magazyn Świat Nei Jia
NR 36 (CZERWIEC 2004)

Spis treści:

Powrót do strony głównej


WSTĘP

Witam w kolejnym numerze "Świata Nei Jia".

Dziękuję za listy oraz wypełnione ankiety. Przyznaję, że ich lektura wprawia mnie w spore zdumienie. Wasze oczekiwania w stosunku do tego magazynu są tak olbrzymie, że nawet duży zespół wydawniczy nie podołał by temu. Większość internautów, która przysyła do mnie listy, zapomina lub w ogóle nie bierze pod uwagę, że te strony tworzone są tylko przez jedną osobę. "Świat Nei Jia", jak i cały ten serwis, jest dziełem tylko jednego pasjonata, który poświęca swój wolny czas i całkowicie charytatywnie wykonuje tą pracę. To tylko małe prywatne strony, a nie jakiś wielki oficjalny rządowy magazyn dotowany przez państwo. Mam bardzo ograniczone możliwości publikowania nowych materiałów, bo nie posiadam żadnych funduszy na opłacenie ich. Ten magazyn dostajecie za darmo, bo autorzy tekstów są pasjonatami i udostępniają mi swoje artykuły nieodpłatnie, aby szerzej propagować sztuki walki.

Ponieważ czytelnicy "Świata Nei Jia" mają bardzo różne zainteresowania oraz poziom wiedzy na te tematy, staram się aby materiały zawarte w nim, były jak najbardziej zróżnicowane, aby każdy mógł znaleźć tutaj coś dla siebie, zarówno laik jak i ktoś bardziej zaawansowany. Niektóre teksty są lepsze inne trochę gorsze, ale wydaje mi się, że w każdym można znaleźć coś ciekawego i inspirującego dla siebie, dlatego je tutaj publikuję.
Bardzo łatwo jest krytykować zawartość magazynu i wysuwać żądania o coś innego, ale trudno jest zrobić coś samemu. Jeżeli macie tyle pomysłów, to poświęćcie trochę czasu i napiszcie lub opracujcie jakieś artykuły. Jeżeli choć raz spróbujecie to zrobić, wtedy bardzo szybko docenicie pracę innych i nabierzecie szacunku dla osób, które dzielą się z Wami swoją mniejszą lub większą wiedzą i doświadczeniem.


Przepraszam za brak odzewu na e-maile. Mam już olbrzymie zaległości w odpowiadaniu na korespondencję. Zadajecie mi bardzo dużo szczegółowych pytań, a ja niestety nie mam wystarczającej ilości wolnego czasu, aby na nie wszystkie odpowiedzieć. Pamiętajcie, że tworzenie tego serwisu wymaga sporej pracy, a ja także muszę kiedyś spać.
Namawiam Was do odwiedzania forum dyskusyjnego "Neijia". Jego członkami są także eksperci różnych sztuk walki i możecie skorzystać z ich pomocy w rozwiązywaniu Waszych problemów oraz w pogłębianiu wiedzy na różne tematy.

Zapraszam do lektury magazynu.

Tomasz Grycan

P.S.
Mam gorącą prośbę do tych wszystkich osób, które umieściły na swoich stronach link do mojego serwisu, aby uaktualniły go. Przypominam, że nowy adres to: www.neijia.net a nowy e-mail do korespondencji to:

P.S.2
Osoby zainteresowane praktyką chen taijiquan mają wiele okazji do ćwiczenia u "źródła". Na przełomie września i października planowane jest w Poznaniu seminarium z Mistrzem Chen Jun, najstarszym synem Mistrza Chen Xiaowang, a w listopadzie w Krakowie i Warszawie mają odbyć się seminaria z Mistrzem Chen Yingjun, średnim synem Mistrza Chen Xiaowang. Szczegółowe informacje można znaleźć w serwisie "World Chen Taiji Association - Poland" (www.chentaiji.pl).

Powrót do spisu treści


Chen Taijiquan

SEMINARIUM Z MISTRZEM CHEN XIAOWANG WE WROCŁAWIU
Tomasz Grycan

W dniach 29 kwietnia - 3 maja 2004 r. odbyło się we Wrocławiu seminarium z Mistrzem Chen Xiaowang, spadkobiercą stylu chen taijiquan. To już trzecia Jego wizyta w moim rodzinnym mieście, poprzednie były w 2002 i 2003 roku. Dzięki sprzyjającym okolicznościom od 1999 r. Mistrz odwiedza nasz kraj co roku i polscy entuzjaści taijiquan mogą bez przeszkód czerpać wiedzę ze "źródła".

Wrocławska impreza przyciąga coraz więcej osób i w tym roku zjechało się wielu pasjonatów taijiquan z całej Europy. Oprócz Polaków w seminarium uczestniczyli przedstawiciele: Niemiec, Rosji, Ukrainy, Bułgarii, Czech, Słowacji, Francji, Portugalii, Anglii, Włoch i Szwecji.

Pierwszego dnia Mistrz bardzo szczegółowo omówił wszystkie ćwiczenia "chan si gong" ("rozwijania jedwabnego kokonu"). Drugiego i trzeciego dnia odbyła się korekta formy "Laojia Yi Lu", a czwartego i piątego dnia korekta formy "Laojia Er Lu" ("Pao Chui"), czyli "wybuchowych pięści".

Korzystanie z porad i korekt tak Wielkiego Eksperta jest nieocenione w poważnej praktyce taijiquan. Wszyscy uczestnicy tego seminarium bardzo uważnie śledzili każdy ruch Mistrza, starając się jak najlepiej wykorzystać chwile spędzone w jego obecności na sali.

Kolejna wizyta Mistrza Chen Xiaowang w Polsce planowana jest na wiosnę 2005 roku.

P.S.
Osoby zainteresowane praktyką chen taijiquan mają wiele okazji do ćwiczenia u "źródła". Na przełomie września i października planowane jest w Poznaniu seminarium z Mistrzem Chen Jun, najstarszym synem Mistrza Chen Xiaowang, a w listopadzie w Krakowie i Warszawie mają odbyć się seminaria z Mistrzem Chen Yingjun, średnim synem Mistrza Chen Xiaowang. Szczegółowe informacje na temat tych imprez można znaleźć w serwisie "World Chen Taiji Association - Poland" (www.chentaiji.pl).

Powrót do spisu treści


Yang Taijiquan

CZTERDZIEŚCI ROZDZIAŁÓW RODZINY YANG - CZĘŚĆ III

Tłumaczenie: Kuba Komorowski

Materiał udostępniony przez Warszawską Szkołę Tai Chi - "YMAA Warszawa"

21.
Wyjaśnienie Ortodoksyjnej Praktyki Tai Chi.

Tai Chi jest okrągłe. Niezależnie czy wewnątrz czy na zewnątrz, w górze czy w dole, na lewo czy na prawo nigdy nie opuszcza tej okrągłości. Tai Chi jest kwadratowe. Niezależnie czy wewnątrz czy na zewnątrz, w górze czy w dole, na lewo czy na prawo nigdy nie opuszcza tej kwadratowości. Do wewnątrz i na zewnątrz z okrągłością, atakowanie i wycofywanie się z kwadratowością. Od kwadratowości do okrągłości, i w tył i w przód. Kwadratowość jest do otwierania i rozszerzania; okrągłość jest do ściskania i związywania. Kwadrat i okrąg są najwyższymi normatywnymi standardami. Czy cokolwiek może znaleźć się poza tym standardem? W ten sposób można osiągnąć całkowitą wolność ruchu. Wyżej i głębiej, subtelnie i o wiele bardziej subtelnie, widoczne i niewidoczne, jaśniejsze i jaśniejsze, to idzie wiecznie, bez końca.

22.
Wyjaśnienie Lekkości i Ciężkości, Unoszenia się i Zatapiania w Tai Chi.

Podwójny-ciężar jest błędem ponieważ jest nadmiernie pełny; nie jest to tym samym co zatopienie. Podwójne-zatopienie nie jest błędem ponieważ jest w naturalny sposób zwinne; nie jest to tym samym co ciężkość. Podwójne-unoszenie się jest błędem ponieważ jest, po prostu, niesubstancjalne, co nie ma nic wspólnego z lekkością. Podwójna-lekkość nie jest błędem ponieważ jest naturalną zręcznością, która nie może być porówna z unoszeniem się. Pół-lekkie i pół-ciężkie nie są błędami; zbyt-lekkie i zbyt-ciężkie są błędami. Pół oznacza, że osoba jesteś połowicznie zakorzeniony i dlatego nie jest to błąd; zbyt oznacza że jesteś zbyt wykorzeniony i dlatego jest błąd. Gdy ktoś jest zbyt wykorzeniony odejdzie od prawidłowej okrągłości i kwadratowości; gdy ktoś jest połowicznie zakorzeniony, dlaczego miałby odchodzić od kwadratowośći i okrągłości? Pół-unoszący się i pół-zatopiony są błędami z powodu niedostateczności; zbyt-unoszący się i zbyt-zatopiony są błędami nadmiaru. Połowiczna-ciężkość i zbytnia-ciężkość są sztywne i nieuporządkowane; połowicznie-lekki i zbyt-lekki są zwinne lecz nie okrągłe. Pół-zatopiony i zbyt-zatopiony są puste i nieuporządkowane; pół-unoszący się i zbyt-unoszący się są niewyraźne i nie okrągłe. Pódwójna-lekkość, która nie unosi się staje się zwinnością; podwójne-zatopienie, które nie staje się ciężkością staje się żywotnością. Mówimy więc, że najwyższa technika jest lekka i ciężka; połowicznie zakorzenioną jest technika przeciętna. Oprócz tych trzech wszystkie techniki są błędne. Gdy wewnętrzna lekkość jest odsłonięta wyraża się jako przejrzystość zewnętrznej chi, gdy ta płynie do kończyn. Jeśli nie zgłębisz do samego końca technik lekkości, ciężkości, unoszenia się i zatapiania będziesz tracił czas kopiąc studnię i nigdy nie odnajdując wody. Gdy ktoś w mistrzowsko opanuje techniki kwadratowośći, okrągłości i "czterech stron" wraz z wnętrzem i zewnętrzem, grubiaństwem i delikatnością to jest to wtedy wielkie osiągnięcie. Jak można powiedzieć, że "cztery narożniki" odbiegają od teorii kwadratowości i okrągłości? To jest to, co mamy na myśli gdy mówimy, że od kwadratu do okręgu i od okręgu do kwadratu, jednostka całkowicie przekroczy formę i osiągnie sferę najwyższej techniki.

23.
Wyjaśnienie Czterech Narożników w Tai Chi.

"Cztery główne kierunki" odnoszą się do czterech stron lub odparowania, ściągnięcia, nacisku i pchnięcia. Jeśli ktoś na początku nie zrozumie zasady mówiącej, że "z kwadratowości możemy stosować okrągłość" i że "kwadratowość i okrągłość wymieniają się nieskończenie", to jak ktoś taki może demonstrować techniki narożników? Jeśli nasze zewnętrzne kończyny lub wewnętrzny duch nie są w stanie wykonać kwadratowych i okrągłych technik czterech stron zaczynamy widzieć błędy lekkości, ciężkości, unoszenie się i zatapiania, w takiej sytuacji pojawia się potrzeba technik czterech narożników. Na przykład: połowiczna-ciężkość i zbytnia-ciężkość sprawiają, że człowiek staje się sztywny i nieuporządkowany w naturalny sposób prowokując pojawienie się technik czterech narożników - zaczepienia, rozczepienia, uderzenia łokciem i odbicia barkiem. Na tej samej zasadzie, podwójny-ciężar i będące jego rezultatem przepełnienie również wyrazi się w technikach narożników. Praktycy z błędną techniką nie mają innego wyboru poza wyrównywaniem tej słabości poprzez użycie technik narożników usiłując w ten sposób powrócić do prawidłowej okrągłości i kwadratowości. Choć praktykujący najniższego stopnia muszą uciekać się do uderzania łokciem i barkiem aby wyrównać swoje braki, nawet najbardziej zaawansowani praktycy muszą zdobyć umiejętności zaczepiania i rozczepiania aby powrócić do prawidłowej formy. Jest więc funkcją technik czterech narożników wyrównywanie niedostatków w zasadzie sztuki.

24.
Objaśnienie Talii i Korony Głowy jako Pionu i Równowagi w Tai Chi.

Korona głowy jest jak pionowa linia i dlatego mówimy o "podwieszeniu do korony głowy". Dwa ramiona są jak odważniki, które krążą w lewo i w prawo. Talia jest jak rdzeń wagi. Gdy ktoś stoi jak pionowa linia i waga to najmniejsze odchylenie w lekkości, ciężkości, unoszeniu się czy zatopieniu będzie oczywiste. Pionowa linia podwieszona do głowy i podstawa równowagi mieszcząca się w talii łączą punkt wei-lu w kroczu i punkt hsin-men na koronie głowy.

Szczyt i dno ciała jednoczy jedna nić;
Wszystko opiera się na skrętach dwóch ramion wagi.
Poprzez ruch odmierzaj cale i drobiny;
Ty sam możesz odróżnić dokładny przedział.
Za jednym ruchem sygnałowej flagi;
Koła obydwu ming-men zaczynają się kręcić.
Gdy rozkazy wydaje umysł, chi wkracza do akcji jak chorągwie wojska,
I naturalnie doświadczamy całkowitej wolności ruchu.
Teraz ciało jest zwinne,
A ty stałeś się stalowym arhatem.
Podczas sparringu, w tył i w przód,
Prędzej czy później odniesiesz sukces.
Gdy nawiązujesz kontakt - odrzuć przeciwnika,
Lecz nie potrzebujesz ciskać ich do nieba.
Zachowując spokój,
Możesz odrzucić przeciwnika na wielką odległość jednym oddechem.
To słowne nauczanie musi być przekazywane w sekrecie;
Otwórzcie bramę i ujrzyjcie niebo.

25.
Objaśnienie Symbolu Tai Chi, Czterech Pór Roku i Pięciu Chi.

Wiosna 
Drewno 
Dźwięk   hsu
WSCHÓD

Lato
Ogień
Dźwięk he
POŁUDNIE

Jesień
Metal 
Dźwięk hsi 
ZACHÓD

Wdech-Wydech
Ziemia
CENTRUM

PÓŁNOC
Dźwięk ch'ui
Woda
Zima

26.
Wyjaśnienie Podstaw Krwi i Chi w Tai Chi.

W ludzkiej fizjologii krew posiada funkcję odżywczą, a chi funkcję obronną. Krew krąży w ciele, błonach i ramionach; chi krąży w kościach, ścięgnach i naczyniach krwionośnych. Ścięgna i paznokcie są pochodnymi kości; włosy na czaszce i na ciele są pochodną chi. Gdy krew jest obfita włosy na czaszce i na ciele są zdrowe; gdy ilość chi jest wystarczająca ścięgna i paznokcie są mocne. Zatem, odwaga i siła krwi i chi wyraża się w zewnętrznej sile kości, skóry i włosów; esencja i funkcja chi i krwi wyraża się w wewnętrznej sile ciała, ścięgien i paznokci. Chi zależy od obfitości bądź niedoboru krwi; krew zależy od podnoszenia się i opadania chi. W koło i w koło bez końca, ciało nigdy nie może zakończyć tego procesu.

27.
Wyjaśnienie Siły i Chi w Tai Chi.

Chi przemieszcza się błonami, kośćmi, ścięgnami i naczyniami krwionośnymi; siła pochodzi się z krwi, ciała, skóry i kości. Zatem, ci, którzy posiadają wielką, brutalną siłę mają zewnętrzną moc w swojej skórze i kościach - formie fizycznej. Ci, którzy posiadają wielką chi mają moc wewnętrzną w swoich ścięgnach i naczyniach krwionośnych - fizycznym wizerunku. Chi-krew manifestuje się w mocy wewnętrznej; krew-chi wyraża się w mocy zewnętrznej. Jeśli zrozumiecie funkcje chi i krwi w naturalny sposób zrozumiecie też źródło mocy i chi. Jeśli zrozumiecie naturę chi i mocy w naturalny sposób pojmiecie różnicę pomiędzy używaniem mocy, a wprawianiem chi w ruch. Krążenie chi w ścięgnach i naczyniach krwionośnych i używanie siły w skórze i kościach różnią się bardzo od siebie.

28.
Wyjaśnienie Stóp, Cali, Części Setnych i Części Tysięcznych w Tai Chi.

W swoim treningu powinieneś najpierw ćwiczyć otwieranie i rozszerzanie, a później ściskanie i zwartość. Po tym jak zgłębisz otwieranie i rozszerzanie zwróć uwagę na ściskanie i zwartość; gdy ściskanie i zwartość zostaną zgłębione zwróć uwagę na stopy, cale, części setne i części tysięczne. To, wtedy jest wyjaśnieniem zasady stóp, cali, części setnych i części tysięcznych. Teraz, stopę tworzy dziesięć cali, dziesięć setnych części tworzy cal, a setną część tworzy dziesięć części tysięcznych. To jest miara. Mówimy więc, że sparring jest sprawą miary. Jeśli zrozumiesz miarę będziesz wstanie pojąć stopy, cale, części setne i części tysięczne. Jeśli chcesz zrozumieć miarę; czy jest to możliwe bez sekretnych nauk?

29.
Wyjaśnienie Błon, Naczyń Krwionośnych, Ścięgien i Punktów Akupunkturowych w Tai Chi.

Kontrolowanie błon, chwytanie naczyń krwionośnych, łapanie ścięgien i pieczętowanie punktów akupunkturowych to przykłady umiejętności, do opanowania których można dążyć dopiero jeśli zgłębiło się stopy, cale, części setne i części tysięczne. Jeśli możesz kontrolować błony przeciwnika, jego krew nie może krążyć swobodnie; jeśli możesz chwycić za naczynia krwionośne przeciwnika, jego chi będzie miała trudności z krążeniem; jeśli złapiesz za ścięgna przeciwnika, to nie będzie on w stanie się kontrolować; jeśli możesz zapieczętować punkty akupunkturowe przeciwnika, zemdleje on. Łapanie za błony i kontrolowanie ich doprowadzi blisko do śmierci. Jeśli potrafisz wydobyć naczynia krwionośne i chwycić za nie przeciwnik będzie taki, jak by był martwy. Jeśli możesz wyizolować ścięgna i złapać je, złamie to moc przeciwnika. Pieczętowanie punktów śmiertelnych zakończy życie przeciwnika. Podsumowując, jak możliwe jest aby przeciwnik był w stanie się kontrolować jeśli pozbawisz go chi, krwi lub ducha, jednakże mistrzostwo w technikach kontrolowania, chwytania, łapania i pieczętowania jest niemożliwe bez prawdziwego nauczania.

30.
Objaśnienie Terminologii Tai Chi.

Złamanie, wygięcie, uderzenie i odbicie (walnięcie) odnoszą się do nas samych i do przeciwnika. Nacisk w dół, tarcie, pchnięcie i złapanie odnoszą się do nas samych i do przeciwnika. Otwarcie, zamknięcie, uniesienie i opadnięcie odnoszą się do nas samych i do przeciwnika. Te dwanaście terminów opisuje techniki ręczne. Zgięcie, rozszerzenie, ruch i spoczynek odnoszą się do nas samych i do przeciwnika. Uniesienie, upuszczenie, przyspieszenie i zwolnienie odnoszą się do nas samych i do przeciwnika. Unikać, zawracać, prowokować i wstrzymywać odnoszą się do nas samych i do przeciwnika. Te dwanaście terminów opisuje naszą chi i techniki ręczne przeciwnika. Skręcić, zamienić, atakować i wycofywać się odnoszą się do naszego ciała i do kroków przeciwnika. Spoglądać w lewo, patrzeć w prawo, naprzód i wstecz (lub spoglądać w przód, spoglądać w lewo i patrzeć w prawo) odnoszą się do naszych oczu i technik ręcznych przeciwnika. Te osiem terminów opisuje naszego ducha. Łamać (przerywać), łączyć, pochylać się w przód i pochylać się w tył. Te cztery terminy opisują świadomość i moc. Łączyć - opisuje ducha i chi. Pochylać się w przód i pochylać się w tył - opisują ręce i stopy. Moc łamie się lecz świadomość się nie łamie; świadomość łamie się lecz duch się nie łamie. Gdy wszystkie trzy, moc, świadomość i duch, się łamią uciekacie się do pochylania w przód lub w tył, ponieważ ręce i nogi straciły kontakt i oparcie. Pochylać się w przód i pochylać się w tył oznacza wyginać się w łuk. Aby uniknąć wyginania się w łuk należy zerwać (złamać) i ponownie połączyć. W terminach sparringu, pochylanie się w przód i pochylanie się w tył oznaczają poważną sytuację. W każdym momencie unikaj przerwania w umyśle, ciele, rękach i stopach. Jeśli straciłeś połączenie nie usiłuj pochylać się w przód czy w tył. Jeśli chcesz uzyskać zdolność do przerywania (łamania) i ponownego łączenia, musisz być w stanie obserwować ukryte i odsłaniać subtelne. Ukryte i subtelne oznacza, że wydaje się, że przerwanie istnieje, lecz naprawdę nie istnieje; obserwowanie i odsłanianie oznacza, że wydaję się, że połączenie istnieje, lecz naprawdę nie istnieje. Łączenie i łamanie, łamanie i łączenie. Gdy świadomość, umysł, ciało, substancja, duch i chi staną się biegłe w ukrywaniu i ujawnianiu, po cóż ktoś miałby się obawiać braków w przyklejaniu, przyleganiu, łączeniu i podążaniu.

Powrót do spisu treści


Yiquan

ZHAN ZHUANG
Wang Xiangzhai

Przekład z chińskiego: Andrzej Kalisz
e-mail: akademia@yiquan.com.pl
http://www.yiquan.com.pl

Przedstawiam tutaj fragmenty z kilku esejów autorstwa  twórcy yiquan - Wang Xiangzhai'a. Zbiór tych prac udostępniany jest w całości uczniom Akademii Yiquan oraz afiliowanym instruktorom i szkołom.

Fragment eseju "Wymogi ćwiczeń zhan zhuang"

W ćwiczeniach zhan zhuang nie trzeba koncentrować się na głębokim oddychaniu, skupiać się na dantian. Nie mówi się tu o wielkiej i małej kosmicznej orbicie (da zhoutian, xiao zhoutian), o yin i yang, czy ośmiu trygramach (ba gua). Poprzez naturalne oddychanie, relaks całego ciała, skupienie ducha i ustabilizowanie umysłu, regulację pozycji, ruchu i bezruchu, pustego i pełnego, relaksu i napięcia, poprzez zastosowanie odpowiedniej aktywności mentalnej, stopniowo osiąga się powolny, długi, równy, delikatny oddech, wyciszenie myślenia, stan wygodnej zwinności ciała. Wszystko wewnątrz ciała jest z sobą powiązane. W czasie ćwiczenia nie rozmyśla się o czymkolwiek. Można ćwiczyć stojąc, idąc, siedząc lub leżąc. Jest to metoda prosta i łatwa do stosowania.

Niezależnie jaką pozycję się przyjmie, całe ciało musi być zrelaksowane. Po przyjęciu pozycji, nie należy jej zmieniać. Wszystkie stawy powinny być lekko ugięte. Cały czas trzeba zwracać uwagę na relaks ciała, ale chodzi tu o stan „zrelaksowany ale nie rozluźniony, napięty ale nie sztywny”. To znaczy, że podstawą dla relaksu jest utrzymanie harmonii i jedności całego ciała. W sztuce walki nazywa się to trzema wewnętrznymi harmoniami i trzema zewnętrznymi harmoniami. Wewnętrzne trzy harmonie to: harmonia jaźni i woli, woli i energii, energii i siły. Zewnętrzne trzy harmonie to: harmonia dłoni i stóp, łokci i kolan, barków i bioder. Wewnątrz ciała pusta zwinność, na zewnątrz zrównoważenie i krągłość. Intencja dla zastosowania, ciało jako podstawa, bezruch dla harmonii, jedność formy i intencji. Z formy czerpiemy intencję, intencja rodzi się z formy, forma podąża za intencją. Zewnętrzne i wewnętrzne stanowi jedność. Tylko długo ćwicząc można opanować ducha tych zasad.

Jeśli chodzi o dostosowanie pozycji, zależy to od konkretnej sytuacji. Osoby słabsze mogą skoncentrować się na ćwiczeniach w pozycji leżącej lub siedzącej, pozycje stojące traktując uzupełniająco. Osoby o stosunkowo dobrej kondycji ciała powinny skupić się na ćwiczeniach w pozycji stojącej, uzupełniając je pozycjami podpartymi i innymi.

Fragment eseju "Krótkie wprowadzenie do yangshengzhuang"

Ponieważ ten rodzaj ćwiczeń przywiązuje wagę do dwóch aspektów: nie tylko ćwiczenia ciała, ale także ducha, kontrola rozpraszających myśli jest dość istotna. Ale myślenie jest złożone. Szczególnie osoby dorosłe mają zwykle wiele rozpraszających myśli. Dlatego pozbycie się ich nie jest łatwe. Wiele osób wykonujących ćwiczenia zdrowotne traktuje to jako poważny problem. Wkładają wiele wysiłku w wyciszenie umysłu, ale nie zdają sobie sprawy, że im bardziej się starają, tym większe obciążenie stwarza to dla ich ducha. To jest tak jak wynajęcie bandyty, by pozbyć się bandyty – jeden bandyta zostaje usunięty, ale drugi przybywa i pozostaje – zanim jedna myśl zniknie, już pojawia się druga. Dlatego, ci którzy studiowali sztukę kultywowania zdrowia, przez wieki historii opracowali wiele metod, jak koncentracja na zewnętrznym lub wewnętrznym, które mogą pomóc początkującym. Ale opierając się na doświadczeniu mogę powiedzieć, że tylko zastosowanie naturalnej metody unikania kontroli, unikania walki z myślami, które przychodzą, nie zatrzymywania tych, które odchodzą, prowadzi do ustabilizowania ducha. Gdy rozpraszające myśli są silne, można wyobrazić sobie, że ciało jest jak wielki piec hutniczy, w którym wszystkie obiekty wszechświata się roztapiają. Nie ma wówczas potrzeby walki z rozpraszającymi myślami, a one zanikają, nie ma potrzeby kontrolowania ich, a są pod kontrolą – osiągnięty zostaje cel uspokojenia umysłu.

Fragment eseju "Rozważania o zhan zhuang"

Yangshengzhuang (ćwiczenia pozycyjne dla zdrowia) jest wyjątkowo łatwy, ale jeśli próbować go zgłębić, pojawiają się tysiące myśli. Ćwicząc nie należy się niecierpliwić. Należy wybrać odpowiednie miejsce, oświetlone naturalnym światłem słońca, wypełnione świeżym powietrzem. Najlepiej jeśli jest woda i drzewa. Niezależnie czy ćwiczy się idąc, siedząc, leżąc czy stojąc, należy zachować relaks wewnątrz i na zewnątrz, ciało powinno być naturalnie, w zrelaksowany sposób wyprężone, kręgosłup naturalnie prosty, we wszystkich stawach powinno być odczucie ugięcia. Należy pilnować czystej pustki, skupić umysł i uspokoić oddech. Ramiona zaokrąglone, pachy półotwarte. Należy czuć, że nie ma najmniejszego miejsca, gdzie nie byłoby odczucia wygody. Nie należy rozmyślać [dyskursywnie], nie należy wkładać w ćwiczenie wysiłku, serce nie powinno być obciążone, mózg powinien odpoczywać, należy myśleć o wielkiej, nieograniczonej przestrzeni wszechświata, oczyszczając umysł z silnych uczuć i zwykłych myśli. Powinno się pojawić odczucie pustej zwinności, melodyczności wiążącej wszystko, miękkości, jakbyś był lekko pijany, jakbyś był zdumiony, lekko uśmiechnięty, jakbyś bawił się w wodzie, jakbyś znów był dzieckiem, słuchając głosu natury. W prostym i zwykłym jest naturalna niezwykłość. Należy szanować to co przekazuje nauczyciel, ale nie należy się tego trzymać zbyt sztywno, mechanicznie. Tutaj zawarta jest nieograniczona głębia i słodycz. W ruchu jak ryba w wodzie. Naturalna wygoda, naturalna wygoda, prawdziwa naturalna wygoda. Starożytni filozofowie nie mówili o niczym innym.

Pomówmy jeszcze o testowaniu różnych rodzajów siły. Nazwy sił są różne. Niektóre siły mają formę, inne nie mają formy, są całościowe i częściowe, aktywne i pasywne, jest akumulowanie siły, są siły mające określoną pozycję i kierunek, i nie mające określonej pozycji i kierunku, siły stosowane i siły ćwiczone. Kości jak ostrza, siła rozciągniętych ścięgien, opadanie, unoszenie, rozdzielanie, zamykanie, podciąganie, przygniatanie, wchłanianie i wyrzucanie, ścięgna pulsujące jak sprężyny, włoski na ciele jakby były ostrzami. Z jednej strony powinna być zawarta miękka siła spiralna, śrubowa, z drugiej siła która może przecinać i łamać metalowe płyty, szybka, czysta, gwałtowna, jak szabla, jak topór. W ruchu po krzywych torach jest relaks i napięcie. Na płaskiej powierzchni rozróżnia się puste i pełne, nagle wysoko, nagle nisko, cały czas następują swobodne zmiany od niskiego do wysokiego. Duch jak gwałtowny tygrys, jak zwinny nosorożec, ciało porusza się jakby góra została wprawiona w lot. Siła wielka jak przepełnione morze. Ta nauka nie jest czymś dziwnym i niezwykłym. To wszystko polega na "czerpaniu intencji z formy, szukaniu konkretnego w abstrakcyjnym".

Powrót do spisu treści


SHUAI JIAO
Jose Luis Serra Flores

tłumaczenie: Piotr Osuch
wushu-chinwoo@pro.onet.pl

We wszystkich antycznych cywilizacjach spotkać możemy wzmianki o sztuce zapaśniczej. Ich powstanie wiązało się zarówno z poszukiwaniem pierwszych metod walki jak i swojego rodzaju koniecznością manifestacji kulturowej społeczności. Z czasem nabrały one charakteru rytuału plemiennego (państwa Azji Środkowej) i uświęconej dyscypliny olimpijskiej (Grecja). W okresie powstania i rozwoju pierwszych cywilizacji niedoskonałość, a niekiedy i brak broni, warunkowały użycie technik zapaśniczych w walce. Taka też była geneza zapasów chińskich Shuai Jiao.

Historia Chin licząca sobie ponad 5 tysięcy lat jest ściśle związana z biegiem Rzeki Żółtej (Huang Ho). Od niepamiętnych czasów wzdłuż jej nurtu zamieszkiwały dwa wrogie sobie plemiona. Jednemu przewodził mityczny, pierwszy władca Chin - Żółty Cesarz (HUANG DI), a drugiemu generał Zhi You. Wojownicy obu armii ścierali się ze sobą wielokrotnie, a szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę. Pierwszym odlewom mieczy przypisywanym Żółtemu Cesarzowi, Zhi You przeciwstawił hełmy z rogami. W walce wojownicy starali się przebić przeciwnika uderzeniem rogów. Huang Di zmuszony był ćwiczyć swoich żołnierzy w technice unikania i kontrataku, by móc zwyciężyć armię Zhi You. Niebawem też Żółty Cesarz dokonał tego i zjednoczył imperium.

W późniejszych epokach tancerze imitowali chwałę zwycięstwa Huang Di nad Zhi You. Podzieleni byli na dwie grupy, z których jedna nosiła hełmy ozdobione rogami, druga natomiast starała się unikać pchnięć nimi i wytrącać przeciwnika z równowagi. Ten tradycyjny taniec nazywa się Jiao Dixi. Jest to pierwszy ślad Shuai Jiao i pierwsza forma walki beż użycia broni.


Technika "Pi"

Za panowania dynastii Zhou (1122-221 p.n.e.) Shuai Jiao stanowiło metodę szkolenia armii. Późniejsza dynastia Qu-in (221-202 p.n.e.) kontynuowała tę tradycję, wzbogacając ją o formę rywalizacji. Spektakle z udziałem zapaśników zaczęły cieszyć się coraz większą popularnością, szczególnie wśród arystokracji. Potwierdza to znalezisko archeologiczne datowane na ten okres z prowincji Hubei. W grobowcu dostojnika państwowego obok innych cennych przedmiotów znaleziono grzebień z malowidłem przedstawiającym dwóch zapaśników walczących w obecności sędziego.

Pierwsze zawody dużej rangi miały miejsce na początku naszej ery. Rozwijały się one bardzo szybko w okresie panowania dynastii Sui (581-618 n.e.). Źródła historyczne tego okresu mówią o turniejach trwających miesiąc, rozgrywanych w obecności cesarza.


Malowidło z 1752 r. przedstawiające pojedynek
Shuai Jiao w obecności Cesarza Qianlong

Niejednokrotnie sami cesarze byli wybitnymi zapaśnikami i propagatorami Shuai Jiao. Najbardziej znana w historii Chin jest porażka cesarza Zhuang Zang'a z dynastii Tang (618-907 n.e.) z wielkim mistrzem tego okresu Li Cunxian. Stawką tego pojedynku było niewielkie miasteczko, które odtąd stało się własnością Li.

W okresie Song (960-1279) została napisana "Jiaoli Ji" ("Księga Walki") poświęcona Shuai Jiao. Dzieło to, domniemanego autorstwa Diao Luzi, przedstawia historię, teorię i technikę tego stylu. Liczne dzieła tej epoki odwołują się do tej sztuki walki, jak klasyczny romans "Nad Brzegiem Rzeki". O dużej popularności Shuai Jiao w okresie panowania dynastii Song świadczy fakt, że sztuka ta była ćwiczona nie tylko przez mężczyzn ale i przez kobiety. Wielka encyklopedia - "Wan Bao Quanshu" - wydana za panowania cesarza Wanli z dynastii Ming opisuje również technikę Shuai Jiao, co świadczy o silnej pozycji tej szkoły w tradycji i kulturze Chin. Tekst ten, po przedostaniu się do Japonii, wywarł silny wpływ na rozwój Ju Jitsu. W tym samym okresie mistrz Shuai Jiao, Chen Yuen Lu, wyjeżdża do Japonii, gdzie wiedzę swoją przekazuje trzem uczniom. W okresie późniejszym założyli oni własną szkołę Ju Jitsu, Kito Riu, będącą pierwowzorem Judo. Założyciel szkoły Yoshin Riu, będący lekarzem, wiedzę swoją również zgłębiał w Chinach. Wpływy "Państwa Środka" w tamtym okresie rozciągały się na obszar całej Azji i potwierdzają je liczne źródła historyczne. Nie dziwi więc w tym kontekście wpływ Chińskiej Sztuki Walki na japońskie szkoły.


Technika "Dade"

W okresie panowania dynastii Qing Shuai Jiao nabiera kształtu znanego w czasach współczesnych. Powstaje wiele nowych szkół. Najbardziej znaną spośród nich była szkoła dworu cesarskiego "Shang Puying". Liczyła ona ponad 300 świetnie wyszkolonych zawodników, którzy toczyli regularnie walki z zespołami przyjeżdżającymi z całych Chin.


Technika "Biezi"

Obecnie Shuai Jiao jest nadal bardzo popularne w swojej ojczyźnie. Co cztery lata odbywa się wielki Turniej Narodowy Shuai Jiao. Rozgrywanych jest również wiele imprez o lokalnym i prowincjonalnym charakterze.

Poza Chinami Shuai Jiao rozwija się z powodzeniem na Tajwanie, w Ameryce Północnej i Europie.


Mistrz Yuan Zumou

W USA i Kanadzie rozwój Shuai Jiao zapoczątkował nie żyjący już Mistrz Chang Keng Dong. Od niedawna też system ten rozwija się w Hiszpanii i Francji dzięki Mistrzowi Yuan Zumou. Pomimo 54 lat prezentuje on nadal bardzo wysoki poziom techniki Shuai Jiao. Jego nauczycielem był znany mistrz z Szanghaju, Song Zhengpu. Pod jego też kierunkiem ćwiczył wiele lat. W 1958 r. Yuan Zumou wstąpił do Szanghajskiego Instytutu Sportu, gdzie studiował Shuai Jiao, zapasy w stylu wolnym, zapasy grekoromańskie oraz Judo. W 1963 r. otrzymał dyplom ukończenia Instytutu. Po wielu sukcesach odniesionych w turniejach ogólnochińskich, w 1978 r. Yuan Zumou mianowany został pierwszym trenerem reprezentacji Szanghaju. Aktualnie mieszka on we Francji, wspomagając rozwój Shuai Jiao w Europie.


Technika "Kao"

Jose Luis Serra Flores urodził się w Barcelonie w 1961 r. Z Wushu zetknął się w 17 roku życia. Naukę rozpoczął pod kierunkiem mistrza Lam Chen Ping'a, a jej przedmiotem był system Hung Gar Kuen. W 1986 r. rozpoczął treningi Shuai Jiao u Mistrza Yuan Zumou. Wkrótce został też mianowany przedstawicielem tego systemu na Hiszpanię. Obok Shuai Jiao Jose Luis ćwiczył Ta Chi Chuan, Pa Kwa oraz Hsing I pod kierunkiem Su Yu Chang'a i Carłosa Alberto Moreiry. Aktualnie prowadzi grupy Hung Kuen, Shuai Jiao oraz Tai Chi Chuan w Instytucie Wu Shu w Barcelonie.

Artykuł został opublikowany w czasopiśmie "Shaolin" nr 3/1995

Powrót do spisu treści


POJEDYNKI NA PLATFORMIE "LEITAI" A WOLNA WALKA "SANSHOU" - CZĘŚĆ I
Piotr Osuch

wushu-chinwoo@pro.onet.pl

Jak wiele form działalności ludzkiej i Chińskie Sztuki Walki wykształciły potrzebę rywalizacji wynikającą z chęci porównania czy też wręcz sprawdzenia skuteczności ćwiczonej techniki. Tradycja pojedynków jest stara jak sama kultura Chin. Pomimo bardzo głęboko sięgającej w przeszłość historii Wu Shu (pierwowzorem Sztuk Wojennych miały być techniki użycia hełmu z zamocowanymi rogami jakie stosowała armia Cz'y Ju przeciw wojskom Huang Ti) pierwsze piśmienne materiały o toczonych walkach Kung Fu pochodzą z czasów dynastii Zhou (XI w. p.n.e. - 221 r. p.n.e.). Miejscami w których najsilniej rozwijały się różne formy współzawodnictwa Wu Shu były dwory lokalnych władców. Wojownicy ćwiczący Jiodi walczyli ze sobą na specjalnie wznoszonych do tego celu drewnianych platformach. Platforma taka wzniesiona była ponad ziemią, od kilkudziesięciu centymetrów aż do kilku metrów. Przestrzeń walki nie była też ograniczona linami, wobec czego istniało poważne zagrożenie wypadnięcia poza krawędź. Niejednokrotnie dla wzmocnienia efektu i jakości pojedynku naokoło platformy wbijano w ziemię miecze lub włócznie ostrzami do góry. W efekcie ten, który wypadł poza platformę przegrywał definitywnie i jednoznacznie. Nie było dogrywek ani protestów. Ta forma rywalizacji została nazwana "Leitai", czyli "walka na platformie". Wielkość powierzchni do walki platformy była zróżnicowana w zależności zarówno od prowincji, szkoły Kung Fu czy też lokalnych zwyczajów. Przeważnie jednak większa była od powierzchni ringu bokserskiego (8x8).

Zasady "Leitai" polegały na tym, iż walczono do momentu gdy pozostający na platformie wojownik nie miał już godnych siebie przeciwników. Dozwolone były wszelkie techniki, a nawet użycie broni. Niejednokrotnie spotykało się pojedynki, w których uzbrojony był tylko jeden wojownik walcząc przeciw gołym rękom drugiego. Działo się tak oczywiście za aprobatą obu walczących. Takie praktyki w dawnych Chinach nikogo nie gorszyły, a wręcz przeciwnie, były sprawdzianem prawdziwej skuteczności technik i klasy wojownika. Zwycięzca otrzymywał honorowy tytuł: "Ten który zajął platformę". Wstępując na platformę należało podjąć ryzyko utraty zdrowia lub życia. Poddania się rzadko były honorowane. Odniesione zwycięstwo jednak wiązało się z ogromnymi honorami i przywilejami. W okresie San Kuo, czyli Trzech Królestw lub Królestw Walczących, Leitai stało się powszechne wśród ludności Chin. Znana jest z tego okresu historia Shao Shizhou, oficera gwardii generała Zou Jianzi, który został pokonany w czasie Leitai przez Niu Dana. Ponieważ wyszedł z walki z życiem, podał się do dymisji rekomendując jednocześnie na swoje miejsce zwycięzcę. Zazwyczaj walki Leitai oglądały setki a nawet tysiące widzów. W związku z tym stały się one okazją do zdobycia sławy dla siebie i nowego stylu Kung Fu, jak i zarobienia pieniędzy. Kiedy jakiś Mistrz przybywał na nowy teren i chciał otworzyć tam swoją szkołę, budował platformę i oczekiwał miejscowych przeciwników. Jeżeli okazywał się dostatecznie dobry, pozostają niepokonanym, zyskiwał sobie uznanie i szacunek u okolicznych mieszkańców, a jego szkoła zyskiwała wielu uczniów. Gwarantowało mu to życie na odpowiednim poziomie.

Ażeby przybliżyć bardziej czytelnikowi charakter pojedynków Leitai, przedstawimy opis walki sławnego artysty wojennego Północy Chin Lui-Tygrysa z młodzieńcem o imieniu Fong Sai Yuk - wschodzącą gwiazdą Wu Shu.:
"Lui - Tygrys przybył na południe Chin wyzywał do walki innych wojennych artystów, chcąc w ten sposób udowodnić swoją wyższość nad nimi. Zanim przybył w końcu do prowincji Kwantung, zabił już wielu adeptów Kung Fu w pojedynkach Leitai. Mając nie najlepsze zdanie o wojennych artystach w południowych Chinach zbudował kolejną platformę w prowincji Kwantung. Nad nią Lui-Tygrys umieścił napis: /Jednym ciosem pokonuję całą prowincję Kwantung. Jednym kopnięciem rozbijam powiaty Su i Hang./ Należy nadmienić iż Lui-Tygrys był bardzo mocnej postury fizycznej i mierzył ponad 180 cm wzrostu. Przydomek jego wiązał się z tym, iż w walce był dziki jak tygrys. Ojciec jego żony Lee Pa Shan, był jednym z największych ekspertów Kung Fu Północy Chin. Napis ten, który w wyraźny sposób ukazywał charakter Lui-Tygrysa, wywołał uczucie wściekłości u wojennych artystów w prowincji Kwantung. Jednak wszyscy którzy przybyli się z nim zmierzyć, ponosili porażki, a wielu odniosło ciężkie rany lub zostało zabitych. Rezultat tych walk sprawił, że Lui-Tygrys jeszcze bardziej uwierzył w swoje siły i utwierdził się w przekonaniu o swojej wyższości. Miody człowiek imieniem Fong Sai Yuk, pomimo domowego aresztu, w jakim przebywał z polecenia matki od dwóch swoich braci dowiedział się o wszystkich wydarzeniach związanych z osobą Lui-Tygrysa. Wiedząc o jego stosunku do specjalistów z Kwantung, znienawidził go za jego dumę i pewność siebie. Żałował też miejscowych wojennych artystów, zabitych lub ranionych w walce. W końcu młody chłopak uciekł z domu ku wielkiemu zaskoczeniu matki Miu Tsui Fa, wyłamując żelazne kraty grubości jego rąk wmurowane w okna.

Na ringu panowała cisza chociaż wokół ciągle zgromadzony był tłum ludzi. Powodem tego był fakt iż od kilku dni nie przybył nikt by zmierzyć się z przybyszem z północy. Nagle na platformie ktoś się pojawił - młody chłopiec przeskoczył nad tłumem i stanął na ringu wybudowanym 3 metry ponad ziemią. Chłopiec zaczął sobie drwić z przybysza i w końcu wyzwał go do walki. Dla Lui-Tygrysa wyzwanie rzucone przez chłopca było ogromną zniewagą. Lui chciał po prostu wypchnąć młodzieńca poza platformę, ale pomylił się. Po wymianę kilku ruchów przekonał się, że chłopiec nie będzie taki łatwy do pokonania. Po kilku następnych ruchach zrozumiał, że jego nowy przeciwnik prezentuje większe umiejętności niż jakikolwiek z jego poprzednich przeciwników. Doprowadziło go to do wściekłości, zwłaszcza że na początku wyraźnie go zlekceważył. Otaczający ring tłum wiwatował na cześć chłopca i począł drwić z przybysza, doprowadzając go tym samym do jeszcze większego gniewu. Wiedział że jeżeli nie pokona chłopca, nie będzie mógł im spojrzeć w twarz, nie mógł pozwolić również na to, by wieść taka rozeszła się po kraju. Chcąc bezwzględnie pokonać chłopca, Lui stawał się coraz bardziej dziki, zapominając przez to o obronie. Fong Sai Yuk, który przez cały czas uważnie obserwował ataki Lui-Tygrysa, zauważył słaby punkt w jego obronie i szybko wykonał "podwójne kopnięcie z wyskoku" w środek klatki piersiowej przeciwnika. Kopnięcie to nie było zbyt mocne. Ranę u przeciwnika spowodował but chłopca zaopatrzony w ukryty sztylet. Dwa takie sztylety umieściła matka w jego butach. Lui-Ty-grys po zainkasowaniu tego kopnięcia padł martwy na platformie. Jednak Fong Sai Yuk nie był w pełni zadowolony z przebiegu wygranej walki. W momencie wykonywania kopnięcia został bowiem trafiony przez Lui-Tygrysa uderzeniem w klatkę piersiową. W rezultacie tego uderzenia krew rzuciła mu się ustami. Mogło być jednak znacznie gorzej. Fong przed rozpoczęciem walki ukrył pod ubraniem mosiężny talerz. Został on strzaskany uderzeniem, ale uratował Fongowi życie.

W okresie dynastii Tang Leitai organizowano u podnóża gór, a stoki roiły się od widzów. W prowincjach Shanxi i Sychuan pojedynki takie oglądały całe miasta. Do czasu dynastii Song, Leitai odbywało się na prowizorycznie wznoszonych platformach lub na ograniczonym terenie. W okresie tej dynastii i później, walki przeniosły się na specjalnie wybudowane do tego celu stałe platformy. Czasami współzawodnictwo przybierało formę rywalizacji pomiędzy reprezentantami poszczególnych prowincji czy też pomiędzy szkołami i systemami Kung Fu. Niejednokrotnie pojedynki takie osiągały rangę ogólnonarodową. W "Opowieściach znad brzegów rzek" opisana jest walka pomiędzy Yan Qingiem i Ren Yuanem u stóp góry Taishan, które oglądały tysiące widzów. Wspomina się o mnichach i wysokich urzędnikach cesarskich. Na zwycięzcę czekały nagrody przysłane z różnych stron Chin.

c.d.n. (w następnym odcinku kolejne opisy historycznych pojedynków Leitai i ich związek z Sanshou)

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Shaolin" nr 2/1992

Powrót do spisu treści


SANDA

Pociągnięcie ataku przeciwnika w przód i wchodząc w niego atak tygrysimi pazurami na gardło.

Zbicie uderzenia w bok i po minięciu przeciwnika kopnięcie w odsłonięte partie pleców.

Blok jak poprzednio, wejście w przeciwnika i rzut przez biodro.

Pociągnięcie ataku przeciwnika w przód i wykorzystując jego reakcję rzut przez poderwanie jego nogi ręką.

Zbicie ataku nożnego przeciwnika i wchodząc kontratak na odkryte partie pleców.

Zbicie uderzenia na zewnątrz i wchodząc w przeciwnym kierunku atak na klatkę piersiową.

Przechwyt i ściągnięcie ataku a następnie kontratak na kolano przedniej nogi.

Zablokowanie kopnięcia bocznego z jednoczesnym zejściem w dół, wstając zahaczenie nogi podporowej i rzut poprzez skręcenie przeciwnika.

Ściągnięcie ataku przeciwnika na bok i atak na jego plecy z krokiem w przód.

Odsunięcic się przed kopnięciem piętą na krocze i kopnięcie z doskoku w plecy przeciwnika.

Przcchwyt i ściągnięcie ataku przeciwnika, wejście w przód z jednoczesnym uderzeniem podstawą dłoni w twarz i rzut przez wyniesienie.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Shaolin" nr 2/1992

Powrót do spisu treści


Karate

KARATE KYOKUSHIN - CZĘŚĆ I
Przemysław Paleczny

cleaner@autograf.pl

Uważam, że kyokushin karate może być nośnikiem mądrości i tradycji płynących z orientalnej kultury, która przecież tak silnie jest związana ze współczesnym światem. Nawet kiedy umrę, mam nadzieję, że kyokushin nadal będzie rozwijało się, tak długo, jak długo będzie istniał rodzaj ludzki. Uważam, że karate jest najmocniejszą sztuką walki na Ziemi, a kyokushin najsilniejszą ze wszystkich. Uczy ono bowiem przyjmować wyzwania, stawiać im czoło w poczuciu ducha walki.

Masutatsu Oyama

OD AUTORA

Na początku wstęp. Ten artykuł to pierwsza część większej całości. Ta „całość” to nie będzie wielkie dzieło, ale mam nadzieję, że zainteresuje przynajmniej początkujących karateków.

Pozycją, która pomagała mi w tworzeniu tej pracy, jest przede wszystkim Karate Jerzego Miłkowskiego (wyd. MON, W-wa 1985). Jest to starsza książka, ale bardzo przyjazna. Polecam każdemu. Poza tym pomocne mi były fragmenty takich dzieł Masutatsu Oyamy, jak This is Karate, Mastering Karate, Vital Karate, Advanced Karate.

To wszystko. Przyjemnej lektury.

ROZDZIAŁ 1. GENEZA

Tradycja chińska. Klasztor Shaolin.

Rozdział na temat historii karate rozpocznę dość tradycyjnie. Większość czołowych ekspertów, źródeł sztuki walki upatruje w Indiach. Jednak, chyba zawsze tok myślenia doprowadza nas do chińskiego klasztoru Shaolin w prowincji Honan.

Gdzieś między 480 a 520 rokiem n.e. przybył tam Bodhidharma, hinduski mnich, znany również jako Tamo (Da Mo, chiń.), lub Daruma Taishi (jap.). Celem miało być prawdopodobnie propagowanie buddyzmu. Po licznych, legendarnych przygodach, osiadł on na górze Shaolin-su w paśmie Hao- Shan. Znajdujący się tam klasztor, to właśnie słynny klasztor Shaolin (po japońsku – Shorinji).

Podobno swoje imię, Bodhidharma (bodhi – prawda, dharma – prawo) otrzymał od swojego mistrza – Pajnatra. Ów mistrz nauczył go również sekretów hinduskiej sztuki walki Vajramushti.

Chcąc poprawić zdrowie umartwiającyh się mnichów, Tamo stworzył pewne ćwiczenie, które później stało się częścią reguły klasztornej. Nazywało się „Osiemnaście Rąk Luohana” i skądinąd jest praktykowane dzisiaj w systemie Choy Lee Fut Kung Fu.

Niektórzy uważają, że ćwiczenia Bodhidharmy miały jedynie charakter ćwiczeń fizycznych. Większość osób łączy je jednak z pierwowzorem karate. Czy Tamo był jego autorem, czy też nie, nie można zaprzeczyć shaolińskiej tradycji sztuki walki i świadczących o niej malunkach na ścianach klasztoru oraz wgłębieniach w posadzce po ćwiczących mnichach.

Historia chińskich sztuk walki nie jest przedmiotem tej pracy, więc przejdźmy od razu na Okinawę…

Tradycja japońska. Wyspa Okinawa.

Okinawa to najważniejsza wyspa archipelagu Ryukyu. Jej dawne dzieje są mało znane, ale w pobliżu Naha znaleziono chińskie przedmioty. Tak więc Okinawa musiała się kontaktować z Krajem Środka. Mimo nawiązania później kontaktów również z Japonią, Okinawajczycy zawsze byli bardziej przychylni kulturze chińskiej.

W XV wieku Okinawa była podzielona na trzy królestwa: Chuzan, Hokuzan i Nanzan. Zjednoczył je w 1429 roku król Hashi, z królestwa Chuzan. Rozwinął on sprawnie handel i wkrótce Okinawa utrzymywała kontakty z niemal wszystkimi krajami Azji Południowo-Wschodniej. Badacze przypuszczają, że oprócz różnych towarów, na wyspę trafiły również pobliskie sztuki walki. I tak: techiniki uderzeń końcami palców pochodzą z Tajwanu, techniki zahaczeń i uderzeń otwartą dłonią – z Chin, kopnięcia – z wyspowego obszaru pd.-wsch. Azji oraz, prawdopodobnie również z Chin i Korei.

Cała Japonia od połowy XVI wieku była podzielona na autonomiczne, feudalne księstwa. Toczyły one ze sobą bezustannie walki, które spowodowały coraz szersze ubóstwo, zwłaszcza wśród ludności wiejskiej, która, niezadowolona ze swojej pozycji, coraz częściej wszczynała bunty. Toyotomi Hideyoshi, jeden z wodzów, chcąc zapobiec dalszemu rozlewowi krwi, zarządził tzw. Katangari („polowanie na miecze”). Konfiskowano wszelką chłopską broń, nawet noże i siekiery.

Kiedy Ieyasu Tokugawa zjednoczył wszystkie królestwa, najechał na archipelag Ryuykyu. W 1606 roku ogłosił aneksję Okinawy i wprowadził tam również katanagari. Okinawajczycy, jak wcześniej wspomniałem, bardziej byli przywiązani do kultury chińskiej. Najazd Japończyków potraktowali więc, jako czyn barbarzyński. W 1629 roku zaczęto tworzyć tajne stowarzyszenia, w których nauczano chłopów sztuki walki. Nazywana była ona to de i zawierała techniki walki bez broni, oraz przy pomocy prostych narzędzi rolniczych.

Techniki pięści miały głównie za zadanie zabicie, lub chociaż skuteczne obezwładnienie przeciwnika. Wielka skuteczność to de spowodowała, że wkrótce zabroniono jej powszechnego praktykowania. Dlatego przez bardzo długi okres czasu była nauczana w tajemnicy.

Gichin Funakoshi

Nawet dzisiaj w głębi serca kocham i czuję wielki szacunek dla mego nauczyciela i mistrza.

Masutatsu Oyama

Słynny Gichin Funakoshi (1868-1957) z to de zetknął się za pośrednictwem swojego szkolnego kolegi, syna jednego z największych okinawskich mistrzów – Yasutsune Azato. Potem nauczał swojej sztuki w szkołach na Okinawie, a kiedy w latach dwudziestych zorganizowano w Tokio przegląd sztuk wojennych, Funakoshi pojechał jako przedstawiciel Okinawy.

Karate powoli wychodziło z ukrycia. Zainteresował się nim również twórca Judo – Jigoro Kano. Kiedy mistrz miał już wracać, odwiedził go malarz Hoan Kosugi i poprosił o naukę. Pierwsze dojo powstało w 1936 roku, ze składek grupy sympatyków. Nad drzwiami, ku zdumieniu Funakoshiego, powieszono napis Shotokan. Później stał się on nazwą oryginalnego stylu, nauczanego przez Gichina Funakoshi.

Był on również twórcą nazwy Karate. Jego zasługi dla rozwoju sztuki pięści są niepodważalne. Ponadto zawsze odznaczał się wielką pokorą i uduchowieniem.

Masutatsu Oyama

Skoro nie mogłem zostać pilotem, przyrzekłem sobie, że odniosę sukces w jakiejś innej dyscyplinie...

Masutatsu Oyama

Sosai Masutatsu Oyama urodził się w Korei, 27 lipca 1923 roku. Podobno jako dziecko wbiegał codziennie, przed wschodem słońca, na górę zwaną Śpiącym Smokiem. Wołał wtedy głośno: Obudź się śpiący smoku!.

Nie miał żadnych problemów ze zdrowiem – był silny i dobrze zbudowany. Nie ma się więc co dziwić, że zainteresował się sztukami walki. Po raz pierwszy zetknął się z nimi w Chinach, gdzie przebywał na farmie swojej siostry. Znany tam powszechnie pewien zabijaka, przerastający wszystkich siłacz, codziennie wyzywał kogoś na pojedynek i oczywiście zawsze wygrywał. Jednak pewnego dnia z tłumu wyszedł niepozorny mały człowiek. Ku zdumieniu zebranych, rozłożył bardzo szybko dryblasa. Pracujący na farmie siostry pan Yi, zgodził się uczyć małego Oyamę sztuki walki Osiemnastu Rąk. Tak nazywano tam chińskie kempo. Uczęszczał wtedy do szkoły podstawowej. W roku 1936 uzyskał dyplom mistrzowski.

W roku 1938 wyjechał do Japonii, aby uczyć się w szkole lotniczej Yamanashi. Wówczas trenował pod okiem sensei Gichina Funakoshi. Drugi dan zdobył w wieku 17 lat, a nim skończył 20 – czwarty.

Pod koniec II Wojny Światowej wstąpił do elitarnej grupy kamikadze (lotników-samobójców). Od śmierci uratował go koniec wojny.

Jeszcze podczas wojny, kiedy Amerykanie okupowali Japonię, pewnego razu, podczas bójki, sprowokowany Oyama śmiertelnie uderzył przeciwnika. Zdał sobie sprawę, że swoją siłę musi ukierunkować, coś z nią zrobić.

Los zesłał mu spotkanie z koreańskim mistrzem Goju Ryu, o nazwisku So Neu Chu. Ów człowiek ceniony był bardzo jako wybitny karateka, a także jako człowiek o wielkiej sile ducha. To on namówił później Oyamę na samotny trening w górach. Mas, mając dwadzieścia lat, udał się na górę Minhou, w prefekturze Chiba. Codziennie rano biegał do strumyka, zażywał kąpieli w lodowatej wodzie. Następnie wracał do szałasu, jadł śniadanie i rozpoczynał właściwy trening.

Po powrocie, od roku 1946 Oyama uczył się na Uniwersytecie Waseda, na Wydziale Wychowania Fizycznego. Dzięki ówczesnym kontaktaktom z dwoma wybitnymi pisarzami japońskimi – E. Yoshikawą i S. Chaki, Masutatsu Oyama pogłębiał swoją wiedzę o obyczajowości i starodawnych zwyczajach samurajskich. W roku 1947 zdobył pierwsze miejsce na pierwszych, po wojnie, otwartych mistrzostwach Japonii w karate.

Rok później postanowił ostatecznie poświęcić swoje życie sztuce pięści. Wyruszył ponownie w góry. Ty razem schronił się w pobliżu świątyni, na górze Kiazumi. Oprócz długotrwałego, surowego treningu, urozmaicał sobie czas medytacją i grą na flecie. W jego głowie zaczęła kształtować się istota kyokushin.

Po powrocie zdecydował się na walkę z bykiem. Pojedynek odbył się w Chiba. W roku 1954 otworzono pierwsze dojo Masutatsu Oyamy. Instruktorami byli K. Mizushima i E. Yasuda. Sam Oyama udał się w podróż po południowo-wschodniej Azji, aby studiować inne sztuki walki.

W 1963 roku powstała Międzynarodowa Organizacja Karate (IKO), z entralnym Dojo Honbu w Tokio. Jej prezydentem został Eisaku Sato, premier Japonii i laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Sam Oyama pełnił tam funkcję dyrektora (kancho).

Zmarł w 1994. Potomni pamiętają go jako wybitnego karatekę, mistrza sztuk walki, poszukującego granic ludzkich możliwości w wyczynach nie do powtórzenia przez współczesnych karateków. Jeszcze za życia nazywano go Ostatnim Samurajem, a New York Times pisał o nim „Boska Ręka” (dzięki techice Shuto, którą ścinał bykowi rogi). Odwiedził USA i Hawaje. Stoczył blisko 270 walk z zawodnikami różnych dyscyplin i pozostał niepokonany.

Pamięci Sosai Masutatsu Oyamy poświęcony jest obelisk na górze Mitsumine. Na lewym kamieniu widnieje umieszczona w porcelanie podobizna mistrza, na prawym imię i nazwisko, a pomiędzy nimi stoi kamień w kształcie kuli, z wyrytym napisem „Pokój na świecie”.

Spadkobiercą Masutatsu Oyamy jest, zgodnie z jego wolą, kancho Shokei Matsui, posiadacz ósmego dana.

Powrót do spisu treści


Broń

JAPOŃSKA BROŃ DRZEWCOWA
Wiesław Winkler


Ogawa Isshin - "Kobieta - Wojownik z okresu Kamakura" (1890) litografia.
W okresie Kamakura (1185-1333) wiele kobiet zdobyło sławę jako wojowniczki.
Najbardziej znane były: Tomoe Gozoen i Itagaki (Hangaku).

Wstąpiła tedy dwójca duchów
na most unoszący się na niebie,
a sięgnąwszy bezcenną włócznią w wody oceanu
zamieszała nią, aż się rozległ chlupot bełtania
i podniosła ją ku górze.
Natenczas z grotu włóczni spłynął gąszcz iłu, który się
gromadził w wodzie i nawarstwiał tworząc wyspę.
("Kojiki" przekład Wiesław Kotański)

Na początku pierwszego zwoju "Kojiki" wymieniona jest włócznia jako najstarsza broń, dana przez duchy do tworzenia ziemi.

Etnologia zapewnia, że najstarszą bronią znaną ludzkości był kij, z którego powstała pałka i włócznia. Można więc stwierdzić, że włócznia była również najstarszą bronią używaną przez mieszkańców wysp japońskich.

Najpierwotniejszy typ włóczni stanowił długi kij z twardego drewna, z opalonym na kształt ostrza końcem, a w wypadku wysp japońskich mógł to być również ostro ścięty na jednym końcu bambus.

Jednakże o broni drzewcowej można mówić od momentu, gdy kij stał się drzewcem do osadzenia osobnego ostrza, względnie grotu.

Wpływy kulturowe Chin i Korei pozostawiały najwcześniejsze ślady na wyspie Kiusiu. W jej północnej części znajdowano brązowe groty włóczni, bardzo zbliżone do pierwowzorów chińskich i koreańskich. Były to płaskie, szerokie, o liściastych kształtach groty, z tulejami do nasadzania na drzewce. Często w dolnej części grotu występowało lekkie rozszerzenie, załamujące się ku tulei pozostawiające maleńkie zaostrzone skrzydełka, jak w europejskich partyzanach, a sugerujące wyrastanie bocznych ostrzy jakby w pierwowzorze włóczni magari. Wiele z tych brązów, na tulei posiadało odlane uszka dla lepszego umocowania na drzewcu. Podobnie było w wypadku grotów wykutych ze stali, być może importowanych, lecz najprawdopodobniej wykonanych przez kowali na wyspach japońskich. Znajdują się one w skarbcu Shosoin przy świątyni Todaiji w Nara. Skarbiec ten, będący nietykalnym sanktuarium od VIII w., daje gwarancję autentyczności przechowywanych w nim przedmiotów.

Pierwsze typowe groty japońskie pojawiły się w okresie Heian (794-1185) i to od razu w co najmniej trzech formach: su-yari, naginata i hoko.

Su-yari miało długi (ponad 50 cm) grot o przekroju równoramiennego trójkąta, ostrzony z obu stron, z głęboką strudziną na płaskiej stronie.

broń

Naginata to grot wygięty szablasto, lekko rozszerzony u sztychu, bardzo rzadko prosty, ostrzony przeważnie jednostronnie, od strony wypukłej. Strona wklęsła ostrzona bywała z reguły tylko u sztychu, lecz zdarzały się groty ostrzone aż do trzech czwartych długości. W części dolnej, przy drzewcu, również występowały na grocie strudziny i bruzdy.

Natomiast hoko przypominała słowiańską rohatynę. Był to prosty, dwustronnie ostrzony grot z bocznym hakiem, często zakrzywionym w dół, na kształt dzioba.

Te typowe japońskie groty miały również typowo japońskie mocowanie do drzewca. Zamiast tulei obejmującej drzewce z zewnątrz, miały one wykutą długą sztabkę o długości do 62 cm. (2 shaku) wpuszczaną w wydrążone wzdłuż drzewce, ściśle dopasowane do kształtu trzpienia. Następnie drzewce z tkwiącym w nim elementem ostrza było przewiercone i przetknięte kołkiem z twardego drewna lub miękkiego metalu. Wszystkie groty, z wyjątkiem naginatu, miały u góry wykuty kołnierz opierający się o sztorc drzewca. Jedynie naginata osadzana była podobnie jak miecz japoński, ostrze przy drzewcu ujęte w skuwkę - habaki i oddzielone podkładką - seppa od tsuby leżącej bezpośrednio na sztorcu drzewca.

Wszystkie strudziny i bruzdy występujące na płaszczyznach grotów miały wnętrza pociągnięte czerwoną laką.

W XV w. pojawiła się dość powszechnie broń o grocie dwusiecznym z dwoma bocznymi ostrzami - magari-yari i stała się często używaną bronią jazdy. Boczne ostrza, dające nowe możliwości walki pozwoliły wytworzyć specjalną szkołę szermierczą, w której osiągano duże sukcesy dzięki możliwości odrzucania blokad przez skręty drzewca wzdłuż jego osi.

Jednakże najpowszechniejsze było zwykłe yari czyli włócznia o niedużym, prostym, dwusiecznym grocie, o przekroju w kształcie równoramiennego trójkąta. Włócznia yari stała się bardzo popularna wśród ashigaru i dzięki masowemu użyciu stała się bronią bardziej taktyczną niż indywidualną.

Pomimo tradycjonalności Japończyków, wraz z upływem czasu, zmieniających się mód i potrzeb, występowały zmiany w broni drzewcowej. Zanikło powszechne użycie naginata, stała się ona bronią indywidualną niektórych samurajów, walczących mnichów buddyjskich a także bronią wielu kobiet z samurajskich rodzin, które poświęcały dużo czasu na ćwiczenia szermiercze.

Pod wpływem naginata powstała broń - nagamaki. Ze starych ostrzy tachi oraz uszkodzonych głowni innych mieczy tworzono nową odmianę broni: ostrze miecza osadzone na długim drzewcu. Broń ta była dość trudna w użyciu, ale w rękach dobrych szermierzy była niezwykle groźna i skuteczna, zwłaszcza w walce na koniu.

Hoko i magari-yari posiadające boczne poziome ostrza, wpłynęły na wytworzenie szeregu typów broni drzewcowej, często bardzo udziwnionej, asymetrycznej, podobnej do europejskiej halabardy. Susumata - broń z bocznymi hakami podobna do bosaka lub półksiężycowata broń z rogami do góry zwana kumade.

Oprócz włóczni bojowych, typy pochodne od magari-yari stały się ceremonialną bronią dworską. Na dworach używana była krótka, obronna włócznia makura-yari o prostym ostrzu, przechowywana przy posłaniu, na wypadek nocnej napaści.

Wędrowni mnisi lub samuraje w czasie podróży używali często włóczni o ukrytym ostrzu - shakujo-yari, podobnej do długiej laski pielgrzymiej z wydrążonym drzewcem lub bambusem, który nie wymagał wydrążenia, a służył do ukrycia prostego i wąskiego grotu. Ostrza broni drzewcowej często wykonywane były ze stali, skuwanej w formie damastu przez świetnych mistrzów kujących miecze. Staranność szlifów i hartowanie ostrzy świadczy , że broń drzewcowa cieszyła się równie dużym szacunkiem jak miecze. Dowodzi tego również fakt, ze cenne ostrza włóczni chronione były specjalnymi pochwami. Były one podobnie jak większość pochew mieczowych, wykonywane z drewna mognoliowego, pokrywanego kolorowymi lakami i zdobionymi herbami rodowymi samurajów.

Drzewce, na wysokości tkwiącego w nich grotu, miały co najmniej dwie metalowe wzmacniające obejmy. Samo drewno oklejano rybią skórą lub tzw. jaszczurem, pokrywano malowidłami i laką. Często górna część wzmacniana bywała oplotem ze sznura, również pokrytym laką. Istotny był kształt przekroju drzewca. W wypadku su-yari bywał przeważnie okrągły, lecz w przypadku naginata lub hoko drzewce bywały owalne, co dawało bezbłędne wyczucie kierunku uderzenia lub cięcia.

broń
Naginata

Podobny efekt uzyskiwało się w przypadku drzewca wielokątnego oraz typowo japońskiego drzewca z wystającym żeberkiem, o przekroju gruszki.

Najdawniejsze drzewce były często oplecione sznurkami, z pętlą zabezpieczającą przed wypadnięciem z ręki. Owijano je również pasmami kory brzozowej lub bam-busu. Pozwalało to na pewny chwyt w czasie walki. Dopiero upowszechnienie szermierki włócznią - sojutsu, spowodowało wprowadzenie gładkiego drzewca w celu ułatwienia przesunięcia i przechwyty drzewca w czasie złożeń szermierczych.

Na dworach i w pałacach, włócznie chronione pochwami przechowywano na specjalnych stojakach w pozycji pionowej. Ostatnim wreszcie rodzajem włóczni, używanym do dziś, jest włócznia szermiercza. Do dziś istnieją bowiem szkoły szermiercze, których podstawową bronią jest włócznia, a szermierka naginata i magari-yari uprawiana jest jako dyscyplina sportowa.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Wojownik" nr 4/1992

Powrót do spisu treści


OPTYMALNY MODEL ZAWODNIKA: WOJOWNIK CZY TECHNIK?
Dariusz Nowicki

Każdy człowiek wymaga pewnego poziomu pobudzenia (nazywanego często aktywacją), aby mógł prawidłowo funkcjonować. Aktywacja jest kołem napędowym naszego życia, regulującym nasz stan psychofizyczny w obszarze od letargu poprzez sen, stan czuwania (spokój, ożywienie, rześkość) aż do stanu gorączkowej aktywności i szału (czyli stanu maksymalnego pobudzenia).

Od dawna zauważono ścisły związek między poziomem pobudzenia (aktywacji) a sprawnością działania.

Tę zależność przedstawia ryc. 1

wykres

Jak widać, w miarę wzrostu poziomu aktywacji wzrasta również sprawność działania, az do osiągnięcia pewnej wartości optymalnej (3). Stan ten często określany jest jako gotowość bojowa, pozwalająca na skuteczne funkcjonowanie.

Jeśli poziom aktywacji (w tym również motywacji i emocji) nadal wzrasta, to dochodzi do zaburzenia działania, a nawet jego pełnej dezorganizacji. Zaczynasz wtedy popełniać błędy, gubisz się i przegrywasz rywalizację. Ten stan (2) określa się często jako gorączkę przedstartową.

Niekorzystne jest również niedostateczne pobudzenie (I) tzw. obojętność przedstartową, bo brakuje nam wtedy motywacji do podjęcia walki.

Oczywiście, każdy z nas posiada swój indywidualny optymalny poziom pobudzenia. Niektórzy potrzebują wysokiego poziomu aktywacji a inni niskiego. Co więcej, optymalny poziom pobudzenia może ulegać zmianom w ciągu dnia (np. jedni walczą lepiej rano a inni wieczorem). Należy również pamiętać o tym, że różne sytuacje wymagają odmiennego poziomu pobudzenia. Przykładowo, działania wymagające wysokiej zborności (koordynacji) i precyzji ruchów (np. ćwiczenia formalne) najlepiej wykonuje się przy stosunkowo niskim poziomie pobudzenia. Natomiast zadania związane z siłą, szybkością i "przebojowością" (np. walka) lepiej wykonywane są przy wyższym poziomie aktywacji.

Są to tylko ogólne wskazania, bo i przy tym podziale można mówić jeszcze o dodatkowych aspektach. Przykładowo, w walce sportowej taekwondo (wg. regulaminu WTF) mamy do czynienia zarówno z aspektami związanymi z niskim poziomem pobudzenia (wysoki poziom komplikacji i precyzji techniki walki) jak i z aspektami zadania wymagającego wyższego poziomu aktywacji (pełna siła ciosu, wydolność fizyczna pozwalająca na toczenie walki przez 9 minut, szybkość i agresywność zawodnika). Co więcej, zależnie od sytuacji w trakcie walki Twój optymalny poziom pobudzenia powinien się zmieniać. Kiedy decydujesz się na gwałtowny atak z użyciem podstawowych technik, to będziesz potrzebował wysokiego poziomu pobudzenia. Ale kiedy postanowisz walczyć "z kontry", co wymaga precyzyjnej oceny zamierzeń przeciwnika oraz umiejętnego uniku lub bloku, to zbyt wysoka aktywacja może okazać się zgubna, a sukces może Ci przynieść tylko niższy poziom pobudzenia.

Jak już wspomniałem wcześniej, każdy z nas posiada swój indywidualny poziom optymalnego pobudzenia sprzyjający sprawnemu działaniu. Generalnie wyróżnia się tu dwa typy: wojownika i technika.

Wojownik to taki zawodnik, który potrzebuje wyższego poziomu pobudzenia, aby prawidłowo funkcjonować. Chce przede wszystkim walczyć i zwyciężać. W walce polega głównie na agresywności, sile i szybkości. Mniej jest zainteresowany techniką i jej doskonaleniem. Walczy zwykle w sposób schematyczny i prosty, dążąc do przejęcia inicjatywy.

Natomiast technik jest mniej nastawiony na ostre współzawodnictwo, ale za to dąży systematycznie do podwyższania swej sprawności, techniki i taktyki walki. Lubi ćwiczyć dokładnie i wytrwale. W walce polega na złożonej technice i taktyce oraz na przemyślanych i precyzyjnych działaniach. Chętnie podejmuje działania obronne i walkę w kontratakach.

Nie można jednoznacznie stwierdzić czy lepiej być wojownikiem czy technikiem aby zwyciężać.

Bardzo często odporny psychicznie wojownik przegrywa, gdyż nie docenił przeciwnika i nie "podwyższył" pobudzenia do poziomu optymalnego. Ma to często miejsce w walkach eliminacyjnych, lub w walkach treningowych. Również jego niechęć do kształtowania techniki oraz schematyczność w ataku mogą być często źródłem porażki.

Z kolei technik sprawuje się bardzo dobrze w trakcie walk treningowych i eliminacyjnych, gdyż osiąga wtedy niższy, ale optymalny dla niego poziom pobudzenia. Często jednak nie wytrzymuje wzrastającego napięcia i przegrywa kolejne walki. Zarówno wojownik jak i technik powinni umieć kontrolować oraz obniżać lub podwyższać swój poziom pobudzenia zależnie od wymogów stojącego przed nimi zadania. Wiąże się to z poznaniem własnego optymalnego poziomu pobudzenia dla różnych sytuacji. Jeżeli chcesz to osiągnąć, to powinieneś systematycznie obserwować swoje zachowanie w sytuacjach trudnych i ekstremalnych (start w zawodach, walka ze szczególnie wymagającym przeciwnikiem itp.). Swoje spostrzeżenia powinieneś notować i analizować, korzystając również z pomocy trenera. Szukaj odpowiedzi na następujące pytania: Co robiłem poprzedniego dnia?, W jakim byłem nastroju wstając rano?, Jak wyglądały moje przygotowania do walki? itp. Powinieneś przeanalizować swoje odczucia psychiczne (emocje i myśli) oraz fizjologiczne (stopień napięcia mięśni, praca układu oddechowego i krwionośnego oraz układu pokarmowego). Następnie przejdź do analizy swojego startu (walki), podejmowanych działań zaczepnych i obronnych, wykonywanych technik itp. Porównaj start z walkami treningowymi. Tak przeprowadzona analiza pomoże Ci również wyciągnąć prawidłowe wnioski nawet z przegranych walk.

Następnie powinieneś określić czynniki prowadzące do podwyższenia lub obniżenia Twego poziomu pobudzenia.

Na przykład, niepewność wyniku ("wygram czy przegram?") prowadzi do wzrostu napięcia. Jeżeli natomiast jesteś pewien zwycięstwa (lub przegranej!), to Twój poziom pobudzenia jest niższy.

Duże znaczenie ma też pewność siebie. Jeżeli wierzysz w swoje możliwości (bo ciężko trenowałeś i jesteś dobrze przygotowany do startu) to poradzisz sobie lepiej z ewentualnymi wątpliwościami dotyczącymi wyniku walki.

Często wydarzenia pozornie nie związane z walką mogą zmieniać Twój poziom pobudzenia, np. kłopoty rodzinne, niepowodzenia (lub sukcesy) w życiu zawodowym.

Znajomość tych czynników pozwoli Ci na kontrolę poziomu pobudzenia oraz na niewielką regulację w dół lub w górę poprzez ich wywołanie lub uniknięcie.

Istnieją również inne sposoby, związane bezpośrednio z Twoim stanem wewnętrznym mające na celu nauczenie Cię samokontroli emocji i poziomu aktywacji, ale o tym w kolejnych częściach naszych rozważań.

Na koniec chciałbym podkreślić olbrzymią rolę trenera (lub sekundanta) w kształtowaniu aktywacji zawodnika. Odpowiednio przeprowadzona rozmowa przed startem może wywołać optymalny poziom pobudzenia, który zostanie utrzymany dzięki prawidłowemu "prowadzeniu" zawodnika w czasie całych zawodów. Wiąże się to oczywiście z dobrą znajomością zawodnika i jego indywidualnym traktowaniem. Niestety, w większości przypadków trenerzy ograniczają się do tych samych wskazówek podawanych wszystkim zawodnikom oraz dążą zwykle do podwyższania poziomu aktywacji swych podopiecznych. Trener może tez pomóc zawodnikowi poprzez prawidłowy trening prowadzący do pełnej automatyzacji techniki walki i jej przeuczenia. Pamiętamy o tym, że w miarę wzrostu napięcia popełniamy coraz więcej błędów w trudnych technicznie elementach. Jeżeli doprowadzimy je do perfekcji w trakcie treningu, to zawodnik będzie odczuwał działania bardzo złożone i trudne jako subiektywnie łatwe. Większość zawodników funkcjonuje w trakcie zawodów na niższym "technicznie" poziomie, niż w trakcie treningu. Im bardziej skomplikowane techniki będzie wykonywał zawodnik w walce treningowej tym większa szansa na ich wykonanie w trakcie walki na zawodach, nawet rangi mistrzowskiej.

Niestety, wielu trenerów znalazło inną drogę rozwiązania tego problemu. Ograniczają oni liczbę technik i rozwiązań taktycznych do niezbędnego minimum a zawodnicy nadrabiają te "braki" agresywnością i siłą. Początkowo prowadzi to do sukcesów w walce, ale później wielu z takich zawodników zatrzymuje się w rozwoju.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Wojownik" nr 3/1992

Powrót do spisu treści


I OGÓLNOPOLSKI FESTIWAL SZTUK WALKI
Tomasz Grycan

plakat

8 maja 2004 r. w Hali "Orbita" we Wrocławiu odbył się "I Ogólnopolski Festiwal Sztuk Walki". Nie jest łatwo zgromadzić w jednym miejscu i czasie taką ilość ekspertów różnych sztuk walki. Dla pasjonatów to prawdziwe święto. Niezwykle inspirujące było zobaczenie jak różne są podejścia do tego tematu: od systemów gdzie liczy się tylko realna walka, a sztuka jest gdzieś w tle, do nastawionych przede wszystkim na medytację w ruchu, a walka jest marginalna.

W imprezie uczestniczyli:

Pomimo tak ogromnej różnorodności i głoszenia przez wszystkie grupy, że ich styl jest najlepszy, panowała bardzo przyjacielska atmosfera.

Występujący w festiwalu, stanęli przed sporym dylematem: "jak w krótkim czasie zaprezentować swoją sztukę walki, aby zaciekawić laików, a zarazem zdobyć uznanie ekspertów?". Nie było to proste zadanie. Niektórzy starali się bardzo realnie zaprezentować swoje umiejętności, a inni podeszli do swojego występu z pewnym dystansem i starali się rozbawić zgromadzoną w hali publiczność. Dzięki tak zróżnicowanemu podejściu, impreza była naprawdę ciekawa.

W czasie festiwalu specjalne jury, złożone z przedstawicieli każdego ze startujących klubów, wybrało najbardziej atrakcyjny pokaz. Pierwsze miejsce w tym rankingu zajęła "Sekcja Judo AZS AWF Wrocław".

Ci, którzy nie mogli przybyć w maju do Hali "Orbita", niech żałują. Ci, którzy teraz żałują, że nie byli, niech już myślą, jak przyjść na kolejną imprezę. Moim zdaniem na pewno warto w tym uczestniczyć.

Więcej informacji na temat festiwalu można znaleźć w internetowym serwisie: http://www.headhunters.org.pl/festival/


P.S.
Niedługo będzie można kupić film (na DVD lub kasecie wideo) z festiwalu.
W chwili obecnej dostępny jest krótki filmik (plik ma 8,5 MB) na stronie: http://www.headhunters.org.pl/festival/zip/maly_film.zip

Powrót do spisu treści


POKOLENIE CHERLAKÓW
O KONDYCJI FIZYCZNEJ MŁODZIEŻY UWAG KILKA
Wojciech Kazberuk

Jestem przekonany, że prawdziwy jest pogląd iż sprawność fizyczna w połączeniu z wysokim poziomem etycznym, szeroką wiedzą i otwartym umysłem tworzą pełnowartościową jednostkę ludzką. Brak któregokolwiek z powyższych elementów powoduje rażącą dysharmonię i w efekcie sprawia iż człowiek jest ułomny, nieszczęśliwy i niepełnowartościowy.
Kung Fu jest systemem (a raczej zbiorem systemów) gdzie wszystkie składowe jednostki ludzkiej harmonii są rozwijane. W tym upatruję przewagę chińskich tradycyjnych szkół walki nad innymi formami aktywności ruchowej.
Ale przejdźmy do tematu.
Rok po roku obserwuję młodych ludzi przychodzących po raz pierwszy na trening i z roku na rok ci dorodnie na pierwszy rzut oka wyglądający początkujący okazują się coraz gorzej przygotowani do jakiegokolwiek treningu. 14-15 letnie dziewczęta i chłopcy są tak słabowici, że wykonanie kilku "pompek" przerasta ich możliwości; o gibkości czy koordynacji ruchowej lepiej nie mówić...
Coraz częściej pierwszy rok zajęć z konieczności przypomina zajęcia rehabilitacyjne nie zaś trening sztuki walki. Ten stan pogłębia się i z przerażeniem myślę o młodzieży która zgłosi się na zajęcia za 3-4 lata.
Mozolną pracą nauczyciele Kung Fu starają się (zwykle zresztą z powodzeniem) "naprawić" błędy rodziców i wychowawców. Z czasem wątłe mięśnie nabierają tężyzny, ćwiczący (jeśli oczywiście trenują pilnie) stają się sprawni i można z nimi pracować już w sposób normalny. Cóż jednak będzie z tymi, którzy na treningi Kung Fu (lub pokrewnej sztuki) nie trafią?
Kto ponosi winę za fatalny poziom kultury fizycznej polskiej młodzieży?
1. Rodzice, którzy nie dbają o prawidłowy rozwój dziecka. Jak często obserwujemy następującą scenkę: mama zabrania dziecku biegania, gry w piłkę ("nie biegaj bo się spocisz").
Ilu ojców własnym przykładem - pasibrzucha wylegującego się przed telewizorem oddziałuje negatywnie na syna i córkę. Wielu rodziców nie zezwala swym dzieciom na czynne uprawianie sportu ("jeszcze sobie coś złamiesz")...
2. Środowisko rówieśników, gdzie (w lepszym przypadku) wzorem jest garbaty okularnik "intelektualista" dziobiący palcem klawiaturę komputera, w gorszym zaś - żulik popijający patykiem pisane wińsko zagryzane petem, czy wręcz żałosny ćpun... Ostatnio coraz częstszym wzorcem jest budzący zazdrość niektórych spasiony do niemożliwości rodzimy "bizmesmen" (do niedawna konik z pod banku) toczący tępym wzrokiem znad kierownicy Mercedesa...
3. Szkoła, gdzie sportowiec jest uczniem traktowanym z podejrzliwością. Wciąż pokutuje wśród starszych nauczycieli opinia "trenuje - znaczy głupi".
O organizacji zajęć sportowych w szkole, sprzęcie (choćby podstawowym) czy poziomie lekcji WF lepiej nie wspominać...
Nawiasem mówiąc, nie rozumiem dlaczego polskie społeczeństwo tak łatwo przyswajające zachodnie mody i wzory tak opornie przyjmuje np. amerykański model kultury fizycznej, czy i w ogóle modę na sprawność fizyczną, zdrowy tryb życia, nawyk regularnych ćwiczeń fizycznych... Przecież cuchnący tytoniem grubas w "normalnym świecie" nie znajdzie żadnej porządnej pracy. I jest to zrozumiałe - pracownik dbający o swoją kondycję jest wydajniejszy, sprawniejszy (także umysłowo), nie choruje...
4. Tzw. "wyższe czynniki", które wbrew szumnym zapowiedziom dotują obficie sport wyczynowy pozostawiając to co ze społecznego punktu widzenia najważniejsze - sport masowy samemu sobie i zaradności nielicznych jego entuzjastów i propagatorów. Wreszcie władze oświatowe wciąż po macoszemu traktujące wychowanie fizyczne w szkołach...
5. Kluby sportowe, które nastawione wyłącznie na wyczyn produkują zdegenerowanych, naszprycowanych środkami dopingującymi "gladiatorów", którzy jakże często wprost po zakończeniu kariery sportowej lądują na inwalidzkich wózkach. Liczy się tu tylko wynik, widowisko i pieniądze... Dla młodych ludzi atrakcyjne są zabawki techniczne: komputer, video, muzyka popularna. Jednak, jeśli nie powróci nawyk codziennego wysiłku fizycznego, wyrośnie pokolenie ludzi chorych - wizja to przerażająca lecz jakże prawdopodobna! Na setki basenów pływackich, kortów tenisowych, boisk i pól golfowych poczekamy jeszcze wiele lat. Obecnie właśnie sztuki walki (a szczególnie Kung Fu - forma aktywności ruchowej atrakcyjna, bezpieczna, rozwijająca aparat ruchowy najwszechstronniej i w dodatku skorelowana z głębokimi wartościami etycznymi) wydają się optymalnym środkiem wyjścia z impasu przynajmniej dla tych szczęśliwców, którzy trafili do dobrych ośrodków, pod opiekę doświadczonych nauczycieli. W Oddziale Krakowskim Polskiego Stowarzyszenia Sztuk Walki Choy Lee Fut zajęcia kung fu są prowadzone dla dzieci już od 6 roku życia - to jest szansa dla rodziców pragnących wychować zdrowe potomstwo.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie "Shaolin" nr 1/1992

Powrót do spisu treści


plakat

Kino

ZATOICHI
Tomasz Grycan

W Japonii w latach 60-tych ubiegłego wieku bardzo popularna była seria filmów o niewidomym mistrzu miecza zwanym Zatôichi. Zawsze stawał on w obronie słabszych i używał swojej broni tylko w słusznej sprawie. Jego niezwykłe umiejętności i niesamowita skuteczność w walce stały się legendarne.

Tą starą historią zainteresował się Takeshi Kitano (jeden z najbardziej znanych współczesnych reżyserów japońskich) i postanowił przenieść ją na ekrany kin. O tym jak bardzo zaangażował się on w ten projekt, może świadczyć fakt, że nie tylko wyreżyserował ten film, ale także napisał do niego scenariusz i zajął się jego montażem oraz zagrał główną rolę.

Takeshi Kitano delikatnie uwspółcześnił tą opowieść, zachowując zarazem realia feudalnej Japonii. Doskonale połączył stare "samurajskie kino", z nowym spojrzeniem na akcję. W filmie występują zarówno perfekcyjne sceny walk na miecze, jak i wiele humorystycznych sytuacji. "Zatôichi" ma wspaniały klimat i gorąco polecam go Waszej uwadze.

Obsada:
Zatôichi - Takeshi Kitano
Gennosuke Hattori - Tadanobu Asano
O-Shino, żona Gennosuke Hattori - Yui Natsukawa
O-Ume - Michiyo Ookusu
Shinkichi - Gadarukanaru Taka
O-Kinu - Yuuko Daike
O-Sei/Seitarou - Daigorô Tachibana
Ginzou - Ittoku Kishibe
Oogiya - Saburo Ishikura
Nomiya no Oyaji - Akira Emoto
 
reżyseria - Takeshi Kitano
scenariusz - Takeshi Kitano
na podstawie książki - Kan Shimozawa
zdjęcia - Katsumi Yanagishima
muzyka - Keiichi Suzuki
montaż - Takeshi Kitano

Gatunek:
akcja/dramat/kryminał

Produkcja:
Japonia, 2003 r.

Serwisy internetowe:
http://www.zatoichi.co.uk/
http://www.miramax.com/zatoichi/

Powrót do spisu treści


plakat

Kino

"ONG-BAK: MUAY THAI WARRIOR"
Tomasz Grycan

W małej bardzo ubogiej tajlandzkiej wiosce w niewielkiej świątyni stoi posąg Buddy, zwany "Ong-Bak". Od wieków rolnicy opiekują się nim, wierząc, że on odwzajemnia się im i przynosi pomyślne plony. Niestety złodziej bezcześci miejsce kultu i odcina głowę posągowi. Mieszkańcy wioski są zrozpaczeni, bo w upalne i bezdeszczowe lato tylko "Ong-Bak" mógłby uratować ich pola. Jedyną osobą mogącą odzyskać cenny przedmiot jest Ting, studiujący starożytną sztukę tajskiego boksu. Aby ocalić swoich najbliższych, wyrusza on w pościg za łodziejem aż do Bangkoku.

"Ong-Bak" to połączenie pojedynków Muay Thai (Thai Boxing) z filmami Jackie Chana. Taki obraz mógł powstać tylko na Dalekim Wschodzie, bo chyba nigdzie indziej aktorzy nie posiadają aż takiej sprawności, aby bez "linek" wykonywać tak niebezpieczne i niesamowite ewolucje.

Phanom Yeerum, grający główną rolę, zachwyca gracją ruchów i niesamowitą sprawnością fizyczną. Oglądając go w akcji, od razu przypominają się wyczyny Jackie Chana. Jedyna różnica pomiędzy tymi dwoma aktorami jest taka, że Jackie wykonuje wszystko w żartobliwy sposób, natomiast Phanom pokazuje brutalną skuteczność Muay Thai.

"Ong-Bak" wnosi powiew świeżości do współczesnego kina filmów akcji i najprawdopodobniej wytyczy nowy kierunek dla tego typu produkcji. Gorąco polecam go Waszej uwadze.

Obsada:
Ting - Phanom Yeerum
George/Humlae - Petchtai Wongkamlao
Muaylek - Pumwaree Yodkamol
Ngai - Suchao Pongwilai
Mad Dog - David Ismalone
Saming - Chatthapong Pantanaunkul
Pearl Harbour - Erik Markus Schuetz
Yoshiro - Nudhapol Asavabhakhin
 
reżyseria - Prachya Pinkaew
scenariusz - Prachya Pinkaew i Panna Rittikrai
zdjęcia - Nattawut Kittikhun

Gatunek:
akcja/przygodowy

Produkcja:
Tajlandia, 2003 r.

Serwis internetowy:
http://www.ongbak-lefilm.com/

Powrót do spisu treści


Miscellanea

W tym przekazie nic nie ukrywa się przed uczniami...

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.