magazyn Świat Nei Jia
NR 47 (MAJ 2011)

Tao i wszechświat

YIN YANG SUN
Joanna Molenda-Żakowicz

Jest wszechobecne jak powódź.
Nie można go skierować na prawo ni na lewo.
Wszystkie stworzenia są od niego zależne,
A ono niczego im nie odmawia.
 
Robi, co do niego należy,
Ale niczego dla siebie nie pragnie.
Odziewa i karmi wszystkich,
Ale nad nimi nie panuje:
Dlatego można je nazwać małym.
 
Wszystko wraca do niego jak do domu,
Ale ono nad niczym nie panuje:
Dlatego można je nazwać wielkim.

Symbolikę yin-yang można dostrzec w wielu rzeczach. Czasem kojarzy się z nią wygląd i zachowanie zwierząt, innym razem, układ roślin lub chmur, albo gra świateł. Zwykle jest to analogia czysto wizualna: widzimy coś, co przypomina symbol yin-yang, lecz nic więcej za tym nie idzie. Splecione, śpiące razem, czarny i biały kot po obudzeniu rozejdą się każdy do swoich myszy, kwiaty rozsypią płatki, chmury rozproszą się, światła zbledną, impresja zniknie.

Co innego Słońce - ono nie ogranicza się do wizualnego przypominania ożywionego symbolu yin-yang, w którym ciemne elementy pojawiają się na tle jasnym tle w nieprzypadkowym miejscu i w ustalonej sekwencji: nieustannym modulacjom wyglądu Słońca towarzyszy ewolucja stopnia jego aktywności. Zmienia się ilość plam na powierzchni i częstotliwość występowania tzw. zjawisk aktywnych, jak i natężenie słonecznej "pracy wewnętrznej", bez której spektakularnej aktywności zewnętrznej nie było by wcale. Można więc powiedzieć, że Słońce jest multimedialną wizualizacją symbolu yin-yang, i to zrealizowaną w technologii 3D!

Mówi się, że wszystkie rzeczy dźwigają yin na ramionach i trzymają yang w swych objęciach

Wygląd tarczy Słońca uśredniony w skali miesiąca. Animacja obrazuje charakterystyczne przemiany zachodzące w 11-to letnim cyklu aktywności Słońca. (Na podstawie obserwacji w świetle białym wykonanych w Big Bear Observatory w latach 1990-2004.)

...i nie inaczej jest ze Słońcem. Jeśli przyjąć, że yin naturalnie oznacza fazę spokojną, gdy ilość plam na powierzchni Słońca jest minimalna lub zerowa, a zjawisk aktywnych w postaci koronalnych wyrzutów materii, czyli gigantycznych eksplozji, które mogą dotrzeć nawet do powierzchni Ziemi, nie ma wcale, to faza ta zaczyna się właśnie wraz z pojawieniem się pierwszych plam na dużych szerokościach heliograficznych, czyli "na ramionach" Słońca.

Dla odmiany, w fazie największej aktywności yang, plamy pokrywają niemal całą tarczę Słońca, gromadząc się przy równiku, przez co można powiedzieć, że je "obejmują". Co ciekawe, moment pojawienia się pierwszej plamy – "kropeczki yin" w okolicach okołobiegunowych zbiega się z chwilą, gdy Słońce jest w fazie największej aktywności. Yang osiąga maksimum i po dokonaniu dzieła wycofuje się: oto (literalnie!) droga niebios.

Warto pamiętać, że żaden z 11-to letnich cykli aktywności Słońca, czyli czasu, jaki upływa od jednego maksimum lub minimum do drugiego, nie jest podobny do poprzedniego. Każdy zachowuje swoją indywidualność w ilości i jakości zjawisk, oraz w faktycznym czasie trwania: jeden zaczyna się i przebiega gwałtownie, inny – jak obecny, odwleka w czasie swój początek. Czasem przejście z yin do yang jest tak płynne, że trudno wskazać moment transformacji. Innym razem po fazie yang Słońce zdaje się zamierać w bezruchu. W końcu jednak wszystko przebiega tak samo, choć za każdym razem inaczej.

Nigdy przy tym nie jest tak, że Słońce jest całe yang. Oznaczało by to niemożliwą do zrealizowania fizycznie nieustanną aktywność, która w ciągu krótkiego czasu "wyssała by" ze Słońca całą moc i rozproszyła ją w przestrzeni. Słońce nie może być również całe yin, tak jak nie ma gwiazd, które trwają nieruchomo jak głaz, nie przejawiając żadnej aktywności. Pierwsze oznaki yin pojawiają się, gdy yang jest najsilniejsze i na odwrót – gdy Słońce osiąga minimum aktywności i jego tarcza jest prawie bez plam, należy przygotować się na nadejście yang z całą jego gwałtownością. Przebudzenie Słońca jest jak dolanie benzyny do gasnącego ogniska. O ile chwilę wcześniej można było po nim przejść gołą nogą, teraz trzeba na poważnie brać niebezpieczeństwo przypalenia wąsów. Słońce wybucha nagle i niespodziewanie. Choć wiemy, że już czas na rozpoczęcie nowego cyklu aktywności, nigdy moment ten nie jest określony z dokładnością co do dnia i godziny. Dlatego trzeba być nieustannie czujnym, szczególnie że gdy ktoś szczodrze "podleje benzyną" Słońce, bo od odczucia skutków takiej eksplozji dzielić nas będzie tylko kilkanaście godzin.

O ile Ziemia jest dobrze zabezpieczona przed słonecznymi "fajerwerkami" i, pomijając okoliczności ekstremalne, nic nam ze strony Słońca nie grozi, inaczej jest w kosmosie. Tam im szybciej astronauci dowiedzą się o niebezpieczeństwie i pod im grubszą kołderkę się schowają, tym lepiej dla nich, bo w przestrzeni międzyplanetarnej wiatr słoneczny mknie przed siebie w pełnym pędzie, na nic się nie oglądając i nad nikim nie mając litości. Czy nie lepiej było by zatem, gdyby Słońce cały czas było spokojne i nie wychodziło z fazy yin? Nie groziły by nam awarie sieci przesyłowych, nie dochodziło by do uszkodzeń satelitów, astronauci byli by bezpieczni. Wydaje się, że nic lepszego niż słoneczne yin nie może się nam przytrafić. Być może. Tu jednak warto zauważyć, że mało aktywne Słońce skutkuje obniżeniem temperatury na Ziemi, co miało miejsce np. podczas Minimum Maundera w XVII wieku. Wtedy Europa doświadczyła Małej Epoki Lodowcowe, podczas której mrozy były tak silne, że zimą zamarzały duże części morza Bałtyckiego, a na tak utworzonej lodowej drodze z Polski do Szwecji stawiano zajazdy dla podróżnych. Widać więc, że żadna z faz aktywności Słońca nie jest lepsza od drugiej, a co najważniejsze, jedna bez drugiej nie może istnieć.

Gdzie jest Słonko, kiedy śpi?

Słońce nigdy nie śpi i nigdy nie jest bezczynne. W fazie yin, gdy Słońce jest w minimum aktywności i na zewnątrz dzieje się niewiele albo nic, w środku zachodzą bardzo intensywne i skomplikowane procesy, które pozwalają "pozbierać się" Słońcu po fazie yang. Nie jest to zadanie łatwe i do osiągnięcia sukcesu wymaga czasu, oraz mistrzowskiego wykorzystania możliwości "energii spiralnej".

Słońce jest kulą gazową, która rotuje różnicowo, czyli tak, jak gęsta zupa w garnku, w którym mieszamy łyżką. Bardzo trudno jest taką zupę wprawić ruch, w którym każda warstwa miała by jednakową prędkość kątową. Należy się raczej spodziewać, że pewne warstwy zupy (liczone w kierunku radialnym, czyli od środka do brzegu garnka) będą mieć prędkość zbliżoną do prędkości łyżki, a pozostałe będą rotować wolniej. Tak też wiruje Słońce: na zewnątrz wolno, pod powierzchnią stopniowo coraz szybciej, potem znów wolniej, a całkiem głęboko – jak ciało sztywne.

Gdy Słońce wchodzi w fazę yin, różnicowa rotacja plazmy powoduje, że pole magnetyczne, zniszczone w fazie yang, zaczyna się odtwarzać. Linie pola magnetycznego wewnątrz Słońca są napinane i skręcane przez ruchy plazmy, z którą są sprzężone, jakby były spiralnie nawijane na niewidzialne szpulki i coraz mocniej na nich zaciskane. Podczas tego skręcania bardzo szybko rośnie energia pola, aż w końcu, gdy przewyższy wartość krytyczną, Słońce z rozmachem wkracza w fazę yang. Wtedy pętle magnetyczne przebijają się na powierzchni, wysypują się plamy słoneczne, linie pola magnetycznego zaczynają się rwać i, oddziałując ze sobą, prowadzą do wydzielania ogromnych ilości energii, powstają gigantyczne wybuchy, które mogą objąć niemal całą powierzchnię Słońca. I tak się kontynuuje do końca fazy yang, kiedy z to pola magnetycznego zostają strzępy i Słońce, aby je odtworzyć, musi zwrócić się ku sobie, czyli wrócić do fazy yin i nawinąć nowe "szpulki". W ten sposób postrzegamy cykliczność. Zaiste, liczne są rzeczy, lecz każdy cykl wraca do źródła.

Czy wilk zawsze bywa zły?

Gdy byliśmy dziećmi, myśleliśmy jak dzieci i mówiliśmy jak dzieci. Teraz jesteśmy dorośli i... nic się nie zmieniło. Dajemy się straszyć i boimy z zapałem, jak dziecko wchodzące do ciemnego pokoju. Ani nam w głowie przyznać, że najstraszniejszą rzeczą, jaką możemy napotkać w ciemnościach, jest brudna skarpetka w miejscu, w którym zawsze był włącznik lampki nocnej.

To prawda, że Słońce dało Ziemi życie i że któregoś (bardzo, bardzo odległego) dnia je odbierze. Stanie się to niezależnie od tego, czy zrozumiemy dlaczego lub kiedy tak się stanie i czy będziemy na to "gotowi". Ten prosty fakt często umyka uwadze, bo ludzie lubią się bać i straszyć nawzajem, zaglądać w przyszłość za pomocą różnych narzędzi, interpretować znaki, przeczuwać... Tymczasem trudno o większą obojętność niż ta, jaką Słońce i Wszechświat mogą wobec tych działań odczuwać. Dla nich jesteśmy jak kukły ze słomy. Nasz świat nie skończy się dlatego, że dokona się kolejne milenium. Krwiożerczy słoneczny rozbłysk dosięgnie nas nie dlatego, że w roku 2012 kończy się kalendarz Majów (choć chodzą słuchy, że jest to zła interpretacja i że mamy jeszcze trochę czasu). Kiedyś rzeczywiście te rzeczy się zdarzą, ale nie stanie się to ani dziś, ani jutro, ani nawet w przyszłym roku i w żaden sposób nie będzie zależeć od tego, jaki to będzie dzień tygodnia.

To, że nie wiemy dlaczego ostatnio Słońce nie postępuje zgodnie z naszymi przewidywaniami, znaczy tylko, że nasza znajomość Słońca jest niewystarczająca by to przewidzieć, a nie, że w ciemnościach czyha zło. Słońce to ogromne i potężne istnienie, które możemy obserwować jedynie z zewnątrz. W najmniejszej plamie słonecznej zatonęła by cała Ziemia - takie jest wielkie! Aby zajrzeć przysłowiowy centymetr pod powierzchnię Słońca, potrzebne sa specjalistyczne metody badawcze, zaawansowane modele teoretyczne i techniki obliczeniowe. A Słońce tymczasem trwa od niemal 5 miliardów lat i pożyje jeszcze drugie tyle, i w tym czasie będzie przepływać z jednej fazy aktywności w drugą, niezależnie naszych naiwnych o tym wyobrażeń. Za każdym razem inaczej i zawsze tak samo.


"That's all folks" :-)
Następnym razem - jeśli chcecie żeby był następny raz - o tym, jak Niels Bohr przestał się bać i pokochał... no i właśnie, że nie bombę atomową, tylko... Taiji!


Kursywą zaznaczone są fragmenty Księgi Tao i Te (R.L. Wing "Tao Mocy", tłumaczenie Michał Lipa, wyd. HELION, 2010)

Powrót do spisu treści


Strona została przygotowana przez Tomasza Grycana.

Wszelkie pytania i uwagi dotyczące serwisu "Neijia" proszę przesyłać na adres:

Uwaga! Zanim wyślesz e-mail, przeczytaj dokładnie F.A.Q.

Powrót do strony głównej.