chen Si Hong, organizator przyjazdu Mistrza do Wiednia musiał wyjechać do Hong Kongu) a więc Mistrz miał wolny cały tydzień w kalendarzu. Chen Si Hong zaproponował abym w tym właśnie czasie zaprosił Mistrza Chen Xiaowanga do Polski. Dołączył do mnie sympatyczny Czech mówiący doskonale po chińsku i razem przekonaliśmy Mistrza do odwiedzenia Pragi a po Pradze odległej od niej o dwie godziny drogi, Jeleniej Góry. Nie było to łatwe, gdyż wiele ośrodków chciało go ściągnąć właśnie w tym czasie do siebie. Ale my byliśmy szybsi. I tak to się zaczęło. Potem dwukrotnie była wizyta w Warszawie i teraz jest po raz kolejny, tym razem we Wrocławiu. Mam nadzieję, że na stałe weszliśmy do kalendarza podróży Mistrza.

K.D.: Jak wygląda obecnie sytuacja tradycyjnego stylu Chen Taijiquan w Polsce, jakie są perspektywy, plany na przyszłość?

J.J.: Obecnie we trójkę, tzn. Marek Baliński z Warszawy, Jaromir Śniegowski z Krakowa i ja, mamy zgodę Mistrza na reprezentowanie WCTA (World Chen Taiji Association) w Polsce. Planujemy wkrótce formalnie zarejestrować nasz polski oddział tej organizacji WCTA-Poland, działający do tej pory nieformalnie. Chcielibyśmy aby organizacja ta zrzeszała całe środowisko ćwiczących Chen Taijiquan wg. przekazu Mistrza Chen Xiaowanga, zarówno instruktorów jak i uczniów. Wspólna organizacja pozwoli lepiej rozłożyć koszty promocji, reklamy, wydawnictw, organizacji wizyt Nauczycieli itp. Pragniemy uniknąć podziałów, terytorialnych monopoli, ograniczeń w nauczaniu, chociaż nie wszyscy mamy jednakowe zdanie na ten temat.

K.D.: No właśnie, w którymś numerze "Sztuki Walki" czytałem o dokonanym podziale terytorialnym, obszarach wyłączności itp. Jak to się ma do tego co obecnie mówisz?

J.J.: Tak, też to czytałem. Cóż, tak jak mówiłem nie wszyscy zgadzamy się co do wizji rozwoju tej sztuki w Polsce. Jaromir (Śniegowski z Krakowa - przyp. K.D.) skłania się ku opcji ograniczającej powstawanie nowych grup i możliwości ich działania. W swojej wypowiedzi trochę na wyrost podał pewne fakty, które były w fazie propozycji, a nie jakichś wiążących decyzji. Ostatecznie żaden podział terytorialny nie miał miejsca. W miarę rozwoju tej linii przekazu w Polsce, będzie powstawało coraz więcej grup i ośrodków. Zgodnie z sugestią Mistrza nie chcemy nikomu na drodze stawiać przeszkód, niech każdy kto chce ćwiczyć, ma taką możliwość, wszystkie drzwi będą szeroko otwarte. Każdy, kto rzeczywiście poważniej zainteresuje się treningiem tradycyjnego stylu Chen Taijiquan, wcześniej czy później trafi do Mistrza. Jeżeli ktoś chce zacząć nauczać tego stylu i są ludzie którzy chcą się od tych osób uczyć - droga wolna, z jednym wszakże zastrzeżeniem, wizerunek i imię Mistrza nie mogą być używane do promocji zajęć bez jego zgody, lub zgody jego przedstawiciela. Planowane w przyszłości egzaminy dla osób zawodowo zajmujących się nauczaniem Chen Taijiquan zapewnią rzetelny oraz właściwy przekaz wiedzy. Chcemy osiągnąć etap gdy wszyscy instruktorzy nauczający w ramach WCTAP będą posiadali certyfikat potwierdzony przez Mistrza Chen Xiaowanga.

Obecnie nasze kontakty z WCTA wyglądają następująco: Mistrz Chen Xiaowang odwiedza Polskę każdego roku, utrzymujemy kontakty z Janem Silberstorffem z Niemiec (jednym z bardziej zaawansowanych uczniów Mistrza), który prowadzi w Polsce bardzo ciekawe seminaria, syn Mistrza, Chen Yingjun, także od dwóch lat systematycznie odwiedza nasz kraj, prowadzone są też rozmowy, aby w Polsce odbył się przyszłoroczny, międzynarodowy obóz Chen Taijiquan WCTA i ten projekt jest dość realny. Kontaktów i możliwości treningów u kompetentnych nauczycieli jest więc sporo, szczególnie jeśli dodamy do tego możliwości wyjazdu na seminaria w Niemczech, Czechach, czy Austrii, które to kraje są stosunkowo blisko.

K.D.: Ale to wszystko na pewno jest dość kosztowne?

J.J.: Seminaria w Polsce, czy Czechach są cenowo dostępne dla osób średnio zarabiających w naszym kraju, wyjazdy do Niemiec czy też Austrii są droższe, ale gdy chce się bardzo uczyć, można sobie poradzić. Jest sprawą oczywistą, iż w czasach kryzysu jest o wiele trudniej zdobyć pieniądze. Mimo tego zauważyłem, iż kwestia ceny tak naprawdę bywa czasem sprawą względną. Dla kogoś o niskich aspiracjach, każda suma wydaje się za duża, ktoś bardzo zainteresowany jest w stanie zdobyć nawet wysoką kwotę. Opłata za treningi jest taką naturalną barierą, która określa nasz poziom aspiracji, gdy nie jesteśmy w stanie jej pokonać, nie uda się nam pokonać i innych barier w czasie nauki. Dlatego jest ona konieczna nawet gdyby istniała możliwość ćwiczenia za darmo.

K.D.: Gdzie jeszcze w Polsce, oprócz miejsc, które wymieniłeś można ćwiczyć tradycyjny styl Chen Taijiquan w linii przekazu spadkobiercy stylu?

J.J.: Jak już wspomniałem, w Warszawie swoją grupę prowadzi Marek Baliński. Ja prowadzę zajęcia w Jeleniej Górze, we Wrocławiu i w Lubinie. Oprócz tego jest grupa w Gdyni (Jarek Koza) i w Łodzi (Iza Kochanowska). W Krakowie oprócz Jaromira Śniegowskiego, również Konrad Dynarowicz, a także Danka Czarska i Dorota Bzinkowska od lat prowadzący zajęcia Taijiquan, zaczęli współpracę z Mistrzem Chen Xiaowangiem, w Kielcach jest Robert Obara a w Lublinie wraz Piotrem Gęborysem też ćwiczy grupa osób. Ostatnio nawiązali ze mną kontakt instruktorzy Taijiquan z Katowic, Poznania i Warszawy, zainteresowani nauką stylu Chen i kontaktem z Mistrzem Chen Xiaowangiem. Szczegółowe informacje o grupach i treningach podane są na naszej stronie internetowej (www.chentaiji.pl).

Zapraszamy wszystkie zainteresowane grupy ćwiczące Taijiquan w Polsce do współpracy, do kontaktu z Mistrzem Chen Xiaowangiem, gdyż jest to niebywała okazja do poznania czym tak naprawdę jest ta niezwykła sztuka.

K.D.: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w pracach organizacyjnych.

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

KILKA SŁÓW NA TEMAT TAIJIQUAN RODZINY CHEN
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

W swoim artykule nie omawiam historii Taijiquan rodziny Chen, piszę jedynie o niektórych istotnych faktach.

Współczesnie style wewnętrzne a w tym i Taijiquan uważane są za wspaniałą metodę utrzymania zdrowia. W feudalnych Chinach wszystkie trzy znane obecnie systemy wewnętrzne (Taijiquan, Xingyiquan i Baguazhang) były ćwiczone dość często przez ludzi, którzy profesjonalnie zajmowali się czy to ochroną ludzi czy też konwojowaniem karawan kupieckich. W tych czasach sztuki walki nie były tak otwarcie nauczane jak ma to miejsce obecnie. Tak też i działo się w przypadku Taijiquan rodziny Chen. Do okresu rozpowszechnienia w Chinach broni palnej spoza rodziny Chen byli uczeni tylko Jian Fa oraz Yang Luchan.

Rodzina Chen wywodzi się z prowincji Shanxi, w północnych Chinach. Dopiero na początku dynastii Ming, kiedy to głową rodu był Chen Bu, rodzina Chen osiedliła się w prowincji Henan. Chen Bu ćwiczył swój rodzinny styl walki, jednakże tego nie zapisywał. Twierdzi się, że była m.in. ćwiczona 108-ruchowa forma, którą nazywano tongbei.
Dopiero dziewięć pokoleń później Chen Wangting, będący generałem wojsk dynastii Ming, dokonał rewizji rodzinego stylu tworząc Taijiquan. Jak mówią przekazy historyczne połączył sztukę walki z zasadami tradycyjnej medycyny chińskiej i ćwiczeniami daoyin.

Niektórzy historycy sztuk walki wywodzą styl rodziny Chen z Wystrzałowego Boksu Shaolin, stylu Taizu Chang Quan czy też Czerwonych Pięści Shaolin. Z drugiej strony mówi się o wpływach Xingyiquan, który to styl był ćwiczony w prowincji Shanxi. Wysuwano również przypuszczenia o możliwych wpływach któregoś ze stylów z góry Wudang. Niestety w czasie Rewolucji Kulturalnej w Chinach w latach 60 i 70-tych dwudziestego wieku wiele dokumentów historycznych zostało zniszczonych. Dlatego też nie można wielu tych hipotez do końca zweryfikować.

Niezależnie od tego w co wierzymy i jakie mamy poglądy na temat pochodzenia Taijiquan, jedno jest pewne: wszystkie ślady prowadzą do wioski rodziny Chen - Chenjiagou.

Czasem zastanawiałem się dlaczego styl rodziny Chen, pomimo wielu różnych wydarzeń w historii Chin, czasami dość burzliwych, nie uległ zapomnieniu. W historii sztuk walki wymieniane są na przykład styl Nei Jia Quan mistrza Wang Cheng Nan, czy też rodzinny styl Chang mistrza Chang Nan Chou. Wykazywały one podobieństwa do Taijiquan jeśli chodzi o teorię wewnętrznego treningu i strategię miękkiego stylu. Niestety nie dotrwały one do naszych czasów ginąc w mrokach dziejów. Być może odpowiedź leży w fakcie, iż Taijiquan rodziny Chen, był i jest stylem ćwiczonym przez dużą rodzinę. Rodzinę na tyle dużą, iż w każdym pokoleniu znajdował się wybitny mistrz mogący udźwignąć na swoich barkach obowiązek przekazania stylu swoim następcom.

Jak już wcześniej pisałem jedną z nielicznych osób spoza rodziny Chen, które otrzymały przekaz stylu był Yang Luchan. Postać bez wątpienia wyjątkowa. Od niewolnika i służącego rodziny Chen do mistrza sztuk walki słynnego na cały Kraj Środka. Styl Yang Taijiquan stał się znany w Chinach dzięki temu, iż Yang Luchan był uważany za niepokonanego (stąd jego przydomek "Bez przeciwnika"). Niewielu zdaje sobie sprawę, że Yang Luchan i jego synowie byli ówczesnymi ochroniarzami i ludźmi uczącymi sztuk walki gwardię cesarską. Yang stał się sławny również dlatego, że uczył on rodzinę cesarską (stąd jego drugi przydomek "Ośmiu Panów") oraz arystokrację. Niestety ten wielki sukces stylu Yang w postaci jego ogromnej popularności zawierał w sobie zalążki przemiany stylu Yang w ćwiczenie zdrowotne.

W przypadku rodziny Chen pierwszym, który nauczał poza rodzinną wioską był Chen Zhaopei, po nim słynny Chen Fake (twórca xin jia - "nowego stylu") i jego syn Chen Zhaokuei. W odróżnieniu od rodziny Yang nie dokonali oni modyfikacji stylu Chen tak by mogli się go uczyć ludzie z wyższych sfer. Dzięki temu styl Chen Taijiquan dotrwał do naszych czasów jako sztuka walki.

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

JAN SILBERSTORFF PONOWNIE W POLSCE
KRAKÓW, 28-30.03.2002 r.
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

Po raz drugi w tym roku przebywał w Polsce Jan Silberstorff, uczeń Wielkiego Mistrza Chen Xiaowanga, spadkobiercy stylu Chen Taijiquan. Organizatorem warsztatów był Jaromir Śniegowski z "Polskiego Towarzystwa Rozwoju Chen Taijiquan". Program ich był identyczny jak warsztatów w styczniu b.r. (patrz relacja). Jan korygował zarówno ruchy form (lao jia yi lu, lao jia er lu) i ćwiczeń pchających dłoni (tui shou), jak i też objaśniał (szczególnie dotyczyło to tui shou) ich wewnętrzną ideę. Jeśli uczeń nie jest przygotowany nie będzie mógł zrozumieć bardziej zaawansowanych umiejętności. Dlatego materiał tych warsztatów był kontynuacją poprzednich. Tylko w ten sposób można poczynić postępy, szczególnie w ćwiczeniach pchających dłoni (tui shou).

Wizyta ta była niejako wstępem do seminarium z W.M. Chen Xiaowangiem w maju b.r. jak i zapowiedzianej wizyty syna mistrza Chena, Chen Yingjuna w miesiącach jesiennych. Zaproponowany został również wspólny polsko-niemiecki obóz Chen Taijiquan w okresie zimowym.

PS. Coraz więcej praktyków Taijiquan w Polsce zaczyna tak naprawdę ćwiczyć tui shou. Oprócz "Polskiego Towarzystwa Rozwoju Chen Taijiquan" oraz "World Chen Taijiquan Association - Poland", jeszcze tylko przedstawicielstwo "YMAA" w Polsce organizuje regularnie seminaria poświęcone pchającym dłoniom.

Powrót do spisu treści


Yiquan

YAO CHENGGUANG I ZONGXUN WUGUAN
artykuł z gazety z Shijiazhuang, prowincja Hebei
przekład z chińskiego: Andrzej Kalisz
yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Słynny mistrz wushu, przedstawiciel trzeciego pokolenia yiquan (1) - Yao Chengguang od dzieciństwa był bardzo zdolny. Gdy miał 8 lat zaczął pod okiem ojca uczyć się yiquan i stopniowo poznał jego esencję. Przez 40 lat yiquan był jego życiem, tym co pielęgnował i rozwijał. Z tą sztuką dotarł do wielu miejsc na północy i na południu Chin oraz poza ich granicami. Gdy dochodziło do pojedynków, przeciwnicy byli pod wrażeniem jego przewagi i jednocześnie podziwiali jego etykę. Yao ma bardzo otwarty umysł, podtrzymuje, że "sztuka pięści jest dla wszystkich, jeśli należałaby ona do jednej osoby, to korzyść z niej miałaby tylko jedna osoba". Dlatego, żeby ta sztuka mogła służyć społeczeństwu, służyć krajowi, w maju 1994, przezwyciężając wiele trudności, co spotkało się z uznaniem i podziwem krajowych i zagranicznych przyjaciół i osób z kręgów wushu, przy Pekińskim Towarzystwie Wushu założył szkołę Zongxun Wuguan (2) . Tak wkroczył na trudną, wymagającą poświęcenia drogę - drogę rozwoju yiquan - klejnotu chińskiej kultury.

Plac treningowy szkoły Zongxun Wuguan znajduje się na terenie parku Nanguan. Jest to miejsce wypoczynku okolicznych mieszkańców. Ale ponieważ Yao Chengguang tu naucza, nieustannie przybywają w to miejsce miłośnicy wushu z całego świata. Jest tu trawa i kwiaty, drzewa, altany i pawilony. Uczniowie codziennie wśród drzew ćwiczą zhan zhuang, "stojąc na ziemi i podpierając niebo, panując nad yin i yang", uważnie słuchając wskazówek Yao. Jest to wspaniałe miejsce by pielęgnować zdrowie i poznawać sztukę walki.

Internat szkoły Zongxun Wuguan znajduje się w hutongu Dafangjia położonym niedaleko od parku Nanguan. Jest to typowy stary pekiński siheyuan (3). Wewnątrz rośnie stare drzewo. Jest tu biuro, pokoje uczniów, kuchnia, biblioteka. W biurze odbierane są codziennie listy i telefony z całego świata. Specjalny pracownik zajmuje się sprzątaniem. Uczniowie otrzymują 3 posiłki dziennie, zarówno warzywa, jak i mięso, pełne wartości odżywczych. Po kolacji myją się, relaksując się po trudach dnia treningu. Razem oglądają telewizję, czytają książki i czasopisma, rozmawiają o życiu i marzeniach.

Yao Chenggguang - dyrektor i główny instruktor Zongxun Wuguan nieustannie  trzyma się w nauczaniu zasady: "naukowość, systemowość, ścisłość, standard". Uważa że naukowość jest jądrem sztuki pięści. Wszelkie przeciwstawne nauce zasady prowadzą na manowce. Na bazie nauki należy dążyć do systematyzacji. W ten sposób podejmując naukę można pójść jasnym szlakiem, ucząc się systematycznie i metodycznie. Następnie teoria musi być ściśle powiązana z praktyką. To sprzyja prawidłowemu wykształceniu techniki i reakcji. Yao Chengguang pod wpływem myśli swojego ojca utrzymuje postawę szukania prawdy, opierając się na mocno ugruntowanych praktycznych podstawach, łączy współczesną psychologię, fizykę, filozofię, anatomię, biologię i wiedzę z innych dziedzin, łącząc teorię z praktyką. W ten sposób wykształcił on swój specyficzny system nauczania yiquan. Yao uważa, że "trzeba być odpowiedzialnym za ucznia i odpowiedzialnym za yiquan". Stosuje "konfucjańską metodę nauczania", stopniuje nauki, pozwalając na doskonalenie krok po kroku, przywiązuje wagę do relacji między nauczycielem a uczniem, stosuje metody dostosowane do danego ucznia, wkładając w nauczanie pasję, z nadzieją, że uczeń osiągnie szczyty w sztuce pięści.

Yao Chengguang odrzuca stary zły zwyczaj, polegający na tym, że "zaczynając naukę, najpierw trzeba ćwiczyć trzy lata zhan zhuang", uważając, że jing (bezruch, spokój) w zhan zhuang, huan (powolność, łagodność) w shi li i ji (gwałtowność) w fa li to po prostu różne stany poszukiwania i opanowania hunyuan li (siła całościowa). Najważniejsze jest wykorzystanie umysłu w szukaniu hunyuan li. Trening metod podstawowych zhan zhuang, shi li i fa li prowadzi się jednocześnie. Po opanowaniu metod podstawowych należy je powiązać z treningiem walki, tak by obydwa te aspekty się uzupełniały i wspomagały. Pomaga to w całościowym rozwoju adepta. Swego czasu Yao Zongxun po trzech latach nauki reprezentował już taki poziom, że zastępował Wang Xiangzhai'a w pojedynkach i w nauczaniu. Tutaj jest tajemnica jego niezwykle szybkich postępów. Praktyka dowodzi, że ta metoda nauczania jest bardzo skuteczna. W Zongxun Wuguan uczniowie po zaledwie 2-3 miesiącach intensywnej nauki prezentują elastyczność i zwinność ciała i kroków, umiejętność emisji siły w momencie kontaktu - widać pierwsze efekty treningu. Dzięki tej metodzie uczniowie Yao rzadko przegrywają w pojedynkach. Zdobyli też pierwsze miejsca na pierwszych zawodach yiquan w san shou i pierwszych zawodach yiquan w tui shou (4) .

Yao zawsze utrzymywał, że w sztuce walki istotna jest praktyczna skuteczność. Praktyczna skuteczność ma źródło w nauce, systemowości, ścisłości i standardzie. Yiquan nie jest czymś tajemniczym. Wszelkie błędne koncepcje robiące z yiquan coś tajemniczego i mistycznego są sztucznymi tworami. Ucząc się yiquan przede wszystkim trzeba wybrać światłego nauczyciela. Tylko naprawdę światły nauczyciel potrafi "przekazać istotę, przekazać naukę, wyjaśnić wątpliwości". Ponadto uczący się powinien posiadać pewną zdolność zrozumienia, a także powinien mieć ducha wytrwałości i poświęcenia. Ta wytrwałość i ciężka praca muszą koniecznie opierać się na naukowych metodach, w przeciwnym razie nie osiągnie się zamierzonego celu.

Od utworzenia Zongxun Wuguan w 1994 roku tysiące osób brało udział w nauce, bezpośrednio lub korzystając z materiałów kursu korespondencyjnego. Wśród nich Xu Lu z Pekinu jest jednym ze spadkobierców pełnych nauk Yao. Liu Zhongchun z Shandongu otworzył już tam szkołę, Bu Yi z Dongbei (5) uczył się intensywnie u Yao przez ponad 7 lat. Kubo Isato jest jedną z głównych postaci yiquan w Japonii. Andrzej Kalisz z Polski otworzył Akademię Yiquan. Są jeszcze Maurizio Trotti i Vittorio Botazzi z Włoch, Karel Koskuba z Wielkiej Brytanii, Chen Jumin z Austrii ...

Stefano Agostini z Włoch uczył się wcześniej yiquan. W 2001 roku przyjechał do Pekinu i po tygodniu nauki pod nauką Yao Chengguanga powiedział: "Porównując to czego uczyłem się wcześniej z tym czego naucza Yao Chengguang, jest to po prostu różnica między mała nauką a wielką nauką". Walter Marek z Austrii przyjechał na 20 dni, ale zanim upłynął ten czas postanowił przedłużyć pobyt o miesiąc. Zhong z Hongkongu uprawiał yiquan od 10 lat. Po porównaniu umiejętności z uczniem Yao Chengguanga, uczącym się yiquan zaledwie od roku, uniósł kciuk do góry mówiąc: "Naprawdę światły nauczyciel ma dobrych uczniów". Cheng - instruktor sztuk walki z USA, gdy zobaczył pokaz jednego z uczniów Yao, poruszony powiedział: "Zjeździłem całe Chiny odwiedzając tak zwanych mistrzów yiquanu, jednak dopiero dzisiaj miałem okazję zobaczyć prawdziwy yiquan".

Yao Chengguang przeszedł długą i wyboistą drogę. Stosuje naukową, systemową i ścisłą metodę nauczania. Zaprasza wszelkich przedstawicieli sztuk walki do porównania umiejętności i wymiany doświadczeń!

Przypisy tłumacza:

1- Twórca yiquan Wang Xiangzhai to pierwsze pokolenie. Jego uczniowie to drugie pokolenie. Ich z kolei uczniowie to trzecie pokolenie. Yao Chengguang jest uczniem swojego ojca - Yao Zongxuna, który z kolei był spadkobiercą nauk Wang Xiangzhai'a.

2 - Zongxun to Yao Zongxun - następca twórcy yiquan Wang Xiangzhai'a, ojciec Yao Chengguang'a, Wuguan - szkoła sztuki walki; Zongxun Wuguan to jedna z tzw. minjian wuguan - ludowych szkół sztuki walki, w odróżnieniu od państwowych instytutów.

3 - typowy dla starego Pekinu rodzaj zabudowy - cztery części zabudowy otaczają wewnętrzny dziedziniec na który zwrócone są okna, natomiast od strony ulicy widać tylko ściany i wejście.

4 - również podczas drugich zawodów yiquan w tui shou, które odbyły się 31 marca 2002 r. większość zwycięstw odnieśli uczniowie Yao Chengguanga.

5 - obszar Mandżurii.

Powrót do spisu treści


Yiquan

O MISTRZU YAO CHENGGUANG
Xie Yongguang
przekład z chińskiego: Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

"Jeśli nie chcesz ćwiczyć yiquan, dobrze, ale jeśli chcesz,
musisz być najlepszy, ponieważ jesteś synem Yao Zongxuna"

Yao Chengguang rozpoczął naukę yiquan nie dlatego, że lubił wushu, ale ponieważ był chorowity i dlatego ojciec kazał mu ćwiczyć zhan zhuang. Kto przypuszczał, że od tego stania w zhan zhuang zacznie się kolejne 40 lat treningu...

Yao wciąż jeszcze dobrze pamięta z dzieciństwa, jak każdego dnia gdy wracał do domu, ojciec od razu kazał mu odłożyć torbę z książkami i ćwiczyć zhan zhuang.

Yao Zongxun zawodowo zajmował się sztuką walki. W okresie rewolucji kulturalnej nie mógł kontynuować tego zajęcia i rodzina utraciła źródło utrzymania. Dni spędzali zamiatając ulice, wożąc brykiety węglowe i zbierając resztki warzyw. Również wtedy ojciec codziennie kazał synowi ćwiczyć zhan zhuang.

W 1969 roku cala rodzina musiała wyjechać do komuny ludowej w Changping, gdzie pracowali na roli i przy hodowli koni. Trudności nie zniszczyły pasji Yao Zongxuna do yiquan. Powtarzał synowi, że w biedzie trzeba rozwijać siłę woli. Latem i zimą, niezależnie jak wiele i ciężko trzeba było pracować, kazał mu  wstawać codziennie o czwartej rano i ćwiczyć. Wieczorem, zmęczony po dniu ciężkiej pracy, znów ćwiczył. Tak minęło 10 lat. Te lata dały solidną podstawę dla umiejętności Yao Chengguanga.

W 1979 roku, po zakończeniu rewolucji kulturalnej, instytucje kultury fizycznej zaczęły doceniać wartość yiquan. Podniosło to Yao Zongxuana na duchu i dodało mu sił do pracy. 

"Pewnego dnia ojciec zawołał mnie do pokoju i powiedział - nie możemy marnować czasu, nie mogę dopuścić by yiquan skończył się wraz ze mną. Od jutra zaczniesz z bratem trening doskonalący, zrobię z was nowych wybitnych mistrzów. Ale pamiętaj: jeśli nie chcesz ćwiczyć, to nie musisz, ale jeśli chcesz ćwiczyć, to musisz być najlepszy, bo jesteś synem Yao Zongxuna. Dlatego musisz mi odpowiedzieć, czy jesteś w stanie podjąć naprawdę wielki ciężar, czy chcesz swoje życie poświęcić yiquan? - Tej nocy nie zmrużyłem oka... Rano odpowiedziałem ojcu, że chcę".

Wkrótce Yao Chengguang przekonał się na własnej skórze z czym wiązała się ta decyzja...

"Rano 60 kilogramów, a wieczorem 56 kilogramów"

Od 1979 roku Yao Zongxun, by wychować godnych następców, poddał specjalnemu treningowi doskonalącemu kilku swoich uczniów, byli to przede wszystkim: Yao Chengguang, Yao Chengrong, Cui Ruibin, Wu Xiaonan, Liu Pulei. 26 letni wówczas Yao Chengguang pracował w przedsiębiorstwie trolejbusowym. By móc trenować w dzień, zaczął pracować na nocną zmianę. W nocy pracował, w dzień ćwiczył. Rano ważył 60 kilogramów. Po dniu treningu jego waga spadała do 56 kilogramów. Gdy wieczorem odpoczął i się zregenerował, rano waga znów wracała do 60 kilogramów. Zawsze chodził w tenisówkach, by wygodnie było ćwiczyć. Zimą, chociaż ubrany był tylko w cienki sweter, jego ciało podczas treningu było zlane potem, także włosy były mokre od potu. Latem jego dłonie były pokryte pęcherzami od treningu na worku. Potrafił w ciągu 3 minut uderzyć worek 880 razy. Gdy bez koszuli ćwiczył tui shou i sparing bez rękawic jego ciało było pokryte śladami paznokci partnerów. Yao Zongxun podkreślał, że w treningu san shou powinni mieć poczucie realności walki. Sparingi były więc bardzo ostre. Normalne były podbite oczy i krwawiące nosy i uszkodzone wargi. Ponieważ często miał wargi zranione, gdy na kolację było coś słonego, nie mógł jeść, czasem tylko spożywając delikatny kleik ryżowy.

O godzinie 10. wieczorem rozpoczynał pracę. Przed 11. uczył tam kilka osób yiquan. Po 11 zostawał sam, a nie mógł spać. Czasem jednak był tak znużony, że opierał się o ścianę i na chwilę zasypiał. Koledzy z pracy mówili czasem: "Yao Chengguang naprawdę jest mistrzem - potrafi spać na stojąco". Następnego dnia rano, po pracy, odpoczywał trochę i wkrótce jak żwawy tygrys pojawiał się na miejscu treningu. Ten okres treningu doskonalącego trwał 5 lat. Kosztował wiele potu i krwi. Przesądził o tym, że Yao zdecydował w późniejszym życiu wytrwale pracować dla rozwoju yiquan.

"Wybrałem życie pełne poświęcenia, ale i chwały. Wiele mnie to kosztowało, ale nie żałuję"

Przez 40 lat Yao Chengguang ciągle zajmował się yiquan, może z myślą by zostać godnym następcą swego ojca, a może ponieważ się w yiquan zakochał. Yiquan wniknął w jego ciało i umysł, stał się jego życiem.

Yao Chengguang

W lipcu 1997 roku po raz pierwszy znalazłem się w hutongu Mao'er w Pekinie. Gdy zobaczyłem te wąskie przejścia i maleńkie pomieszczenia, gdy zobaczyłem Yao w zwyczajnym ubraniu, z łagodnym uśmiechem na twarzy, trudno było mi uwierzyć, że tu mieszka Yao Chengguang, i że to właśnie jest Yao Chengguang - jeden z najwybitniejszych mistrzów wushu naszej epoki.

"On myśli tylko o yiquan, o niczym innym. W młodości, zawsze gdy do niego przychodziłem to on ćwiczył. Teraz ćwiczy, a oprócz tego uczy, zajmuje się studiami teoretycznymi, bierze udział w różnych konferencjach, ciągle jest zajęty. Raz na jego rowerze pojechałem  zrobić zakupy. Zaledwie wsiadłem na rower, gdy zauważyłem, że niewiele brakuje, żeby się rozpadł. Ale on ciągle jest zajęty, nie ma czasu żeby pomyśleć o naprawie" - opowiada uczeń i przyjaciel Yao - Zhao Guoqing.

Sąsiadka mówi: "Mieszkamy w sąsiedztwie tyle lat, ale gdyby nie to, że ciągle do niego przychodzą tutaj cudzoziemcy, nigdy bym się nie domyśliła, że Yao Chengguang jest osobą tak znaną w świecie".

Tak, nie interesuje go sława, nie interesują korzyści, jedyne co go interesuje, to żeby w swoim życiu zrobić coś dla yiquan. Taki jest Yao Chengguang.

W 1985 roku zmarł Yao Zongxun. Yao Chengguang przejął pałeczkę. Był zapraszany do Shanxi, Shandongu, Henanu, Guizhou, Sichuanu i wielu innych miejsc, gdzie nauczał yiquan. W 1988 roku spędził pół roku w Hongkongu, zaproszony przez tamtejsze Towarzystwo Yiquan. Dało to podstawy dla rozwoju yiquan w Wonnym Porcie. W 1992 roku pojechał do Japonii na zaproszenie Japońskiego Stowarzyszenia Taiki-ken, u stóp Fuji-yamy demonstrując prawdziwe kung-fu, wpływając na rozwój taiki-ken - japońskiej odmiany yiquan. W 1992 roku pewien posiadacz 4 dana w taekwondo z południowej Korei przebywał w Chinach. O chińskich sztukach walki wyrażał się niepochlebnie, twierdząc, że nie mają one praktycznej wartości. Przedstawiono mu wówczas Yao Chengguanga, który wpłynął na zmianę jego poglądów.

W 1994 roku założył szkołę Zongxun Wuguan. Przez 7 lat pobierali tu nauki liczni uczniowie z całych Chin i wielu krajów świata. W 2001 roku na zaproszenie Maurizio Trottiego i Vittorio Botazziego nauczał we Włoszech, otwierając kolejny rozdział w popularyzacji yiquan na świecie.

"Moim marzeniem jest, by wychować jak najlepszych następców. Nieważne, czy Chińczycy, czy cudzoziemcy, ważne żeby naprawdę chcieli uczyć się yiquan".

"Perspektywy rozwoju yiquan są szerokie, ale wiele jest trudności. W pojedynkę im nie sprostam. Mam nadzieję, że wspólnie będziemy rozwijać yiquan"

"Wybrałem życie pełne poświęcenia, ale i chwały. Choć wiele mnie to kosztowało, ale nie żałuję"

Powrót do spisu treści


Yiquan

PEKIN 2002
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

W dniach 15 marca - 1 kwietnia 2002 odbyłem kolejną podróż szkoleniową do Chin. Tym razem towarzyszył mi Tomek Bugajny. Nasz czas podzielony był głównie na treningi i zwiedzanie Pekinu i okolic. Zwłaszcza Tomek, który w Chinach był po raz pierwszy, starał się zobaczyć jak najwięcej.

Po południu braliśmy udział w zajęciach z innymi uczniami szkoły Zongxun Wuguan mistrza Yao Chengguang, rano natomiast pobieraliśmy lekcje w domu mistrza Yao. Tomek poznawał głównie metody uderzeń oraz możliwości zastosowania emisji siły - fa li w tui shou (pchające ręce). Miał też okazję spróbować san tui shou - swobodnego tui shou. Ja natomiast dopytywałem się o rozmaite szczegóły dotyczące różnych metod treningowych. Koncentrowałem się zaś przede wszystkim na treningu swobodnego tui shou, ćwicząc z uczniami szkoły Zongxun Wuguan przygotowującymi się do zawodów tui shou. Pod koniec pobytu ćwiczyłem także san shou (wolna walka).

Trening tui shou

Na zwiedzanie przeznaczaliśmy zwykle czas między porannym, a popołudniowym treningiem. Wraz z Tomkiem odwiedziłem m.in. świątynię lamaistyczną Yonghegong, świątynię konfucjańską (dawne miejsce egzaminów państwowych), świątynię taoistyczną Baiyunguan, Świątynię Nieba, Park Beihai, Park Yiheyuan (Pałac Letni). Tomek był także w pałacu cesarskim oraz jeden dzień poświęcił na wycieczkę na Wielki Mur.

Nasze drogi często prowadziły do księgarń, gdzie kupowaliśmy książki i płyty video, głównie o sztukach walki, ale także na inne tematy.

Oczywiście kuchnia chińska (ale także ujgurska) znacząco umilała nasz pobyt w Pekinie. Mnie szczególnie do gustu przypadły trepangi (rodzaj strzykwy) w restauracji Goubuli.

W jeden z niedzielnych poranków udaliśmy się do parku Ditan, gdzie spotkaliśmy wiele grup ćwiczących najrozmaitsze rzeczy - od disike ticao (dosłownie: gimnastyka disco), czyli rodzaju łagodnego aerobiku dla starszych pań, przez Mulanquan (system ćwiczeń opartych na ruchach sztuk walki, nazwą nawiązujący do słynnej bohaterki Hua Mulan - u nas znanej z animowanego filmu Disneya), po taijiquan i baguazhang. Spotkalismy tam m.in. grupę ćwiczącą styl Fen baguazhang, a także kilka grup ćwiczących różne odmiany stylu Chen taijiquan, m.in. Feng Zhiqianga, a także z przekazu Chen Zhaokui'a.

Spotkaliśmy się z przebywającym w Pekinie i uczącym się stylu Yin baguazhang Tomkiem Twardowskim i jego nauczycielem Zhu Baozhen. Mieliśmy okazję zobaczyć elementy treningu baguazhang zarówno w wersji sportowej opartej na stylu Cheng, jak i tradycyjnego stylu Yin, nie tak atrakcyjnego wizualnie, ale bardziej praktycznego. Przy okazji spotkaliśmy Li Bingci - mistrza stylu Wu taijiquan.

 
Przemawia Yao Chengguang   Przemawia Li Jie

W dniu 30 marca odbyła się konferencja yiquan, poświęcona pamięci mistrza Yao Zongxun (1917-1985). Uczestniczyło w niej około 400 osób. Poza uczestnikami z Chin (w tym z Hongkongu), byliśmy tam my oraz Szwajcarzy i Włosi. Honorowymi gośćmi byli córka twórcy yiquan Wang Xiangzhai'a - 82 letnia Wang Yufang oraz inni jego bezpośredni uczniowie - Yang Shaogeng i Li Jianyu (79 lat), a także wiceprzewodniczący Azjatyckiej Federacji Wushu - Huo Zhenhuan. Obecni byli też przedstawiciele władz Chińskiego Związku Wushu - Li Jie i Wu Bin (nauczyciel słynnego Jeta Li).

W porannej części konferencji przemówienia inauguracyjne wygłosili m.in. nasz nauczyciel, przewodniczący Pekińskiego Stowarzyszenia Badawczego yiquan - Yao Chengguang, jego brat Yao Chengrong, Wang Yufang, Huo Zhenhuan, Cui Ruibin oraz ja.

Przewodniczący Chińskiego Związku Wushu Li Jie wyraził stanowisko związku dotyczące rozwoju tradycyjnego wushu. Podkreślił, że rozwój ten musi odbywać się pod kontrolą władz związku. Zapowiedział, że związek będzie stopniowo promował na całym świecie nie tylko współczesne sportowe wushu, ale także systemy tradycyjne. Jednocześnie zaapelował o poparcie dla inicjatywy wprowadzenia sportowego wushu do grona dyscyplin olimpijskich. Wyjaśnił też, dlaczego na olimpiadę zgłoszono tylko konkurencje form (4 męskie i 4 damskie), a nie sanda. Otóż, jak stwierdził, komitet olimpijski nie akceptuje obecnie konkurencji, które nie są uprawiane przez kobiety, a tak właśnie jest z sanda. Jednak wkrótce ma być wprowadzona na mistrzostwach świata wushu także konkurencja sanda kobiet. Tyle, że jest już za późno, by udało się ją wprowadzić na igrzyska olimpijskie w Pekinie, ponieważ komitet olimpijski podejmie decyzję dotyczącą tych igrzysk w październiku, a na spopularyzowanie sanda kobiet i zorganizowanie międzynarodowych turniejów w tej konkurencji potrzeba minimum kilku lat.

 
Cui Ruibin Andrzej Kalisz

Po inauguracyjnych przemówieniach wszyscy udali się na obiad. Tam, przy okazji mieliśmy okazję porozmawiać z kilku znanymi mistrzami, m.in. Cui Ruibin, Li Jianyu i innymi.

Zawody tui shou

Po obiedzie wygłoszono referaty poświęcone wkładowi Yao Zongxuna w rozwój yiquanu. Krótko przemawiałem też ja, przedstawiając swój pogląd na rozwój yiquanu i doświadczenia z nauki pod okiem Yao Chengguanga. Ostatnie podsumowujące przemówienie wygłosił sam Yao Chengguang, wybitnie podkreślając znaczenie naukowego podejścia do yiquanu, a także zachowania jego bojowego oblicza. Nagrodzony został gromkimi oklaskami.>

Zawody tui shou

31 marca odbyły się zawody yiquan w tui shou, które zainaugurował pokazowy pojedynek mój i Tomka. Kolejne pokazy wykonali: Yao Chengrong z uczniem oraz przedstawiciele Hongkongu. Najwięcej uczestników zawodów reprezentowało szkoły (oraz ich filie) braci Yao Chengguang i Yao Chengrong. Wykazywali oni zdecydowaną przewagę nad zawodnikami innych szkół. Jednak poziom zawodników był bardzo różny nawet w obrębie tych dwóch głównych szkół. Generalnie rzucało się w oczy, że uczniowie Yao Chengguanga byli bardziej bojowi, zdecydowani, nawet gdy walczyli między sobą. Niestety niektórzy walczyli zbyt siłowo, nie będąc w stanie wykazać umiejętności typowych dla yiquan. Na szczęście było też kilku zawodników (głównie ze szkoły Yao Chengguanga) prezentujących wysokie umiejętności. Najlepszy z nich jednak miał trochę pecha, lub być może był nieco nieuważny i mimo prezentacji wspaniałych umiejętności stracił punkty i przegrał. Odbyły się też pokazowe pojedynki tui shou męsko-damskie. Na zakończenie zwycięzcom wręczono dyplomy. Wręczającymi dyplomy w różnych kategoriach byli m.in. Yang Shaogeng, Huo Zhenhuan, Yao Chengguang, Yao Chengrong, Liu Pulei oraz ja. Podobne zawody będą organizowane corocznie. Planowane jest też w przyszłości rozgrywanie zawodów yiquan w san shou.

Zawody tui shou

Nasz kolejny wyjazd do Chin odbędzie się w 2003 roku. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do nauki yiquan i wspólnych wyjazdów.

Andrzej Kalisz i Tomek Bugajny z mistrzem Yao Chengguang i jego uczniami

Powrót do spisu treści


Tang Lang Men

KLASYFIKACJA I PODZIAŁ SYSTEMU MODLISZKI
Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

Ogólnie system Modliszki (Tanglang Men) klasyfikuje się jako waijia (zewnętrzna) sztuka walki, mimo iż zdecydowanie posiada neijia (wewnętrzne) zasady i strategie. Widoczne jest to jednak na wyższym poziomie zaawansowania. Tanglang Men uważany jest powszechnie za sztukę dynamiczną i wysoce wymagającą fizycznie, przystosowaną dla osób o dobrej budowie ciała. Potrzebny jest duży wysiłek do prawidłowego generowania siły przy podstawowych technikach Tanglang. Dzięki temu system ten wyszkolił jednych z najgroźniejszych chińskich wojowników, zasługując na opinię jednego z najbrutalniejszych chińskich systemów walki.

Tanglang Men kładzie główny nacisk na praktyczne zastosowanie i dlatego tradycyjna wolna walka (chuan tong sanda) jest głównym elementem składowym treningów.

Autor z mistrzem Yu Tiancheng
podczas treningu formy podwójnej

W systemie Tanglang Men, który rozwija się aż do dzisiaj ukształtowało się wiele stylów i szkół. Istnieje też część północna i południowa. Południowa szkoła uformowała się dosyć późno. Została utworzona za czasów dynastii Qing przez pochodzącego z Guangdongu Zhou Yanana. Jej cechy charakterystyczne: nan pai (odmiana południowa) dają się prześledzić od samego źródła. Istnieją zhou jia tang lang (styl rodziny Zhou), mi jia tang lang (styl rodziny Mi) i inne.

Nie spokrewnione odmiany boksu Modliszki powstały w prowincjach Fujian i Guangdong zbliżone są raczej do Yongchun Quan (Wing Chun Kuen) czy do He Quan (Boksu Żurawia) niż do systemu powstałego w Yantai.

Północna grupa dzieli się głównie na trzy wielkie style: Qixing, Meihua, Liuhe. Najstarszą odmianą (lao jia zi) jest Qixing Tanglang Quan. Styl ten był bazą dla innych odmian. Chociaż wszystkie pochodzą od jednej szkoły mają swoje oryginalne cechy.

Najstarszą odmianą boksu Modliszki jest styl Siedmiogwiezdnej Modliszki o którym już wielokrotnie pisałem.

Najbardziej zbliżoną do Qixing Tanglang Quan jest Meihua Tanglang Quan. Za założyciela uważa się mistrza Jiang Hualong lub jego nauczyciela mistrza Liang Xuexiang (1810 - ?). Najlepsi uczniowie Liang Xuexiang to: Sun Yuanchang Xiu Kuijia, Zhu Yongxiu, Guo Jingchuan, Liang Zhongchuan, Tsue Chou San (założyciel Meihua Taiji Tanglang Quan), Jiang Hualong, Huo Lin Jue.

Podstawowe formy Modliszki Kwiatu Śliwy to: beng bu, lan jie (luan jie), i fen shen ba zhou. Forma "ośmiu łokci rozdzielających ciało" składa się z czterech części, które możemy traktować jako odrębne formy. Chociaż w nazwie używamy pojęcia "osiem łokci" to forma ta oprócz 12 technik łokciem zawiera wiele technik w zwarciu (duan da) takich jak uderzenie głową, ramieniem, biodrem czy kopnięcia kolanami. Do czasów mistrza Liang Xuexiang ćwiczone były tylko formy lan jie i fen shen ba zhou oraz coś co nazywano "tajemne ciosy". "Tajemne ciosy" to pewna ilość technik połączonych ze sobą, było ich wiele rodzajów, ale nie były opracowane w postaci formy. "Tajemne ciosy" uprawiano w postaci treningu indywidualnych technik.

Tak jak w Siedmiogwiezdnej Modliszce sercem Modliszki Kwiatu Śliwy są formy zhai yao czyli wybierania najważniejszego. Jest tych form siedem, z czego siódma składa się wyłącznie z technik nożnych. Formę tę przejął od digong quan i opracował mistrz Song Zide. Zawiera ona 33 techniki nożne a wśród nich takie kopnięcia jak "kopnięcie ostrzem topora" czy "kopnięcie kaczki mandarynki".

Meihua Tanglang i Qixing Tanglang są zasadniczo jednakowymi stylami, różnią się one ilością i treścią ćwiczonych form oraz sposobem użycia siły. Charakterystyczną cechą stylu jest tak jak w Liuhe Tanglang "ruch taiji", łuki kreślone są bardziej miękkie niż w Qixing. Na przykład blokując rękę przeciwnika, ciągnie się nie w linii prostej i mocno, ale przejmuje się ją miękko, wykonując kolisty ruch. Siła opisująca łuk w tym kole odpowiada schematowi koła taiji. W Meihua używa się kombinowanych uderzeń, technika jest elastyczna, poruszanie zmienne i elastyczne. Podczas technik następują gwałtowne zmiany pozycji.

Formy Modliszki Kwiaty Śliwy to: beng bu, shi ba shou, cha chui, fen shen ba zhou (osiem łokci rozdzielających ciało), lan jie, cuo gang, bai yuan chu dong, bai yuan tou tao, dai fan che (duże wirujące koło), xiao fan che (małe wirujące koło), tang lang bu chan (modliszka chwyta cykadę), zhai yao (siedem form wybierania najważniejszego).

Liuhe Tanglang Quan uważany jest błędnie za jeden z podstawowych styli systemu Tanglang. Styl ten wykazuje zbyt wiele cech różniących go Tanglang aby móc go zaliczyć do rodziny. Wynika to głównie ze zbyt dużego wpływu innych systemów choćby Xingyi Quan, co widoczne jest w użyciu siły i pozycjach.

Pozostałe style rozwinęły się na bazie trzech powyższych styli.

Styl Sztywnej Modliszki wywodzi się z Qixing Tanglang opiera się na wykorzystaniu mocnych i sztywnych ruchów, silnych i ciężkich uderzeń.

Modliszka Sekretnych Drzwi (Sekretnej Rodzin) opracowana na podstawie Meihua opiera się na walce na krótki dystans, uderzeniach łokciem z niskich postaw, najważniejsza technika to "osiem uderzeń łokciem rozdzielających ciało". Za jego twórcę uznaje się mistrza Jiang Hualong (1885 - 1924).

Na podstawie Modliszki Kwiatu Śliwy powstały także style Tanglang Shuai Shou gdzie uderza się głównie dłonią, która wraca jako hak.

Styl Modliszki Kaczki Mandarynki (Yuan Yang Tanglang) powstał na bazie Siedmiogwiezdnej Modliszki (można spotkać jednak opinie, że jego pierwowzorem był styl Modliszki Kwiatu Śliwy) charakterystyczne jest, że w stylu tym ruchy wykonuje się symetrycznie na obie strony. Twórcą stylu był mistrz Hao Shunchung z Yantai zwany także Hao Sangua uczeń mistrza Li Zhidan (Li Kuaishou). Obecnie styl ten można spotkać w Qingdao.

Modliszka Błyszczącej Deski powstała na bazie Liuhe Tanglang (?). Nazwa powstała od faktu, że jej twórca miał zrośnięte od urodzenia palce dłoni, której podczas uderzeń używał jak deski.

Modliszka Nefrytowego Pierścienia kładzie nacisk na zastosowanie kroków "nefrytowego pierścienia".

Modliszka Ręki Sztyletu kładzie nacisk na wywoływanie odsłonięć u przeciwnika, technika przechwytów i pchnięć.

Modliszka o Płaskim Grzbiecie koncentruje się na pracy stóp i kopnięciach.

Modliszka Ręki Sztyletu oraz Modliszka o Płaskim Grzbiecie powstały na podstawie Siedmiogwiezdnej Modliszki.

Także na podstawie Siedmiogwiezdnej Modliszki powstał na początku XX wieku styl Modliszki Ośmiu Kroków. Do technik Qixing Tanglang dodano techniki Tongbei Quan i Bagua Zhang. Styl Babu Tanglang Quan skupia się na krokach pozwalających szybko osiągnąć dogodną pozycję do zadania ciosu przeciwnikowi. Za jego twórcę uważa się również mistrza Jiang Hualong.

Hualin Tanglang Tantui Men styl z klasztoru Hua Lin. Za jego twórcę uważa się mistrza Li Kun Shan. Styl powstał na bazie Taiji Tanglang. Obecnie ćwiczony w USA głównie w szkole mistrza Chan Poi.

Modliszka Długiej Ręki, Chang Quan Tanglang za jego twórcę uważa się mistrza Liang Zhong Chuan. W technikach przeważają techniki długiego dystansu.

Shan Xi Tanglang boks Modliszki z prowincji Shan Xi. Jego twórcą był Ren Jibai urodzony w 1858 roku. Styl Modliszki z dużym wpływem technik Taiji, Xingyi i Bagua.

Oprócz wyżej wymienionych możemy wymienić jeszcze Tongbei Tanglang oraz Shen Ji Tang Lang.

Jak widać od czasów twórcy systemu Modliszki mistrza Wang Lang powstało wiele odmian systemu. Jednak tylko jeden uważany jest za oryginalny (zheng zhong) jest to styl Siedmiogwiezdnej Modliszki.

Obecnie na świecie dominuje przekaz Siedmiogwiezdnej Modliszki według mistrza Luo Guangyu. Od pewnego czasu jednak coraz większą uwagę zwolenników chińskich sztuk walki skupia na sobie przekaz mistrza Lin Jingshana nauczany przez jego dwóch uczniów mistrza Yu Tianchenga oraz mistrza Zhong Lianbao.

Mistrz Zhong Lianbao poza Chinami nauczający głównie we Włoszech, Niemczech i na Filipinach naucza jednak przekazu zanieczyszczonego poprzez dodanie form Chang Quan. Zhong Lianbao wraz z mistrzem Yu Hai (shifu z "Klasztoru Shaolin") uważany jest za twórcę wielu form sportowych wushu (Xin Tanglang - Nowa Modliszka) nie mających nic wspólnego z formami tradycyjnymi a tym bardziej z wolną walką.

trening form podwójnych z bronią

W Polsce a konkretnie w Polskim Towarzystwie Kung Fu Modliszki oprócz Warszawy prawidłowy przekaz autentycznego systemu Modliszki (Zheng Zhong Tanglang Men według przekazu mistrza Lin Jingshan a nauczanego przez mistrza Yu Tiancheng) można poznać tylko w naszych oddziałach w Suwałkach oraz Busku Zdroju. Na świecie bliźniaczą szkołą naszego Towarzystwa jest Australijskie Stowarzyszenie Tanglang prowadzone przez shifu Brendana Tunks ucznia mistrza Kang Zhiqiang z Qingdao.

Powrót do spisu treści


OSIEMNAŚCIE RĄK LUOHAN KLASZTORU SHAOLIN
"SHAOLIN LUOHAN SHI BA SHOU"
CZĘŚĆ PIERWSZA

Sławomir Pawłowski

luohan@poczta.wp.pl
Gdyńska Szkoła Shaolin Kung Fu

Praktyka formy "Osiemnastu Rąk Luohan"
na terenie klasztoru Shaolin.

Wprowadzenie

Termin "Osiemnaście Rąk Luohan" ma już prawie 1500 lat. Zgodnie z historycznymi zapiskami i ustnymi przekazami, pierwszą formę o tej nazwie stworzył w pierwszych latach istnienia klasztoru Shaolin legendarny "Ojciec Buddyzmu Ch'an /jap. Zen/ i Shaolin Kung Fu", przybyły z Indii do Chin, mnich Da Mo (Bodhidharma).

Figura Bodhidharmy /Da Mo/ w jednym z pawilonów klasztoru Shaolin (fot. po lewej), głaz wydobyty z jaskini, w której przez dziewięć lat medytował Da Mo, eksponowany obecnie w klasztorze Shaolin z utrwalonym na jego powierzchni wizerunkiem postaci pogrążonego w medytacji Bodhidharmy (fot. w środku) oraz malowidło autorstwa Su Fan, przedstawiające Da Mo (fot. po prawej).

Stworzona przez niego forma "Osiemnastu Rąk Luohan" była jedną z trzech systemów ćwiczeń qigong (chi kung), jakie przekazał mnichom tej świątyni. Pozostałe dwa opisał on w księgach Yi Gin Jing (Księdze Przemiany Mięśni i Ścięgien) oraz Shii Sui Jing (Księdze Przemywania Szpiku Kostnego). Yi Gin Jing przekazał on mnichowi Buen He, natomiast Shii Sui Jing, swemu najlepszemu uczniowi i następcy, drugiemu patriarsze Buddyzmu Ch'an i kolejnemu, po śmierci Da Mo, przeorowi klasztoru Shaolin - mnichowi Hui Ke (czytaj: Huei Ke). Historię i charakterystykę stworzonej przez Da Mo formy "twardego" qigong "Osiemnastu Rąk Luohan" oraz form "Shaolin Yi Gin Jing" i "Shaolin Shii Sui Jing" przedstawiłem na łamach strony internetowej "Gdyńskiej Szkoły Shaolin Kung Fu" www.luohan.nets.pl oraz w Magazynie Internetowym "Świat Nei Jia".

Fotografia po lewej stronie - Okładka księgi "Shaolin Yi Gin Shii Sui Jing" przechowywanej w klasztorze Shaolin. Zawiera ona dokładny przekład dokonany przed wiekami przez shaolińskich mnichów, z języka hinduskiego na chiński, dwóch oryginalnych zwojów pozostawionych przez Da Mo, tj. "Yi Gin Jing" oraz "Shii Sui Jing". Da Mo pochodził z Indii, oba ww. dzieła spisał w swym ojczystym języku.
Fotografia w środku - Jedna ze stron księgi "Shaolin Yi Gin Shii Sui Jing" tj. księgi "Przemiany Mięśni i Ścięgien oraz Przemywania Szpiku Kostnego" , na której opisano i zilustrowano jedno z ćwiczeń "Shii Sui Jing".
Fotografia po prawej - Okładka wydanej przez klasztor Shaolin, bogato ilustrowanej zdjęciami publikacji p.t. "Shaolin Yi Gin Jing", w której mnich Shi De Qian prezentuje ten typ ćwiczeń shaolińskiego qigong'u .

Z biegiem lat shaolińscy mnisi z pierwotnej, stworzonej przez Da Mo formy qigong "Osiemnastu Rąk Luohan" stworzyli osiemnaście odrębnych form walki, nazywanych również formami "Osiemnastu Rąk Luohan". Każda z nich została poświęcona jednemu z osiemnastu historycznych, otaczanych w Chinach czcią luohanów. Dla rozróżnienia, każda z ww. form została opatrzona odrębną cyfrą, np: "Luohan Shi Ba Shou I Lu" - tj. "Pierwsza forma Osiemnastu Rąk Luohan", "Luohan Shi Ba Shou Er Lu" - tj. "Druga forma Osiemnastu Rak Luohan", itd. Wielu historyków uważa, że te osiemnaście układów technik walki przez pierwsze wieki istnienia klasztoru Shaolin tworzyły odrębny shaoliński styl kung fu, zwany stylem "Osiemnastu Metod Walki Luohan". Bazując na jego technikach, stworzono w przyszłości wiele odrębnych systemów shaolińskiego kung fu, między innymi styl "Shaolin Wu Xing Quan", tzn. "Shaoliński styl Pięciu Zwierząt", stworzony przez mnicha Cheuh Yuana. Mój shi fu - Wielki Mistrz Shaolin Qigong - mnich Shi Su Gang wypowiadając się na temat "Osiemnastu Rąk Luohan" powiedział:

"Stworzona przez Da Mo forma qigong "Osiemnastu Rąk Luohan" to zarówno kung fu, jak i wushu, z przewagą koncepcji qigong, czyli głównie kung fu. Powstałe w późniejszym czasie osiemnaście form "Osiemnastu Rąk Luohan", znane również, jako "Osiemnaście Metod Luohan", to głównie wushu, gdyż występuje w nich zaledwie kilka ruchów ukierunkowanych na qigong. Jak wspomniałem, istnieje osiemnaście form wushu "Osiemnastu Rąk Luohan". W każdej z siedemnastu z nich doskonali się inny aspekt sztuki walki, natomiast w osiemnastej z nich, o nazwie "Dan Lu I Lu Luohan Shi Ba Shou", zebrano najlepsze techniki z pozostałych siedemnastu, tworząc układ łączący koncepcje wszystkich pozostałych form."

Od siebie dodam, że osiemnaście akcji tworzących formę "Dan Da I Lu Luohan Shi Ba Shou" zawiera:

Tradycyjnie układ ten opanowuje się, ćwicząc go równolegle na trzy sposoby, tj.:

Autor artykułu wraz z Jackiem Świderskim prezentują zastosowanie
dwóch technik z formy "Dan Da I Lu Luohan Shi Ba Shou".
Okładka książki p.t. "Shaolin Luohan Shi Ba Shou",
tj: "Osiemnaście Rąk Luohan z Klasztoru Shaolin" (fot. po lewej)
oraz okładka książki p.t. "The Eighteen Arhat Metods of Shaolin Kung Fu",
tj: "Osiemnaście Metod Shaolińskiego Kung Fu Stylu Luohan" (fot. po prawej).

Bazując na stylu "Osiemnastu Rąk Luohan", mnisi stworzyli z czasem formy "Małego", "Dużego" oraz " Niebiańskiego" Luohan'a, stanowiące obecnie "kręgosłup" całego stylu "Pięści Luohan".
Koncepcja przyświecająca mnichom tworzącym formy "Osiemnastu Rąk Luohan", zaowocowała również stworzeniem przez nich form "Shaolin Luohan Shi Ba Zhang - tj; formy "Osiemnastu Metod Walki Luohan Za Pomocą Dłoni O Kształcie Liścia Wierzby", i "Shaolin Luohan Shi Ba Quan", tj; "Osiemnastu Metod Walki Luohan Za Pomocą Pięści".

Okładka książki p.t. "Shaolin Sy Da Luohan Quan" - tzn.: "Shaolińska Forma Dużego Luohana" (fot. po lewej), shaoliński mnich praktykujący formę "Niebiańskiego Luohana" (fot. w środku) oraz okładka książki p.t. "Shaolin Sy Xiao Luohan Quan" - tzn. "Shaolinska Forma Małego Luohana" (fot.po prawej). Obie publikacje należą do grupy kilkunastu książek wydanych w ostatnich latach przez klasztor Shaolin, opatrzonych wstępem przeora klasztoru - Fan Zhang Shi Yong Xin.
Buddyjska mniszka z położonego w pobliżu
klasztoru Shaolin zakonu "Białego Lotosu",
praktykująca formę "Osiemnastu Rąk Luohan" przed grotą,
w której niegdyś przez dziewięć lat zamieszkiwał Da Mo.

W niniejszym artykule przedstawiam poniżej czytelnikom przykładowo tradycyjną terminologię technik pierwszych czterech, z osiemnastu form "Osiemnastu Rąk Luohan", przy czym, każda z osiemnastu form składa się z osiemnastu tworzących ją technik (akcji). Zgodnie z tradycją, listę technik każdej z form poprzedza wierszowana formuła opisująca ją.

Osiemnaście Rąk Luohan - Forma pierwsza
"Shaolin Luohan Shi Ba Shou I Lu"

Mój Shi Fu - Wielki Mistrz Shaolin Qigong - mnich Shi Su Gang
praktykujący pierwszą formę "Osiemnastu Rąk Luohan"
na terenie klasztoru Shaolin.

Historyczna rymowana formuła opisująca pierwszą formę boksu "Osiemnastu Rąk Luohan":

"Sztuki walki klasztoru Shaolin są słynne w świecie od wielu stuleci.
Jedną z nich jest unikalny styl o nazwie "Osiemnaście Rąk Luohan".
Wspaniałe i groźne są akcje tworzące pierwszą formę tego stylu:
"Ojciec i syn łączą ręce obejmując księżyc".
"Biały tygrys obmywa wodą swój pysk. Krople wody kapią z jego łap i pazurów".
"Napręż ścięgna nóg chcąc wyskoczyć z bagiennego mułu, gdy stoisz w nim zanurzony po kolana. Skocz z dynamiką i łatwością, z jaką wyrywasz dłonią z ziemi małą cebulkę".
"Uderzeniem dłońmi rozbij mur na dwie części. Pokonasz psa unosząc go w górę".
"Ciosem krawędzią dłoni zetniesz nawet drzewo".
"Szybko cofnij dłoń, aby nie ubrudzić się po uderzeniu przeciwnika w twarz.
Po otrzymanym ciosie z pewnością dostanie on krwotoku".
"Szarpnij oburącz i uderz ruchem, jakbyś machnął flagą".
"Uderz silnie w przód łokciem, wprawiając niebiańską księżniczkę w przygnębienie".
"Ciosem jednej dłoni zdołasz złamać złoty most".
"Nieśmiertelny uderza oberżystę jedną dłonią".
"Cofnij się o jeden krok, a następnie gwałtownie zaatakuj z wypadem w przód, uderzając równocześnie w dwa punkty na ciele przeciwnika".
"Silny cios łokciem może pozbawić przeciwnika ducha".
"Skręć ciało, weź zamach i ponownie uderz łokciem, niby smok szybujący wśród chmur".
"Kwiecistym, lecz pełnym siły ruchem dłoni zatrzymaj akcję przeciwnika, po czym natychmiast uderz w przód".
"Przyjmij stabilną i pełną siły pozycję jeźdźca, niby nieśmiertelny zastygający w niej po powrocie do swej jaskini".
"Oprzyj się o górę, po czym uderz "ręką luohan".
Herosi Shaolin będą wychwalani przez tysiąclecia".

Lista technik Pierwszej formy "Osiemnastu Rąk Luohan"

  1. Ojciec i syn łączą ręce.
  2. Obejmowanie i podtrzymywanie księżyca jedną ręką.
  3. Biały tygrys obmywa swój pysk.
  4. Napnij ścięgna i wyskocz z mułu.
  5. Skocz w przód i szybko uderz dłonią.
  6. Skocz w przód i obróć dłoń.
  7. Szarpnięcie.
  8. Uderzenie prawym łokciem.
  9. Uderzenie lewym łokciem.
  10. Rozdzielenie rąk i cios dłonią.
  11. Nieśmiertelny uderza oberżystę.
  12. Dziki tygrys krąży dookoła.
  13. Łamanie i cios łokciem w talię.
  14. Obrót dookoła i kolejny silny cios łokciem.
  15. Obrót ciała i skrzyżowanie dłoni.
  16. Mała małpka zrywa melona.
  17. Nieśmiertelny powraca do jaskini.
  18. Tygrys opiera się o górę.

Osiemnaście Rąk Luohan - Forma Druga
"Shaolin Luohan Shi Ba Shou Er Lu"

Mnich Shi Su Gang ćwiczący na terenie klasztoru Shaolin
drugą formę "Osiemnastu Rąk Luohan" (fot. po lewej)
oraz Sławomir Pawłowski i Jacek Świderski
prezentujący praktyczne zastosowanie wykonywanej
przez mnicha techniki (fot. po prawej).

Historyczna rymowana formuła opisująca drugą formę boksu "Osiemnastu Rąk Luohan":

"Oto druga forma Osiemnastu Rąk Luohan z klasztoru Shaolin:
Osiem z jej "rąk" zawiera 146 przemian,
Dwie kolejne, wirujące techniki rąk, są groźniejsze od ciosów miecza lub włóczni,
gdyż za ich pomocą możesz bez trudu zmiażdżyć gardło lub krtań przeciwnika,
bądź rozerwać je w jednej chwili.
Nie ma znaczenia, jak przebiegły i chytry jest twój przeciwnik;
za pomocą "Osiemnastu Rąk Luohan" zdołasz pokonać go kompletnie.
Gdy umiejętnie połączysz uderzenia palcami z wydechami,
uzyskasz siłę, która będzie emanować z ciebie aż do samych niebios.
Ciosem dłoni uformowanej na kształt włóczni, wraz z wydechem,
zdołasz przeciąć nawet ogromne fale.
Podskocz, jak małpa, z obrotem ciała wokół własnej osi, i zadaj uderzenie dłonią
z okrzykiem głośnym jak dźwięk gromu. Tym ciosem wywołasz krwotok u przeciwnika."

Mnich Shi Su Gang praktykujący na terenie klasztoru Shaolin
drugą formę "Osiemnastu Rąk Luohan".

Lista technik Drugiej Formy "Osiemnastu Rąk Luohan":

  1. Stalowa płyta ochrania serce.
  2. Ogniste bóstwo zadaje złociste cięcie.
  3. Złote dziecko rozsuwa kotarę.
  4. Biały żuraw uderza skrzydłem.
  5. Niebiańska księżniczka podpiera pagodę.
  6. Podskok obunóż i krok w przód.
  7. Jaskółka chwyta motyla.
  8. Generał pokazuje miecz.
  9. Złoty Budda podtrzymuje niebiosa.
  10. Czarny tygrys przepełnia wszystkich strachem.
  11. Walka w odosobnieniu.
  12. Dwie ręce podtrzymują księżyc.
  13. Cięcie ostrzem miecza na skraju lasu.
  14. Wyzwalanie siły we wnętrzu groty.
  15. Pchnięcie słupka granicznego nad urwiskiem.
  16. Dziki tygrys rzuca się na kozę.
  17. Biała małpa wspina się po urwisku.
  18. Ojciec i syn łączą ręce.

Osiemnaście Rąk Luohan - Forma Trzecia
"Shaolin Luohan Shi Ba Shou San Lu"

Mnich Shi Su Gang nauczający w Shaolin autora artykułu
trzeciej formy "Osiemnastu Rąk Luohan".

Historyczna rymowana formuła opisująca trzecią formę boksu "Osiemnastu Rąk Luohan":

Trzecia forma " Osiemnastu Rąk Luohan" zawiera wspaniałe akcje: "Uderzenia technikami "motylich skrzydeł", "Gaduła przeskakuje nad skalną półką", "Bawiące się dziecko rzuca piłką", "Jadeitowa butla zawieszona na złotym haku", "Jednym szarpnięciem wyrwij cebulę z bagna", "Małe dziecko skacze na skakance", "Luohan siedzi na stołku", "Er Lang idzie dźwigając na barkach górę", "Chłopiec prosi Buddę o miłosierdzie", "Złoty kogut rozgląda się i podnosi nogę", "Trzymanie pagody w dwóch rękach", "Rycerski mistrz walki mieczem skrywa swój miecz we wnętrzu swojej duszy", "Rozdzielenie góry szybkie, jak błysk światła", "Biały żuraw stąpa po śniegu, który topi się pod jego łapami". Świetlista jest droga wojownika, oświetlona blaskiem jego nieśmiertelnych dokonań.

Lista technik trzeciej formy "Osiemnastu Rąk Luohan":

  1. Uderzenie techniką "motylich skrzydeł".
  2. Gaduła przeskakuje nad skalną półką.
  3. Dziecko bawi się piłką.
  4. Jadeitowa butelka zawieszona na dwóch hakach.
  5. Wyrwanie cebuli z bagna.
  6. Mały diabełek skacze na skakance.
  7. Luohan siedzi na stołku.
  8. Er Lang rozdziela wzgórze.
  9. Mały chłopiec prosi Buddę o przychylność i miłosierdzie".
  10. Złoty kogut krzyżuje nogi.
  11. Marnotrawny syn szydzi ze szczytnych celów.
  12. Rycerski mistrz walki mieczem skrywa swój miecz we wnętrzu swej duszy.
  13. Utrzymywanie pagody w dwóch rękach.
  14. Wyrywanie cebuli z bagna.
  15. Złoty kogut krzyżuje nogi.
  16. Rozdziel górę, by oswobodzić matkę.
  17. Biały żuraw stąpa po śniegu.
  18. Nieśmiertelny wskazuje Drogę.

Osiemnaście Rąk Luohan - forma czwarta.
"Shaolin Luohan Shi Ba Shou -Sy Lu"

Autor artykułu praktykujący czwartą formę
"Osiemnastu Rąk Luohan"
"Shaolin Luohan Shi Ba Shou - Sy Lu".

Historyczna rymowana formuła opisująca czwartą formę boksu "Osiemnastu Rąk Luohan":

Postawy Osiemnastu Rąk Luohan są wspaniałe: W pierwszej akcji zadaj "cios mogący rozciąć nawet wzgórze", później wykonaj ruchy: "Tkaczki krzyżującej złote ręce", "Ohydne pchnięcie, mogący przesunąć nawet mur"," "Dzik zrywa melon, pożerając go następnie w całości" , "Mała małpka wzruszająco unosi łapkę", "Mistrz walki mieczem skrywa swój miecz", "Luohan otwiera drzwi i wyciąga miecz z pochwy", "Dynamiczne kopnięcie z wyskokiem osiągnie cel odległy o "Trzy Zhang"(tj. 9,99 metra)".
Sztuka walki dłońmi luohan jest kompletna i nieskończona, niczym obwód koła. Występują w niej ruchy zarówno w górę, jak i w dół. Techniką "Dwie dłonie obejmują księżyc" będziesz w stanie wstrząsnąć otchłaniami wszechświata. Bawiące się dziecko ochrania wróbla, by ten zdołał uciec i wzrastać w siłę. Stara małpa przyczaiła się w doskonałej we wszystkich aspektach pozycji walki.
Mały diabełek z doskonałą ekspresją wojowniczo unosi i pokazuje tarczę. Osiemnaście akcji składa się z unikalnych ćwiczeń. Jeśli jesteś biegły w nich wszystkich, musisz być wybitny w walce. Jest to pewne i prawdziwe, ponieważ my je stworzyliśmy oraz określiliśmy nazwy i zastosowanie wszystkich ruchów. Są to wspaniałe i głębokie w treści techniki. Zrozumiesz je, gdy w pełni zakończysz naukę "Osiemnastu Rąk".

Lista technik czwartej formy "Osiemnastu Rąk Luohan":

  1. Cios rozdzielający górę.
  2. Złote nożyce.
  3. Złoty kogut stoi na jednej nodze.
  4. Ohydny cios dłońmi.
  5. Kopniecie, a następnie pchnięcie dłońmi.
  6. Złote nożyce.
  7. Dzik zrywa melon.
  8. Ukośne kopnięcie.
  9. Rycerski mistrz walki mieczem skrywa swój miecz.
  10. Luohan otwiera drzwi.
  11. Wyrodny syn celnie kopie.
  12. Pchnięcie okna oburącz.
  13. Głęboka w treść technika rąk.
  14. Dwie ręce naciskają na księżyc.
  15. Bawiące się dziecko ochrania wróbelka.
  16. Ładna małpka czuwa w pozycji gotowości do walki.
  17. Mały diabełek unosi i pokazuje tarczę.
  18. Ruch końcowy oraz religijny ukłon buddyjski "O Mi to Fo!".
Autor praktykujący piątą formę
"Osiemnastu Rąk Luohan"
"Shaolin Luohan Shi Ba Shou Wu Lu".

Gdynia 2002-05-15

Powrót do spisu treści


PENG HANPING - ŻYCIE DLA KUNG FU
Tłumaczył: Piotr Pietrzak
Opracował: Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

Podczas swojego ostatniego pobytu w Niemczech przy okazji odwiedziłem szkołę kung fu stylu Wing Chun sifu Michaela Hanamury. Sifu Hanamura spędził dwa lata na Taiwanie ucząc się stylu Wing Chun u mistrza Lo Man Kama. Poznał także wielu innych mistrzów kunę fu. Ponieważ znamy się od 1986 roku, kiedy to jeszcze ćwiczył styl Siedmiogwiezdnej Modliszki, udostępnił mi swój wywiad z mistrzem Peng Hanpingiem oraz wyraził zgodę na publikację w "Kunę Fu".

Każdego ranka o godzinie 9.30, w New Park, w sercu Taipei stolicy republiki Chin, spotyka się pod gołym niebem, na codziennym treningu, mała grupa entuzjastów kunę fu. Trenujący tam Chińczycy i obcokrajowcy są nauczani przez małego, silnego Chińczyka, którego umiejętności oraz powierzchowność i ogolona głowa mogą kojarzyć się z mistrzem wu shu - Li Lianjie z filmu "Klasztor Shaolin".

Peng Hanping

Przyglądanie się jego treningowi form to sama przyjemność. W jego ruchach jest niezwykła dynamika połączona z szybkością, siłą i estetyką. Gdy Peng Hanping szykuje się do skoku, odnosi się wrażenie, że na chwilę całkowicie przestało działać prawo ciążenia. Przyglądałem się jakiś czas treningowi sifu Peng, po czym poprosiłem go, by opowiedział trochę o sobie i swoim kung fu.

Sifu Peng Hanping ma 35 lat. Zaczął trenować w wieku 15 lat. W latach szkolnych wstąpił do tamtejszej sekcji kung fu. Jego pierwszym nauczycielem był Liu Yunqiao, który nauczał stylów Tang Lang Quan i Baji Quan. Sifu Peng przypomina sobie: "W czasie lat szkolnych wstawałem każdego ranka o 5.30 i trenowałem do 7.30, potem szedłem do szkoły. Po południu ćwiczyłem jeszcze półtorej godziny. W ciągu pięciu lat opanowałem podstawowe techniki kung fu i miałem jakieś pojęcie o kung fu".

W czasie służby wojskowej Peng miał okazję zapoznać się ze stylem Di Tang Quan. Poza tym uczył się także Yingzhaoquan, Zuiquan i podstawowych technik Pekińskiej Opery. Jednak z czasem, sifu Peng zaczął specjalizować się w Tang Lang Quan, Zuiquan, Chen Taijiquan i Hong Quan, którego nauczył się od Zhang Kezhi. Mając 26 lat zaczął nauczać w New Park w Taipei. Sifu Peng tak o tym opowiada: "Początkowo ćwiczyłem tylko dla siebie. Po pewnym czasie kilku widzów poprosiło mnie bym ich nauczał. W ten sposób sekcja kung fu rozrosła się do dzisiejszych rozmiarów".

Obok codziennego treningu w New Park, Peng Hanping naucza także w kilku szkołach w prowincjach Jlan i Hsinchu. Nie posiada on własnej szkoły, gdyż wynajęcie sali w Taipei kosztuje astronomiczne sumy, a poza tym frekwencja studentów nie jest zbyt duża. Dlatego sifu Peng prowadzi treningi pod gołym niebem i przy każdej pogodzie.

Michaal Hanamura: Co dla ciebie znaczy kung fu?

Sifu Pang: Kung fu jest dla mnie sztuką, życiową filozofią. Jest walką z samym sobą. Kung fu znaczy tyle co czas i praca. Uprawianie tej sztuki nie jest łatwe. Do tego potrzebny jest czas, cierpliwość oraz dużo potu - to naprawdę ciężka praca! Kung fu jest jednocześnie tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Z biegiem czasu było ono poddawane różnym zmianom. Kunę fu żyje i jest kształtowane indywidualnie przez działanie ucznia. W dzisiejszych czasach nie jest problemem nauczenie się jakiegoś stylu Wudang czy Shaolin. Dawniej było to niemożliwe. Według mnie na kung fu można patrzeć w trzech aspektach:
- zhen - jak stosuję kung fu w walce? Jak służy to mojemu zdrowiu?
- shan - filozoficzna nadbudowa. Z jakich powodów uczę się i stosuję kung fu (etyka)?
- mei - kung fu jako środek wyrażający piękno i estetykę.

Michaal Hanamura: Czy istnieje dla ciebie różnica między kung fu i wushu?

Sifu Peng: Nowoczesne wushu jest uprawiane z powodów sportowo-estetycznych. Efektywność pełni przy tym tylko podrzędną rolę. Kung fu natomiast musi być efektywne! Gdy technika nie jest efektywna, w walce jest zupełnie bezużyteczna. Każdy może wymyślić formę, porządkując pojedyncze ruchy. Problemem jest natomiast użyteczność w walce.

Michaal Hanamura: Co jest celem codziennego treningu?

Sifu Peng: Istnieje wiele motywacji do treningu. Niektórzy chcą nauczyć się samoobrony, inni uczą się kung fu, aby zachować dobrą kondycję.

Michael Hanamura: Co myślisz o współzawodnictwie sportowym, niezależnie od tego, czy jest to współzawodnictwo w formach czy też walka sportowa?

Sifu Peng: Wielu ludzi szuka miary, chcą przekonać się jaki jest poziom ich wiedzy czy umiejętności. Porównywanie się z innymi uczniami kung fu jest uważane za ważne. Kto jest lepszy? Kto jest gorszy? Powstaje przez to często fałszywe twierdzenie:

"Moje kung fu (styl) jest lepsze od twojego". Moim zdaniem takie porównanie jest nieprzydatne, gdyż nie przynosi korzyści treningowi.
Po pierwsze jest zawsze ktoś kto jest lepszy, a po drugie - walczą ze sobą ludzie a nie style. Styl jest tylko tak dobry jak ten, który go praktykuje.

Michael Hanamura: Wielu uczniów często zadaje sobie pytanie: "Jak długo muszą trenować, aby być dobrym?"

Sifu Peng: To jest całkowicie nieważne! Wielu adeptów kung fu patrzy tylko na cel, czyli na mistrzostwo (perfekcję). Zamiast tego trzeba mieć więcej cierpliwości i skoncentrować się na treningu, aby w ten sposób cieszyć się drogą do celu. W końcu nauka trwa całe życie. Perfekcja jest nieosiągalnym stadium!

Dla mnie istnieje prosta formuła treningowa: "Dzisiaj być lepszym niż wczoraj, jutro być lepszym niż dzisiaj". Tylko w ten sposób można znaleźć samozaspokojenie i szczęście.

Michael Hanamura: Jakim sposobem nauczasz? Czy masz jakąś specjalną metodę?

Sifu Peng: Dla mnie kung fu jest życiową filozofią, która ma wpływ na całe moje życie. Ja nie chcę robić z moich uczniów chuliganów. Mój emblemat składa się z modliszki z mieczem i książką. Kiedyś pojęcie wenwu (literatura i walka) oznaczało określoną pozycję społeczną. Sztuki piękne były pielęgnowane razem ze sztuką wojenną. Problemy i spory rozwiązywane są dzisiaj nie tylko pięściami, lecz na szczęście także przy pomocy głowy. W społeczeństwie nadal panuje przekonanie o brutalnym, ordynarnym, nieokrzesanym, bezmózgowym potworze. Każdy kto myśli tylko o walce, nie zrozumiał kung fu.

Michaal Hanamura: Jak widzisz rozwój kung fu tutaj, na Taiwanie?

Sifu Peng: Na Taiwanie społeczeństwo podlega monstrualnym przemianom. Wszyscy odwracają się od starej tradycji na rzecz zachodnich wzorów. Sukcesy w szkole i w pracy gwarantują wysoki standard życiowy. Od małego jest się przygotowywanym do tej drogi życiowej. Postęp i rozwój jako gwarancja sukcesu. Dziecko ma się grzecznie uczyć i przystosowywać do życia w społeczeństwie.
W takiej społeczności nie ma miejsca na wolny czas.
Przy pomocy kung fu nie da się zarobić pieniędzy. My trenujemy codziennie, jesteśmy brudni i spoceni. Społeczną akceptację znajduje się natomiast tylko w ubraniu z białym kołnierzykiem. Jest naprawdę trudno uczyć kung fu, próbując z tego wyżyć. Uczyć kung fu profesjonalnie oznacza obudzić do życia "martwe" kung fu w rękach ucznia i nie sprzedawać kung fu jako towaru. Ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mogę żyć z nauczania kung fu. Nie zarabiam dużo, ale za to jestem szczęśliwy!

Jest wielu nauczycieli, którzy nauczają kung fu "profesjonalnie", ale tylko niewielu robi to z zamiłowaniem. Ktoś taki jak Peng Hanping nie musi się reklamować jakimiś tajnymi technikami, gdyż przekazuje on bez zastrzeżeń swoje kung fu w całej jego elastyczności. Tylko tak kung fu może być przekazywane z mistrza na ucznia.

Artykuł został opublikowany w czasopiśmie "Kung Fu - Karate" nr 2 (19) 1996.

Powrót do spisu treści


MISTRZ CHAN YEN
Paweł Kijańczyk

tsailifo@wp.pl

Chan Yen, urodził się we wsi King Mui, w okręgu San Woi z prowincji Guangdong. Kiedy był małym chłopcem, jego ojciec Chan Yau-Kau posłał go do Chan On-Pak, starszego syna Chan Heunga (założyciela Choy Li Fut), aby nauczał go kung-fu. Chan Yau Kau był również uczniem Chan Heunga. Chan Yan-Kau zdecydował że sam nie będzie go nauczał uznając iż zbyt trudno uczy się własne dziecko. Wybrał więc na nauczyciela swojego "brata kung-fu" uznając to za najlepsze rozwiązanie.

Chan Yen
Chan Yen

Kiedy Chan On-Pak umarł, Chan Yen dalszą naukę kung-fu i Dit Da umiejętności leczenia u swojego ojca Chan Yau-Kau. Kiedy jego ojciec został głównym instruktorem Hung Sing Gwoon w King Mui, Chan Yen pomagał mu w nauczaniu. Gdy Chan Yau-Kau zrezygnował, Chan Yen oficjalnie przejął funkcję głównego instruktora w oryginalnym Hung Sing Gwoon założonym przez Chan Heunga we wsi King Mui.

Od najmłodszych lat, Chan Yen był bardzo ruchliwym i psotnym dzieckiem. Jego wrodzony talent pozwalał mu na bardzo szybkie postępy w nauce kung-fu. Uwielbiał drażnić innych uczniów i prowokować ich do walki tylko aby sprawdzać swoje umiejętności walki. W taki sposób stał się w krótkim czasie najlepszym wojownikiem wśród uczniów szkoły. Nawet kiedy był starszy wciąż lubił prowokować innych ludzi do walki, co przysporzyło mu przezwisko Lou Wan Tung (dorosłe niegrzeczne dziecko).

Wong Ming Sang
Wong Ming Sang

W 1945, Chan Yen pojechał do miasta Kong Moon aby odwiedzić szkołę Chan Cheong-Mo. Spotykał tam Wong Ming-Sanga, jednego z instruktorów szkoły u którego dostrzegł ogromny potencjał i chęć nauki kung-fu. Chan Yen zapytał Chan Cheong-Mo czy pozwoli aby Wong Ming-Sang wrócił z nim do King Mui aby tam ćwiczyć i podnieść swój poziom kung-fu. W tamtym czasie Chan Cheong-Mo miał 77 lat i nauczanie najbardziej zaawansowanych form było już dla niego uciążliwe ze względu na wiek, dlatego zgodził się aby Chan Yen uczył dalej jego ucznia Wong Ming-Sanga. Wong Ming-Sang jest znany w Hong Kongu jako Wong Gong i jest nauczycielem mistrza Wong Doc-Fai.

Powrót do spisu treści


OPERA PEKIŃSKA I SZTUKA WALKI
Andrzej Kalisz

yiquan@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Z terminem opera pekińska Czytelnik z pewnością się już zetknął. Może miał okazję zobaczyć spektakl (fragmenty przedstawień opery pekińskiej były bowiem wystawiane także w naszym kraju przez objazdowe trupy chińskich artystów), może widział migawki w telewizji lub słyszał fragment arii. Nieczęsto zdarza się jednak, by człowiek z naszego kręgu kulturowego zachwycał się tą egzotyczną formą sztuki. A jeśli nawet, to fascynacji towarzyszy często odczucie obcości i niezrozumienia. W sytuacji takiej możemy bądź to stwierdzić, że mamy do czynienia z czymś całkowicie obcym naszemu poczuciu estetyki i zrezygnować z próby poznania, zrozumienia i przeżycia tej dziwnej sztuki, bądź spróbować nauczyć się jej odbioru. A wówczas okazać się może, że dostarczy nam ona ogromnego bogactwa niezwykłych, nowych dla nas przeżyć. Może więc warto spróbować i na początek zdobyć choćby odrobinę wiedzy, która pomoże nam w odbiorze tej egzotycznej formy sztuki.

Opera pekińska zdobyła sobie wielką sławę, nie tylko w Chinach, ale i poza granicami Państwa Środka (jako pierwszy przedstawił ją zachodniej publiczności Mei Lanfang w latach 30.). Uważana jest dziś za najbardziej rozwiniętą spośród wielu tradycyjnych chińskich form scenicznych. Istnieją jednak także inne odmiany chińskiej opery. Wiele jej form rozwinęło się w prowincji Fujian. Opera kantońska popularna jest w środowiskach chińskich emigrantów. Znana jest forma hua gu (kwieciste bębny), wykształcona przez żebraków z pefektury Fengyang w prowincji Anhui. Opera Yue, powstała na początku naszego wieku w Szanghaju, poza tradycyjnymi środkami wyrazu, włączyła do swego reperuaru elementy teatru europejskiego, a nawet aktorstwa filmowego (co ciekawe, przez pewnien czas wszystkie role, łącznie z męskimi, odgrywały tutaj kobiety). W okresie Ming (1367-1644) powstała w rezultacie syntezy północnych i południowych szkół scenicznych opera kunqu. W okresie Qing (1644-1911) zdobyła sobie ona wielką popularność, stając się znana w całych Chinach. Później zaczęła jednak podupadać, nie wytrzymując konkurencji opery pekińskiej. Tym niemniej do dziś wystawiane są także sztuki kunqu.

Tak popularna dziś opera pekińska jest formą stosunkowo młodą. Wykształciła się ona na przełomie XVIII i XIX stulecia, jako produkt syntezy cieszących się wówczas wielkim uznaniem wśród mieszkańców Pekinu odmian sztuki scenicznej wywodzących się z prowincji Anhui i Hubei. Tamtejsi artyści, po przybyciu do stolicy musielu używany na scenie rodzimy dialekt zastąpić mową pekińską, przynajmniej w dialogach i monologach (język, którym śpiewano arie pozostawał niezmieniony). Włączone zostały elementy innych odmian opery. Szczególnie wyraźny stał się wpływ wspomnianej już tradycyjnej opery kunqu. W strojach uwidocznił się wpływ mody dworskiej.

Nowa sztuka stała się wkrótce bardzo popularna wśród wszystkich warst społeczeństwa, również na dworze cesarskim. Słynna cesarzowa Cixi była wielką miłośniczką opery pekińskiej. Na wybudowanej na terenie jej letniej rezydencji Yiheyuan scenie występowali najwybitniejsi artyści, m.in. słynny "artysta wojenny" pekińskiej opery - Yang Xiaolou, o którym będzie jeszcze mowa dalej.

Gdy mówimy o operze, na myśli mamy specyficzną formę sceniczną, której podstawowym elementem jest śpiew. Opera pekińska, w porównaniu z operą europejską jest sztuką znacznie bardziej kompleksową. Poza śpiewem występują tu dialogi i monologi (zarówno prozą, jak i wierszem), a także różne formy ekspresji ruchowej, począwszy od specyficznego, stylizowanego sposobu poruszania się po scenie (nie użyłbym tu terminu balet, choć trudno zastąpić go jakimś innym), poprzez rodzaj pantomimy, aż po karkołomne akrobacje i wyreżyserowane sceny walk. Przedstawieniu towarzyszy charakterystyczny akompaniament muzyczny. Nieodzownym elementem jest także niezwykle wyrafinowany makijaż.

Śpiew jest w operze pekińskiej, tak jak i w europejskiej, elementem najważniejszym - Chińczyk mówi zawsze, że idzie posłuchać opery, a nie zobaczyć operę. Koneserzy podczas arii nie patrzą w ogóle na scenę - z przymkniętymi oczyma słuchając śpiewu.

Dla wielu Europejczyków słuchanie tej specyficznej formy śpiewu wydaje się być torturą (ale w końcu i opera europejska nie każdemu przypada do gustu). Są jednak i tacy, którzy mimo kompletnego niezrozumienia wyśpiewywanych treści potrafią się w słuchaniu chińskich arii rozsmakować. Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że ze względu na użycie lokalnego dialektu (dotyczy to głównie śpiewu), większość arii jest niezrozumiała nawet dla Chińczyków. Miłośnikom opery nigdy to nie przeszkadzało, gdyż znali treść sztuki i słowa na pamięć. Obecnie często stosuje się wyświetlanie słów na ekranie umieszczonym obok sceny.

Cudzoziemca zdumiewa zwykle niezwykle głośna (wydaje się niekiedy, że zbyt głośna), towarzysząca przedstawieniu muzyka. Uważa się, że przyczyną takiego sposobu akompaniowania jest to, że początkowo sztuki wystawiane były na wolnym powietrzu, w miejscach pełnych gwaru i zgiełku, takich jak np. miejskie targowiska. Trzeba wziąć też pod uwagę, że gwar i zgiełk są dla wielu Chińczyków synonimem dobrej zabawy. Określa to termin renao (dosłownie: gorąco i głośno). W każdym bądź razie można się do tego przyzwyczaić i czerpać ze słuchania tej muzyki przyjemność.

Instrumentarium i repertuar muzyczny opery pekińskiej są bardzo bogate, jako że korzysta ona z dziedzictwa wielu różnych tradycyjnych form. Wykorzystuje się instrumenty dęte, takie jak: trzcinowe organki sheng, klarnet suona, flet dizi, strunowe: odpowiedniki skrzypiec - huqin, erhu, sihu, mandolina księżycowa (to znaczy okrągła, w kształcie księżyca w pełni) yueqin, lutnie - pipa i xianzi, a także, w dużej mierze przyczyniające się do wspomnianej już hałaśliwości, instrumenty perkusyjne: bębny - duże dagu (wykorzystywane niegdyś na polu bitwy) i małe xiaogu, kołatki ban, cymbały nao oraz gongi luo i niekiedy dzwon zhong.

Z różnych form muzycznych duże znaczenie mają wywodzący się z prowincji Anhui styl erhuang i styl xipi z prowincji Hubei. Ten pierwszy wykorzystywany jest do akompaniamentu scen dramatycznych, drugi ma zastosowanie w scenach lżejszych.

Nikomu nie przeszkadza, że (znów ku zdumieniu Europejczyków) orkiestra nie znajduje się w ukryciu, lecz z boku sceny, obok aktorów - widoczna dla widzów. W dodatku, podczas gdy aktorzy ubrani są w przepiękne kostiumy, muzycy występują w swoich codziennych ubraniach. Dla widowni nie stanowi to jednak żadnego dysonansu.

Dialogi i monologi odgrywają w operze pekińskiej dużą rolę. Wykorzystuje się jednak częściej formę rytmicznej deklamacji niż normalny sposób mówienia. Język jest zróżnicowany w zależności od postaci, od bliskiego potocznemu aż do klasycznego języka literackiego (zupełnie niezrozumiałego w mowie) w przypadku ról uczonych i dostojników.

W odróżnieniu od teatru i opery europejskiej, nie stosuje się w zasadzie realistycznych rekwizytów. Na scenie może się ewentualnie znaleźć stół i krzesła, i niewiele poza tym. Zwykła niebieska chusta może zastąpić cały staw lub jezioro. Wystarczy samo wiosło w ręku rybaka - wszyscy już wiedzą, że płynie łodzią. Krzesło może być po prostu krzesłem, ale może stać się też urwistym zboczem, z którego bohater rzuca się w odmęty rzeki. Jeden żołnierz z chorągwią zastępuje cały oddział.

Brak wielu rekwizytów rekompensowany jest bogatą w znaczenia pantomimą. Na scenie możliwa jest jazda konna bez konia - wystarczy, by aktor trzymał pionowo uniesiony pejcz. Zsiada się z konia przez odłożenie pejcza na podłogę. Ruchy ciała mogą również pomóc w lepszym scharakteryzowaniu postaci, wyrażeniu jej uczuć. Z tym, że nie stosuje się tutaj realistycznego sposobu gry, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Aktor nie przeżywa uczuć, lecz wyraża je przy pomocy ściśle określonych środków. Istnieją specjalne gesty służące wyrażaniu smutku, bezradności, chęci do walki, żalu, rozczarowania, zapału, radości itp.

W wielu sztukach występują sceny akrobacji, wykonywane przez specjalizujących się w nich artystów. Bliskie są im sceny walk. Będzie o nich jeszcze mowa w dalszej części artykułu.

Aktorzy występują w pięknych, bogato haftowanych, z reguły wykonanych z jedwabiu strojach. Chociaż sztuki mogą traktować o różnych okresach historycznych, nie ma to wpływu na wykorzystane ubiory. W zasadzie kostiumy nie odpowiadają modzie żadnej epoki. Znajdziemy w nich elementy charakterystyczne dla dynastii od Han do Qing, głównie jednak Ming. O pogardzie dla realizmu świadczą kostiumy żebraków, uszyte oczywiście z jedwabiu, z wielokolorowymi naszyciami.

Wszystkie postacie występujące na scenie podzielić można na kilka głównych typów. Sposób gry i wymagania w stosunku do aktorów są tak zróżnicowane, że niezbędna jest daleko posunięta specjalizacja. Rzadko spotyka się artystów uzdolnionych tak, jak legendarny już Mei Lanfang, który specjalizując się w rolach kobiecych (dawniej na scenach opery pekińskiej występowali wyłącznie mężczyźni), jako pierwszy odtwarzał ich różne typy - od lekkomyślnej dzierlatki, przez wojowniczki, aż po stateczne arystokratki.

Postacie męskie dzielą się na trzy główne typy: sheng, jing i chou.

Sheng to główne role męskie. Laosheng - starsi mężczyźni, xiaosheng - młodsi. Wensheng to cywile - uczeni i urzędnicy, wusheng to z kolei postacie występujące w scenach walk i bitew.

Jing, określani również jako "wielkie malowane twarze" , to postacie bardzo wyraziste - wielcy wojownicy, bohaterowie, wielcy dostojnicy, a także demony. Aktorzy specjalizujący się w postaciach jing stosują charakterystyczny jaskrawy makijaż, stanowiący nieodłączny element opery pekińskiej. Istnieje około 300 głównych wzorów makijażu. Posiadają one bogatą symbolikę, pozwalającą lepiej scharakteryzować osobowość postaci. Kolor czerwony oznacza lojalność, szczerość i śmiałość. Fioletowy to samo, ale w mniejszym stopniu. Czarny wskazuje na postać dobrą, energiczną, ale szorstką w obejściu. Niebieski oznacza dzikość, gwałtowność, czasem arogancję. Podobnie żółty, który może opisywać też osobę sprytną, ale ukrywającą swe myśli. Zielony wskazuje na niezdecydowany charakter. Bogowie i boginie wyróżnieni są barwą złotą. Postacie pozytywne charakteryzuje z reguły prosty wzór makijażu. Bardziej złożony jest makijaż wrogich generałów, bandytów, rebeliantów. Postacie, których charakter nie jest jednoznaczny wyróżniają skomplikowane wielobarwne wzory. Wiele o postaciach jing mówi też kształt brody i wąsów. Krótkie wąsy wskazują na postać szorstką bądź ordynarną. Podkręcone do góry mogą wskazywać intryganta i spiskowca.

Chou to postaci komediowe. Charakteryzuje je makijaż w postaci białej plamy wokół oczu i nosa. Są to osoby głupie, niezgrabne, choć zwykle posiadające o sobie wygórowane mniemanie. Na przykład wuchou to kompletny łamaga, pozujący na wielkiego wojownika.

Role kobiece określa ogólny termin dan. Laodan to starsze, dystyngowane panie. Qingyi - arystokratki w eleganckich kostiumach. Huadan - młode trzpiotki, zwykle służące. Daomadan (lub wudan) - wojowniczki. Choudan - komediantki. Postaci kobiece uważane sąw operze pekińskiej za najważniejsze. Bierze się to stąd, że wokół nich skoncenrowana była akcja romansów, które dawniej stanowiły podstawę repertuaru. Później, ze wzrostem popularności sztuk o charakterze patriotycznym i batalistycznym zwiększyło się znaczenie także innych ról, ale widzowie nadal preferowali te sztuki, w których główną postacią była kobieta.

Tematyka przedstawień jest bardzo zróżnicowana. Wykorzystywane są motywy zaczerpnięte z literatury, historii i opowieści ludowych. Wielką popularnością cieszyły się zawsze romanse, a także sztuki o tematyce fantastycznej, bajecznej. Jedną z odmian są wuxi, czyli sztuki o tematyce wojennej, batalistycznej, zawierające wiele scen wyreżyserowanych, akrobatycznych walk. W magazynie sztuk walki warto poświęcić im nieco więcej uwagi.

Mimo że sztuka walki prezentowana na deskach scenicznych różni się znacznie od tradycyjnych systemów kung-fu (wushu), to jej związki z różnymi stylami autentycznej sztuki walki są niezaprzeczalne. Uważa się często, że pierwowzorem form w sztukach walki były tańce wojenne. W tym fakcie dopatrzeć się można źródła niezwykle estetycznej ekspresji wielu form kung-fu. W chińskiej operze, gdzie wartość estetyczna stoi na pierwszym miejscu, wysiłek artystów szczególnie ukierunkowany został na wydobycie ze scen walki baletowego piękna. Walki są tu zatem bardzo wystylizowane, pełne widowiskowych, akrobatycznych technik. Ich skuteczność w realnej walce jest oczywiście wątpliwa, ale nie o nią przecież tutaj chodzi. Podobnie w przypadku form współczesnego sportowego wushu, gdzie wykorzystuje się wiele elementów wypracowanych przez aktorów opery pekińskiej.

Słynny odtwórca ról kobiecych Mei Lanfang był adeptem taijiquan. Pobierał on nauki m.in. u Chen Fake i Yang Chengfu. Nie tylko w scenach walki, jako wudan (wojowniczka), wykorzystywał one elementy miękkiego boksu. Jego sposób poruszania się oraz gesty były pod ogromnym wpływem tej sztuki. Podobno wielokrotnie sam Yang Chengfu pomagał mu w rozwiązywaniu problemów związanych z grą sceniczną.

Jeśli mówimy o sztuce walki w chińskiej operze, nie możemy pominąć milczeniem tak wybitnego "wojownika" jak Yang Xiaolou (1878-1938). Osiągnął on niezrównane mistrzostwo w prezentacji walk na scenie, dając początek tzw. szkole Yang w operze pekińskiej. Dawniej walki na deskach sceny nie posiadały tak wspaniałych walorów estetycznych jak obecnie. Było to raczej dużo mechanicznego, dość niezgrabnego wymachiwania kończynami z towarzyszeniem dzikich okrzyków. Tym, kto dokonał zmiany był właśnie Yang Xiaolou.

Yang był adeptem baguazhang, uczniem mistrza Ji Fengxiang. Mistrz Ji był przy tym miłośnikiem opery i wielką przyjemność sprawiało mu oglądanie swojego ucznia na scenie. Gdy Ji Fengxiang udawał się do teatru Kaiming Xiyuan (dziś kino Zhushikou), Yang zawsze wcześniej przygotowywał lożę dla mistrza, dbając by nie zabrakło mu herbaty i kandyzowanych owoców (dla cudzoziemca ich smak, często słodki, słony i kwaśny jednocześnie może być zaskoczeniem). Ich treningi odbywały się niedaleko Świątyni Nieba.

Wpływ styłu Dłoni Ośmiu Trygramów na sposób poruszania się artystów na deskach sceny jest szczególnie wyraźny. Charakterystyczne dla tego systemu chodzenie po kręgu stało się inspiracją dla powszechnie dziś stosowanego w operze pekińskiej biegania po kręgu. W odróżnieniu od baguazhang ciało jest tu pochylone do środka kręgu. Później element ten został przejęty z opery przez współczesne wushu. Również krokiem bagua zainspirowany został opracowany przez Yanga sposób poruszania się symbolizujący skradanie się nocą.

W odróżnieniu od wcześniejszych wykonawców, którzy walczyli wszyscy "na jedno kopyto" , Yang uważał, że sposób walki powinien być jednym z elementów charakteryzujących bohaterów, a także odpowiadać nastrojowi sceny. Nie były to już proste, gwałtowne ruchy plus hałas. Sceniczna sztuka walki stała się niezwykle subtelna i wyrafinowana. Pod wpływem baguazhang nacisk został położony na harmonijne połączenie twardości i miękkości. Gwałtowność i wysiłek zastąpione zostały oszczędnością ruchu i płynną swobodą wykonania. Yang był zawsze w scenach walki spokojny i zrównoważony. Widzowie mieli wrażenie, że bez wysiłku kontroluje przeciwników, czerpiąc przyjemność z oglądania jego szybkich, ale płynnych i harmonijnych ruchów.

Oprócz baguazhang, Yang poznawał też inne sztuki walki oraz qigong. Jego wizytówką była "fruwająca stopa" , czyli to co określane jest również jako "kopnięcie tornado" . W jego wykonaniu było ono bardzo wysokie, obrót następował niezwykle szybko, a odgłos uderzenia stopy o dłoń był donośny. Wyskok był przy tym sprężysty, a lądowanie stabilne i lekkie. Posługując się włócznią wykorzystywał elementy stylu Sześciu Harmonii. Wiele ruchów i zasad na jakich te ruchy opierał Yang Xiaolou odkrywał w stanie medytacji.

Wiele jest w repertuarze opery pekińskiej sztuk w których sceny walki zostały szczególnie wyeksponowane. Jedna z nich to "Sanchakou" (U zbiegu trzech dróg). Prawy i odważny generał Jiao Zan został niesprawiedliwie osądzony i skazany na zesłanie. Jego zastępca, przekonany o niewinności generała, obawiając się, że może mu grozić niebezpieczeństwo, wysyła za nim młodego oficera o nazwisku Ren Tanghui, by go chronił. W oberży u zbiegu trzech dróg strażnicy generała zmawiają się by go zabić. Oberżysta Liu Lihua, który przypadkowo słyszy ich rozmowę, postanawia temu przeszkodzić. Wtedy do oberży przybywa Ren Tanghui. Zaczyna wypytywać oberżystę o generała, a ten obawiając się, że Ren również może należeć do spisku, udziela raczej powściągliwych i niejasnych odpowiedzi. To z kolei ściąga na niego podejrzenia Ren Tanghui'a. Tutaj rozpoczyna się cała komedia pomyłek i długi ciąg odbywających się w ciemności (scena pozostaje oczywiście oświetlona) walk każdego z każdym. Nieporozumienia kończy wkroczenie na scenę żony oberżysty z zapaloną lampą.

Król małp Sun Wukung jest postacią znaną także i u nas, choćby ze znakomitego tłumaczenia, pióra Tadeusza Żbikowskiego, wspaniałego dzieła chińskiej fantastyki - "Wędrówka na Zachód" . Małpi król jest też postacią popularną w pekińskiej operze. Najatrakcyjniejsza, jeśli chodzi o widowiskowość walk, stanowiąca element popisowy artystów odtwarzających postać Sun Wukonga scena nosi tytuł "Sun Wukong walczy z osiemnastoma luohanami" . W dobrym wykonaniu prezentowany tu małpi styl walki wywiera na widzach naprawdę fantastyczne wrażenie. Wspaniała mimika, prawdziwie małpie ruchy i akrobacje , a do tego wszystkiego techniki walki, które jeżeli w praktyce raczej nie do zastosowania, to na scenie robiące bardzo przekonujące wrażenie. Jeśli nawet inne aspekty opery pekińskiej mogą dla niektórych pozostawać niestrawne, to te sceny z pewnością głęboko poruszą każdego miłośnika sztuk walki.

Każdy miłośnik kung-fu powinien wybrać się kiedyś na przedstawienie opery pekińskiej, choćby po to by zobaczyć wspaniałe sceny walk. Niektórych może zainteresują także i inne elementy tej sztuki. Opera pekińska stanowi w końcu nieoddzielny element chińskiej kultury, o której bogactwie i atrakcyjności nie trzeba chyba Czytelników magazynu "Kung-fu" przekonywać.

Literatura:

Artykuł powyższy opublikowany został w magazynie "Karate Kung-Fu" 3/95

Powrót do spisu treści


Początek drogi

TRADYCYJNE GONG FU DO WALKI CZY NIE?
Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

Czy tradycyjne gong fu (kung fu) jest do walki czy też jest tylko zbiorem anachronicznych ruchów nieprzydatnych w walce? Takie pytanie na pewno zadają sobie uczestnicy zajęć sekcji gong fu. Z perspektywy dwudziestu jeden lat treningu gong fu postaram się przedstawić swój punkt widzenia na temat treningu wolnej walki w chińskich sztukach walki. Przez ten okres miałem okazję zapoznać się z następującymi stylami Qi Xing Tang Lang Quan (Siedmiogwiezdna Modliszka - dwa przekazy), Mei Hua Tang Lang Quan (Modliszka Kwiatu Śliwy), Bai Mei Pai (Biała Brew), Wing Tsun, Ying Zhao Shou (Szpony Orła - głównie qinna), Xing Yi Quan, Yang Shi Tai Ji Quan oraz kilka innych, których nie ćwiczyłem ale miałem możliwość brać udział w treningach, seminariach lub obserwować je na pokazach. W obecnej chwili nauczam tylko tradycyjnego przekazu Modliszki oraz Taiji Quan.

Niezrozumienie zasad rządzących tradycyjnym gong fu i tradycyjną wolną walką wywołuje krytykę, że tradycyjne gong fu nie nadaje się do walki. Stereotypowe opinie o gong fu wyrażane są na podstawie kiepskich filmów zarówno fabularnych jak i dokumentalnych oraz sportowego nurtu znanego jako wushu, którego formy częściowo oparte na ruchach tradycyjnego gong fu nie mają nic wspólnego z walką. Niestety na złą opinię o gong fu pracują również niedouczeni instruktorzy, którzy tytułują siebie sifu czy sikung nie mając pojęcia co to oznacza. Wystarczy także wziąć do ręki pierwsze z brzegu polskie czasopisma poświęcone sztukom i sportom walki a zobaczymy kombinacje do walki prezentowane przez przedstawicieli gong fu. Widząc co one przedstawiają nie dziwię się negatywnym opiniom o gong fu. Zły dystans (np. obaj prezentujący są w styku gardy), błędne postawy kuriozalne kopnięcia na pewno nie wpływają pozytywnie na wizerunek tradycyjnego gong fu.

Niektórzy krytycy chińskich systemów jako przykład nieskuteczności w walce podają ich niskie postawy i gimnastyczne ruchy. Otóż większość systemów tradycyjnego gong fu ćwiczonych było w wysokich postawach ułatwiających szybkie poruszanie się a co za tym idzie i wolną walkę. Widać to wyraźnie kiedy weźmie się do ręki stare quan pu czyli zapisy form. Dopiero w naszym wieku wiele styli zmieniło postawy na szerokie i niskie, które mniej nadają się do walki ale są bardziej eleganckie i lepiej oceniane na zawodach form. Co do gimnastycznych ruchów to przeważają one w wersji sportowej wushu. W tradycyjnym gong fu ruchy typowo gimnastyczne występują bardzo rzadko. Jednak pewna sprawność gimnastyczna przydaje się także w wolnej walce, wystarczy prześledzić choćby niektóre walki Sakuraby czy braci Gracie.

System Modliszki poprzez fakt wchłonięcia głównych technik oraz zasad siedemnastu północnych systemów walki, stał się systemem bardzo wszechstronnym. Tang Lang Men korzysta z pełnego arsenału uderzeń, kopnięć, przechwytów, podcięć i rzutów. Wszelkie uderzenia i rzuty wykonywane są w błyskawicznych seriach z mocnych i dynamicznych pozycji. Praca nóg w Tang Lang to szybkie i ciągle zmieniające się kroki umożliwiające druzgoczący atak oraz szybką i nieuchwytną obronę. Dzięki temu techniki boksu Modliszki można wykorzystać zarówno podczas walki sportowej oraz samoobrony i walki realnej.

Sanda w Tang Lang Men obejmuje wszystkie sfery walki, zaczynając na poziomie podstawowym (chuji sanda) od uderzeń otwartą dłonią, niskich kopnięć i ograniczonych podcięć i rzutów. W stopniu średnim (zhongji sanda), który rozpoczynamy po kilku miesiącach treningu przechodzimy do pełnego kontaktu wszystkimi powierzchniami uderzającymi (łokieć, kolano, głowa, ramię, stopa, pięść itd.) za wyjątkiem kopnięć i uderzeń w krocze i oczy. Stopień ten ćwiczony jest minimum przez dwa lata. Na najwyższym poziomie (gaoji sanda) stosujemy nieograniczony kontakt łącznie z atakami na punkty witalne kończąc na nadeptujących kopnięciach leżącego przeciwnika.

elementy walki tradycyjnej w pierwszym stopniu (chuji)
autor wraz z mistrzem Yu

Stopień drugi jest najtrudniejszym i najbardziej niebezpiecznym etapem nauki walki znacznie trudniejszym niż stopień ostatni. Jednak właśnie opanowanie drugiego stopnia (zhongji sanda) pozwoli nam gładko przejść do stopnia trzeciego. W stopniu drugim uczymy się naturalnych zachowań na wszelkiego typu ataki ręką czy nogą i dodanie w stopniu gaoji kopnięć w krocze nie jest już tak niebezpieczne.

W skrócie walcząc technikami tego systemu przy pomocy technik długiego dystansu staramy się przygotować sobie możliwość wejścia do zwarcia i wykonanie rzutu, podcięcia lub obalenia. Jeśli techniki walki systemu Modliszki podzielimy na pięć części to dwie piąte będą stanowiły techniki rzutów i obaleń (shuai fa) pozostałe to techniki rąk (shou fa), techniki kopnięć (tui fa) oraz techniki poruszania się (bu fa). Jak łatwo zauważyć w Modliszce nie ma walki w parterze. Wynika to z historycznego faktu, że Wang Lang opracował system Modliszki na potrzeby rebeliantów walczących z dynastią Qing. Techniki wykorzystywane były głównie do walki z kilkoma przeciwnikami.

Nie uważam aby system Modliszki był najlepszym chińskim systemem. Jest wiele dobrych systemów gong fu jednak wiele z nich nie posiada tradycyjnej wolnej walki. Xing Yi, które ćwiczyłem w Shanghaju pomogło mi rozwinąć pewien rodzaj siły oraz lepiej zrozumieć fa li czyli tzw. eksplozję energii. Pierwowzór Xing Yi opracowany przez marszałka Yue Fei dzięki małej liczbie technik doskonale sprawdzał się podczas szybkiej nauki oddziałów wojskowych. Lecz obecnie poza pewnymi elementami doskonałymi do samoobrony jego techniki nie nadają się do walki. Także inne style i szkoły (poza Siedmiogwiezdną Modliszką), które ćwiczyłem nie spełniają obowiązujących obecnie kryteriów wolnej walki.

Postawmy zatem pytanie dlaczego w wielu tradycyjnych systemach gong fu nie ma tak pojętej walki oraz po co ćwiczymy formy?

Aby odpowiedzieć na pierwszą część pytania musimy się cofnąć do przeszłości. W latach 1949 - 1978 ćwiczenie tradycyjnego gong fu było bardzo utrudnione lub wręcz zabronione. Za ćwiczenie tradycyjnego gong fu groziło więzienie. W tamtych czasach aby ćwiczyć gong fu i nie być przez nikogo zauważonym mój mistrz Yu Tiancheng wstawał bardzo wcześnie rano i wraz ze swoim nauczycielem shiye Lin Jingshan jechał w góry. Wielu obecnych nauczycieli gong fu z tych przyczyn nie uczyło się tradycyjnej walki. Tak więc obecnie kiedy jest już możliwość jej nauczania nie są w stanie tego uczynić. To czego nauczają jest tylko kiepską imitacją chuan tong sanda. Jest to bardziej walka sportowa sanshou wushu niż chuan tong sanda.

Stopień drugi tradycyjnej sandy z Yantai dzięki poruszaniu się, które przypomina kroki z zachodniego boksu oraz po odrzuceniu niektórych niskich kopnięć, kopnięć kolanami oraz uderzeń łokciami czy głową nadaje się jako walka sportowa w ochraniaczach. Potwierdziły to trzy nasze starty na Mistrzostwach Świata w Tradycyjnym Gong Fu gdzie zdobyliśmy kilka medali. Jednak trening sportowy wprowadza wiele elementów, które przeszkadzają w nauce walki tradycyjnej. Przede wszystkim stosowanie ochraniaczy powoduje inne zachowanie, inaczej ustawiamy ręce w rękawicach niż gołe dłonie podczas walki tradycyjnej. W walce sportowej unosimy barki co jest niedopuszczalne podczas walki tradycyjnej itp. Polskie Towarzystwo Kung Fu Modliszki jako jedyne do tej pory Stowarzyszenie w kraju zorganizowało zawody w tradycyjnej sandzie podczas, których walczono zarówno w pierwszym stopniu (chuji sanda) jak i drugim (zhongji sanda). Mimo mocnego kontaktu poważniejszych kontuzji nie zanotowaliśmy. Jedynymi dopuszczalnymi zabezpieczeniami były ochraniacze na zęby. Trening walki sportowej traktujemy zatem jako pewien etap umożliwiający nam lepsze poznanie tradycyjnej walki.

Sanshou przedstawia walkę sportową w gong fu

Inną sprawą jest trening form. Forma (tao lu) w chińskich czy też japońskich sztukach walki jest zapisem walki wykonywanym bez przeciwnika. Wyjątkiem są tu formy podwójne wykonywane z partnerem, przeważnie wykonuje się je w ten sposób, że nie ma zwycięzców ani zwyciężonych. Tao lu to skończony układ walki, który uczy ćwiczącego nie tylko sposobu rozstrzygnięcia konkretnego epizodu walki, ale i formę, w jakiej to ma nastąpić.

Techniki w formach systemu Modliszki ustawione są w ten sposób, aby symulowały walkę z jednym lub kilkoma przeciwnikami. Ćwicząc formy ćwiczymy metody ataku, obrony oraz bu fa czyli poruszanie się, uczymy się, jak poruszać się do przodu, jak wycofywać się, wykonania uniku, obrotu, odskoku itp.

Poprzez ciągłą praktykę form zwiększamy wytrzymałość organizmu, wzrasta siła, szybkość i elastyczność. Podczas formy ćwiczymy także koncentrację i psychiczne nastawienie do realnej walki.

Będąc już na etapie form podstawowych możemy po woli przechodzić do praktyki wolnej walki. Jak mawia mój nauczyciel mistrz Yu Tiancheng nauka wolnej walki to w 30% nauka form.

W Siedmiogwiezdnej Modliszce w wolnej walce stosujemy te same techniki, które ćwiczymy podczas treningu form. Tym różni się tradycyjna walka (chuan tong sanda) od walki sportowej (bi sai sanda). Niektóre style gong fu nie posiadają form. Badając historię Tang Lang Men dowiedziałem się, że na początku system ten nie posiadał form lecz tylko kombinacje technik. Techniki te zgrupowano w formy w późniejszym okresie. Obecnie wiele styli gong fu naucza dużej liczby form. Jest to spowodowane faktem nauki ludzi z Zachodu, którzy bardziej preferują taką formę nauki gong fu niż naukę wolnej walki. Nauka wolnej walki niesie ze sobą zagrożenie wieloma urazami i kontuzjami.

Pisząc o formach w gong fu należałoby postawić pytanie nad sensem ćwiczenia form w obecnych czasach oraz czy można nauczyć się tradycyjnej wolnej walki bez znajomości form? Na pewno można nauczyć się ale z perspektywy wielu lat nauczania gong fu wiem, że znacznie łatwiej nauczać wolnej walki tych co znają przynajmniej dwie, trzy formy. Wynika to z faktu, że ludzie którzy znają formy łatwiej przyswajają sobie specyficzne ruchy ciała systemu Modliszki. Lepiej także rozumieją zależność pomiędzy pracą stóp a uderzeniami i kopnięciami. Jeśli byśmy pominęli formy w nauce systemu Modliszki w perspektywie czasu mogło by to się przeistoczyć w coś podobnego do "combat tang lang" a to z tradycją nie miałoby już nic wspólnego.

lei tai przedstawia opisaną walkę z Hong Kongu

Patrząc na historię Państwa Środka jego mieszkańcy od zawsze walczyli. Przypomnę tylko tradycję organizowania walk na lei tai czyli na platformie. Upadek z takiej platformy kończył się zazwyczaj śmiercią gdyż nierzadko wokół platformy wbijane były zaostrzone pale. Nierzadko podczas walk na lei tai walczący używali różnego rodzaju broni. Oczywiście walki tego typu w cywilizowanym społeczeństwie nie mogą być już organizowane. Były jednak przypadki, że tego typu pojedynki organizowano w naszym wieku. Kilka lat temu wpadły mi w ręce dwa artykuły ze zdjęciami opisujący walkę pomiędzy shifu Chen Kefu (mistrzem stylu Białego Żurawia) a shifu Wu Kungi. Walka ta odbyła się na ringu bokserskim w Macau prawdopodobnie w latach pięćdziesiątych a w jej wyniku Wu Kungi zmarł. Chen Kefu stoczył taką samą walkę z shifu Ng Kung Yee (styl Taiji quan) na otwarcie turnieju wolnej walki w Macau w listopadzie 1973 roku.

A teraz kilka przykładów turniejów wolnej walki z historii systemu Modliszki.

Około 1875 roku mistrz Siedmiogwiezdnej Modliszki Fan Xudong wziął udział w turnieju wolnej walki bez reguł na Syberii gdzie wygrał pokonując wszystkich swoich przeciwników.

W 1929 roku na I Narodowych Mistrzostwach w Nanjing pierwsze miejsce zajął Ma Chengxin uczeń mistrza Luo Guanyu, który z kolei był uczniem mistrza Fan Xudong.

Wiosną 1933 roku odbył się I Turniej Walki Prowincji Shandong, który trwał osiem dni. Wzięło w nim udział około 400 zawodników walczących bez użycia ochraniaczy i bez zasad ale z podziałem na rundy. Turniej wygrał mistrz Wang Yushan (system Modliszki), który w finale stoczył walkę z bratankiem gubernatora prowincji Henan. Jeden z sędziów związany z gubernatorem prowincji Henan nie dał sygnału kończącego trzecią rundę gdyż bratanek gubernatora przegrywał na punkty. Z kolei sędzia z Qingdao dał znać mistrzowi Wang, że musi on rozstrzygnąć walkę poprzez nokaut bo w innym razie może nie zostać uznany zwycięzcą. Wang uderzeniem łokcia znokautował swojego przeciwnika. W wyniku tego uderzenia człowiek ten zmarł.

W październiku 1933 roku odbyły się II Narodowe Mistrzostwa w Nanjing. W wyniku poprzednich mistrzostw, które wygrał Ma Chengxin wielu zawodników doznało ciężkich obrażeń ciała. Organizatorzy drugich mistrzostw wprowadzili więc wiele zakazów między innymi niedozwolone były kopnięcia w krocze, uderzenia w krtań a nawet w twarz. W zawodach tych brał udział mistrz Wang Yushan, który ze względu na zwycięstwo w zawodach regionalnych nie brał udziału w eliminacjach. Wang walczył z przedstawicielem prowincji Fujian, który atakował nisko opuszczoną głową. Wang zły i sfrustrowany wprowadzonymi przepisami użył niedozwolonej techniki czyli uderzenia w głowę nokautując swojego rywala. Jednak w efekcie użycia niedozwolonej techniki został zdyskwalifikowany i wykluczony z turnieju.

W sierpniu 1999 roku w Qingdao odbył się turniej wolnej walki organizowany przez tamtejsze Stowarzyszenie Modliszki Kwiatu Śliwy. Zawodnicy walczyli w ochraniaczach na głowę, korpus, golenie oraz rękawicach przyrządówkach na ręce. Dozwolone były uderzenia łokciami, kolanami oraz kontynuowanie walki kiedy jeden z zawodników upadnie. W zawodach wziął udział mój brat gong fu Brendan Tunks z Australii uczeń mistrza Kang Zhiqiang z Qingdao. Niestety w efekcie zastosowania kopnięcia na leżącym przeciwniku a więc teoretycznie dozwolonej techniki został zdyskwalifikowany. Większość uczestników tego turnieju stosowało jednak techniki typowe dla sportowej odmiany wushu.

walka Brendana Tunks na turnieju w Qingdao

Podczas swoich kilkukrotnych podróży po Chinach poza moim nauczycielem miałem także możliwość spotkać kilku naprawdę dobrych mistrzów gong fu, którzy w młodości wykazywali się wielką skutecznością w realnych walkach. Do dzisiaj żyje i naucza w Chinach prawie 90 letni mistrz jednego z muzułmańskich styli gong fu, który w latach czterdziestych został wywieziony do Japonii gdzie brał udział w turnieju wolnej walki. W turnieju tym walcząc kijem pokonał przeciwnika uzbrojonego w miecz. Walka ta dla jego przeciwnika była ostatnią w życiu. Podobnież mistrz ten ma więcej takich przypadków w swojej karierze. Jednak sam o nich nie opowiada to co wiadomo można się dowiedzieć od jego japońskich uczniów. Nazwisko tego mistrza i miejsce gdzie naucza z pewnych względów zachowam w tajemnicy. Pomimo, że nie zabiega on o popularność jest na tyle sławny, że ma wielu uczniów właśnie głównie z Japonii ale także z USA.

Podane przykłady świadczą, że tradycyjne gong fu zostało stworzone głównie do walki. Dlaczego spośród tylu systemów gong fu wybrałem właśnie system Modliszki? Głównie z jednego powodu, techniki tego systemu są wystarczająco zrozumiałe dla mnie jako przedstawiciela Zachodu oraz doskonale nadają się do walki i samoobrony. Jak już wspomniałem kroki w Modliszce przypominają trochę kroki z boksu, także techniki uderzeń są zbliżone do technik ręcznych boksu. Wzorem swojego nauczyciela mistrza Yu Tianchenga (ćwiczył kilka systemów gong fu) także i ja z każdego ćwiczonego stylu starałem się wybrać te techniki, które mnie osobiście pasowały aby usprawnić ćwiczony przez siebie system. Ćwicząc system Modliszki staram się zawsze mieć na uwadze słowa mojego nauczyciela "ćwicz ciężko bo zawsze znajdzie się ktoś kto może być lepszy od ciebie".

Powrót do spisu treści


Początek drogi

KUNG FU A CYWILIZACJA ZACHODU
MISTRZ KUNG FU - PRAWDA CZY FAŁSZ
Sławomir Milczarek

mantis@firma.pl

Na jakie trudności napotyka początkujący uczeń kung fu w krajach Zachodu? Pierwszy to wybór odpowiedniego nauczyciela, drugi to problem odmienności zachodniego światopoglądu od idei, na których opierają się zasady chińskich sztuk walki.

Dla Człowieka Zachodu wychowanego w idei humanizmu, świat składa się z ostrych, wykluczających się opozycji. Dobro przeciwstawione jest złu, jednostka - tłumowi. Pomiędzy tymi członami trzeba wybierać. Zdecydować co jest dobre a co złe, które trzeba zdecydowanie odrzuci. Niejednokrotnie bywaj ednak tak, że to co uważaliśmy dotychczas za dobre staje się złe lub w najlepszym razie obojętne. Postawy pośrednie oceniane są zazwyczaj negatywnie, jako brak zdecydowania.

Zupełnie odmienny światopogląd przyjęty został na Wschodzie. Dla Człowieka Wschodu wychowanego np. w duchu taoizmu, cały świat istnieje dzięki współdziałaniu dwu elementów elementu biernego, ciemnego, żeńskiego - yin i elementu czynnego, jasnego, męskiego - yang. Taoiści uważali, że sposobem istnienia świata jest tao, polegające na bezustannym, cyklicznym ruchu yin i yang, które są nierozerwalne i mogą istnieć dzięki sobie.

Część jasną yang określamy jako dobrą a ciemną yin jako złą. Ale takie określenie nie oznacza kryteriów moralnych. Oba pierwiastki muszą istnieć i współdziałać ze sobą. Yang zawsze zawiera w sobie element yin i odwrotnie. Obie siły są wyrównane. Gdy równowaga zostaje zachwiana dochodzi do nieszczęścia.

Twórcy kung fu wyobrażali sobie świat jako całość bez wyraźnego podziału na dobro i zło. Nie można przeciwstawić człowieka innemu człowiekowi. Wszyscy są częściami tego samego świata. Według taoistów druzgocące zwycięstwo grozi naruszeniem równowagi, także równowagi zwycięzcy.

Zaznajomienie się z duchowym Wschodem nie powinno być dla nas niczym więcej jak symbolicznym wyrazem faktu, że wchodzimy w związek z tymi czynnikami w nas samych, które wciąż pozostają nam obce. Człowiek Zachodu nie może wyprzeć się własnej historii, byłoby to najpewniejszą drogą do odcięcia od korzeni. Stojąc pewnie na własnym gruncie jesteśmy w stanie przyswoić sobie ducha Wschodu.

Chińskim sztukom walki poświęcono wiele książek i prasowych publikacji w dalszym ciągu na Zachodzie są one okryte tajemnicą Wschodu a przez to mało zrozumiałe przez szerszy ogół społeczeństwa. jednym z mało zrozumiałych składników chińskiego kung fu jest pojęcie mistrza (sifu).

Chodząc ulicami Warszawy można zaobserwować niezliczoną ilość plakatów reklamujących przeróżne szkoły kung fu. Osoby niezorientowane, a chcące uczyć się chińskich sztuk walki nie są w stanie na podstawie suchych plakatowych informacji ocenić do której szkoły warto się udać. W końcu na wszystkich plakatach jest ten sam napis: kung fu. Oczywiście zdarzają się takie "kwiatki" jak to, że tradycyjna szkoła kung fu naucza nunchaku sportowego lub plakat informujący, że reklamowany styl ćwiczyli Bruce Lee, Bolo Yang czy Jackie Chan. Ostatnio spotkałem nawet wywiad z oświeconym polskim mistrzem kung fu wątpię aby osoba ta wiedziała co oznacza słowo oświecony. Czytelników magazynu "Karate Kung Fu" pragnę poinformować, że w Chinach znane jest następujące powiedzenie "Nawet trzy lata ciężkiego treningu nie są tyle warte co jedna wskazówka oświeconego nauczyciela". Powiedzenie to jednoznacznie określa co rozumiemy pod pojęciem oświeconego nauczyciela.

Sztuki walki trenuję od dwudziestu lat: ćwiczyłem między innymi: jiu jitsu, wing chun (ponad pięć lat), bai mei pai (Biała Brew), ying zhou pai (Szpony Orła). Obecnie ćwiczę taiji quan, xing yi quan, yi quan oraz od ponad piętnastu lat tang lang quan. Nigdy jednak nie pragnąłem nauczyć wszystkich styli bo jakie można mieć pojęcie znając np. dwie formy danego stylu. Dlatego z rezerwą patrzę na publikacje o szkołach gdzie nauczanych jest pięć czy nawet więcej styli kung fu.

Chińska sztuka walki poza kilkoma wyjątkami jest raczej prostym systemem walki. Kung fu proste w swej mechanicznej naturze może być lepiej lub gorzej przyswojone przez każdego, bez względu na wiek i płeć. Gdzie zatem można zapoznać się z chińską sztuką walki? Odpowiedź jest prosta - oczywiście w Chinach. Podstawową trudnością ze znalezieniem tradycyjnego mistrza w Chinach jest język. Oczywiście można mieć szczęście i bez języka uda się znaleźć mistrza przy tej okazji przyda się jednak pewna doza znajomości prawdziwego kung fu aby móc ocenić czego chce uczyć nas poznany nauczyciel czy jest to tradycyjne kung fu czy też odmiana sportowa. Niestety wielu nauczycieli kung fu w Chinach próbuje uczyć białych tylko wersji sportowej. Na tej wersji bazują też głównie chińscy instruktorzy, którzy nauczają w Polsce. Być może w związku z tym w powszechnym mniemaniu pokutuje stwierdzenie, że prawdziwe centra tradycyjnego kung fu to Hongkong i Tajwan oraz, że po przejęciu Hongkongu przez Chiny centrum tradycyjnego kung fu przesunie się w stronę Zachodu wraz z migracją mistrzów. Nic bardziej błędnego; centrum tradycyjnego kung fu jest i będzie nadal w Chinach. Prawdziwe tradycyjne kung fu możemy spotkać głównie w małych wioskach nierzadko na terenach gdzie do niedawna cudzoziemcom wstęp był wzbroniony. Oczywiście, że bardzo dobrych mistrzów możemy spotkać i w wielkich aglomeracjach takich jak Pekin czy Szanghaj ale będzie to już troszeczkę inne kung fu. Od kilku lat widać zmianę nastawienia władz chińskich do nauki tradycyjnego kung fu. Powstaje coraz więcej związków promujących tradycyjne kung fu oraz nie robi się przeszkód w wyjazdach dla mistrzów, którzy pragną nauczać za granicą.

Kung fu jest praktycznym systemem walki. Aby móc prawidłowo ćwiczyć kung fu, wystarczy zrozumieć i opanować podstawy. Jednocześnie nauka kung fu może być traktowana jako forma fizycznego treningu, który zapewnia uzyskanie i zachowanie dobrej kondycji oraz poznania kilku praktycznych środków samoobrony.

Aby to osiągnąć potrzebny jest kontakt z prawdziwym nauczycielem.

Filozofia kung fu uczy, że "droga" (tao) jest przed każdym otwarta. Ale przede wszystkim trzeba zapragnąć celu. Zapragnąwszy celu trzeba wybrać środki. Wybór środków darzy umysł spokojem itd. Wybór prawidłowego mistrza będzie darzyć Twój umysł spokojem. Początkowo musimy skoncentrować się na jednej "drodze", podążanie dwoma lub trzema jednocześnie może spowodować spadek zainteresowania i zmianę celu. Taki człowiek może być nawet wszechstronny ale nigdy nie osiągnie głębi. Wybór jednej drogi jest rzeczą najistotniejszą dla stawiającego pierwsze kroki w świecie sztuk walki.

Każdy początkujący powinien pamiętać, że kung fu nie jest przyspieszonym kursem. Wielu uczniów, zarówno początkujących jak i zaawansowanych ma zupełnie fałszywe wyobrażenie o sztuce walki. Brakuje im najważniejszych podstaw dla sztuki walki samej w sobie. Tego braku nie usuną nawet po wieloletnim treningu. Do nich należą między innymi: gotowość do ciężkiego treningu, cierpliwość, systematyczność, skromność i umiejętność krytycznego spojrzenia na siebie. Stale się uczyć oznacza także zawsze mieć nauczyciela, który krytykuje i poprawia błędy. Mistrz kung fu musi być przekonywujący poprzez swoje psychiczne i fizyczne umiejętności.

Jaki więc w końcu powinien być mistrz kung fu?

Jako przykład mistrza kung fu przedstawię kilka uwag o swoim nauczycielu mistrzu Yu Tiancheng. Mistrz Yu urodził się w październiku 1937 roku i mimo, że dobiega 60 można mu tylko pozazdrościć jego sprawności fizycznej. Sifu Yu Tiancheng jest bardzo tradycyjnym mistrzem. Z reguły nie pozwala filmować się na video, najlepiej porozumiewać się z nim znając język chiński, a w szczególnych przypadkach dialekt szandoński. O umiejętnościach w kung fu mojego nauczyciela świadczy choćby fakt dużej liczby chętnych z USA, Japonii czy Korei, którzy pragną zostać jego uczniami. Nie wszystkim to się udaje. Uważam za swój wielki sukces, że mistrz Yu Tiancheng osobiście wybrał mnie na swojego ucznia. Jest to dowód na jego tradycyjne podejście do sztuk walki.

Mistrz Yu na treningu zawsze zjawia się punktualnie czysto i elegancko ubrany. Osoby, które były w Chinach rozumieją dlaczego podkreślam sposób ubierania się mojego nauczyciela. Chińczycy raczej nie dbają o wygląd zewnętrzny mimo, że starają się ubierać dobrze, ale w przypadku kiedy ubrudzą sobie koszulę potrafią w niej chodzić cały dzień. Jest to dla nich normalna rzecz, gdyż koszulę tą zmienią następnego dnia. Brat mojego mistrza sifu Yu Tianlu kiedyś podczas ćwiczenia formy podwójnej Zhai Kui wykonując niskie podcięcie ubrudził sobie spodnie od garnituru (nie przebierał się do wykonania formy) nie otrzepując się ćwiczył dalej aby następnie spokojnie wrócić do pracy. Mistrz Yu Tiancheng nigdy też nie podnosi głosu zarówno na treningu jak i w prywatnych rozmowach. Zdarzyło się tylko raz podczas naszego pobytu w Yantai, że mistrz podniósł głos. Było to podczas kolacji w restauracji brata na sali znajdowała się wycieczka prawdopodobnie z jakiegoś zakładu pracy (wszyscy uczestnicy mieli na głowach jednakowe czapeczki), która strasznie hałasowała. Praktycznie nie mogliśmy normalnie rozmawiać. W pewnym momencie mistrz Yu nie wytrzymał i głośno krzyknął. Nie zrozumiałem co, ale mogłem się domyślić, że chciał aby byli trochę ciszej. Bardzo ciekawa była reakcja mojego starszego brata (si xiong) Shi Guoyu, który zerwał się błyskawicznie z krzesła nisko opuścił barki lekko pochylił głowę, wysunął podbródek i zmrużył oczy. Jego postawa jednoznacznie świadczyła, że jeśli komuś nie podoba się uwaga jego mistrza to on bardzo szybko przywróci mu szacunek jaki powinien okazywać naszemu nauczycielowi. Tego typu reakcji wykazujących jak wielki szacunek posiada mistrz Yu wśród swoich uczniów mogłem podczas pobytu w Yantai zaobserwować wiele.

Podczas pożegnalnej kolacji dla uczczenia pobytu grupy instruktorów Polskiego Towarzystwa Kung Fu Modliszki w Yantai do stołu wraz z nami i mistrzem Yu zasiedli jego najstarsi uczniowie. Staż treningowy każdego z nich wynosił około 30 lat. Podczas tej kolacji poczuliśmy, że naprawdę mamy rodzinę w Chinach. Podczas wielu toastów i przemówień jednoznacznie każdy z przemawiających określał swój stosunek do nauczyciela i naszego stylu - Siedmiogwiezdnej Modliszki. Z tych przemówień wynikło jednoznacznie, że każdy z uczniów jest gotów oddać nawet życie za swego nauczyciela.

Czy w Polsce można nauczyć się tradycyjnego kung fu?

Oczywiście, że tak. Już od wielu lat nie trzeba wyjeżdżać z kraju na Zachód aby poznać tradycyjny styl kung fu. Uważam, że wzorem karate czy aikido dorobiliśmy się w Polsce dobrych instruktorów kung fu. Wszystkich chętnych do ćwiczenia tradycyjnego stylu kung fu namawiam do kontaktu z grupami zrzeszonymi w Polskiej Unii Tradycyjnych Sztuk Walki. Tylko kontakt z dobrą i rzetelną organizacją gwarantuje naukę prawdziwego kung fu.

Wielu uczniów widzi w kung fu tylko formy i techniki, jednak nauka kung fu nie jest przyśpieszonym kursem. Kung fu to nie tylko formy, techniki czy realna walka ale również szacunek dla tradycji, szkoły mistrza, braci i sióstr kung fu, szacunek dla całej rodziny kung fu. Na uczniu, który wykonał tradycyjny pokłon kou tou przy przyjęciu go na ucznia spada obowiązek opieki nad mistrzem ale taki sam obowiązek spada również na mistrza, który musi dbać i opiekować się swoimi uczniami.

Jak poznać prawdziwego mistrza kung fu, kilka praktycznych uwag:
  • Sprawdź kto jest założycielem stylu, który ćwiczysz. Czy żyje mistrz twojego nauczyciela. Do której generacji mistrzów systemu można go zaliczyć. Mistrz nie może być spadkobiercą trzeciej generacji jeśli styl liczy sobie np. 300 lat.
  • Jak długo twój nauczyciel naucza tego stylu i gdzie rozpoczął naukę.
  • Czy nauczyciel twojego nauczyciela odwiedza waszą sekcję celem prowadzenia zajęć.
  • Jak tradycyjny jest twój nauczyciel. Jakie są jego korzenie. Jak zapatruje się na tradycyjne kung fu.
  • Czy uczniowie preferują podejście tradycyjne czy sportowe.
  • Jak dobrzy technicznie są zaawansowani uczniowie twojego nauczyciela. Dobry zaawansowany uczeń jest w 60% odzwierciedleniem umiejętności mistrza, który go uczył.

Artykuł został opublikowany w czasopiśmie "Kung Fu - Karate" nr 3 (24) 1997.

Powrót do spisu treści


Magia słów

TRENING TRADYCYJNY
Tomasz Twardowski

wilczeklang@yahoo.com

Słowo trening tradycyjny stało się integralna częścią wszelkich możliwych plakatów informujących o naborach do sekcji kung fu, jak też również umieszcza się to we wszelkich artykułach opisujących daną sekcje czy jej "mistrza". Cóż takiego magicznego jest w tych dwóch słowach? I co może bardziej ważne, jak też są one rozumiane?

Niestety rozumienie tych dwóch słów (zarówno w Europie jak i Ameryce) jest w 99% błędne. Dla większości entuzjastów czy sympatyków kung fu trening tradycyjny oznacza prawie, że dryl typu wojskowego dla stada osób ubranego w jednakowe chińskie stroiki przypominające nieco swoim wyglądem piżamki. Wszyscy wykonują te same ćwiczenia w tym samym czasie, a pot się leje po ścianach, spóźniający się karani są staniem w mabu lub olbrzymią liczbą pompek itd.. W dodatku na taką "piżamkę" wpierw trzeba zasłużyć :).

I tu pojawia się problem, tak oto opisany trening można w Chinach spotkać wyłącznie w ośrodkach zajmujących się nauczaniem sportowego wushu oraz na południu Chin gdzie powstały wielkie szkoły z internatami dla dzieci, gdzie w większości przypadków uczy się również prawie tylko form na bazie sportowego wushu.

Jeżeli chodzi o strój, to fascynacje zasłużeniem sobie na taka "piżamkę", można porównać do fascynacji małych Chińczyków w Pekinie, chcących zasłużyć na strój do taekwoondo:). Taekwoondo jest bardzo popularne w Pekinie i można śmiało założyć że liczbą entuzjastów tegoż znacznie przewyższa liczbę osób ćwiczących tradycyjne kung fu. Dzieciaki które już zasłużyły na stroik są niesamowicie z niego dumne i wybiegając w nim na podwórko, stają się obiektem autentycznej zazdrości rówieśników. Instruktorzy taekwoondo prywatnie wcale nie ukrywają, że jest to jeden z ważnych czynników ich sukcesu :).

Jak zatem wygląda trening tradycyjny w Chinach? Przede wszystkim odbywa się przeważnie w małych grupach przez cały rok na zewnątrz niezależnie od pogody (no chyba, że pada deszcz). Ćwiczy się głównie w parkach lub też na terenach campusów uniwersyteckich, czy po prostu na jakiś skwerku. Aktualnie również wielu mistrzów zrezygnowało ze zwyczaju uczenia wcześnie rano ponieważ ludzie pracują i uczą oni wieczorami albo w weekendy, ale często już nie wcześnie rano, tylko o godzinie 9 czy 10:). Strój jest dowolny, ludzie przychodzą często wprost z pracy i ćwiczą w tym w czym przyszli. Nie ma takich samych strojów, sztywnych rytuałów, bicia co chwilę pokłonów itd.

Trening rozpoczyna się o danej godzinie, lecz ludzie zjeżdżający mają prawo się spóźnić i nikt ich za to nie będzie karał. Ćwiczenia czasami rozpoczyna się wspólnie np. staniem w pozycjach (zhang zhuang), seriami kopnięć itp. Ale większość czasu ćwiczy się indywidualnie. Nie ma ćwiczeń ogólnorozwojowych jak biegi czy pompki, jest krótka rozgrzewka i czasami niektórzy mistrzowie nie uczą nawet ćwiczeń rozciągających uważając, że rozciąga się poprzez dynamiczny trening kopnięć.

Intensywność ćwiczeń zależy od samych ćwiczących. Większość czasu spędzają oni na powtarzaniu elementów technicznych, form czy to sami czy z partnerem, mistrz w tym samym czasie przechadza się miedzy nimi i daje wskazówki, pokazuje zastosowania czy też czasami pokazuje nowe techniki lub woła wszystkich po kolei każąc sobie demonstrować formy czy poszczególne ich elementy.

Na czym polega więc trening tradycyjny? Trening tradycyjny kładzie nacisk na ucznia. Chińskie przysłowie mówi, że: "nauczyciel otwiera przed Tobą drzwi, ale przejść przez nie musisz już sam". Chiński nauczyciel tradycyjny nie przejmuje się tym, że ktoś się obija na treningach, po prostu nie uczy go nic nowego:). Uczeń musi sam zdawać sobie sprawę co chcę osiągnąć, nikt nie prowadzi go za rączkę i podaje wszystko "na tacy". Każdy postęp osiąga się ciężką pracą. Nauczyciele nie tłumaczą wszystkiego szczegółowo, dają pobieżne wytyczne i czekają aż uczeń sam wpadnie na to czego brakuje i zacznie zadawać właściwe pytania, wtedy go korygują. Uważają, że powtarzanie co chwilę co jest źle, rozleniwia ucznia który i tak tego później nie pamięta. Zamiast mówić po prostu zademonstrują to jeszcze raz i to od zdolności ucznia zależy czy się on zorientuje co robi źle. Taka metoda nauki powoduje iż każdy wyuczony w ten sposób element pamięta się do końca życia.

Nauczyciele z pokolenia mistrzów urodzonych przed II wojną światową opowiadają zawsze o swoich treningach, że mistrz pokazywał tylko parę razy (często jedynie 3) i w ten sposób mógł wyłonić najzdolniejszych uczniów, których potem uczył więcej i lepiej. Chcąc ćwiczyć tradycyjnie, szczególnie w Chinach musimy więc pamiętać o tych zasadach którymi kierują się nauczyciele, aby nie popaść w pułapkę samozachwytu: "jaki ja jestem już dobry" tylko zastanowić się czy na pewno robię to dobrze, a może nauczyciel czeka na to kiedy się sam zorientuję, że robię to kompletnie źle.


Tomasz Twardowski, lat 29, ćwiczy sztuki walki od 14 roku życia, od ponad dwóch lat mieszka w Pekinie i trenuje baguazhang.

Powrót do spisu treści


Magia słów

QI
Tomasz Twardowski

wilczeklang@yahoo.com

Słowo Qi (Chi) pojawia się niemal w każdym artykule czy książce na temat kung fu na całym świecie. Słowem tym są przesiąknięte również chińskie książki o medycynie naturalnej i filozofii przez minimum ostanie tysiąc lat. Czymże jest Qi? Dlaczego jest ono tak ważnym, tak często używanym słowem. Należy to rozpatrzyć z dwóch punktów widzenia: kultury chińskiej i popularności kung fu na Zachodzie.

Z punktu widzenia kultury chińskiej w medycynie i filozofii Qi jest rodzajem siły życiowej, z którą rodzi się człowiek i gdy się ona wyczerpuje to umiera. W przeszłości chińscy lekarze tłumaczyli tak nagłe bezobjawowe (z ich ówczesnego punktu widzenia bezobjawowe) zgony. Aby więc przedłużyć swoje życie należy Qi niejako ładować i gromadzić, a jednocześnie pozwolić jej bez zatorów przepływać po całym organizmie. W celu osiągnięcia tegoż stworzono system ćwiczeń zwany qigong, który z czasem ewoluował i aktualnie możemy spotkać wiele szkół i odmian qigongu. Takie pojęcie Qi było i jest mocno zakorzenione w medycynie i filozofii chińskiej.

W sztukach walki Qi utożsamiane było z poziomem umiejętności użycia siły całego ciała do uderzenia. Qi miała spływać z całego ciała i kumulować, aby przekazać całą energię kończynie która zostanie użyta do zadania ciosu. Jednocześnie nie chodziło o użycie siły mięśni jako takich (maksymalnego ich napięcia), ale użycia właśnie siły Qi, która to zdolność do manifestowania tej siły osiągana po wielu latach ciężkich ćwiczeń. Ciało działać miało jak całość z KUA (pas biodrowy plus dolna część talii), jako elementem zarządzającym tym ruchem. Jako takie rozumiane Qi było często powiązane ze słowami jak: fa li, fa jing, jing, peng jing, które oznaczały manifestacje tej energii.

Te dwie definicje pojęć działały niejako obok siebie, czasami działając na wspólnych płaszczyznach, czasami wręcz się wykluczając: manifestacja energii np. oznacza teoretycznie jej utratę, a więc co za tym idzie śmierć.

Należy być może podkreślić, że większość mistrzów sztuk walki w historii to raczej ludzie niepiśmienni i mogli o tym nie wiedzieć :). Mówiąc bez żartów jest faktem historycznym, że większość książek o sztukach walki w przeszłości w Chinach, nie została napisana tylko podyktowana. Aktualnie często ten temat pomija się milczeniem, uważając to za zła reklamę stylu. Obecnie rozmawiając ze starymi mistrzami w Pekinie, można często od nich usłyszeć bez żadnego wstydu z ich strony, że ich mistrzowie byli niepiśmienni! Często oni sami skończyli jednie podstawówkę, z drugiej strony można oczywiście spotkać osoby świetnie wykształcone, ale patrząc historycznie to takich była raczej mniejszość. I tu pojawia się problem, który wiąże się z pojęciem Qi. Otóż analizując użycie słowa Qi w książkach klasycznych czy wypowiedziach wciąż żyjących (oby żyli jak najdłużej!!!) mistrzów starej generacji, słowo Qi było i jest często używane, aby "ukryć niewiedzę".

Prosty przykład, mistrz odpowiada na pytania ucznia i jest nimi naprawdę znudzony i zmęczony rzuca więc proste stwierdzenie: bo tak działa Qi i sukces, uczeń od razu przestaje pytać, przyjmuje to do wiadomości i jest spokój.

W przeszłości chińscy mistrzowie nie znali podstaw fizyki (wielu do dzisiaj nie zna) i prosta zasadę dzwigni prostej tłumaczyli fenomenem Qi, to samo dotyczyło medycyny chińskiej.

Należy wiedzieć też o tym że w chińskiej społeczności mistrzowie sztuk walki mieścili się raczej na dole drabiny społecznej i nie cieszyli się jakoś specjalnym poważaniem. W większości pochodzący z biednych rodzin upatrywali trening kung fu, jako szanse na wejście do biznesu konwojowania kupców (w czym specjalizowało się większość mistrzów) lub też ćwiczyli w celu ochrony swej wioski. Słowo Qi stanowiło dla nich wygodną metodą ukrycia swojej ignorancji w zakresie rozumienia umiejętności, które sami prezentowali.

Współcześnie w Japonii prowadzono wiele badań nad fenomenem Qi prosząc do pomocy w eksperymentach mistrzów sztuk walki (przeważnie stylów wewnętrznych). Na podstawie tych badań stwierdzono, że Qi to nic innego jak właściwe użycie ciała (jego mięśni, ścięgien i kości) w celu wykonania danego ruchu czy uderzenia. Można tu się posłużyć prostym przykładem: większość z nas aby złapać i podnieść np. szklankę napina odruchowo mięsień bicepsu, który to w tym ruchu jest całkowicie zbędny.

Dlatego też powtarzane często na treningach stylów wewnętrznych sformułowanie, że należy się rozluźnić nie oznacza całkowitego luzu, ale właściwego użycia tylko tych mięśni, które są do wykonania tegoż ruchu niezbędne.

Na Zachodzie Qi stało się słowem modnym, fajnie jest go użyć, najlepiej dużo o nim opowiadać swoim uczniom, którzy z wypiekami na twarzy słuchają o dziwnej, magicznej energii. Aktualnie w USA pojawiło się mnóstwo oszustów, którzy twierdzą, że są w stanie nauczyć użycia Qi na odległość, ale żeby się tego uczyć czy nawet zobaczyć, trzeba najpierw wyłożyć na stół dość pokaźną sumkę w dolarach. W internecie można czasami trafić na listy od oszukanych przez nich naiwnych, którzy to opowiadają, że "mistrz" zrezygnował z nauki czy pokazu twierdząc, że ich negatywna energia blokuje jego energię i że nie są oni w stanie się tego nauczyć (ale pieniędzy jakoś nie oddał :)).

Trzeba podkreślić, że Qi stało się również elementem filozofii różnych ruchów wegetariańskich czy szukających korzeni w chińskiej kosmologii czy filozofii. Upatrują oni starożytnych Chińczyków jako najmądrzejszych i najwspanialszych ludzi jacy stąpali po ziemi starając się żyć według ich zasad. Tego rodzaju ludzi nazywa się często w Chinach jajkiem (z zewnątrz biały w środku żółty:)) i czasami można zobaczyć takie przypadki jak ten, gdzie nawiedzony obcokrajowiec pytał jak ma żyć zgodnie z Qi, a mistrz mu tłumaczył, że nie bardzo rozumie o co mu chodzi, najważniejsze żeby zdrowy był i miał pieniądze na codzienne życie :).

Niestety takie pojmowanie sprawy przez cudzoziemców powoduje że nawet najwięksi mistrzowie wyjeżdżając na seminaria na Zachodzie są zasypywani pytaniami jak powyższe lub pytaniami o zaawansowane, tajemne techniki i niewiele osób zdaje sobie w ogóle sprawę, że prezentowane umiejętności osiąga się przez żmudne wykonywanie latami nudnych i często bolesnych ćwiczeń. Nawet słysząc takie wyjaśnienie mistrza o pochodzenie jego siły nie wierzą w nie, myśląc że tak naprawdę to on coś ukrywa i nie chce tego nauczyć.

Szczególnie jest to często spotykane wśród osób ćwiczących dla "zdrowia", którzy trening dla zdrowia rozumieją jako łatwy, prosty i niemęczący, dający natomiast fenomenalne rezultaty. Zabawne jest to, że zgodnie z badania prowadzonymi przez Japończyków (wspominanymi powyżej) osoby ćwiczące realne kung fu, a nie dla zdrowia, cieszyły się znacznie lepszym wynikami zdrowotnymi. Może również zdziwi co niektórych fakt, że zdarza się iż tradycyjni mistrzowie ze starego pokolenia w Chinach, odmawiają uczenia stylów wewnętrznych co poniektórych miłośników zdrowia, argumentując to właśnie tym, że nie są oni wystarczająco zdrowi aby ten styl ćwiczyć :).


Tomasz Twardowski, lat 29, ćwiczy sztuki walki od 14 roku życia, od ponad dwóch lat mieszka w Pekinie i trenuje baguazhang.

Powrót do spisu treści


Magia słów

SPARING
Tomasz Twardowski

wilczeklang@yahoo.com

Każdy ćwiczący kung fu na pewno zetknął się z zarzutami ze strony osób ćwiczących inne style o sens ćwiczenia form, jeżeli potem sparuje się tak samo jak w kickboxingu czy thaiboxingu i bynajmniej nie widać, że da się te formy gdzieś zastosować. Pojawiają się wtedy argumenty obronne w stylu o zachowaniu tradycji, ćwiczeniu podstaw itp., które bynajmniej nie przekonują wątpiących.

Zastanówmy się więc czy "wątpiący" nie mają jednak racji....
Czymże jest sparing? Co ma wspólnego z prawdziwą walka czy sztuką walki jaką powinno być kung fu?

W większości sekcji sparing to po prostu rozdanie rękawic i innych tego typu akcesoriów i okładanie się po "mordach". Co w ten sposób można trenować? Odwagę, aby rzucić się w wir walki i "nie ważne czy dostanę czy nie, ale mu przylutuję". Czy może jak niektórzy twierdzą obicie, które jest niezbędne, aby być doświadczonym fighterem?

Jaki jest sens takiego sparingu? Jaki jest jego sens poza fizycznym wyżyciem się? Jak to ma pomóc w treningu kung fu?

Niestety powiedzmy sobie szczerze tego rodzaju sparing bynajmniej w treningu kung fu nie pomaga, a może jeszcze przeszkadzać. Dlaczego? Przeanalizujmy to od początku.

Punkt pierwszy: ochraniacze, używane w 99,9% sekcji kung fu. Co one tak naprawdę robią z psychiką walczących? Powstaje w mózgu brak racjonalnego strachu, "co tam dostanę, ale mu oddam". Można również usłyszeć mnóstwo teorii, że należy umieć przyjmować ciosy, że w każdej walce zawsze się dostanie itd. Skutek skutków walczący skupia się więcej na ataku niż na obronie w myśl zasady, że suma trafień przemówi na jego korzyść. I gdzie tu trening do walki ulicznej? Radosne stwierdzania w stylu przyjąć i oddać nie mają nic wspólnego z duchem ani strategią kung fu jako taką. Słysząc takie sformułowania założyciele poszczególnych styli przewracają się pewnie w grobach. Podczas sparingu w ochraniaczach możemy sobie to przyjąć, ale czy na pewno przyjmiemy taki cios na ulicy? Czy przyjmiemy bez efektu jeden "niezauważony cios" od kogoś kto jest np. 40 kilo cięższy? Zapominając o obronie, zapominamy o zasadzie z walki realnej, że nie dostać żadnego ciosu to także wygrać! Idąc po prostu na wymianę podczas walki ulicznej, nie wiemy tak dokładnie co się stanie i co będzie jak dostaniem w oko, gardło czy krocze lub małym nożem, który był dobrze ukryty w dłoni. Brak reakcji obronnych i stosowania strategii walki plus przyzwyczajenia ze sparingu w sekcji mogą dać fatalny skutek podczas spotkania z ulicznym zabijaką. I przypomnieć tu też należy przyzwyczajenia wniesione z blokowania np. rękawicami, co w przypadku ich braku w walce skończy się co najmniej połamaniem palców, jak i nie nadgarstków.

Punkt drugi: zasady. Co tak naprawdę łączy UFC, Vale Tudo, K 1, boks, chińskie sanda, thaiboxing czy pchające dłonie, a różni od prawdziwej walki? Są to zasady!!! Nawet wymieniane przed chwilą turnieje jak UFC czy Vale Tudo są po prostu bardzo brutalnym sportem (organizatorzy UFC starają się od jakiegoś czasu w USA otrzymać licencje sportową). Jeżeli ktoś nie wierzy niech wejdzie na oficjalna stronę internetową UFC i przeczyta cała listę zasad według, których toczoną mają być walki np.: zakaz uderzeń w krocze, gardło, oczy, punktu witalne, ale co dziwniejsze zakaz zadawania uderzeń i kopnięć, jeżeli nie jest się na tym samym poziomie, tzn. nie wolno na przykład kopnąć osoby która klęczy lub leży, jeżeli się samemu stoi. Jak się to ma do prawdziwej walki?

Sparując według zasad nabieramy pewnych przyzwyczajeń i niech nikt nie będzie naiwny myśląc, że nagle cudownie w momencie zagrożenia, w ułamku sekundy jest w stanie zrobić coś do czego nie jest przyzwyczajony. Po prostu w walce ulicznej dalej będzie się rzucał na przeciwnika i walił go po głowie zapominając, że jeden dobry cios w punkt witalny np. krocze mógłby tą walkę zakończyć. Sparingi według zasad, w ochraniaczach powodują kreowanie wręcz nienaturalnych technik jak np. radosne kopanie w głowę kopnięciem okrężnym, bardzo ładnie wyglądające na filmach i różnego typu pokazach, ale bardzo łatwe do zauważenia i odsłaniające zupełnie kroczę (autor miał przyjemność widzieć zakochanych w tym kopnięciu obcokrajowców, którzy osuwali się na ziemię z nieprzyjemnym piskiem, przyciskając tzw. "klejnoty rodowe" po próbie zaatakowani nim jakiegoś z mistrzów tradycyjnych). Cytując jednego z mistrzów tradycyjnych: "użycie tego kopnięcia w realnej walce, to proszenie się o śmierć".

Jak działają zasady na przyzwyczajenia możemy najlepiej zobaczyć na przykładach, np. paru znanych zawodników z UFC usiłowało startować w turnieju K 1 (oparty na zasadach zbliżonych do thaiboxingu) i skończyło się to dla nich tragicznie, dalej np. reprezentacja chińskiej sandy walcząc w Tailandii zgodziła się na zasady Tajów i przegrali sromotnie lub też wystarczy posparować trochę z praktykami karate kyokushinkai i zacząć zadawać ciosy rękami w głowę i można zobaczyć konsternację przeciwnika.

Punkt trzeci: psychika. W prawdziwej walce jednym z najważniejszych elementów jest psychika, to ona może zadecydowanie o wygranej lub porażce. Wyobraźmy sobie, że walczymy z osobą pozbawioną wszelkich wyrzutów sumienia względem tego co może się stać albo zbyt głupią żeby w danej chwili o tym myśleć, najpierw coś zrobi, a później się zastanowi co dalej (przykłady takich osób można spotkać w kronikach policyjnych, TV lub na łamach prasy o bestialskich, bezrozumnych morderstwach). I co teraz? Na co dzień przyzwyczajeni do sparingów w przyjacielskich warunkach (np. "jak się wywrócę, to poczekają aż się podniosę") jak możemy stawić czoło bestii?! Pamiętać należy że walka realna jest krótka, trwa często tylko kilkanaście sekund, później to już może się najwyżej odbywać katowanie przegranego...

Punkt czwarty: dystans. W sparingach dystans jest zawsze stosunkowo odległy, widzimy dobrze przeciwnika, stoimy sobie z garda przygotowaną i widzimy jak nadchodzi. Czy tak wygląda prawdziwa walka? Bynajmniej! Walki uliczne zaczynają się przeważnie w odległości 0,5 do 1 metra. Jest to szybki atak mający za zadanie powalić na ziemię. Jak wielu sparujących zaczyna w takich warunkach? Przeważnie ganiają się po całej sali, brak uników na boki, jedynie tył, przód, tył, przód itd.

Punkt piąty: czas. Ja już wspomniano walka realna jest bardzo krótka, rozgrywa się w paru sekundach. Sparingi tymczasem trwają po parę minut, potem zmiana partnerów, co w ten sposób trenujemy? Na pewno kondycję do walk sportowych, ale gdzie to się przekłada na realna walkę? Odruchowe oszczędzanie siły na dalsze minuty to dobre dla treningu pod zawody, ale gdzie to użyć na ulicy?

Skąd się wzięły te wszystkie przyzwyczajenia sparingowe? Przypuszczalnie z treningu boksu, który to trenowany jest szeroko na Zachodzie. A wszystkie te zasady i ograniczenia powodują, że nijak ma się to treningu tradycyjnego kung fu.

Tradycyjny trening sztuki walki opiera się przede wszystkim na reakcji. W przypadku nagłego ataku ma być ona natychmiastowa, bez zastanawiania się i co najważniejsze właściwie dobrana. Wyrobienie sobie takich odruchów zabiera lata i dlatego właśnie trening kung fu jest taki trudny.

Właśnie formy i ćwiczenia podstawowe mają za zadanie wyrobić reakcję, odruchy i właściwą pracę ciała. Ciało musi pracować jako całość, by móc wykorzystać jego energię. Jest to długi proces i można go łatwo zniszczyć choćby przez bezsensowne szarpane sparingi, podczas których używa się kickboxingu. Jak łatwo jest zauważyć, uderzenia stosowane w kung fu różnią się raczej od typowo bokserskich, jaki jest więc sens uderzać jak bokserzy w sparingach?

Jak wiele osób na Zachodzie potrafi przyjąć i użyć energię otrzymanego uderzenia tak, by samemu wyprowadzić cios wykorzystując właśnie otrzymana siłę (energię)? Obawiać się należy, że to pytanie retoryczne....

Należałoby tu podkreślić, że celem te artykułu nie jest bynajmniej zniechęcenie lub negowanie sparingu. Neguję się tu sparing bezrozumny, nie dający żadnych efektów treningowych poza zwierzęcym wyżyciem się.

Kung fu jest sztuką walki, a żeby trenować walkę, trzeba wyćwiczyć sobie wpierw reakcje właściwe względem zagrożenia (ataku). Zbyt wiele osób używa tak zwanych kwiatowych technik (z języka chińskiego), które świetnie się prezentują, ale po co właściwie tak sobie życie utrudniać. Każda użyta technika powinna być jak najprostsza i jak najefektywniejsza. Komplikujemy ją w reakcji na działania przeciwnika, ale gdy on tego nie umie zrobić, to po co my mamy tracić energię?

Dlatego ważne są ćwiczenia z partnerem. Najpierw typu formy, a później tak zwane wolne (wszystkie typy ataków dozwolone), ale wykonywane na odpowiedniej szybkości (w zależności od zaawansowania ćwiczących) i bez manifestowania siły (energii) uderzenia.

Dopiero po tym można przejść do treningu typu sparing, ale też należy zachować ostrożność ze względu na możliwość uszkodzeń (wszystkie typy ataków dozwolone). Świetną metodą treningową jest ubranie ochraniaczy jedynie przez jednego z ćwiczących, które mają za zadanie chronić jego punkty witalne, w tym przypadku osoba ubierająca ochraniacze, ma za zadanie atakować dowolnie jak jej się podoba, zaś przeciwnik ma za zadanie trenować zadawanie ciosów np. w kroczę z różnych kątów i pozycji. Dobrze też jest zaczynać walkę twarzą w twarz bez żadnej gardy. Jest to tak zwany sparing zadaniowy.

Taki sparing stwarza możliwość wyrobienia sobie odruchów potrzebnych do prawdziwej walki, a jednocześnie skłania ćwiczącego do obrony własnej (brak ochraniaczy). Pamiętać jedynie należy, że partner nie jest workiem treningowym i nie wolno na nim trenować siły swoich ciosów!!! Do tego służą worki treningowe oraz zupełnie już prawie zapomniane manekiny. Manekiny stanowią świetny element treningowy ze względu na kończyny dzięki, którym nasze ćwiczenia nabierają większego sensu.

Kolejnym zapomnianym elementem są uderzenia w kończyny. Dążenie ze wszelką cenę do trafienia w głowę powoduje, iż łatwo możemy sami "zarobić". W strategii kung fu do walki realnej należy najpierw te kończyny "wyłączyć", potem jak już nam nie zagrażają można zadać ciosy właściwe.

Trenując tradycyjne kung fu pamiętajmy, że kung fu ma swoje zasady i strategie walki, różnią się one znacznie od kickboxingu czy thaiboxingu. Jeżeli trenujemy w sekcji, gdzie tych różnic się nie dostrzega, a strategii nie uczy, może należy zastanowić się nad zmianą tej sekcji...

Nie może być tak jak widzi się to często na Zachodzie, że tzw. praktycy tradycyjnego kung fu pogardzają otwarcie sportowym wu shu, ale tak na prawdę to trenują dokładnie tak samo, jak pogardzani przez nich sportowcy tzw. formy jako ćwiczenia aerobowe i sparingi przypominające kickboxing czy thaiboxing.

Wciąż wątpiący po przeczytaniu tego artykułu niech spróbują sobie przypomnieć jak wiele historii słyszeli, jak wieloletni praktyk kung fu oberwał od pijaczka na ulicy albo jeden czy drugi mistrz nie mógł sobie poradzić ze zwykłym zabijaką ulicznym. Może warto jednak przyjrzeć się ich "tradycyjnym" metodą treningowym...


Tomasz Twardowski, lat 29, ćwiczy sztuki walki od 14 roku życia, od ponad dwóch lat mieszka w Pekinie i trenuje baguazhang.

Powrót do spisu treści


MISTRZ HOWARD CHOY W KRAKOWIE
MARZEC 2002
Konrad Dynarowicz

kdynarowicz@linart.pl

(Artykuł jest moją osobistą relacją z warsztatów stylu Yang Taijiquan z Mistrzem Howardem Choyem)

"Nie można zapomnieć gdzie wypiło się pierwszy łyk wody w życiu".
Stare chińskie przysłowie

Mistrz Howard Choy (Cai Hong) rozpoczynając warsztaty stylu Yang Taijiquan powiedział, że: "Dzięki świadomości energii wewnętrznej qi w naszym ciele możemy być świadomi qi w naszym otoczeniu. Ćwicząc Taijiquan i qigong można wzmocnić własne ciało i energię wewnętrzną" (1).

Mistrz Howard Choy jest australijskim architektem od lat stosującym zasady feng shui, chińskiej geomancji, w swojej pracy. Jest przedstawicielem tradycyjnej szkoły feng shui - szkoły kompasu. Jego nauczycielami są mistrz Ren Zhilin i profesor Wang Yude. Mistrz Choy mówi a także pisze też w swoich książkach (2), że na qi ludzkiego organizmu wpływa zarówno ziemskie qi jak i qi nieba, postrzega więc człowieka jako część natury. Nie powinien więc dziwić fakt, że od wielu lat ćwiczy Taijiquan (style Yang i Chen), qigong (system Luohan qigong) oraz Choy Lee Fut kung-fu. Będąc uczniem mistrza Yang Souchung, spadkobiercy stylu Yang Taijiquan, mistrza Chen Xiaowang, spadkobiercy stylu Chen Taijiquan oraz mistrza Chan Yongfa, spadkobiercy stylu Choy Lee Fut, miał możliwość "czerpania wody ze źródła" (3). Znamiennym dla postrzegania świata przez Howarda Choya jest tytuł jednej z jego książek: "Qigong czyli feng shui dla ludzkiego ciała" (Howard Choy, "Qigong. Feng Shui for the body")(2). Howard Choy przebywał w Krakowie przez kilka dni na początku marca 2002 roku. Pomiędzy 2 a 5 marca przeprowadził 4 dniowe seminarium na temat podstaw oraz zaawansowanych metod feng shui. Organizatorem tych zajęć była Lidia Szarek, jedna z polskich uczennic feng shui mistrza Choya. Natomiast 6 i 7 marca na zaproszenie sifu Grzegorza Ciembroniewicza (Choy Lee Fut kung-fu) poprowadził warsztaty na temat stylu Yang Taijiquan. (W tym momencie chciałbym podziękować sifu G. Ciembroniewiczowi za zaproszenie). Tematem warsztatów była korekta krótkiej 39-ruchowej formy Yang Taijiquan stworzonej przez Howarda Choya na bazie 108-ruchowej tradycyjnej formy a także korekta formy z szablą stylu Yang.

Howard Choy był w Polsce po raz czwarty od roku 1992. Dla mnie było to pierwsze po 10 - ciu latach spotkanie z mistrzem któremu wiele zawdzięczam jeśli chodzi o zrozumienie Taijiquan. W swojej drodze poszukuję manifestacji zasad Taijiquan w ruchach form. Ćwicząc zawsze staram się zadawać podstawowe pytania i kłaść nacisk na podstawowe ćwiczenia (4). To co usłyszałem od mistrza Choya i zobaczyłem w jego ruchach jest bliskie moim przemyśleniom.

A oto co mówił mistrz Choy: "Dla właściwego ćwiczenia Taijiquan najważniejszą rzeczą jest zachowanie właściwej postawy ciała, właściwe oddychanie i właściwa intencja umysłu. Dzięki zachowaniu właściwej struktury ciała możemy wzmacniać naszą energię wewnętrzną qi, jak i powodować, że krąży ona w naszym ciele we właściwy sposób"(5). Wielu ćwiczących Taijiquan ignoruje przyjmowanie właściwej postawy ciała czyli fizyczny aspekt ćwiczenia. Nie doceniają również rozluźnienia. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku powoduje to, że postępy w treningu osiągane będą o wiele trudniej. A przecież perfekcja zarówno w wykonywaniu ruchu jak i przyjmowaniu właściwej postawy ma swoje źródło w realizowaniu podstawowych zasad Taijiquan.

"Z Wuji powstaje Taiji a z Taiji dziesięć tysięcy przemian i transformacji"(6). Cytując to klasyczne opisanie zasady yin-yang mistrz Choy stwierdził, żepozwala ona uzmysłowić sobie, że Taijiquan jest wspaniałą sztuką walki, ponieważ zawiera w sobie niezliczoną ilość możliwości reagowania na działanie przeciwnika.

"W moim przekonaniu Taiji jest dla każdego z nas osobistą drogą"(7). "Jeśli osiągniesz odpowiedni poziom nauczyciel może pracować z Tobą indywidualnie"(8).
"Proces (droga) jest o wiele ważniejszy od rezultatu"(9). Oczywiście, nikt nie zrobi tego za nas ani też nie odbędzie się to bez żmudnego i długiego treningu w którym nauczyciel pilnuje abyśmy nie zeszli zbyt daleko z drogi. Dość często zdarza się, iż uczniowie oczekują zbyt szybkich rezultatów i rezygnują nie doszedłszy nawet do połowy drogi.

"Taijiquan to naturalne ruchy, często ćwiczący starają się je nadmiernie komplikować" (10). Ludzie mają tendencję do komplikowania prostych rzeczy. Sądzą, że proste rzeczy nie są wiele warte, dlatego je komplikują. Jeśli zrozumie się, że ruchy i postawy są "pojazdem" dla qi, to stanie się jasnym, iż rzeczywistym kluczem do mistrzostwa jest powrót do podstaw.

Jak już wspomniałem tematem warsztatów była przede wszystkim korekta postaw i ruchów a także dokładne ich wyjaśnienie. Były to krótkie ale wyjątkowo cenne dla mnie chwile. Myślę, że to dzięki drodze, jaką dotąd pokonałem mogłem tak wiele wynieść z treningu, który dotyczył tego co naprawdę ważne czyli podstaw.

"Kiedy uczeń jest gotowy pojawia się nauczyciel".
Stare chińskie przysłowie

PS. Mówiąc o chwilach spędzonych z mistrzem Chen Xiaowangiem Howard Choy wspominał, iż oprócz korekty postaw, ruchów oraz ćwiczenia form najbardziej cenną częścią treningu było oglądanie filmów i zdjęć innych mistrzów połączone z rozważaniami na temat właściwej i niewłaściwej postawy, dobrego i złego wykonania ruchu a także zadawania pytań: "Dlaczego ruchy wykonywane są w ten sposób?" oraz "Jak w tych ruchach wyrażają się podstawowe zasady Taiji?".

Przypisy:
(1), (5), (6), (7), (8), (9), (10) - wypowiedzi mistrza Howarda Choya zanotowane podczas treningu oraz osobistej rozmowy.
(2) - Howard Choy, Belinda Henwood - "Feng Shui. How to create harmony and balance in your living and working enviroment", Lansdowne 1997.
Howard Choy, Belinda Henwood - "Feng Shui", MacMillan 1998.
Howard Choy - "Qigong. Feng Shui for the body", MacMillan 1998.
(3) - powiedzenie kung-fu.
(4) - Konrad Dynarowicz - "Poszukiwanie własnej drogi", Samuraj 11(43)01.

Powrót do spisu treści


Feng Shui

HARMONIA OTOCZENIA - JEDNA Z DRÓG DO RÓWNOWAGI QI CIAŁA
Lidia Szarek

biuro@fengshui.biz.pl
www.fengshui.biz.pl

Sztuki walki uprawiane są w wielu różnych formach i w różnych celach: dla jednych są to ćwiczenia mające na celu poprawę kondycji, dla innych jest to czysty sport, fascynacja, dla jeszcze innych jest to sposób na życie o głębokim podłożu filozoficznym... Można tak wymieniać jeszcze wiele powodów, bo każdy ćwiczący ma swój własny. Jedno natomiast jest wspólne dla wszystkich: ćwiczenia te nie są bez znaczenia dla zdrowia. Mają na celu utrzymanie organizmu w jak najlepszej kondycji - no bo jak tu "stanąć do walki" wątłym, chorowitym, słabym?

Stare popularne porzekadło "w zdrowym ciele - zdrowy duch" mówi, że dobra kondycja wpływa na dobre samopoczucie psychiczne człowieka.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nasze dobre samopoczucie zależy również od innych czynników jak np. zdrowe odżywianie, genetyczne predyspozycje do bycia zdrowym, umiejętność cieszenia się a także wpływ środowiska, w którym żyjemy, mieszkamy, pracujemy. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, jak silny wpływ na nas ma otaczająca nas przestrzeń. Oprócz tego, że może poprawić lub pogorszyć nasze samopoczucie, wpływa na nasze zdrowie i na każdą dziedzinę naszego życia.

Od zarania dziejów ludzie obserwowali swoje otoczenie by przetrwać, by się ochronić, by zdobywać. Byli tacy, którzy z biegiem czasu zbierali te obserwacje, analizowali je i opracowali złożony, perfekcyjny system mający na celu takie kształtowanie otoczenia by zapewniało ono ochronę, bezpieczeństwo, komfort, by pozwalało efektywnie wypocząć, by inspirowało, by wspierało, by pozwalało zachować jak najwięcej energii własnej i pozwalało czerpać tę energię ze środowiska. System ten powszechnie znamy pod nazwą feng shui.

Howard Choy
Mistrz feng shui, architekt Howard Choy.
Kraków, marzec 2002.
Fot. Foto Atelier A. Szarek.

Feng shui jest sztuką i nauką rozpoznawania i aranżacji przestrzeni, pochodzącą jeszcze ze starożytnych Chin. Jednak upływ czasu i zmiany zachodzące w otaczającym świecie nie kwalifikują feng shui tylko do podręczników historii i ciekawostek kultury Dalekiego Wschodu.
Feng shui jest dynamiczne, cały czas rozwija się, idzie z postępem cywilizacji, przekracza kolejne granice czego dowodem jest obecność i użyteczność tej nauki również w świecie Zachodnim.

Jednak by móc dobrze wykorzystać mądrości tej starożytnej wiedzy w naszym zachodnim świecie, we współczesnych czasach trzeba poznać historię, rozwój, fundamenty na jakich feng shui się opiera. Najlepszą drogą do tego jest studiowanie starożytnych, klasycznych tekstów. Pozyskiwanie wiedzy ze źródeł pozwala unikać błędów, przekłamań i nieudolnych interpretacji.

Jak to jednak realizować jeśli nie zna się języka chińskiego i nie ma się dostępu do klasycznych dzieł chińskich mistrzów? Gdy zaczęłam studiować feng shui sama zadawałam sobie to pytanie. Zastanawiałam się gdzie znajdę chińskiego mistrz feng shui, u którego mogłabym uczyć się i zgłębiać tę wiedzę? Odpowiedź przyszła w roku 2000. Przy okazji mistrzostw świata Choy Lee Fut Kung Fu w Zakopanem odbyło się kameralne seminarium feng shui, które prowadził Howard Choy.

Howard Choy, mistrz Feng Shui, wybitny ekspert w tej dziedzinie, urodził się w Shin Hing w Chinach, skąd wyemigrował do Australii, gdzie mieszka i pracuje do dnia dzisiejszego. Dzięki wieloletniemu zaangażowaniu w praktykowanie sztuk feng shui, tai chi, qigong i kung fu utrzymuje kontakt z rodzimym językiem i kulturą. Feng Shui stanowi dla niego idealne połączenie jego pasji związanej z kulturą chińską z praktyką zawodową architekta.

Architekt z wykształcenia (dyplom ukończenia Wydziału Architektury Uniwersytetu Nowej Południowej Walii), prowadzi własną praktykę - biuro architektoniczne "Howard Choy & Associates" w Sydney. Projektując wykorzystuje sztukę aranżacji przestrzeni Feng Shui, która stanowi doskonały pomost pomiędzy warsztatem nowoczesnego architekta a korzeniami kulturowymi, w duchu których Choy wychowywał się i kształcił.

Lidia Szarek i Howard Choy
Lidia Szarek i Howard Choy. Kraków, październik 2001.

H. Choy studiował Feng Shui w Hong Kongu i Chinach od 1978 roku. Był osobistym uczniem mistrza Ren Zhilin z Honkongu, studiował także pod kierunkiem ekspertów feng shui: profesora Weng Yude z Huazhong Normal University, Wuhan (Chiny) oraz profesora Cheng Jiangiun z Huanam University of Technology, Guangzhou (Chiny). Feng Shui zajmuje się już od ponad 24 lat.

Mistrzami Howarda Choy w zakresie nauki Choy Lee Fut Kung Fu, Tai Chi Chuan stylów Yang i Chen oraz Baduanjin Qigong od roku 1966 byli i są najwybitniejsi mistrzowie tych stylów Kung Fu: Li lu-Ling, Yang Sauchung, Chen Yong-Fa, Chen Xiaowang.

Aktualnie H. Choy jest dyrektorem i głównym wykładowcą The Feng Shui College of Sydney oraz dyrektorem zarządzającym Sydney Tai Chi & Qigong Center (gdzie prowadzone jest nauczanie stylów Chen i Yang Tai Chi). W roku 1998 był jednym z członków założycieli Feng Shui Society of Australia. W tym samym roku został włączony do ścisłego kręgu International Feng Shui Society.

W roku 1999 Howard Choy został zaproszony do wygłoszenia wykładów podczas prestiżowej Międzynarodowej Konferencji Feng Shui w Londynie, organizowanej przez Stephena Skinnera i Lillian Too - światowej sławy propagatorów idei Feng Shui.

W ramach prowadzonej praktyki H. Choy udziela konsultacji renomowanym firmom i od wielu lat prowadzi seminaria poświęcone Feng Shui a także Tai Chi i Qigong w Australii, krajach Europy, Ameryki Południowej i Stanach Zjednoczonych.
Ponadto prowadził zajęcia w ramach The University of Technology, The University of Western Sydney i The School of Colour and Design w Sydney oraz podczas wielu niezależnie organizowanych wydarzeń.

Jednym z wielu jego osiągnięć zawodowych jest między innymi modyfikacja projektu rozbudowy Chinatown w ramach programu "Olimpiada Sydney 2000". Był to pierwszy w historii tego miasta przypadek, kiedy władze miejskie zaangażowały konsultanta Feng Shui przy realizacji planów urbanistycznych.

Jest konsultantem, autorem i współautorem książek na temat Feng Shui i Qigong, współpracuje z popularnymi czasopismami w Australii, Japonii, Niemczech, Szwajcarii, Anglii. Na stałe współpracuje z zespołem ekspertów pracujących nad tłumaczeniami oryginalnymi tekstów chińskich.

Seminarium feng shui
Seminarium feng shui.
Collegium Feng Shui - Człowiek Przestrzeń Czas.
Kraków, marzec 2002.

W roku 2001 Howard Choy zaproponował mi współpracę w ramach organizacji seminariów feng shui w Polsce. Zajęcia w prowadzonym przeze mnie Collegium Feng Shui Człowiek-Przestrzeń-Czas cieszyły się ogromnym uznaniem Uczestników a także samego H. Choy'a, który docenił u uczniów zaangażowanie i rzetelne podejście do nauki. Dzięki temu możliwe stało się uruchomienie prowadzonych przez Mistrza regularnych zajęć feng shui na najwyższym poziomie w Polsce. Owocem współpracy jest realizacja od początku 2002 roku w Collegium Feng Shui Człowiek-Przestrzeń-Czas w Krakowie zajęć według regularnego, oficjalnego harmonogramu nauki Feng Shui College of Sydney.

Bezpośredni sposób bycia, otwartość, łatwość nawiązywania kontaktu z uczestnikami i serdeczność przy ogromnym zasobie wiedzy oraz doświadczenia konsultanta Feng Shui i architekta czynią z Howarda Choy'a wspaniałego nauczyciela, od którego przyjemnością jest się uczyć.

Tak jak konsultantom feng shui i osobom zajmującym się tym tematem zaleca się ćwiczenie Tai Chi, ze względu na wspólne korzenie filozoficzne pomagające zrozumieć zasady obowiązujące zarówno w mikrokosmosie naszego ciała jak i makrokosmosie naszego otoczenia, tak i osoby zajmujące się sztukami walki i uprawianiem dyscyplin, u podstaw których leży osiąganie harmonii, stanu dynamicznej równowagi mogą wykorzystywać analogie wynikające z obserwacji przestrzeni i interakcji zachodzących między człowiekiem a jego środowiskiem. Dlatego zachęcam do poszerzania swej wiedzy także i o tę dyscyplinę, tym bardziej, że praktyczne wskazówki podawane przez feng shui pozwalają stworzyć wokół siebie przyjazną przestrzeń wspomagającą zdrowie, rozwój fizyczny i mentalny, korzystne relacje międzyludzkie oraz pozwalającą efektywnie pracować. Pamiętajmy zatem, że pracujemy nie tylko nad swym ciałem, tym mikrokosmosem, ale musimy zapewnić mu też optymalne warunki zewnętrzne naszego otoczenia, by, jak podkreśla na zajęciach Howard Choy, nie wydatkować niepotrzebnie swej cennej energii poprzez ciągłe jej dokładanie do układu otoczenia nie będącego w harmonii - czyli wymagającego wkładu energii dla funkcjonowania, a zamiast tego zachować ją dla wydatkowania na swój rozwój, kształcenie i osiąganie celów.

Najbliższe zajęcia w Collegium Feng Shui Człowiek-Przestrzeń-Czas® w Krakowie Howard Choy będzie prowadził w dniach 7-13 czerwca br. Będzie także gościem Festiwalu Zdrowia i Natury organizowanego przez NCK w Krakowie w dniach 8-9.VI.02 a w pierwszych dniach czerwca będzie wygłaszał referat podczas Międzynarodowych Dni Ziemi na zaproszenie Fundacji Partnerstwo dla Środowiska.

Feng Shui - Psychologia Przestrzeni®
Collegium Feng Shui Człowiek-Przestrzeń-Czas®
Kraków
tel. (0-12) 632-71-62
fax (0-12) 632-34-86

Powrót do spisu treści


KLASYCZNE JIU JITSU I JEGO NOWOCZESNE FORMY
Ryszard Jóźwiak

rjozwiak@pgnig.com.pl

(na podstawie Inside Karate, listopad 1997, autor Tom Corizzi "Classical Jujitsu and Its modern forms" oraz materiałów autora - RJ)

Jujitsu (Jiu Jitsu, Ju Jutsu)

Jiu Jitsu jako sztuka walki jest szerzej znana od XIII wieku n.e. Słowo "Ju" oznacza miękki, łagodny, zaś "Jitsu" - sztuka. Tak więc w wolnym przekładzie Jiu Jitsu oznacza "łagodną sztukę". Na przestrzeni wieków powstało wiele szkół i odmian tego kierunku, podobnie jak miało to miejsce w przypadku m.in. chińskiego Kung Fu czy Vo Thuat (wietnamskich sztuk walki). Do klasycznych, najbardziej znanych szkół należą m.in. Daito Ryu, Kito Ryu, Yoshin Ryu czy Tenshin Ryu. Formy Aiki Jitsu czy Aiki Jiu Jitsu należą również do klasycznych, tradycyjnych szkół Jiu Jitsu - Koryu Bujutsu. Mimo zewnętrznego podobieństwa różnych szkól "łagodnej sztuki" różnią się one od siebie strategią i taktyką walki. Jiu Jitsu jest bardzo bogate w techniki walki. Zawiera uderzenia, kopnięcia, całą gamę technik zapaśniczych (dzwignie, duszenia, rzuty itp.) oraz cały arsenał broni m.in. yawarę, tambo, jo, bo, białe bronie itp. Techniki Jiu Jitsu pozwalają obronić się przed jednym lub kilkoma przeciwnikami. Oprócz klasycznych kierunków, szczególnie w drugiej połowie XX wieku powstało wiele nowych kierunków Jiu Jitsy tzw. modern Jiu Jitsu oraz szkół sztuk walki w których techniki Jiu Jitsu odgrywają dużą rolę. Nie jest możliwe w krótkim opracowaniu wymienić wszystkich kierunków, szkół "łagodnej sztuki". W miarę swoich możliwości postaram się wymienić te najbardziej znane.

Początki

Pierwsze historyczne wzmianki o metodach walki wręcz pochodzą z okresu Heian (794 - 1185). Najczęściej były to szkoły walki wręcz połączone z naukę posługiwania się różnymi typami broni. Jednym z kierunków było Sumo, które z jednej strony ewoluowało w kierunku tradycyjnego Jiu Jitsu, a z drugiej w kierunku popularnego obecnie sportu w Japonii. Zamieszczony do artykułu schemat (na podstawie Eryka Murlowskiego) przedstawia ewolucję Jiu Jitsu do dnia obecnego.

Uproszczony schemat ewolucji Jiu Jitsu
(Na podstawie Eryka Murlowskiego)

CHKARA KURABE
(pierwsze zarejestrowane i opisane zawody w walce wręcz w 230 r p.n.e)

|

SUMAI (walka zapaśnicza, sumo)
(wg. Starych kronik w 23 r p.n.e Nomi no Sukune pokonał w walce wręcz, na oficjalnym pokazie, w Izumo) swojego przeciwnika na plaży

|

utworzenie bojowych form sumo

|

YOROI KUMIUCHI
(walka wręcz w pełnym uzbrojeniu)
KOGUSOKU
(walka wręcz w lekkiej zbroi)
KUMI UCHI
(walka wręcz bez zbroi)

|

ATEMI JUTSU
(sztuka ataków na punkty witalne)

|

Systemy i kierunki walki wręcz przy minimalnym uzbrojeniu

|

WAJUTSU
(walka wręcz z użyciem broni)
YAWARA
(alka wręcz bez broni)
TAIJUTSU
(walka wręcz z użyciem małych, ukrytych broni)

|

JIU JITSU

|

JUDO i AIKIDO

|

JIU JITSU - JUDO - AIKIDO - systemy, które powstały na bazie JIU JITSU

Daito Ryu, Aikijujitsu

Daito Ryu jest jednym z najsławniejszych i najskuteczniejszych klasycznych kierunków Jiu Jitsu. System ten został stworzony przez mistrza Minamoto no Shinra Saburo Yoshimitsu (1045 - 1127) ostatniego wnuka cesarza Seiwa. Yoshimitsu nauczał So Jutsu (włócznia), To Ho (metody walki mieczem) i Tai Jutsu (sztuka ciała). Wsławił się jako lekarz. Przeprowadzał sekcje zwłok na zabitych kryminalistach i przeciwnikach. Na podstawie swoich badań opracował techniki Gyakute i Ichigeki Hissatsu, "techniki zabijania jednym uderzeniem". Na bazie szkoły Daito Ryu powstały takie znane kierunki jak Aikido, Hakkoryu i Hapkido. Do najbardziej znanych współczesnych mistrzów Daito Ryu należał Sokaku Takeda (1858 - 1942). Był on nauczycielem Morihei Ueshiby, twórcy Aikido i Ryuho Okuyamy, twórcy Hakkoryu. Jeden z jego uczniów Horikawa Kodo (1894 - 1980) został oznaczony najbardziej prestiżowym odznaczeniem w społeczności japońskiego Budo - "Orderem wiecznego panowania ". Mimo, że obecnie jest na świecie wiele szkół, które noszą nazwę Daito Ryu, tylko w nielicznych nauczany jest oryginalny przekaz rodziny Takeda z Japonii.

Inne szkoły

Wymieniam tylko kilka, najbardziej znanych. Tenshin Shoden Katori Shinto Ryu została założona przez mistrza Choisai Ienao. Nauka w szkole oprócz walki wręcz zawierała również naukę posługiwania się broniami jak również naukę strategii wojennej i budowy fortyfikacji. Co ciekawe ten system jest nauczany w Japonii cały czas w niezmienionej formie. Inny słynny system to Kito Ryu stworzony przez mistrza Ibaragi Sensai. Mistrz Jigoro Kano oparł swój system walki Judo Kodokan w dużej mierze o techniki tej szkoły. W 1616 mistrz Oguri Niemon założył swoja szkołę pod nazwą Oguri Ryu Ju Jitsu. Charakterystyczne dla tej szkoły były techniki opracowane dla ludzi walczących w zbroi i bez. Główna doktryna szkoły - Wajutsu (sztuka miękkości) odnosiła się do łagodnych, ale bardzo skutecznych technik walki. W Europie i USA najbardziej znana jest szkoła Yoshin Ryu. Założona okolo1680 roku prawdopodobnie przez mistrza Akayama Shirobei Yoshitoki. Uczniowie tej szkoły byli prekursorami i twórcami wielu znanych szkół Jiu Jitsu w Japonii. W sumie kroniki japońskie wspominają o około siedmiuset szkołach Jiu Jitsu.

Judo

Judo " Łagodna droga " została stworzona przez mistrza Jigoro Kano w roku 1882. Obecnie Judo rozwija się jako sport olimpijski i w mniejszym stopniu nauczane jest jako samoobrona. Jigoro Kano uczył się dwóch klasycznych styli Jiu Jitsu - Kito Ryu i Tenshin Ryu. Judo zostało dostosowane do ówczesnych trendów w Japonii jako forma ćwiczenia fizycznego i bezpieczny sport. Zostały wyeliminowane techniki niebezpieczne dla zdrowia, w tym uderzenia. Jigoro Kano propagował swoją szkołę nie tylko jako sport, ale również system edukacyjny. Na początku używał nazwy Kano Jiu Jitsu a później Kano Judo. Nazwę Kodokan zaadoptował od znanej świątyni Shito. Nazwa Judo pochodziła od jednej ze szkół tradycyjnego Jiu Jitsu. Mistrz Kano, aby odróżnić swój kierunek od tradycyjnych systemów ostatecznie nazwał Judo Kodokan.

Techniki Judo zawierają Ukemi (pady), Nage waza (techniki rzutów), Ne waza (techniki walki w parterze). W samoobronie używa się też technik uderzeń - Atemi. Obecnie judo jest jednym z najbardziej znanych sportów walki i dyscypliną olimpijską.

Judo/Daito połaczenie

Shiro Saigo (1863 - 1922) był członkiem klanu Daito, trenował Daito Ryu Aikijitsu. Został "zwerbowany" przez Jigoro Kano do Judo Kodokan. Jego doświadczenie w obu stylach zaowocowało licznymi zwycięstwami w pojedynkach z przedstawicielami innych szkól Jiu Jitsu. Był na pewno postacią, która przyczyniła się do rozsławienia szkoły mistrza Kano.

Aikido

Oznacza w wolnym przekładzie "Drogę harmonii" . W tej sztuce walki w odróżnieniu od tradycyjnych szkół Jiu Jitsu nie używa się oryginalnych, ostrych broni. Miecz został zastąpiony drewnianym bokkenem, tanto - nóż jest również drewniany. Trzecim popularnym przyrządem jest jo - 130 cm kij. Mistrz Morihei Ueshiba ostatecznie ukształtował swoją szkołę w 1942 roku. O sensei był człowiekiem bardzo religijnym, wprowadził do swojego systemu elementy medytacji zen jak i zasady moralne z religii Shinto. Zasady techniczne Aikido polegają na nie stawianiu oporu przeciwnikowi, ale wręcz wchłanianiu jego ataku. Morihei Ueshiba przez wiele lat uczył się sztuki walki w szkole Daito Ryu Jiu Jitsu bezpośrednio u mistrza Sokaku Takedy. W Aikido nie ma zawodów, wyróżnia się jednak wiele odmian i kierunków. Tzw. "miękkie" kierunki służą głownie jako formy rekreacyjne, dla zdrowia, natomiast "twarde" bardziej ukierunkowane są na naukę samoobrony.

Judo/Aikido połączenie

Twórcy Judo i Aikido nie wprowadzili wszystkich technik klasycznego Jiu Jitsu do swoich styli. Wybrali tylko te elementy, które najbardziej pasowały do koncepcji walki w ich kierunkach. W celu powiększenia swojej wiedzy, za zgodą swoich nauczycieli judocy uczyli się Aikido w Honbu Dojo zaś aikidocy w Kodokanie. Niektóre współczesne szkoły są kompilacją Judo i Aikido. Jednym z takich kierunków jest Myamaryu Combat Jiu Jitsu, którego twórcą jest Antonio Pereira. Uczył się on początkowo walki wręcz dla komandosów Combato w czasie II wojny światowej. W 1961 wyjechał na sześć miesięcy do Japonii, gdzie codziennie trenował na macie po 8 godzin. Uczył się m.in. u Kisshomaru Ueshiba, syna O sensei. Uzyskał stopień 2 dan w Judo Kodokan oraz oficjalny certyfikat nauczyciela Aikido wydany przez Honbu Dojo. Myamaryu Jiu Jitsu łączy techniki Judo, Aikido i systemów combat.

Danzan Ryu

Chińska specyfika Danzan Ryu wywodzi się z Hawajów. Twórca Danzan Ryu, mistrz Seisho Okazaki urodził się w 1890 roku. Seisho wraz z rodziną przybył na Hawaje z Japonii w 1906 roku. W 1909 lekarze stwierdzili u młodego chłopca nieuleczalna gruźlicę. Okazaki nie poddał się jednak chorobie i zaczął trenować Jiu Jitsu u mistrza Yoshimatsu Tanaki. Dzięki treningom choroba cofnęła się, postanowił poświęcić się nauce Jiu Jitsu. Uprawiał m.in. Yoshin Ryu, Iwaga Ryu, Kasagabe Ryu Jiu Jitsu. Danzan Ryu zawiera techniki wszystkich tych szkół. Do programu nauczania zostały dodane techniki uderzeń i kopnięć z Karate, techniki walki nożem z systemów filipińskich oraz elementy hawajskiego systemu Lua. Poza technikami walki mistrz Okazaki nauczał również elementów medycyny tradycyjnej takich jak Kappo czy Seifuku Jitsu. Jednym z jego najlepszych uczniów był Wally Jay.

Hakkoryu Jiu Jitsu

Ten styl Jiu Jitsu stworzył w roku 1941, w Japonii mistrz Ryuho Okuyama. Uczył się on Daito Ryu Jujitsu i Shiatsu. W swoim systemie połączył wiedzę z zakresu sztuki walki i japońskiego masarzu. Hakkoryu " szkoła ósmego światła " stosuje w swoim arsenale ataki na punkty witalne. Główną dewizą szkoły jest użycie minimalnej siły dla maksymalnej efektywności. W treningu tej sztuki walki stosuje się również walką różnymi przyrządami.

Hapkido

Twórcą Hapkido był koreańczyk Yong Shul Choi który od 1919 do początków II wojny światowej uczył się u japońskich mistrzów Daito Ryu AikiJitsu. Choi połączył techniki Jiu Jitsu z koreańskimi sztukami walki, Hwarang do i Taekyn. To połączenie dało bardzo efektywny styl do samoobrony. Dodatkowym elementem ćwiczonym w tym stylu była samoobrona za pomocą laski.

Modern jiu Jitsu

To określenie dotyczy nowoczesnych systemów Jiu Jitsu, tych które powstały po II wojnie światowej w Europie lub na dwóch kontynentach amerykańskich. Głównie twórcami tych kierunków byli eksperci Jiu Jitsu i zachodnich dyscyplin Boksu czy Zapasów. W wielu przypadkach modern JJ nie przypominał swojego pierwowzoru (Nihon Jiu Jitsu) nie tylko pod względem technik, ale i metodyki treningu. W Europie na pewno prekursorem MJJ był Japończyk Minokosuke Kawaishi, który dopracował metodykę treningu, techniki dla potrzeb Europejczyków. Silne wpływy na rozwój modern Jiu Jitsu mieli niemieccy eksperci Jiu Jitsu, którzy pobierali naukę JJ bezpośrednio od ekspertów Judo Kodokan i Yoshin Ryu Jiu Jitsu. Do dziś znana jest szkoła Ericha Rahna (Schule Rahn Jiu Jitsu) z Berlina. Dużą sławą cieszyła się też szkoła Fr. Van Haesendockaa z Holandii. W Wielkiej Brytanii twórca potęgi WJJF (obecnie WJJKO) był były zapaśnik i bokser oraz ekspert Jiu Jitsu - James Blundell. Jego następca Robert Clark opracował nowe techniki bardzo efektywne w walce wręcz.

Kenpo Karate

Nowoczesna forma karate zbudowana na bazie Kenpo Jiu Jitsu, które stworzył mistrz Jamese Mitose na Hawajach w 1941 roku. Była to kombinacja nacisków na punkty witalne podobnych do japońskiej Atemi Waza w połączeniu z technikami zapaśniczymi. Kenpo "zamerykanizował " przyjaciel J. Mitose, K.S. Chow. Z kolei jego uczeń Ed Parker zmienił i unowocześnił metodykę treningu oraz kombinację do walki.

Sambo

Wbrew pozorom rosyjska walka Sambo ma dużo wspólnego z Jiu Jitsu. Twórcą systemu był Wasyl Oshepko. Uzyskał stopień 2 dan w tokijskim Kodokanie. W 1913 otworzył klub Judo we Władywostoku. Wprowadził do swojej metodyki treningu kilka zmian, m.in. dodał techniki walki pochodzące z narodowych zapasów (m.in. Czidaoba, Giulesz, Guszti). Inną nowacją było zastąpienie klasycznej judogi (stroju do ćwiczeń Judo) ubiorem, który składał się z tzw. kurtki (odpowiednik gi) z pasem oraz krótkimi spodenkami. Sambo ćwiczy się w butach zapaśniczych. Ta niezbyt istotna wbrew pozorom szczegół miał duży wpływ na rozwój techniki i taktyki walki. Cechą charakterystyczną " samooobrony bez broni ("SANozaszita Bez Orurzija") są techniki dzwigni na nogi, bardzo efektywne. W wersji sportowej nie wolno stosować uderzeń. W wersji walki wręcz, która została utworzona w latach 1920 - 1930, specjalnie dla służb mundurowych stosuje się techniki uderzeń z boksu francuskiego - Savate i angielskiego. Ponadto opracowana jest specjalna strategia walki dla oddziałów specjalnych.

Jukado

Twórcą stylu jest mistrz Bruce Tegner postać bardzo ciekawa i szanowana w świecie sztuk walki w USA. Oboje rodzice B. Tegnera byli zawodowymi instruktorami Judo i Jiu Jitsu. Od najmłodszych lat dzięki rodzicom brał udział w treningach sztuk walki. Ćwiczył m.in. Karate Shukokai, gdzie otrzymał 5 dan od Japońskiej Federacji Karate, Aikido, Savate. Był najmłodszym amerykańskim mistrzem Judo. Swój styl Ju Ka Do sworzył w latach 60 - tych ubiegłego stulecia na bazie Jiu Jitsu (Ju), Karate (Ka) i Aikido (Do). Jest to doskonały i eklektyczny system walki zawierajacy w programie nauczania m.in. przyrządy takie jak Tambo (40 cm pałka), Yawara (15 cm kijek).

Goshinjitsu

Nazwa Goshinjitsu oznacza "sztukę samoobrony". Tę formę Jiu Jitsu rozwinął Tatsu Tanaka, który otworzył swoje dojo w Tokyo w 1952 roku. Mistrz Tatsu Tanaka opracował w ramach swojego programu 21 technik obron przeciwko atakowi nożem, pałką, pistoletowi, uchwytom i uderzeniom. Wyeliminował z programu nauczania techniki uderzeń oraz techniki niebezpieczne.

Hawajskie kierunki Jiu Jitsu

Hawaje na początku XX wieku były rejonem, gdzie spotykały się sztuki walki z Japonii i Chin. Na terenie wyspy znajdowało się wiele klubów, była dość ostra rywalizacja a poziom nauczających sztuki walki siłą rzeczy musiał być wysoki. Taki klimat sprzyjał powstaniu rożnych nowych kierunków będących miksem szkół chińskich i japońskich. Jednym z takich przykładów jest szkoła mistrza Jamesa Mitose - Kempo Jiu Jitsu. J.Mitose nauczał m.in. Willama Chow, który z kolei był nauczycielem Eda Parkera, twórcy Kenpo Karate. Innym jego znanym uczniem był Adriano Emperado (Kajukenbo) . Kierunek kenpo jiu Jitsu charakteryzuje się dużą ilością technik atemi, które zostały zaadaptowane z chińskich sztuk walki.

Small Circle Jiu Jitsu

Small Circle Jiu Jitsu stworzył prof. Wally Jay, jeden z najbardziej szanowanych praktyków "łagodnej sztuki" w USA. W. Jay rozpoczął swoja przygodę ze sztukami walki w wieku 11 lat od Boksu. Trening Jiu Jitsu podjął w wieku 18 lat nie przerywając treningów bokserskich. Pięć lat później zaczął trenować styl Danzan Ryu u bezpośredniego ucznia, mistrza i twórcy stylu Seisho Okazaki, Juana Gomeza. Podstawową zasadą stylu Small Circle JJ są "dwie drogi" ruchów nadgarstka, techniki opartej na bolesnych dzwigniach. Wally Jay był nauczycielem wielu znanych postaci ze świata martial arts. Uczył m.in. Bruce Lee technik chwytów i dzwigni.

Kajukenbo

Twórcą tego bardzo ciekawego kierunku jest Adriano Emperado, ekspert Escrimy i Kempo Jiu Jitsu. Kajukenbo jest syntezą Ka (Karate), Ju (judo i Jiu Jitsu), Ken (Kenpo), Bo (boksu). Powstał na Hawajach w latach 1942 - 1952. Adriano Emperado był głównym twórcą systemu, ale w realizacji programu pomagali mu eksperci Karate, Jiu Jitsu, Judo, Boksu. Program szkoleniowy zawiera również techniki posługiwania się różnego rodzaju przyrządami (w tym i escrimę) oraz oczywięcie techniki zapasnicze i uderzenia.

Gracie Jiu Jitsu (Brazylijskie Jiu Jitsu)

Styl, który zyskuje coraz większą popularność w świecie dzięki zwycięstwom swoich przedstawicieli w turniejach walki wręcz m.in. Ultimate Fighting Championship czy Vale Tudo. Podstawą szkoły jest perfekcyjnie rozwinięta walka w parterze (ne waza). Gracie Jiu Jitsu stworzył w latach 30-tych Carlos Gracie. Był on uczniem japońskiego mistrza Judo i Jiu Jitsu Mitsuyo Maedy. W młodości Carlos interesował się tzw. Street fightingiem i boksem, był zwycięzcą wielu turniejów walki wręcz. Swój system oparł na doświadczeniach z brazylijskiej ulicy, w Boksie, Zapasach i oczywiście Jiu Jitsu. W latach 80-tych Rorion Gracie (syn Helio Gracie, brat Carlosa) rozreklamował BJJ w USA wygrywając pojedynki bez reguł z amerykańskimi ekspertami walki wręcz. Następnym etapem były turnieje tzw. "bez reguł" - UFC, gdzie w wielu przypadkach eksperci BJJ wygrywali całe turnieje. Obecnie Jiu Jitsu rodziny Gracie stało się podstawą w szkoleniu zawodników turniejów pełnokontaktowych takich jak UFC, Pride czy Vale Tudo.

Kamenkan Jiu Jitsu

Japońskie słowo Kamekan oznacza "żółwią jamę". Nie jest to nazwa nowego systemu czy szkoły Jiu Jitsu. Jest to raczej nazwą oryginalnego dojo, w którym jest nauczane. Jest to zarazem kombinacja różnych styli moder i klasycznego Jiu Jitsu. Wiele technik zostało zmodernizowanych przez sensei Harrego Glackina, który do swojego programu zaadoptował różne techniki z kilku szkół JJ. Swój system nazwał "Goshindo Martial Arts". Bazą dla GMS były elementy Yoshitsune , nauczanych przez Michaela Depasquale, Myama Ryu - Antonio Parerry i Hakko Ryu - Azo Ninamiya. Poza tym w systemie H. Glackina naucza się również elementów "Białego smoka" Kung Fu, Aikido i Daito Ryu. System jest stale modernizowany i adoptowany do różnych sytuacji samoobrony.

Sport Jiu Jitsu

Przez wiele lat jedyną sportową formą Jiu Jitsu było Judo lub Sambo. W latach 70 - tych ubiegłego stulecia eksperci z różnych krajów starali się stworzyć przepisy sportowe w wolnej walce. Techniki walki musiały obejmować zarówno techniki zapaśnicze jak i techniki uderzeń kończynami w celu uwydatnienia różnicy pomiędzy klasycznym Judo a Jiu Jitsu. Prekursorami w utworzeniu pierwszych otwartych zawodów Jiu Jitsu byli Niemcy. Obecnie na świecie działa kilka federacji o zasięgu międzynarodowym, które regularnie rozgrywają zawody sportowe na poziomie mistrzostw świata i kontynentu. Do najbardziej znanych należą International Ju Jitsu Association, International Sport Ju Jitsu Association, International Ju Jitsu Federation. Omawiając sportowe aspekty Jiu Jitsu należy wspomnieć o zawodach w Brazylijskim Jiu Jitsu. Regulamin obejmuje tylko techniki stricte zapaśnicze (rozszerzone techniki Judo) bez uderzeń.

Powrót do spisu treści


KEMPO TAI JUTSU - SZTUKA WALKI WRĘCZ

Kempo Tai Jutsu Jiu Jitsu - szkoła modern Jiu Jitsu.

Szkoła Kempo Tai Jutsu Jiu Jitsu nie jest czymś nowym na polskim rynku sztuk walki. Jest ona kontynuacją szkoły, której nauczałem w latach 1976 - 1980 na terenie Warszawy i Wołomina. Najstarsza część mojej obecnej kadry wywodzi się właśnie z tych lat, kiedy uczyłem Jukado -amerykańskiej odmiany twardego Jiu Jitsu (kempo). Obecnie moi uczniowie w zdecydowanej większości prowadzą zajęcia Viet Vo Dao i Jiu Jitsu w International Kem Vo Combat. Poniżej przedstawiam artykuł, napisany i opracowany na moją prośbę przez mistrza Zbyszka Porzezińskiego (20 lat treningu). W krótki, zwięzły sposób przedstawiona zostanie historia Kempo Tai Jutsu, jego główne zasady i technika.

Ryszard Jóźwiak

Trochę historii zamiast wstępu.

Szkoła Kempo Tai Jutsu powstała w latach 1990 - 1991. Program szkoleniowy został opracowany przez naszego nauczyciela shihan Ryszarda Jóźwiaka (6 dan WJJKO) w czasie jego 1,5 rocznego pobytu w Wielkiej Brytanii. Dla niektórych czytelników może wydawać się dziwne połączenie naszego nauczyciela z Jiu Jitsu. Jest on głównie znany z Viet Vo Dao. Po raz pierwszy zetknąłem się z Ryszardem Jóźwiakiem w roku 1976, kiedy był jeszcze trenerem Jukado w wołomińskim TKKF Brzeziny. Nauczani byliśmy wówczas amerykańskiej formy modern Jiu Jitsu. W 1980 roku po kilkumiesięcznym pobycie w Wiedniu nasz nauczyciel przedstawił nam sztukę walki, którą poznał w Wiedniu. Była to wietnamska sztuka walki Viet Vo Dao. Nasze Centrum Jukado liczyło wtedy 5 klubów na terenie Polski. Naszym instruktorom R. Jóźwiak zaproponował przejście na ten styl walki m.in. dlatego, że kontakt z Brucem Tegnerem, twórcą i szefem szkoły Jiu Jitsu z przyczyn obiektywnych był niemożliwy (wkrótce zresztą nastał stan wojenny). Kolegom, którzy chcieli zostać przy Jiu Jitsu obiecał pomoc merytoryczną. Ze swoich licznych staży zagranicznych przywoził nie tylko materiały szkoleniowe z zakresu VVD ale również Jiu Jitsu. Zrodziła się wtedy koncepcja stworzenia nowego programu szkoleniowego opartego na całkiem innych zasadach. W 1990 - 1991 nasz nauczyciel przebywał przez półtora roku w Wielkiej Brytanii, tam też spotkał shihan Tony Siong, bliskiego współpracownika Soke R. Clarka. Uczył się Jiu Jitsu wg. programu WJJKO równocześnie prowadząc klub Viet Vo Dao. Dzięki Tony Siong poznał wielu wybitnych mistrzów WJJKO oraz miał możliwość wspólnego treningu z soke Robertem Clarkiem i Alanem Cambellem. Pod koniec swojego pobytu w Londynie zdał egzamin na stopień 3 dan WJJKO. W międzyczasie opracował program szkoleniowy Kempo Tai Jutsu, który jest obowiązujący w naszych klubach. Podczas naszego wspólnego pobytu w Wielkiej Brytanii w 1993 r przedstawiliśmy ww. program Shihan Tony Siong w Londynie. Został on uznany przez soke Roberta Clarka i nasza organizacja została przyjęta do WJJKO jako integralna szkoła ze swoim programem i statusem organizacyjnym. Ryszard Jóźwiak otrzymał wtedy za swoją pracę 4 dan z nominacją na szefa szkoły. Nasza współpraca zaowocowała wizytami shihan Tony Siong w latach 1994 i 1995. Mistrz wysoko ocenił naszą współpracę. W roku 1996 Ryszard Jóźwiak otrzymał z rąk soke R.Clarka stopień 5 dan i podziękowanie z pracę na rzecz integracji szkół Jiu Jitsu w ramach WJJKO.

Struktura Kempo Tai Jutsu

Głównym celem nauki KTJ JJ jest nauka skutecznej i prostej samoobrony, dostosowanej zarówno dla ludzi silnych fizycznie jak i słabych i niezbyt sprawnych. Techniki w dużej mierze składają się z atemi - około 60 %, resztę stanowią rzuty, dźwignie, duszenia i techniki kobudo. Duży nacisk kładzie się na inwencję własną ćwiczącego poprzez opracowanie specjalnego zestawu ćwiczeń. W programie uwzględnia się perfekcyjną znajomość kilku technik obrony i ataku i poprzez odpowiednie kombinacje zastosowanie ich w realnym użyciu. Uczeń musi sam stworzyć dla siebie optymalny styl samoobrony, (odpowiedni dla jego psychofizycznych możliwości) przy wydatnej pomocy instruktora w pierwszej fazie nauki. Oczywiście im dalej uczeń poznaje system KTJ JJ tym techniki stają się bardziej bogate i ciekawsze.

Zdobywanie stopni szkoleniowych powinno dopingować ćwiczących do pracy. W naszej strefie kulturowej jest to fetysz, który przyciąga nie tylko młodzież. W KTJ JJ jest 5 stopni szkoleniowych kyu i 5 stopni mistrzowskich dan, tak więc nie jest to szkoła dla łowców stopni, ale dla ludzi, którzy chcą poznać skuteczny i ciekawy system samoobrony.

Kempo Tai Jutsu Jiu Jitsu (Ju Shorin Ka Do) w XXI wieku.

1 - Obecny kształt Kempo Tai Jutsu.

Nasza szkoła działa oficjalnie od roku 1992. Jej historia została opisana przez Zbyszka Porzezińskiego. W grudniu 1998 r Rada Mistrzów (minimum 3 dan i około 20 lat treningu) nakreśliła nową strukturę organizacyjną oraz zmodyfikowała w niewielkim stopniu dotychczasowy program szkoleniowy.

2 - Symbolika Kempo Tai Jutsu Ju Shorin Ka Do

Symbolem Kempo Tai Jutsu jest tygrys na tle taoistycznego znaku Yin Yang. Tygrys oznacza siłę witalną , wolę walki. Symbol Yin Yang odnosi się do rozwoju intelektualnego ćwiczącego. Relacja między tzw. pozytywem i negatywem jest tu w relacji równowagi pomiędzy rozwojem siły i umiejętności walki a jego rozwojem umysłowym. Jest to nawiązanie do myśli mistrza Jigoro Kano, twórcy Judo - "doskonalenie samego siebie".

Nazwa Kempo pokazuje kierunek techniczny naszej szkoły. Szkoły Kempo Jiu Jitsu (vide szkoła Mistrza Jamesa M. Mitose - Kosho Ryu) w swoim programie szkoleniowym kierują się zasadą najpierw (w większości) nacisk jest kładziony na techniki Atemi a później rzuty i dźwignie. Inaczej niż ma to miejsce w tradycyjnych szkołach Jiu Jitsu. (Hakko Ryu, Daito Ryu czy Yoshin Ryu). Druga część nazwy, Tai Jutsu podkreśla zastosowanie miękkich, łagodnych ruchów w postaci uników, przechwytów i bloków. Druga nazwa, którą stosujemy do naszej szkole - Ju Shorin Ka Do jest nawiązaniem do tradycji modern i jego amerykańskiego nurtu. Podobnie jak w przypadku np. Ka Ju Ken Bo czy Ju Ka Do nazwa składa się z pierwszych liter systemów, które były składową naszej szkoły, i tak:
Ju - Jiu Jitsu
Shorin - Shorinji Kempo
Ka i Do - ogólnie odnoszą się do Ju Ka Do, szkoły mistrza Bruce Tegnera.

3 - technika Kempo Tai Jutsu

Jak już wspomnieliśmy nasza szkoła jest konglomeratem kilku sztuk walki. Elementy poszczególnych systemów i różne koncepcje techniczne zostały zapożyczone m.in. z:
Shorinji Kempo - techniki atemi i bloki oraz ogólny podział technik.
Ju Ka Do - techniki Yawary i Tambo, dzwignie oraz techniki samoobrony. Techniki oddechowe i relaksacyjne.
Jiu Jitsu wg. systemu WJJKO - techniki walki z bronią - tonfa, nun chaku, kama, bo, jo, bokken. Techniki rzutów i dźwigni.
Ka Ju Ken Bo - ogólna koncepcja walki, metodyka treningu.

4 - Kem Vo Combat a Kempo Tai Jutsu

Dla potrzeb służb mundurowych został opracowany specjalny system walki wręcz Kem Vo Combat. Został on opracowany przez naszego nauczyciela, Ryszarda Jóźwiaka na bazie utylitarnych technik Viet Vo Dao i Kempo Jiu Jitsu. Program jest tak ułożony, że każda ze służb mundurowych może dopasować go do swoich potrzeb. Kem Vo Combat jest obecnie nauczane w kilku jednostkach wojskowych jak i komendach Policji przez naszych instruktorów, którzy są pracownikami etatowymi w Wojsku i Policji. Program Kempo Tai Jutsu może być kontynuacją programu szkoleniowego KVC. Tak też jest nauczany w kilku naszych ośrodkach.

5 - Kempo a inne szkoły Jiu Jitsu

Obecnie na świecie działają ogólnie dwa kierunki Jiu Jitsu - kierunek tradycyjny m.in. Yoshin Ryu, Hakko Ryu, Daito Ryu oraz tzw. modern. Kierunek modern został zapoczątkowany w Europie przez mistrza Mikonosuke Kawaishi. W Stanach Zjednoczonych ten kierunek zapoczątkował mistrz James M. Mitose co dało później całą gamę nowoczesnych szkół. Inny podział to podział na szkoły " miękkie i twarde". Aby bardziej plastycznie przedstawić różnicę pomiędzy tymi dwoma kierunkami jako przykład możemy podać Aikido (gdzie ruch jest wykonywany po kole) w którym główną zasadą jest wejście w ruch przeciwnika i zneutralizowanie jego ataku poprzez wykorzystanie jego siły. W kierunkach tzw. twardych zatrzymanie ataku następuje poprzez blok, kontratak na punkt witalny i zakończenie obrony poprzez rzut lub dźwignię. Zaznaczyć należy, że w obu sposobach chodzi o maksymalne wykorzystanie siły przeciwnika do jego neutralizacji.

6 - Ogólna koncepcja KTJ

Ogólnie koncepcję szkoły można nakreślić w kilku punktach:

7 - Kempo Tai Jutsu a sport

Nasz system nie jest w zasadzie opracowany do sportu, a w szczególności do sportowej rywalizacji w walce. Sportowa walka bardzo zubaża techniki jak również fałszywie ocenia możliwości ćwiczącego. Uważamy, że doskonałą i bezpieczną formą sportową Jiu Jitsu jest Judo. W naszym systemie w zależności od stopnia zaawansowania stosuje się techniki realnej walki (Jitsu Te). Wysoko natomiast oceniamy sportową rywalizację w formie Duo system jak i w formie pokazów.

W szkole Kempo Tai Jutsu dużą rolę odgrywa trening wolnej walki (Jiu Kumite), która przeprowadzana jest w kilku formułach m.in. sparing zapaśniczy (w gi i bez gi - Tachi i ne waza) sparing podobny do kickbokserskiego z użyciem rąk i nóg, sparing mieszany, walki zadaniowe.

Wykaz Kadry trenerskiej Kempo Tai Jutsu Ju Shorin ka Do

Rada Yudansha

Lp. Imię i Nazwisko Stopień w KTJ Od kiedy trenuje Uwagi
1 Ryszard Jóźwiak 6 dan 1970 r Warszawa
2 Ryszard Gibczyński 4 dan 1973 r Włocławek
3 Dariusz Nowacki 3 dan 1977 Wołomin
4 Zbigniew Porzeziński 3 dan 1977 Warszawa
5 Andrzej Gordziewicz 3 dan 1978 Węgorzewo
6 Robert Sękowski 3 dan 1977 Warszawa

Instruktorzy (posiadający uprawnienia państwowe)

Lp. Imię i Nazwisko Stopień w KTJ Od kiedy trenuje sztuki walki Uwagi
1 Kuba Kucharski 1 dan 1989 Warszawa
2 Adam Noremberg 1 dan 1991 Warszawa
3 Maciej Stanisławski 2 kyu 1989 Warszawa
4 Andrzej Więcko-Wlniewicz 2 kyu 1979 Żyrardów
5 Maciej Niewiadomski 2 kyu 1991 Żyrardów
6 Grzegorz Wieszeń 1 dan 1985 Gdańsk
7 Roman Wieszeń 1 dan 1985 Gdańsk
8 Miroslaw Gutowski 1 dan 1985 Orzysz
9 Grzegorz Faber 1 dan 1990 Węgorzewo
10 Paweł Pietnoczka 1 kyu 1990 Węgorzewo
11 Paweł Cymbalista 1 kyu 1990 Węgorzewo
12 Krzysztof Kiełkowski 1 dan 1992 Świętochłowice
13 Andrzej Dyrszka 1 dan 1980 Świętochłowice
14 Leszek Frank 1 kyu 1996 Chorzów
15 Artur Cichoń 1 kyu 1996 Chorzów
16 Rafał Burdzik 1 kyu 1996 Ruda Śląska
17 Krzysztof Jankowski 3 kyu 1996 Chorzów
18 Krzysztof Bełkot 3 kyu 1996 Kochłowice
 
19 Jura Sadowski 1 dan 1985 Rosja
20 Sasza Drobysz 1 dan 1984 Białoruś

Osoby, które posiadają stopnie dan w KTJ, a są instruktorami innych sztuk walki

Lp. Imię i Nazwisko Stopień w KTJ Od kiedy trenuje Uwagi
1 Piotr Bonikowski 3 dan 1983 Żyrardów
2 Mirosław Falaciński 2 dan 1986 Ełk
3 Marek Mroszczyk 1 dan 1985 Mińsk Maz.
4 Tomasz Marszałek 1 dan 1983 Warszawa
5 Artur Paciorek 1 dan 1985 Warszawa
6 Andrzej Posiadała 1 dan 1985 Warszawa
7 Sergiusz Stawicki 1 dan 1986 Warszawa
8 Tadeusz Szymbert 1 dan 1982 Żyrardów
9 Roman Małkiewicz 1 dan 1983 Nowy Dwór M.
10 Jacek Korkuć 1 dan 1983 Mińsk Maz
11 Adam Ziemiński 1 dan 1983 Nowy Dwór M
12 Olszewski Janusz 1 dan 1992 Żyrardów
13 Rosłoń Robert 1 dan 1988 Legionowo
14 Romanek Piotr 1 dan 1990 Błędów
15 Paweł Studziński 1 dan 1990 Żyrardów
16 Piotr Tumidajski 1 dan 1968 Błonie
17 Radek Truchan 1 dan 1990 Gdańsk
18 Krzysztof Zaleski 1 dan 1991 Warszawa

Powrót do spisu treści


KEMPO TAI JUTSU (EWOLUCJA)
Kuba Kucharski

1974 Kontakt z Jukado
(modern Jiu Jitsu)
Ryszard Jóźwiak Warszawa
1977 Pierwsza oficjalna sekcja Jukado Ryszard Jóźwiak Warszawa
Wołomin
1980 Początki VVD w Polsce Sekcje Jukado prowadzą:
Grzegorz Krauze
Ryszard Gibczyński
Daruisz Nowacki
Warszawa
Włocławek
Wołomin
1981 do 1989 Przy Polskim Centrum VVD powstaje komisja Kempo Jiu Jitsu Sekcje prowadzą:
Zbigniew Porzeźiński
Ryszard Gibczyński
Daruisz Nowacki
Andrzej Gordziewicz
Warszawa/Błędów
Włocławek
Wołomin
Węgorzewo

Sekcje lub grupy Jiu Jitsu działają sporadycznie przy klubach VVD. Część kadry VVD zostaje nauczana technik Kempo Jiu Jitsu. Na przestrzeni lat 1980 - 1989 wiele sekcji Jiu Jitsu działa tylko przez krótki okres czasu, vide sekcja w Mińsku Mazowieckim prowadzona przez Jacka Korkucia. Sekcje we Włocławku i Węgorzewie działają przy jednostkach wojskowych (jako uzupełnienie szkolenia combat). Pod koniec lat 80 - tych oficjalnie działają sekcje w Wołominie i Włocławku. W Warszawie działa niezależna sekcja Jiu Jitsu przy Ognisku TKKF "Żelazna Brama", którą kierują Krzysztof i Marcin Dawidowicz. Z czasem zostaje przekształcona w Stowarzyszenie Budokan. Sekcje VVD i Kempo Jiu Jitsu współpracują (obozy, starze) ze szkołą modern Jiu Jitsu, reprezentowaną przez Krzysztofa i Marcina.

1990 - 1991 Powstaje pierwszy program Kempo Tai Jutsu Ryszard Jóżwiak przebywa 1,5 roku w Londynie. Pierwsze treningi z mistrzem Tony Siongiem Londyn
1994 Szkoła KTJ zostaje uznana jako integralna szkoła w ramach WJJKO Szefem szkoły w ramach struktur Polskiego Zrzeszenia VVD zostaje Zbyszek Porzeźiński Warszawa
Gdańsk
Włocławek
Węgorzewo
Ełk
Orzysz
1995 Powstają struktury KTJ na Białorusi Zbigniew Porzeźiński
Jura Sadowski
Polska
Białoruś
Kolejne wizyty mistrza Toniego Sionga w Polsce i naszych instruktorów w Londynie

Powstają niezależne sekcje i kluby Kempo Tai Jutsu. Przeszkolona zostaje nowa kadra instruktorska. Do niej nakeżą m.in. Kuba Kucharski, Adam Noremberg, Maciej Stanisławski (Warszawa), Andrzej Wolniewicz, Maciej Niewiadomski (Żyrardów) Roman i Grzegorz Wieszeń (Gdańsk), Krzysztof Kiełkowski, Andrzej Dyrszka (Okręg śląski), Faber Grzegorz, Pietnoczka Piotr, Paweł Cymbalista, Gutowski Mirosław (Okręg warmińsko - mazurski). W niektórych ośrodkach działają sekcje KTJ tylko dla służb mundurowych (Włoclawek, Węgorzewo, Orzysz), gdzie instruktorami są funkcjonariusze Policji i oficerowie WP.

1999 Program KTJ został zmodernizowany Powstają nowe struktury. Na miejsce Polskiego Zrzeszenia Viet Vo Dao powstaje organizacja wielostylowa i międzynarodowa International Kem Vo Combat Powstają nowe ośrodki na terenie Polski.
Zorganizowane są Pierwsze mistrzostwa w wolnej walce KTJ przez okręg katowicki.
2002 Powstanie Polskiej Federacji KTJ  Ośrodki w Polsce, Białorusi, Rosji

Obecnie na terenie Polski działają oddzielne (w innych ośrodkach) sekcje Kempo Tai Jutsu (Polska Federacja Kempo Tai jutsu) i Viet Vo Dao w ramach International Kem Vo Combat. Niekiedy treningi prowadzone są wspólnie, dzięki czemu trenujący mogą częściej uczęszczać na zajęcia na wszystkie dostępne przez nas sale gimnastyczne.

Powrót do spisu treści


Kendo

POLSKA KOMISJA KENDO
Członek Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Kendo

Siedziba: 94-316 Łódź, ul. Saperów 1A
tel./fax (0-42) 634-70-84, 634-01-38; e-mail: kendo@kendo.pl

Sekretarz: 02-776 Warszawa, ul. Dereniowa 9 m.21
tel. (0-22) 644 69 64; e-mail: witek@manga.com.pl

http:// www.kendo.pl
logo

DROGA MIECZA I… DROGA MIECZA
Jun Takeuchi
Dyrektor ds. międzynarodowych Wszechjapońskiej Federacji Kendo (ZNKR)
Sekretarz Generalny Międzynarodowej Federacji Kendo (IKF)

Do Tych, którzy wybrali kendo…

Napisałem kiedyś: "W obecnych czasach, podczas treningów i zawodów, nad żadnym z zawodników nie ciąży widmo śmierci. Nie jesteśmy samurajami. Możemy więc bez większych obaw toczyć zacięte walki. Ale jak wyglądałoby podobne starcie, gdyby tak któryś z nas, z ostrym mieczem w ręku, musiał walczyć o własne życie?".

No właśnie. Jak wyglądały walki na prawdziwe miecze? Rzućmy okiem na kilka autentycznych historii, spisanych pod koniec XIX wieku.

Opowieść pierwsza

"Tego wieczora, blady księżyc prześwitywał przez chmury. Pięciu lub sześciu samurajów złym okiem popatrywało na grupę przeciwników. Siły w zasadzie były równe. Obie strony zbliżały się wzajemnie, krocząc na czubkach palców i mocno dzierżąc miecze w dłoniach. Nagle wybuchł potworny hałas. Rozległy się gardłowe wrzaski i ludzkie cienie zatańczyły w mdłym świetle. Chwilę później obie grupy powróciły na dawne pozycje. Na ziemi pozostało kilku konających lub rannych. Pozostali na czubkach palców zbliżali się do siebie…".

Opowieść druga

"Rozległ się głośny okrzyk i tupot nóg biegnących ludzi. Zaciekawiony, tak jak inni, wyszedłem na ulicę. Dwóch nędznie odzianych samurajów obrzucało się wyzwiskami. Dobyli mieczy. Wrzeszczeli głośno, ale nikt nie mógł ich zrozumieć. Bladzi jak kreda, z napięciem patrzyli sobie prosto w oczy. Wokół nich zebrał się tłum gapiów. Nagle jeden samuraj uniósł miecz nad głowę i ruszył do ataku. Potem pamiętam tylko, że widziałem jakiś kulisty przedmiot, zalany krwią i toczący się w moją stronę…".

W obu przypadkach walka na miecze nie ma w sobie nic pięknego. Śmierć następuje w mgnieniu oka. Takie sceny, w których samotny ronin, nie uroniwszy kropli krwi, powala kilku przeciwników i teatralnym gestem chowa miecz do saya, możliwe są tylko w filmach. Samuraje wierzyli, że "nie ma sposobu, aby nie zbrukać krwią raz dobytego miecza". A w myśl innego powiedzenia: "Ten, kto sięgnął po miecz i nie zobaczył krwi, najpewniej jest już trupem". Samuraj chwytał za miecz tylko w obliczu śmierci - w chwili niebezpieczeństwa, dla obrony własnego życia. To była trudna decyzja. Cały trening sprowadzał się w zasadzie do tego, by w ułamku sekundy podjąć tę decyzję.

We współczesnym kendo przyjęto zasadę, że "gdy ktoś strzela, to na pewno w coś trafi, nawet podczas najczarniejszej nocy". Mimo to, mając shinai w ręku, nie wolno postępować bezmyślnie. Ideałem jest taka sytuacja, w której obaj walczący chcą zakończyć starcie jednym mocnym ciosem w witalny punkt ciała przeciwnika. Walczą na miecze, chociaż w dłoniach trzymają bambusowe shinai.

Kendo i ki (duch)

Powiada się, że w kendo trzeba atakować "w momencie wycieńczenia". Ktoś nazwał to atakiem w chwili, kiedy ciało niezdolne jest do żadnego ruchu, ale moim zdaniem, równie ważną rolę odgrywa tutaj psychika. Powiedzmy, że zawodnik z piątym danem przegrywa z pierwszym danem. Na co dzień, piąty dan jest "poza konkurencją" dla wszystkich pierwszych danów. Na zawodach może być całkiem inaczej. Pierwszy dan desperacko usiłuje wygrać i jego duch wznosi się na wyższy poziom. Każdy zawodnik - choćby słaby w keiko - może zwyciężać na turniejach.

Opowieść trzecia

"Widziałem starcie między dwoma bandami yakuza. Z jednej strony było ich ze dwudziestu, z drugiej - tylko dziesięciu. Mieli ostre miecze i bokuto. Od początku rysowała się wyraźna przewaga większej bandy. W pewnej chwili, z mniejszej grupy wyrwał się jakiś człowiek, bez koszuli, jedynie w spodniach i białej przepasce na brzuch haramaki. Dziko pędził na przeciwników, wywijając trzymanym oburącz mieczem. Większa banda cofnęła się w nieładzie. Do dziś pamiętam siłę ducha bijącą od niego…".

Następna historia jest całkiem inna. Opowiada ją członek elitarnych oddziałów shisen-gumi, który dożył okresu Meiji.

Opowieść czwarta

"Mój oddział shisen-gumi poszedł w rozsypkę mniej więcej w tym samym czasie, gdy cesarz Meiji odzyskał pełnię władzy. Byłem w Kioto. Pewnej mroźnej zimowej nocy spotkałem samuraja, którego rozpoznałem jako młodszego brata zabitego przeze mnie człowieka. On chyba też mnie rozpoznał. Ani przez chwilę nie wątpiłem, że w jego sercu kryje się głęboka niechęć, zmieszana z nienawiścią. Popatrzył na mnie, a potem odszedł bez słowa. W gruncie rzeczy, byłem jego wrogiem. Nie powinienem liczyć na jego przebaczenie. Pomyślałem sobie, że przecież mógł dobyć miecza i jednym cięciem zabić mnie od tyłu. Zimny pot spłynął mi po plecach. Cóż z tego, że byłem lepszym szermierzem, skoro stałem po przegranej stronie, a on cieszył się pełnym zaufaniem władzy? Przygotowałem się na śmierć. Niemal zamarłem z przerażenia. W przeszłości, chociaż brałem udział w niezliczonych bitwach, nigdy nie przydarzyło mi się coś takiego. Nie myślałem, że mogę zginąć. Teraz jednak, wraz ze zmianą władzy, czułem się gorszy od człowieka, którego bez wątpienia łatwo mógłbym pokonać. Nasze nerwy, choć na pozór silne, są w istocie niesłychanie słabe".

Wiele nauki można czerpać z historii opowiadanych przez ludzi, którym przyszło żyć w trudnych i niebezpiecznych czasach. Nie wolno jednak nam zapominać, że wszyscy oni, z różnych powodów, stawali się zabójcami. Dziś, nikt nikogo nie zabija bambusowym shinai. Z drugiej strony, chciałbym bardzo, aby współczesne walki swoim nastrojem nawiązywały do przeszłości. W sprawnych dłoniach shinai staje się prawdziwym mieczem. Warto wówczas pomyśleć o wartości ludzkiego życia. Ten, kogo zadowala zwycięstwo w zawodach, nie rozumie istoty kendo. Prawdę mówiąc, to wcale nie powinien trenować.

Zen-Nihon Kendo Renmei News
nr 5; styczeń 2002
tłumaczenie: Witold Nowakowski

Powrót do spisu treści


Kendo

POLSKA KOMISJA KENDO
Członek Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Kendo

Siedziba: 94-316 Łódź, ul. Saperów 1A
tel./fax (0-42) 634-70-84, 634-01-38; e-mail: kendo@kendo.pl

Sekretarz: 02-776 Warszawa, ul. Dereniowa 9 m.21
tel. (0-22) 644 69 64; e-mail: witek@manga.com.pl

http:// www.kendo.pl
logo

AKTUALNOŚCI ZE ŚWIATA KENDO

Przedruk "Internetowego Biuletynu Kendo" 2 (17) / marzec 2002

Dzień dobry,

Dziś, głównym tematem Biuletynu będą oczywiście Indywidualne Mistrzostwa Polski w Kendo, które odbyły się 16 marca br., w Olsztynie. Organizatorem turnieju był powstały zaledwie przed pół rokiem Olsztyński Klub Kendo, prowadzony przez Mariusza Wiala. W tym miejscu warto jednak dodać, że ogromnej pomocy olsztynianom udzieliło macierzyste dojo Mariusza, czyli Morąska Sekcja Kendo, prowadzona przez Macieja Łapińskiego.

Zawody rozpoczęły się dokładnie o dziesiątej zero pięć, krótkim przemówieniem prezesa Polskiej Komisji Kendo / Polskiego Związku Kendo, Włodzimierza Małeckiego, który powitał zawodników, widzów i zaproszonych gości, wśród których nie zabrakło marszałka województwa warmińsko?mazurskiego, Andrzeja Ryńskiego, wojewody warmińsko-mazurskiego, Stanisława Szatkowskiego i prezydenta miasta Olsztyna, Czesława Małkowskiego. Po uroczystości otwarcia, sekretarz PKK / PZKendo, Witold Nowakowski, dokonał prezentacji dwunastki finalistów, a szef wyszkolenia, Andrzej Kustosz, przypomniał w skrócie najważniejsze punkty regulaminu Mistrzostw. Przed pierwszą walką odbył się pokaz podstawowych ataków i wybranych technik obronnych kendo. W pokazie wzięli udział Leszek Lipecki (3 dan) z Warszawy i Paweł Pietrzykowski (2 dan) z UKS Kendo Łódź.

Walki eliminacyjne toczono w czterech grupach po trzech zawodników, systemem "każdy z każdym". W dwóch grupach konieczne były walki barażowe, bowiem bezpośrednia punktacja nie przyniosła ostatecznego rozstrzygnięcia. Z każdej grupy wyszło po dwóch zawodników, którzy następnie zostali podzieleni na dwie dodatkowe grupy, po cztery osoby. Tutaj także toczono walki "każdy z każdym", a do ścisłego finału zakwalifikowało się czterech zawodników.

W przerwie turnieju odbył się półgodzinny, dynamiczny pokaz karate shotokan w wykonaniu instruktorów i zawodników klubu AZS Olsztyn. Jakby dla kontrastu, po bardzo licznej grupie karateków, w pokazie iaido wystąpił tylko jeden zawodnik: Jarosław Wolny (3 dan kendo, 2 dan iaido) z Poznania. Po zakończeniu pokazów rozpoczęły się druga część turnieju, toczona już systemem pucharowym, bez remisów.

Wiele emocji wśród licznie zgromadzonej publiczności wzbudziła pierwsza walka półfinałowa, pomiędzy Pawłem Pietrzykowskim z Łodzi i Mariuszem Wialem (2 dan) z Olsztyna. Ostatecznie zwyciężył Mariusz Wial i tym samym jako pierwszy dotarł do finału. Półfinałowa walka obrońcy tytułu mistrzowskiego, Artura Hessela (5 dan kendo, 1 dan iaido) z Jarosławem Wolnym, w regulaminowym czasie pięciu minut zakończyła się remisem 1:1. Za to dogrywka (encho), do pierwszego trafienia, trwała zaledwie sześć sekund. Zwyciężył Artur Hessel.

W walce o trzecie miejsce spotkali się zatem Paweł Pietrzykowski i Jarosław Wolny. Zwyciężył Jarosław Wolny 2:1.

W finale, tak jak rok temu, stanęli naprzeciw siebie Artur Hessel i Mariusz Wial. Olsztyńscy widzowie, zawodnicy Olsztyńskiego Klubu Kendo i sympatycy kendo, którzy przybyli z Morąga, dopingowali oczywiście Mariusza. Artur Hessel poradził sobie jednak z presją publiczności i obronił tytuł wygrywając 2:0 (kote; men) w czasie 1.36 min. Mariusz Wial zachował tytuł wicemistrza.

Końcowe wyniki:

  1. Artur Hessel (Kraków)
  2. Mariusz Wial (Olsztyn)
  3. Jarosław Wolny (Poznań)
  4. Paweł Pietrzykowski (UKS Kendo Łódź)
  5. Maciej Łapiński (Morąg)
  6. Marcin Woyna-Orlewicz (Kraków)
  7. Adam Pyjor (Morąg)
  8. Jacek Ciastoń (Kraków)
  9. Leszek Lipecki (Warszawa)
  10. Jakub Koss (Gdynia)
  11. Konrad Maciński (Olsztyn)
  12. Jerzy Rekucki (Warszawa)

W czasie uroczystości zamknięcia XXI Indywidualnych Mistrzostw Polski w Kendo wręczono dodatkowe nagrody dla najstarszego i najmłodszego zawodnika turnieju. Najstarszy - Jerzy Rekucki - otrzymał książkę "Miłość samuraja", a najmłodszy - Jakub Koss - samurajski komiks "Samotny wilk". Nagrodę kantosho (za dobry duch walki) ufundowała firma Coltex Dakar - Plus GSM. Jednogłośną decyzją sędziów (Andrzej Kustosz, Arkadiusz Izdebski, Zbigniew Misiak, Witold Nowakowski, Włodzimierz Małecki) przyznano ją Adamowi Pyjorowi.

Wszyscy uczestnicy mistrzostw otrzymali pamiątkowe dyplomy i upominki. Hojność sponsorów (Rancor Olsztyn, Towarzystwo Ubezpieczeniowe Warta, firma poligraficzna Brenner, Coltex Dakar) sprawiła, że trójka medalistów dostała po dwa puchary. Nagrody wręczał instruktor Olsztyńskiej Sekcji Karate Shotokan, Wojciech Kaczmarek (4 dan karate). Oficjalnego zamknięcia zawodów dokonał Włodzimierz Małecki.

Godzinę później odbył się wspólny trening (godo-geiko) sędziów, finalistów i innych zawodników, obserwowany przez grupę najwierniejszych widzów. A wieczorem wszyscy spotkali się w hotelu Relaks na uroczystym bankiecie…


XXI IMP przeszły do historii, więc jeszcze krótko o pozostałych sprawach:

- Leszek Lipecki, Włodzimierz Małecki i Adam Pyjor zostali wytypowani do udziału w tegorocznym Międzynarodowym Obozie Instruktorskim w Kitamoto, w Japonii, który odbędzie się w dn. 26 lipca - 2 sierpnia br.

- W dwumiesięczniku "Budokan" ukazała się obszerna relacja ze zjazdu założycielskiego Polskiego Związku Kendo oraz wywiad z Maciejem Murzyńcem (1 dan kendo, 1 dan iaido) o VIII Mistrzostwach Europy w iaido, w Brukseli.

- A nakładem wydawnictwa Diamond Books ukazała się bogato ilustrowana książka Hideharu Onumy pt. "Kyudo - japońska sztuka łucznictwa" (to co prawda nie kendo, ale też warto przeczytać!).

- Przypominam, że każdy numer Biuletynu, dzięki uprzejmości Tomasza Grycana, publikowany jest w internetowym magazynie "Świat Nei Jia" (www.wudang.cis.com.pl).

- Wraz z końcem lutego dobiegł końca mini-konkurs na najlepszą polską stronę internetową związaną z kendo. Zmiany na stronie PKK / PZKendo i związana z tym konieczność "gruntownej przeróbki" sprawiły, że dosłownie w ostatniej chwili na pierwsze miejsce wysunęła się strona Szczecińskiego Klubu Kendo: www.kendo.max.pl. Gratuluję! W konkursie wzięło udział łącznie 56 respondentów, z których 22 oddało głosy na Szczecin. Na drugim miejscu znalazła się stara strona PKK (www.kendo.pl), a na trzecim - strona Kaliskiego Klubu Kendo (www.kendo.sepp.pl). Nagroda zatem pojedzie do SKK, a upominek, rozlosowany wśród głosujących, otrzyma Artur Krzywonos. Również gratuluję...

Pozdrawiam i dziękuję,
Witold Nowakowski
Sekretarz PKK / PZKendo


Przedruk "Internetowego Biuletynu Kendo" 3 (18) / kwiecień 2002

Dzień dobry,

W zasadzie mógłbym rozpocząć ten biuletyn w stylu sprawozdań sportowych, np. "Duży sukces odnieśli młodzi polscy zawodnicy na XVIII Mistrzostwach Europy w Kendo rozegranych w ubiegły weekend, we francuskiej miejscowości Nantes…" - i nie byłoby w tym przesady. Mamy bowiem czym się pochwalić.

Maciej Murzyniec z Krakowa, po raz ostatni startujący w kategorii juniorów na imprezie tej rangi, zajął piąte miejsce, przegrywając jedynie z późniejszym mistrzem Europy, Alexem Dieboldem z Francji, oraz - jako jedyny ze wszystkich startujących - otrzymał przyznawaną przez sędziów, prestiżową nagrodę kantosho, czyli "za dobry duch walki".

Rafał Jaśtak z Ostrowa Wielkopolskiego uplasował się na ósmym miejscu.
Po zakończeniu zawodów obaj nasi juniorzy zdali egzaminy na drugi dan.

A teraz pokrótce przedstawię przebieg całych zawodów.

Mistrzostwa rozpoczęły się w piątek, 19 kwietnia 2002. Podczas parady, reprezentacja Polski szła w składzie: Artur Hessel (kapitan drużyny / chorąży), Włodzimierz Małecki (kierownik ekipy), Witold Nowakowski (manager), Maciej Murzyniec, Rafał Jaśtak, Jakub Tyszecki (juniorzy), Paweł Pietrzykowski, Adam Pyjor, Leszek Lipecki, Jarosław Wolny, Mariusz Wial (seniorzy).

Pierwszego dnia rozegrano turniej juniorów i drużynowe mistrzostwa kobiet.

W turnieju juniorów walki eliminacyjne toczono w trzyosobowych grupach. W grupie siódmej, Maciej Murzyniec wygrał 2:0 (KK) z C. Martinezem z Hiszpanii i 2:0 (MK) z T. d'Hontem z Belgii i zajął pierwsze miejsce. W grupie szóstej zabrakło młodego Holendra, J. van der Woude, więc Rafał Jaśtak stoczył tylko jedną walkę, wygrywając 2:0 (MK) z Węgrem, K. Kovacsem i eliminacje także zakończył na pierwszym miejscu. Trochę mniej szczęścia miał występujący po raz pierwszy na ME Jakub Tyszecki z Łodzi, który po remisie 0:0 z Belgiem, R. van Eupenem i przegranej z 0:1 (M) z Holendrem, G. Mudde, nie przeszedł do dalszej części turnieju.

W 1/8 finału Rafał Jaśtak pokonał 2:0 (KK) P. d'Honta z Belgii, a Maciej Murzyniec wygrał 2:0 (KM) z B. Gerberem ze Szwajcarii. W ćwierćfinale trafił jednak na swojego "starego" przyjaciela i rywala, Axela Diebolta z Francji i po nieco gorszej walce przegrał 0:2 (MM). Tymczasem T. d'Hont z Belgii wziął odwet za brata i pokonał Rafała Jaśtaka 1:0 (K).

Ostateczne wyniki (ME juniorów):
I - Axel Diebold (Francja)
II - S. Kautz (Niemcy)
III - B. de Bussac (Francja)
III - T. d'Hont (Belgia)
-------
5. - Maciej Murzyniec (Polska)
8. - Rafał Jaśtak (Polska)
 
kantosho - Maciej Murzyniec (Polska)

W drużynowym turnieju kobiecym obyło się bez niespodzianek. Od początku zawodów dominowały Francuzki i Węgierki.

Ostateczne wyniki (drużynowe ME kobiet)
I - Francja
II - Węgry
III - Wielka Brytania
III - Szwajcaria

W sobotę, 20 kwietnia, rozegrano drużynowy turniej seniorów. Wstępne walki toczyły się w sześciu grupach eliminacyjnych - pięciu po trzy drużyny i jednej czterozespołowej. Polska, niestety, nie miała szczęścia w losowaniu i trafiła do tej ostatniej grupy, razem z Niemcami, Hiszpanią i Austrią. Pierwszy mecz, z Niemcami, zakończył się zwycięstwem naszych zachodnich sąsiadów 5:0. Polacy wystąpili w składzie: A. Pyjor, P. Pietrzykowski, M. Wial, J. Wolny, A. Hessel; Niemcy: J. Ulmer, U. Hoffmann, J. Sengfelder, C. Heist, R. Niewerth. Jedyny mały punkt dla Polski zdobył A. Pyjor (K).

Polska drużyna w niezmienionym składzie przystąpiła do meczu z Hiszpanią (Dav. Castro, J. Castro, N. Amengual, Dan. Castro, J. Gonzalez), przegrywając 3:2. Swoje walki wygrali P. Pietrzykowski 1:0 (K) i A. Hessel 2:1 (MM:D).

Ostatni mecz eliminacyjny grupy szóstej, z Austrią (C. Lettau, G. Roth, W. Mraz, M. Steinbrenner, D. Hauck) był więc dla Polaków już tylko meczem honorowym. Kapitan A. Hessel dokonał pewnych przesunięć w ustawieniu drużyny i na miejsce A. Pyjora wprowadził debiutującego na ME L. Lipeckiego, który nie zawiódł w swojej walce i zremisował z G. Rothem 1:1 (M:M). Cały mecz wygrali Polacy 2:0, po zwycięstwach P. Pietrzykowskiego 1:0 (K) i A. Hessela 2:0 (KM).

Francuzi i Węgrzy jak burza przeszli przez eliminacje, dochodząc do finałów, ale publiczność zgromadzona w Palais des Sports Baileau nie usłyszała po raz trzeci Marsylianki. Tytuł drużynowych mistrzów Europy wywalczyli Węgrzy (4:1).

Ostateczne wyniki (drużynowe ME seniorów):
I - Węgry
II - Francja
III - Szwecja
III - Hiszpania
 
kantosho - Andriej Sołodownikow (Rosja)

Ostatni dzień Mistrzostw, niedziela 21 kwietnia, był dniem turniejów indywidualnych mężczyzn i kobiet. Do turnieju męskiego zgłoszono 144 zawodników. Eliminacje, tak jak w poprzednich dniach, rozgrywano w grupach metodą "każdy z każdym". Dwóch pierwszych zawodników z każdej grupy wychodziło do dalszych rozgrywek. Jarosław Wolny i Adam Pyjor wygrali swoje grupy eliminacyjne, pozostali Polacy (A. Hessel, L. Lipecki, M. Wial) zajęli drugie miejsca. Odpadł jedynie P. Pietrzykowski. Los jednak i tym razem okazał się niełaskawy dla naszych zawodników, bowiem w walkach o 1/16 finału Adam Pyjor przegrał z Belgiem Christopherem Haecke (jak się potem okazało, wicemistrzem Europy), zaś Jarosław Wolny - z Francuzem Allanem Soulasem (późniejszym mistrzem Europy). Cóż, takie są zawody…

Ostateczne wyniki (ME seniorów):
I - Allan Soulas (Francja)
II - Christopher Haeke (Belgia)
III - Tibor Barany (Węgry)
III - Sven Wahlquist (Szwecja)
-----
33. - Jarosław Wolny (Polska)
34. - Adam Pyjor (Polska)
 
kantosho - Boris Jansen (Holandia)

W turnieju indywidualnym kobiet nie doszło do powtórki z zawodów drużynowych. Faworyzowana Francuzka, Sabine Loustale (kapitan drużyny) zajęła zaledwie trzecie miejsce, po przegranej w półfinałach z Finką, S. Poreuvo.

Ostateczne wyniki (ME kobiet)
I - Barbara Kiraly (Węgry)
II - Satu Susanna Poreuvo (Finlandia)
III - Sabine Loustale (Francja)
III - Olga Martin-Jimenez (Hiszpania)

Jak już wspomniałem na wstępie, po zakończeniu ME odbyły się egzaminy na stopnie mistrzowskie dan, z udziałem prezesa Wszechjapońskiej Federacji Kendo (ZNKR), pana Yoshimitsu Takeyasu, i sekretarza generalnego Międzynarodowej Federacji Kendo (IKF), pana Juna Takeuchiego. Wszyscy Polacy, biorący udział w egzaminach, zdali. Poza wymienionymi Maciejem Murzyńcem i Rafałem Jaśtakiem (2 dan), swoje kwalifikacje podwyższył także Mariusz Wial z Olsztyna, który zdał na 3 dan. Gratuluję!

A o pozostałych wydarzeniach kwietnia - w następnym biuletynie, który ukaże się tym razem szybciej, bo już za niecałe dwa tygodnie, w pierwszej połowie maja.

Pozdrawiam wszystkich, zawodnikom składam serdecznie gratulacje za wspaniałą postawę na zawodach, a reszcie ekipy, zarówno tym, którzy byli w Nantes, jak i tym, którzy pozostali w kraju, serdecznie dziękuję za współpracę i wyśmienite przygotowanie całego naszego pobytu.

Witold Nowakowski
Sekretarz PKK / PZKendo

Powrót do spisu treści


Karate

POCHODZENIE I PODZIAŁ KARATE
Kordian Zadrożny

laser2@wsisiz.edu.pl

Witam wszystkich zainteresowanych karate i innymi wschodnimi sztukami walki. Jest to pierwszy artykuł dotyczący karate, więc rozpocznę może od tego, co to jest karate, skąd się wzięło oraz jak się je dzieli na szkoły i style.
W sztuce walki najważniejszą rzeczą jest człowiek i jego poglądy, doświadczenia, dlatego ja troszkę inaczej sklasyfikuję karate niż w innych artykułach czy książkach.

Okres Okinawski

Dla nikogo nie jest tajemnicą skąd wywodzi się karate. Pochodzi ono z wyspy Okinawa położonej w archipelagu Ryu Kyu. Początki karate są nierozerwalne z chińskim Wu Shu. Bogate kontakty handlowe między Okinawą a Chinami powodowały z biegiem czasu wymieszanie się społeczności. Na Okinawę przybywali mistrzowie Wu-Shu. Sztuka ta mieszała się z rdzennymi sztukami walki Okinawczyków. W pewnym momencie narodził się protoplasta Karate - To-De.

Sztuka ta następnie zaczęła ewoluować. Pewni mistrzowie zaczęli modyfikować techniki i sposoby treningu tak aby dostosować je do swoich potrzeb. W przeciwieństwie do czasów współczesnych za mistrza nie uważano człowieka z wysokim danem (których zresztą nie było) tylko ludzi którzy potrafili walczyć. W tamtych czasach w karate nie próbowano doszukiwać się duchowych przesłanek, ćwiczono je (podobnie jak inne sztuki walki), aby wygrywać walce.

W wyniku opisanej wyżej ewolucji powstały główne style okinawskie czyli: NAHA-TE i SHURI-TE z których później "wykluły" się takie systemy jak Guju-ryu i Shorin-ryu. Jako ciekawostkę napiszę fakt, że Goju-ryu zawiera wiele elementów Pak-hok kung-fu, gdyż twórca tego systemu nauczył się go w Chinach w czasie służby wojskowej.

Okres Japoński

Okres zwykle kojarzony z osobą mistrza Funakoshi, on bowiem rozpowszechnił karate na dworach japońskich. Twórca Judo, Kano, był pod wrażeniem pokazów karate, jakie dawał Funakoshi. Zaprosił go do swego dojo, sławnego Kodokanu, aby ten dał tam pokaz i nauczył go jakiegoś kata. Za Funakoshim do Japoni przybyli inni mistrzowie karate. Uczyli oni tradycyjnych Okinawskich systemów. Funakoshi aż do śmierci nauczał Shorin-ryu w swoim dojo, które nosiło nazwę Shotokan. Funakoshi zawsze bronił oryginalnego karate, był przeciwny zawodom sportowym i niepotrzebnemu zmienianiu technik. Po jego śmierci jednak nie miał kto "czuwać" nad karate. Jego własny syn bardzo zmienił oblicze tej sztuki. Pierwsze zawody sportowe zostały rozegrane w rok po śmierci Funakoshiego. Karate już wtedy Shotokan stało się bardziej statyczne. Wydłużono pozycje, trening stał się bardziej nastawiony na rekreacje.
Po śmierci Funakoshiego powstało wiele styli założonych przez jego uczniów.

Karate współczesne

Karate współczesne podzieliłbym na trzy grupy.

Karate tradycyjne - systemy, w których trening odbywa się w tradycyjny bądź zbliżony do niego sposób. Do jednego worka wkładam i systemy Okinawskie i Shotokan i inne tego typu.

Karate kontaktowe - ten rodzaj karate rozpoczął się od kyokushinkai i jego twórcy Masutatsu Oyamie. Wprowadził jako pierwszy w karate zawody sportowe z pełnym kontaktem. Różnica polega na tym, że o ile w systemach tradycyjnych zawody przypominają sportową szermierkę to tutaj jest to walka kontaktowa rozgrywana w czasie ciągłym. Oyama postanowił, że odkryje granice ludzkich możliwości. Nad technikę stawiał siłę i wytrzymałość. Z biegiem czasu treningi w kiokushin stały się nastawione tylko i wyłącznie na sportowy knockdown (walka pełno kontaktowa bez uderzeń rękami na głowę).

Swoim postępowaniem Oyama doprowadził do tego, że wielu jego uczniów pozakładało swoje szkoły, np. Oyama karate, Ashihara itp. Większość z nich nie różni się od kyokushinkai, dopiero teraz niektóre wprowadzają walką typu full-kontakt.

Karate nowoczesne - Są to style bardzo młode, Shidokan, Seidokaikan te nazwy pewnie niewiele mówią sporej części czytelników. Są to systemy, szczególnie Shidokan, które wprowadziły do karate nowy wymiar walki. W Shidokan karate walka składa się z trzech rund. Pierwsza przypomina knockdown z możliwością wykonywania rzutów, druga to walka w przepisach Thai boxu a trzecia to tak zwane VALE TUDO z limitem czasu walki w parterze. No właśnie. Parter, kolejna nowość w karate. Duszenia i dźwignie, coś na kształt brazylijskiego ju jitsu. Wcześniej karate zajmowało się walką w dystansie a przecież na ulicy często zdarza się, że trzeba walczyć w bliskim dystansie. Seidokaikan jest troszkę mniej rewolucyjnym systemem. To po prostu walka według reguł zbliżonych do Thai boxu. System ten organizuje najbardziej prestiżowe zawody systemów uderzających zwane K1.

Myślę, że nakreśliłem czytelnikom zarys historii i dzisiejszego kształtu karate. W kolejnych artykułach spróbuję przedstawić konkretne systemy, mistrzów, sposoby treningu itp.

Powrót do spisu treści


Nowości wydawnicze

1. Dr Yang Jwing-Ming
"Sekrety Dawnych Mistrzów Taiji - Teksty Klasyk z Komentarzami"

"Przez wieki rozwoju Taiji dawni mistrzowie badali i doskonalili jego zasady. Swoją wiedzę i doświadczenia opisywali w pilnie strzeżonych wierszach i pieśniach, przekazywanych tylko najbardziej zaufanym uczniom. Wiersze te i poematy będące niezmierzoną skarbnicą mądrości dla wszystkich praktyków Taiji dopiero w dzisiejszych czasach zostały opublikowane i udostępnione szerszej publiczności.

Niniejsza książka zawiera wybrane teksty dawnych mistrzów Taiji w tłumaczeniu dr Jang Jwing-Minga i opatrzone jego komentarzem. Czytanie i rozważanie Klasyk Taiji jest zawsze nieustannym źródłem inspiracji i motywacji do doskonalenia swojej sztuki i powinno być stałym nawykiem każdego poważnego praktyka Taiji."

Kontakt z wydawnictwem: 
ymaapubl@cis.com.pl
http://www.ymaa.cis.com.pl

okładka książki

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.